Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lenek1971 z miejscowości Warzymice. Od marca 2012 mam przejechane łącznie 33614.55 kilometrów.
Więcej o mnie.

2016

button stats bikestats.pl

2015

button stats bikestats.pl

2014

button stats bikestats.pl

2013

button stats bikestats.pl

2012

button stats bikestats.pl

Rowerowi znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lenek1971.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2012

Dystans całkowity:508.96 km (w terenie 67.00 km; 13.16%)
Czas w ruchu:20:24
Średnia prędkość:24.95 km/h
Maksymalna prędkość:58.20 km/h
Suma podjazdów:4383 m
Maks. tętno maksymalne:181 (90 %)
Maks. tętno średnie:161 (80 %)
Suma kalorii:13625 kcal
Liczba aktywności:10
Średnio na aktywność:50.90 km i 2h 02m
Więcej statystyk
  • Dystans 36.04km
  • Teren 12.00km
  • Czas 01:29
  • VAVG 24.30km/h
  • VMAX 40.00km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • HRmax 154 ( 76%)
  • HRavg 130 ( 64%)
  • Kalorie 956kcal
  • Podjazdy 532m
  • Sprzęt Merida BigNine TFS 900 29er /2012/
  • Aktywność Jazda na rowerze

W odwrotnym kierunku to całkiem inna trasa

Czwartek, 30 sierpnia 2012 · dodano: 06.09.2012 | Komentarze 0

Po przygodach z serwisem w którym kupiłem rower, wreszcie udało mi się ruszyć w trasę (przy odrobinie czasu postaram się ją dopisać). Pogoda ponownie idealna, bezwitrznie, nie za ciepło, nie za zimno - super! Nie miałem wiele czasu a trasa, którą jeżdżę na codzień już mi się troszkę opatrzyła postanowiłem coś zmienić. Co będzie jeżeli trasę, którą pokonujesz "na codzień" pojedziesz w odwrotnym kierunku? Okazało się, że ta zama droga jest zupełnie inna. Nie chodzi o to, że tam gdzie były zjazdy teraz są podjazdy i odwrotnie. Chodzi bardziej o punkt widzenia. Mimo, że patrzę na to samo podczas jazdy to z drugiej strony i w odwrotnym kierunku świat wygląda inaczej. Widzę rzeczy, których do tej pory nie widziałem! Krajobraz jest zupełnie inny. W okolicach Kołbaskowa dopadł mnie deszcz, który wisiał nade mną przez całą wycieczkę ;) Na razie moja nowa droga ;)
CDN...

Kategoria do 50 km


  • Dystans 24.77km
  • Czas 00:57
  • VAVG 26.07km/h
  • VMAX 47.04km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • HRmax 139 ( 69%)
  • HRavg 125 ( 62%)
  • Kalorie 572kcal
  • Podjazdy 249m
  • Sprzęt Merida BigNine TFS 900 29er /2012/
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pętęlka po przerwie

Czwartek, 23 sierpnia 2012 · dodano: 24.08.2012 | Komentarze 0

Po krótkiej przerwie spowodowanej niedyspozycją podczas ostatnich wyjazdów za namową Grzegorza (dzięki) dałem sobie parę dni wolnego. Przy okazji spaliłem się na słońcu co pomogło mi w chwilowym rozstaniu z rowerem. Nosiło mnie przez kilka ostatnich dni aż wczoraj nie wytrzymałem i postanowiłem sprawdzić jak jest. Wniosek - jest nie źle! Miałem pojechać zdecydowanie spokojnie bez wysokiego tętna co się udało. Mimo tego prędkości jakie uzyskiwałem były zadowalające. Odpoczynku było mi trzeba. Teraz do końca roku zdecydowanie rekeacyjnie już będzie bez specjalnych spinek i założeń. Na następny sezon postanowiłem sie przygotować się zdecydowanie lepiej. Tym razem z planem treningowym i wszystkimi tymi "cyklami" ;) Dzisiaj z Empiku odbieram pomoc dydaktyczną w postaci Biblii treningu kolarza górskiego ;) Co prawda gór ci u mnie jak na lekarstwo ale coś się znajdzie - dla chcącego nic trudnego.
Moja tytułowa pętelka wyglądała tak:

Kategoria do 50 km


  • Dystans 31.45km
  • Czas 01:13
  • VAVG 25.85km/h
  • VMAX 41.50km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • HRmax 143 ( 71%)
  • HRavg 126 ( 62%)
  • Kalorie 757kcal
  • Podjazdy 277m
  • Sprzęt Merida BigNine TFS 900 29er /2012/
  • Aktywność Jazda na rowerze

Moje nogi mówią nie!

Piątek, 17 sierpnia 2012 · dodano: 17.08.2012 | Komentarze 2

To drugi dzień wręcz wymarzony do jazdy na rowerze. Jednak chyba nie dla mnie. Złe przygotowanie do sezonu i chęć przeskoczenia o poziom wyżej poprzez jeżdżenie bez "mapy" kończy się dla mnie kompletnym brakiem siły w nogach. Mimo tego, że organizm mówi tak i tętno jest na niskich pułapach nogi kompletnie nie chcą współpracować. Na prostych jeszcze jako-tako, rower jedzie prawie sam ale najmniejsze podjazdy sprawiają mi trudność. Redukuję przełożenia i jadę na maksymalnie wysokiej kadencji... Czas chyba na jakiś odpoczynek? Sam nie wiem co mam zrobić aby zmienić ten stan rzeczy. Zacząłem od skrócenia dystansu... ale nawet na 30 km czułem się nie najlepiej. To znaczy ja czułem się dobrze jednak moje nogi zdecydowanie NIE! :(



Na domiar złego ok 1 km przed "metą" akumulatory w gps przestały działać. Oczywiście na "Moje trasy" także nie mam co liczyć... Apka wyłączyła się po 11 km... :(
Kategoria do 50 km


  • Dystans 45.75km
  • Teren 15.00km
  • Czas 01:48
  • VAVG 25.42km/h
  • VMAX 47.23km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • HRmax 161 ( 80%)
  • HRavg 133 ( 66%)
  • Kalorie 1202kcal
  • Podjazdy 465m
  • Sprzęt Merida BigNine TFS 900 29er /2012/
  • Aktywność Jazda na rowerze

Delikatna jazda po drogach i bezdrożach

Czwartek, 16 sierpnia 2012 · dodano: 16.08.2012 | Komentarze 0

Zacznę od pogody. W południe była idealna, lepszej nie można sobie chyba wymarzyć! Powietrze lekkie, kompletny brak wiatru i to aż do tego stopnia, że wiatraki w Niemczech były poustawiane każdy w inną stronę i stały w bezruchu. Nie wiedziały chyba co robić ;) Miałem ok 2 godziny i wydawało się, że dopasuje się do pogody i wycieczka będzie idealna. W sumie to taka była. Początek taki sam jak ostatnimi czasy. Ladenthin, Pommelen a potem mała zmiana Nedrensee, za wioską odbicie w prawo i przez las do Lebhen (CDN)

Kategoria do 50 km


  • Dystans 54.14km
  • Czas 02:12
  • VAVG 24.61km/h
  • VMAX 58.20km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • HRmax 145 ( 72%)
  • HRavg 125 ( 62%)
  • Kalorie 1337kcal
  • Podjazdy 327m
  • Sprzęt Merida BigNine TFS 900 29er /2012/
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trasa treningowa Warzymice - Penkun - Warzymice

Poniedziałek, 13 sierpnia 2012 · dodano: 13.08.2012 | Komentarze 2

Po dniu przerwy przyszedł czas na rozprostowanie starych kości. Trasa standardowa, miała być do Tantow i w razie sprzyjających warunków pociągnięta jeszcze do Penkun. Pogoda wydawała się idealna. Ciepło, nie za gorąco, lekki wietrzyk a więc super. Do Tantow jechało mi się bardzo dobrze. Przy okazji na zjeździe z Ladethin udało mi się ustanowić drugi wynik pod względem prędkości - 58,2 km/h. W Tantow zegar pokazał 49 minut. Jeśli popatrzeć na wyniki z ubiegłego tygodnia to była rewelacja. Jechało się tak dobrze, że odbiłem do Penkun. Co chwila na polach pracowały kombajny sypiąc dookoła sianem - no cóż , taka pora - sianokosy:) Do Penkun dojechałem w dobrym czasie i bez specjalnego zmęczenia. Jak się okazało później były to miłe to złego początki. Potem było już tylko gorzej. Niewielki wietrzyk jaki napotkałem po wyjeździe z Penkun sprawiał mi spore trudności. Nogi odmawiały czasami posłuszeństwa i prędkość średnia z minuty na minutę i z kilometra na kilometr spadała gwałtownie. Odcinek Penkun-Krackow był prawdziwą drogą przez mękę, choć sam w sobie jest przyjemny. Po przejechaniu Krackow myślałem tylko o tym aby znaleźć się w domu, pod prysznicem.

Droga Lebehn-Ladenthin - można zbudować coś w szczerym polu


No i z tą myślą doczłapałem się do Warzymic.
Pierwsze spostrzeżenie - jeden dzień to za krótko dla mnie aby zregenerować organizm po dystansie powyżej 100 km.
Drugie spostrzeżenie podpatrzone u kolegi Grzegorza - trzeba chyba zmienić tym treningów - ma być krócej ale intensywniej. Mniej kilometrów w większym tempie.
Trzecie spostrzeżenie - Moje Trasy po aktualizacjach zawodzą.... Strava, kompletnie nie wiem o co kaman - za mało danych albo nie potrafię się tym posługiwać, Garmin - TO JEST TO! (na tylko minus zasilanie - moje aku są jakieś felerne):)
Kategoria 50 - 100 km


  • Dystans 108.40km
  • Teren 20.00km
  • Czas 04:29
  • VAVG 24.18km/h
  • VMAX 54.80km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • HRmax 164 ( 81%)
  • HRavg 141 ( 70%)
  • Kalorie 3092kcal
  • Podjazdy 376m
  • Sprzęt Merida BigNine TFS 900 29er /2012/
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pół litra czyli piąta setka

Sobota, 11 sierpnia 2012 · dodano: 12.08.2012 | Komentarze 0

Cały tydzień trwały przygotowania do drugiego maratonu, tym razem w Gryfinie. W przed dzień zawodów okazało się, że organizator odwołał zawody. Podobno nie dostali zgody na zamknięcie drogi po której miał się on odbywać. No cóż... czasem tak bywa. Sobota była przeznaczona na rower więc z Krzyśkiem i Pawłem postanowiliśmy po raz kolejny pozwiedzać niemieckie ścieżki rowerowe. Jako miejsce startu wybraliśmy Mecherin. Pogoda wydawała się fantastyczna na taką wyprawę. Od początku narzuciliśmy dobre tempo i w ciągu godziny przejechaliśmy 30 km. Czasami nasza prędkość na tej płaskiej trasie dochodziła do 40 km/h. Pierwszy postój zorganizowaliśmy po przejechaniu na most w Schwedt. Baton, coś do picia, focia i dalej w drogę.

Fotka od Pawła :)
Po przejechaniu kolejnych kilku kilometrów okazało się, że ścieżka rowerowa za Schwedt jest remontowana! Dokładnie tak - u nas nie remontuje się ulic a tam remontuje się ścieżki rowerowe! Na czas remontu ścieżki został wyznaczony świetnie oznakowany objazd! Niestety nie był on tak równy i gładki jak ścieżka ale był! Objazd prowadził przez Zutzen - Criewen - Vorwerk - Stutzkow. Droga objazdu to płyty betonowe i wiejskie drogi. W ostatniej z tych miejscowości znajduje się świetny, stromy i odrobinę niebezpieczny zjazd. Lekko hamując osiągnęliśmy tam prędkości po ok 55 km/h. Bez problemu udałoby się pojechać szybciej. Na końcu zjazdu jest ostry zakręt więc łatwo czołowo spotkać się z innymi użytkownikami drogi. Objazd jak to objazd zaprowadził nas z powrotem na ścieżkę Oder - Niesse. Ścieżką dalej pognaliśmy na południe. Zatrzymaliśmy się po przejechaniu 60 km na wysokości miejscowości Lunow. Tam kolejna przerwa na banana i grześka ;) Po tym postoju - w tył zwrot i ...okazało się, że jedziemy pod wiatr... ;) Prędkość obniżyła się do 25-28 km/h. Dobrze, że mieliśmy Pawła, który nas ciągnął za sobą. Czasami na przód wyskakiwał Krzysiek... a ja korzystałem z ich uprzejmości i wlokłem się za nimi ;) Na drogę powrotną wybraliśmy odcinek starej trasy Oder - Niesse. Prowadził on brzegiem Odry po starych, betonowych płytach. I to chyba był gwóźdź do trumny. Pod wiatr obijając tyłki dotarliśmy do mostu granicznego w Krajniku. Stamtąd już spokojnie ścieżką do Schwedt. Do mety brakowało ok 30 km więc postanowiliśmy się troszkę "nawodnić" i przegryźć coś konkretniejszego. Wybór padł na "turka". Wciągnęliśmy po pysznym kebabie z kurczaka, który był bardzo słusznych rozmiarów.

Po "małym" co nie co ruszyliśmy pokonać ostatnią trzydziestkę.
Chłopaki dawali radę czego nie można powiedzieć o mnie. Droga po idealnej jak stół ścieżce była dla mnie drogą przez mękę. Chłopaki często musieli zwalniać aby na mnie poczekać. Wielkie sorki za opóźnianie i zaniżanie średniej :)
Na ostatnich 30 kilometrach zrobiliśmy jeszcze dwa postoje, które pomogły mi dotrzeć do Mecherin.

Paweł miał jeszcze siłę aby zwalniać, przyspieszać i robić switaśne fociszki ;)

Dziękuję chłopaki za wyborowe towarzystwo i świetną zabawę - jeździć z Wami to ogromna przyjemność (no i wielki wysiłek ;)).



PS. Żeby nie było tak pięknie po raz kolejny zawiodła mnie appka do rejestrowania tras "Moje trasy". Została równocześnie odpalona na dwóch w pełni naładowanych telefonach. Na pierwszym wyłączyła się sama po przejechaniu 28 kilometrów na drugim po ok. 70 kilometrach. Nie wiem co się dzieje z tym programem ale po aktualizacji mój ulubiony rejestrator staje się bezużyteczny. "Dupę" uratował mi Garmin, którego ogarniam coraz bardziej! Super sprawa!
Kategoria ponad 100 km


  • Dystans 42.00km
  • Czas 01:51
  • VAVG 22.70km/h
  • VMAX 42.41km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • HRmax 161 ( 80%)
  • HRavg 133 ( 66%)
  • Kalorie 1099kcal
  • Podjazdy 500m
  • Sprzęt Merida BigNine TFS 900 29er /2012/
  • Aktywność Jazda na rowerze

Raz na wozie raz pod wozem

Czwartek, 9 sierpnia 2012 · dodano: 09.08.2012 | Komentarze 0

Tytuł mówi prawie wszystko:
- przygotowanie do wyjazdu i 2x powrót po zapomniane rzeczy
- nie działający na początku pulsometr
+ znalezione na chodniku 10 zł
- nie miłe i nerwowe spotkanie z właścicielem BMW zakończone prawie bijatyką
+ fajna pogoda i mniejszy wiatr
+ po rozgrzewce nie złe tempo
- wyłączony rejestrator trasy / GPS?
- deszcz/mżawka od Dołuj
+ zaliczone 40 km

Oczywiście dane są jedynie częściowe. Przejechana odległość podana z licznika, który działał normalnie. Jako, że Moje trasy przestały rejestrować po 20 km suma podjazdów została podwojona. Inne wartości zostały w oryginale.
Kategoria do 50 km


  • Dystans 53.69km
  • Czas 02:02
  • VAVG 26.40km/h
  • VMAX 57.23km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • HRmax 154 ( 76%)
  • HRavg 133 ( 66%)
  • Kalorie 1374kcal
  • Podjazdy 553m
  • Sprzęt Merida BigNine TFS 900 29er /2012/
  • Aktywność Jazda na rowerze

Powtórka z rozrywki, z rozrywki powtórka...

Środa, 8 sierpnia 2012 · dodano: 09.08.2012 | Komentarze 0

Niby identyczna trasa jaką przejechałem dzień wcześniej czyli 7.08. Dlaczego "niby"? Dlatego, że wg zapisów z GPS jest ona odrobinę inna. Po pierwsze jest 400 metrów krótsza, suma podjazdów jest o 60 metrów mniejsza... :)
Warunki jazdy były bardzo podobne. Pora wycieczki, temperatura, kierunek wiatru ten sam. Jednak wiatr był zdecydowanie słabszy niż ten co urywał głowę dzień wcześniej. Przełożyło się to na zdecydowanie lepszy czas odcinka. Trasę przejechałem aż o 12 min szybciej niż dzień wcześniej. Już w Tantow miałem zdecydowanie lepszy czas ok 57 min. Co prawda daleko mi jeszcze do najlepszego czasu z jakim dojechałem do Tantow. Jednak nie ma co liczyć na dobry czas gdy droga do Tantow jest cały czas pod wiatr. Dokładnie w tym samym miejscu co dzień wcześniej wiatr stał się moim sprzymierzeńcem - odcinek od Strockow był zdecydowanie szybszy.
Ciekawe w jakim czasie ją przejadę tą trasę gdy wiatr ustanie kompletnie? Powinienem zejść poniżej 2 godzin i to ładnych parę minut. Koniecznie muszę to sprawdzić.



PS. Jeszcze jedna rzecz, którą zauważyłem po dodaniu wpisu. bikestats uwiecznił mój 3000 kilometr w tym roku. Co prawda rower ma już 3300 ale pierwsze 300 kilometrów zostało zarejestrowane jedynie na liczniku rowerowym ;)

Przed Tantow spotkałem przy samej drodze sarnę. Widok był tak nierealny, że aż się zatrzymałem. Przez chwilę patrzyłem na nią a ona na mnie. Powoli wyjąłem telefon... a ona uciekła w pole... Jeśli się przypatrzeć to jeszcze ją widać ;)

Kategoria 50 - 100 km


  • Dystans 54.08km
  • Czas 02:14
  • VAVG 24.21km/h
  • VMAX 48.34km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • HRmax 154 ( 76%)
  • HRavg 122 ( 60%)
  • Kalorie 1269kcal
  • Podjazdy 612m
  • Sprzęt Merida BigNine TFS 900 29er /2012/
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tam gdzie zachodni wiatr wieje...

Wtorek, 7 sierpnia 2012 · dodano: 07.08.2012 | Komentarze 0

Przed wyjazdem miałem rower prosto po niedzielnej myjni, kompletnie nie "uzbrojony" więc postanowiłem poeksperymentować z siodełkiem. Do tej pory było całkowicie przesunięte do tyłu. W ramach próby przesunąłem je sporo do przodu. Na początku jechało się dziwnie. Tak jakby za mało efektywnie. Nie męczyłem się zbytnio ale nogi w niektórych miejscach pobolewały mimo, że pamiętałem o rozgrzewce i wysokiej kadencji z niskim tętnem na początku trasy. (CDN)

Tytuł wpisu troszkę za mało obrazuje to co dzisiaj działo się w mojej wiosce. Tylko chwilę się wahałem czy jechać. Wiatr wiał jak oszalały... Powiedziałem sobie jednak jak nie spróbuję to będę żałował - no i spróbowałem ;) Nie postawiłem sobie żadnego celu w związku z utrudnieniami jakie dziś ograniczały jazdę. Założeniem było ok. 60 km czyli standardowa trasa do Penkun. Nie udało mi się osiągnąć celu. Wszystko było uzależnione od tego w jakim kierunku będzie wiał wiatr w drodze do po wyjechaniu z Tantow. Do Tantow dojechałem s tak słabym czasem, że sam się troszkę przeraziłem. 1:05 to na 20 kilometrów to spora przesada. No cóż, dziś warunki nie sprzyjały rowerzystom. Po wyjechaniu z Tantow bardzo mocny wiatr w bok. Zrezygnowałem więc z drogi na Schonfeld i dalej na Penkun. Pojechałem na Strokow z wiatrem w bok. Po przejechaniu pod autostradą postanowiłem się zatrzymać i podnieść troszkę siodełko. To chyba był przełomowy moment tej trasy. Nagle zacząłem jechać zdecydowanie szybciej, mimo, że jechałem w tym samym kierunku co poprzednio. Zdziwiło mnie z jaką lekkością mi się jedzie. Nie wiem czy jest to zasługa zmiany pozycji, która mi chyba teraz bardziej odpowiada czy może jest to zasługa wiatru, który zmienił kierunek podczas mojego krótkiego postoju ;) Zobaczymy następnym razem. Już nie mogę się doczekać. Do domu wróciłem kompletnie nie czując zmęczenia. Byłem zadowolony, że pojechałem. Jestem pewien, że gdybym został w domu bardzo bym tego żałował.
Kategoria 50 - 100 km


  • Dystans 58.64km
  • Teren 20.00km
  • Czas 02:09
  • VAVG 27.27km/h
  • VMAX 45.56km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • HRmax 181 ( 90%)
  • HRavg 161 ( 80%)
  • Kalorie 1967kcal
  • Podjazdy 492m
  • Sprzęt Merida BigNine TFS 900 29er /2012/
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pierwsze MTB - VII Maraton dookoła jeziora Miedwie

Sobota, 4 sierpnia 2012 · dodano: 05.08.2012 | Komentarze 2

No i wreszcie nadszedł ten dzień. W sumie przypadkiem wystartowałem w tym maratonie i podchodziłem do niego w dziwny sposób. Od euforii na początku do zniechęcenia przed samym startem. Jednak po raz kolejny okazało się, że nie taki diabeł straszny... i że nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Na rower nie wsiadałem przez cały tydzień. Od ostatniego sobotniego objazdu oprócz spływu kajakowego Drawą w niedzielę żadnej aktywności fizycznej. Z jednej strony obawiałem się, że taki okres bezczynności nie pozwoli mi przejechać dystansu ok. 60 km równym, szybkim tempem, jednak z drugiej strony pomyślałem, że może mięśnie po intensywnym lipcu będą mogły troszkę odpocząć. Nie myliłem się - tydzień odpoczynku to było TO. Do samego startu podszedłem bardzo na lajcie. Na linii startowej zająłem miejsce pod koniec stawki i wcale się nie spinałem na jakiekolwiek wyprzedzanie. Po przejechaniu kilku kilometrów czułem się na tyle dobrze, że jechałem coraz szybciej po drodze mijając kolejnych uczestników rajdu. Na około 20 km zjadłem snikersa i mimo, że nie było żadnego kryzysu dostałem kolejny "strzał" Utrzymując tempo ok 30 km/h dotarłem do drogo 106. W tym momencie usłyszałem zza pleców: "zmienię cię". Nawet nie zdawałem sobie sprawy, że ciągnę kogoś za sobą. No cóż, pierwszy raz w takich zawodach to płacę frycowe. Pociągnął trochę a ja mogłem w tym czasie odpocząć. Przydało się bardzo, nowe siły pozwoliły na kolejne przyspieszenie zmienialiśmy się tak przez ładnych parę kilometrów. Dopiero w momencie gdy mijali nas kolarze z kategorii M5 nasza współpraca się skończyła. Współpraca to za dużo powiedziane ale zawsze kilka km miałem na odpoczynek jadąc na kimś na kole. Po zjechaniu z drogi na płyty rozpoczął się odcinek, którego najbardziej się obawiałem. Jednak o dziwo, co tydzień wcześniej było udręką tym razem okazało się prawie spacerkiem, jazda w grupkach, wyprzedzanie na płytach i obok okazały się nie takie trudne jak można było się tego spodziewać! Poszło mi nadzwyczaj dobrze. Już do końca wyścigu czując, że mam dużo siły jechałem równym tempem wyprzedając kolejnych uczestników. z różnych kategorii, które startowały przed nami. Oczywiście sam też byłem kilka razy wyprzedzony ale było tak fajnie, że nawet na to nie zwracałem uwagi. Start, zabezpieczenie trasy przez strażaków i policję oraz meta na świetnym poziomie. Przez całą drogę organizator czuwał nad bezpieczeństwem uczestników i ich zdrowiem. Z trasy byli "zbierani" uczestnicy, którzy potrzebowali pomocy. Ta część maratonu była, rzeczywiście super mimo ogromnej liczby uczestników - ok. 1020 osób! Na plus zdecydowanie organizacja parkingów oraz organizacja punktów żywieniowych na trasie. Co prawda nie zatrzymałem się na małe co nie co ale widziałem i słyszałem, że było nie źle. Po drodze dostaliśmy również wodę co było bardzo pomocne w upale w którym jechaliśmy.
A teraz żeby nie było tak słodko niedociągnięcia. W sumie mogę tylko wspomnieć o jednym. Sam proces zakończenia imprezy. Nie było to dobrze zorganizowane. Organizatorzy tłumaczyli się awarią sprzętu, który został zalany podczas sporej ulewy. Jednak potem podczas końcowych występów parę razy było wspominane o tradycyjnych "opóźnieniach". Imprezę podzieliłbym na dwa etapy jeden perfekcyjny - od zapisów na maraton do zakończenia wyścigów, a drugi nie zbyt udany czyli feta zamykająca imprezę. Oczywiście ulewy nie pomogły organizatorom. Może w przyszłym roku będzie lepiej - już wiem, że tam będę i sprawdzę czy się polepszyło :)


UPDATE: Dzięki nowej znajomości (na razie jeszcze internetowej, być może kiedyś live) udało mi się ogarnąć wyniki maratonu. 68 pozycja na 156 startujących w mojej kategorii to wynik z którego jestem zadowolony. Oczywiście zawsze mogło być lepiej ale nie oczekujmy za dużo:) Regularne (w miarę) wycieczki dopiero od pół roku i rzucenie fajek miesiąc temu to czynniki dzięki którym udało mi się osiągnąć aż tak dobrą pozycję a z drugiej strony tylko taką pozycję ;) No i jeszcze kategoria open - 348 miejsce na 1020 startujących i 902 sklasyfikowanych to też nie źle ;)



Kategoria 50 - 100 km