Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lenek1971 z miejscowości Warzymice. Od marca 2012 mam przejechane łącznie 33614.55 kilometrów.
Więcej o mnie.

2016

button stats bikestats.pl

2015

button stats bikestats.pl

2014

button stats bikestats.pl

2013

button stats bikestats.pl

2012

button stats bikestats.pl

Rowerowi znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lenek1971.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2013

Dystans całkowity:918.17 km (w terenie 85.00 km; 9.26%)
Czas w ruchu:37:17
Średnia prędkość:24.63 km/h
Maksymalna prędkość:56.30 km/h
Suma podjazdów:5854 m
Maks. tętno maksymalne:167 (83 %)
Maks. tętno średnie:158 (79 %)
Suma kalorii:22963 kcal
Liczba aktywności:13
Średnio na aktywność:70.63 km i 2h 52m
Więcej statystyk
  • Dystans 67.93km
  • Czas 02:20
  • VAVG 29.11km/h
  • VMAX 56.30km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • HRmax 141 ( 70%)
  • HRavg 130 ( 65%)
  • Kalorie 1545kcal
  • Podjazdy 398m
  • Sprzęt Trek 1.5 /2011/
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nie odpuszcza...

Poniedziałek, 8 lipca 2013 · dodano: 08.07.2013 | Komentarze 1

Po pracy czułem się na tyle dobrze, że postanowiłem pojeździć na szosie. Ból głowy jakby był mniejszy. Niestety po przejechaniu kilku kilometrów znowu dał o sobie znać. Już miałem zawrócić.. ale jakoś tak szkoda mi było dobrej pogody więc jechałem dalej. Po jakimś czasie stał się na tyle znośny, że dało się jechać. Wysiłek, który wkładałem czasami w pedałowanie pozwalał nawet czasami o nim nie zapomnieć. Powinienem dzisiaj przejechać troszkę więcej... ale dobre i to ;) Ogólnie jestem zadowolony z wycieczki, dystansu i tempa.
-
Kategoria 50 - 100 km


  • Dystans 43.50km
  • Teren 35.00km
  • Czas 02:00
  • VAVG 21.75km/h
  • VMAX 49.60km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • HRmax 167 ( 83%)
  • HRavg 158 ( 79%)
  • Kalorie 1811kcal
  • Podjazdy 438m
  • Sprzęt Merida BigNine TFS 900 29er /2012/
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

20COOLBIKE - Maraton rowerowy Pojezierze 2013

Sobota, 6 lipca 2013 · dodano: 07.07.2013 | Komentarze 1

Kolejny maraton za mną. Tym razem po trzech maratonach szosowych przyszedł czas na wyścig MTB. Muszę przyznać szczerze, że poszło mi zdecydowanie słabo. Może to znowu kolejna moja wymówka ale na taki wynik miały wpływ dwie rzeczy. Pierwsza i najważniejsza to ból głowy. Od wycieczki w poniedziałek z Pawłem bardziej lub mniej prawie cały czas boli mnie głowa. W sobotę mimo dwóch Pyralgin i kilku Etopiryn nie dała mi spokoju. Jeszcze na 10 minut przed wyścigiem wziąłem dwie tabletki. Przez jakiś czas się łudziłem, że w końcu musi przejść. Jednak w tej chwili nie ma wyboru czas skorzystać z lekarza. Przerażają mnie kontakty ze „służbą zdrowia”. Odsyłanie od lekarza do innego lekarza, czekanie na badania, kolejki… To chyba jest gorsze niż ból. Drugi element o którym wiedziałem już po ostatnim wyścigu to rozgrzewka. Po raz kolejny źle się rozgrzałem. Mimo, że przejechaliśmy z Krzyśkiem z 10 kilometrów nie czułem się dobrze. Dodatkowo jeszcze to ponad półgodzinne oczekiwanie na start aby wyjść z dobrej pozycji nie pomogło. To byłoby na tle moich narzekań.

Teraz plusy. W sumie wszystko inne na bardzo duży plus. Może od początku. W Pojezierzu pojawiliśmy się około dwie godziny przed startem. Sam dojazd dobrze zorganizowany, w Przyjezierzu banery z informacjami a przed samym wjazdem osoby kierujące ruchem. Tu pierwsze zdziwienie. Osobny parking dla zawodników oraz dla kibiców i gości! Super. Zaraz po przyjeździe udaliśmy się po numery startowe. Tu było odrobinę gorzej, bo kolejka była troszkę długa ale poszło całkiem nie źle. Tutaj jednak odrobinę można coś poprawić. Po nie udanej rozgrzewce start. Tutaj też można byłoby delikatnie coś zmienić. Na przykład można byłoby podzielić uczestników na grupy. Prawie 200 osób startujących równocześnie zrobiło nie zły tłok. Choć muszę przyznać, że tragicznie nie było. Po starcie już sam miód. Trasa była rewelacyjna. Około 10-15% trasy asfalt a reszta to ogromna różnorodność. Były podjazdy twarde i na piasku, zjazdy po korzeniach piasku czy kostce. Były ścieżki po polach w trawie i leśne dukty. Jak dla amatora (czyli mnie) trasa wymagająca i to do tego stopnia, że trzykrotnie musiałem zejść z roweru i go poprowadzić. Choć wiem, że podjazdy były do pokonania rowerem – ale nie dla mnie w tą sobotę. Trasa całego wyścigu była świetnie oznakowana i zabezpieczona. Na wjazdach na krótkie odcinki asfaltowe drogę zabezpieczali organizatorzy blokując ruch samochodów. Na niebezpiecznych fragmentach trasy stały auta z Coolbike z zabezpieczeniem i osobami ostrzegającymi przed niebezpieczeństwem. Zresztą przed startem na odprawie były ostrzeżenia przed niebezpieczeństwami.

Start jak zwykle w moim przypadku podszedł nie najlepiej. Dość szybko zgubiłem Krzyśka z pola widzenia. Zanim się ogarnąłem minęło mnie sporo osób. Dopiero gdzieś na 10 kilometrze znowu poczułem się lepiej (choć głowa nie przestawała boleć) zacząłem mijać zawodników, którzy przecenili swoje siły na starcie. Co jakiś czas doganiałem małe grupki lub pojedynczych zawodników. Chwilkę odpoczywałem aby później odskakiwać. W sumie tą taktyką dojechałem do samej mety. Ci co mieli mnie wyprzedzić wyprzedzili mnie po starcie i na pierwszych kilometrach. Później to ja wyprzedzałem. Czas jaki uzyskałem powinien być zdecydowanie lepszy. Z tego co słyszałem trasa wyścigu nie będzie już zmieniana więc w przyszłym roku muszę zdecydowanie poprawić ten czas.
2:00:49 na dystansie 43,5 km dało mi 79 miejsce na 185 startujących. Do najlepszego wyniku straciłem pół godziny ;) Natomiast do Krzyśka 2 minuty (z tego co się dowiedziałem na mecie to zabłądził) ;)


Wyczerpany na mecie

Po zakończeniu wyścigu każdy z uczestników zaraz po dojechaniu do mety otrzymywał pamiątkowy medal. Natomiast na mecie odbył się piknik z wieloma atrakcjami. Na scenie występowały zespoły muzyczne a gwiazdą wieczoru był Rysiek Rynkowski. Coolbike zorganizował pokaz ewolucji na rowerach – było na co popatrzeć.
Podsumowując – bardzo fajna i świetnie zorganizowana impreza. W przyszłym roku na pewno tam będę!
-
Kategoria do 50 km


  • Dystans 64.12km
  • Czas 02:36
  • VAVG 24.66km/h
  • VMAX 46.90km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • HRmax 147 ( 73%)
  • HRavg 124 ( 62%)
  • Kalorie 1517kcal
  • Podjazdy 404m
  • Sprzęt Merida BigNine TFS 900 29er /2012/
  • Aktywność Jazda na rowerze

Powrót na niemieckie asfalty - ponownie na Meridzie

Wtorek, 2 lipca 2013 · dodano: 02.07.2013 | Komentarze 0

Tym razem wybrałem się znowu Pawłem. Po ostatniej przygodzie gdy zabrakło nam pompki tym razem nie mogło jej zabraknąć. Zamontowaliśmy nowy uchwyt odebrany z Coolbike i przyczepiliśmy pompkę. Niestety uchwyt dodatkowy - sygnowany również Lezyne nie jest już tak fajny jak tek kupiony z pompką. Kawałek plastiku nie za bardzo pasujący do pompki Road Drive. Dobrze, że chociaż rzep mocujący pompkę do uchwytu jest dobrze zrobiony. Inaczej bałbym się przymocować tą pompkę do roweru. Zakup uważam za bardzo średni. Poza tym odebrałem nową owijkę do Treka. Ciekawe czy uda mi się ją dobrze założyć ;)

Zapomniał bym jeszcze napisać o "przygodzie" jaka mnie spotkała Tuż przed samym domem. Podjazd ze Stobna do Będargowa. Jedziemy rozpędzeni ok 33 km/h i nagle z jednego z pierwszych domów w Będargowie wyjeżdża tyłem VW Golf... Kierowca nie patrząc specjalnie w lusterka zajeżdża mi drogę. Aby uniknąć zderzenia zjeżdżam na pobocze (na szczęście było). Hamuję i chcąc minąć auto z prawej strony staram się jechać dalej. Niestety Golf gwałtownie rusza tym razem w przód... Znowu po hamulcach i na pobocze... W ciągu kilku sekund dwukrotnie wpadłbym na ten samochód. Refleks tym razem mnie uratował. Okazało się, że za kierownicą siedzi przerażona kobieta, która chyba nie wiedziała do czego służą lusterka. Przepraszała i tłumaczyła się, że mnie nie widziała. Gdybym był TIRem nie musiała by mnie widzieć - zapewne bym ją skasował...
.
Kategoria 50 - 100 km