Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lenek1971 z miejscowości Warzymice. Od marca 2012 mam przejechane łącznie 33614.55 kilometrów.
Więcej o mnie.

2016

button stats bikestats.pl

2015

button stats bikestats.pl

2014

button stats bikestats.pl

2013

button stats bikestats.pl

2012

button stats bikestats.pl

Rowerowi znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lenek1971.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2015

Dystans całkowity:1294.97 km (w terenie 20.00 km; 1.54%)
Czas w ruchu:51:10
Średnia prędkość:25.31 km/h
Maksymalna prędkość:60.30 km/h
Suma podjazdów:6597 m
Maks. tętno maksymalne:168 (88 %)
Maks. tętno średnie:145 (76 %)
Suma kalorii:26181 kcal
Liczba aktywności:22
Średnio na aktywność:58.86 km i 2h 19m
Więcej statystyk
  • Dystans 81.69km
  • Czas 03:30
  • VAVG 23.34km/h
  • VMAX 53.40km/h
  • Temperatura 14.5°C
  • HRmax 150 ( 78%)
  • HRavg 120 ( 63%)
  • Kalorie 1389kcal
  • Podjazdy 445m
  • Sprzęt Giant XtC Advanced 29er 1
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Coś się kończy, coś się zaczyna

Sobota, 31 października 2015 · dodano: 31.10.2015 | Komentarze 2

Taka kolej rzeczy, że gdy coś się kończy to coś nowego się zaczyna. To właśnie dzisiaj skończyłem ten sezon. Sezon, który był dla mnie wyjątkowy z różnych względów. Nie, nie będzie to podsumowanie roku bo przecież rok się nie skończył. Skończyło się jedynie jeżdżenie bez głowy. Dzisiejsza wycieczka z Krzyśkiem była ostatnim spontanem.
To było zupełnie nie planowane. Po wczorajszej "dokrętce" do 1200 km w październiku powiedziałem sobie dość. Czas aby nogi w końcu odpoczęły. Rano, po wczorajszej butelce również byłem przekonany, że roweru nie dotknę. Tak było do czasu gdy dostałem SMS od Krzyśka. Nie wiele mi było trzeba. Lubię z nim jeździć wiec bez zbędnego zastanawiania się powiedziałem sakramentalne "TAK". Pierwsze pytanie - ile chcesz przejechać? Było mi obojętne czy przejadę 50 czy 150 km. Bo tak naprawdę co to za różnica? :)
Krzysiek rzucił 80 km, powiedziałem - nie ma sprawy jedziemy. Po chwil zacząłem szukać w pamięci "osiemdziesiątek". W sumie to za długo nie musiałem szukać. W pamięci została mi "wyprawa" z ostatniego dnia lutego gdy dokręcałem do 1000 km. Dlaczego tamten zwykły wyjazd pamiętam? Bo tablica, która była ilustracją do wpisu zmyliła nawet częstych bywalców ;)
Godzina jedenasta - startujemy. Bez specjalnej spinki bo Krzysiek po raz pierwszy na rowerze od 3 tygodni. Bardzo spokojne, zwykłe kręcenie. Może nie do końca zwykłe bo przy najmniejszych podjazdach już od początku widać, że łatwo nie będzie. To znaczy nie będzie łatwo dla Krzyśka. Mi natomiast po kilku przejechanych kilometrach ból w nogach przeszedł i mogłem już jechać spokojnie. No i tak bardzo spokojnie jechałem do Schmolln. Podjazd za autostradą jest bardzo zdradliwy, jednak ja już go wyczułem. Głowa w dół, odpowiednie do siły przełożenia i równym tempem podjeżdżam go bez mocniejszej zadyszki. Dzisiaj też tak było, jednak tylko do momentu gdy nie zobaczyłem, że zgubiłem Krzyśka ;) Chwilkę wyczekiwania poświęciłem na zrobienie foty tablicy i ...Krzysia ;)
Później już kompletny chill do Locknitz. Krzysiek chciał przerwę troszkę wcześniej jednak ja skusiłem go czekoladą w Netto. Niestety jak na złość Niemcy mieli święto i wszystko było zamknięte. Zamiast czekolady Krzysiek musiał się zadowolić 5 minutowym leżeniem na ławce ;) W dwóch warstwach zrobiło mi się zimno więc nie dałem mu "pospać". Ostatnie kilometry były już ciężkie... dla mojego kompana. Bardzo mu współczułem widząc jak bardzo się męczy, jednak dojechać było trzeba. Po trzech i pół godzinie byłem w domu. 
Wyszła z tego bardzo fajna jesienna wyprawa. Październik okazał się przebojem. Pod względem kilometrów to 3 miesiąc w tym roku ;) Było super... Teraz czas na odmianę ;)
Zmieni się bardzo dużo ale o tym będzie w następnych wpisach.
 

Tak wygląda tablica w oryginale
  

Tak wygląda... umęczony Krzysztof ;)
 




  • Dystans 54.58km
  • Czas 02:15
  • VAVG 24.26km/h
  • VMAX 43.80km/h
  • Temperatura 10.8°C
  • HRmax 164 ( 86%)
  • HRavg 125 ( 65%)
  • Kalorie 1161kcal
  • Podjazdy 319m
  • Sprzęt Giant XtC Advanced 29er 1
  • Aktywność Jazda na rowerze

1200

Piątek, 30 października 2015 · dodano: 31.10.2015 | Komentarze 3

Łaskawy mamy w tym roku październik. Szkoda, tylko że organizm już nie za bardzo jest chętny do wysiłku. Z kilometra na kilometr jest coraz trudniej. Jednak mimo wszystko udało mi się przejechać w tym miesiącu 1200 km. Gdy tak sobie myślałem z dumą ile to ja nie przejechałem kilometrów w tym miesiącu przypomniało mi się, że niejaki Sebastian vel Gustav tyle to przejechał jednorazowo bez przerwy na sen. Wyczyn ten można uznać za odrobinę szalony i niebezpieczny jednak trzeba się zgodzić, że jest to spory wyczyn.
Powoli czas na przerwę. Od przyszłego tygodnia jeżdżenie wyłącznie komunikacyjne do pracy i z pracy. Żadnych "dokrętek" czy innych weekendowych wypraw.
 

Zapada zmierzch
Kategoria 50 - 100 km, DDP, solo


  • Dystans 70.28km
  • Czas 02:49
  • VAVG 24.95km/h
  • VMAX 41.60km/h
  • Temperatura 7.7°C
  • HRmax 153 ( 80%)
  • HRavg 131 ( 68%)
  • Kalorie 1522kcal
  • Podjazdy 360m
  • Sprzęt Giant XtC Advanced 29er 1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Decyzja należy co ciebie!

Czwartek, 29 października 2015 · dodano: 29.10.2015 | Komentarze 6

Tak coś czułem już od wczoraj, że dzisiaj czeka mnie Locknitz oraz wizyta w PKP Cargo. Na początek przyjąłem na klatę wizytę u "kolejarzy". Jednak dla odmiany, tak aby nie było nudno postanowiłem pojechać przez Wyspę Pucką. To był zdecydowanie błąd. Jednak taka jest chyba natura ludzka, że co jakiś czas trzeba się sparzyć aby odczuć, że coś nam nie leży. Wyspa Pucka gdy jadę ją przy wale nie jest dobrym wyborem, dziś przekonałem się o tym po raz kolejny. Ostatni raz byłem tam Piotrem i z tego co pamiętam miałem więcej już tu nie wracać. Pamięć jest troszkę za krótka i trzeba ją co jakiś czas odświeżyć. Wybrałem trasę przez Dziewoklicz bo wydawało mi się również, że będzie krócej. Myliłem się, było dłużej prawie o dwa kilometry. Reasumując, było dłużej, wolniej, słabszą drogą... wybieram jednak przejazd przez miasto.
Jednak jest jeden (wg mnie plus tego dojazdu). Raz dzisiaj zatrzymałem się zrobić zdjęcia. Zrobiłem ich kilka i gdy przyszło do wyboru nie mogłem się zdecydować, które wybrać. Potem pomyślałem - co będę sobie żałował, wrzucę kilka :) Co właśnie czynię poniżej. Jeśli ktoś uzna, że wszystkie są nie warte wrzucenia to przepraszam, mi się podobają ;)
Tym którym się co spodoba proszę o wybranie najfajniejszego zdjęcia - decyzja należy do CIEBIE ;)
Zdjęcia zrobione w odstępie kilku sekund (+ odrobina PS).
 
PS. nie polecam przejazdu po DDR na Ku Słońcu. Momentami jest nieprzejezdna. Na DDRce handlarze porozkładali swoje kramy. Tak przy okazji - mogłaby być jakaś informacja np. w postaci jakieś tablicy przed wjazdem na DDR.
    

Zdjęcie nr 1
.

Zdjęcie nr 2
.
 
 
Zdjęcie nr 3
  




  • Dystans 65.90km
  • Czas 02:44
  • VAVG 24.11km/h
  • VMAX 41.80km/h
  • Temperatura 9.1°C
  • HRmax 160 ( 84%)
  • HRavg 122 ( 64%)
  • Kalorie 1305kcal
  • Podjazdy 332m
  • Sprzęt Giant XtC Advanced 29er 1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Co mi szkodzi?

Wtorek, 27 października 2015 · dodano: 27.10.2015 | Komentarze 4

Są takie dni gdy po przejechaniu kilkudziesięciu kilometrów najchętniej teleportował bym się do domu nie robiąc ani jednego obrotu korbą. Dziś było całkowicie odwrotnie.
Gdy po pracy dojechałem do Ostoi pomyślałem - co mi szkodzi, przejadę przez Stobno! No i się zaczęło powtarzanie w głowie "co mi szkodzi?" Tak było Stobnie, tak samo było w Schwanenz i gdy już miałem powiedzieć to samo w Krackow i jechać do Penkun zorientowałem się, że mam małą lampkę i nie mam picia ani żadnego jedzenia. Kolejne minuty, a nawet godziny jazdy groziły bombą. Póki jeszcze miałem zapas energii i pół bidonu ruszyłem w stronę domu. Jednak nie najkrótszą drogą przez Nadrensee i Ladenthin tylko przez Rossow. Gdy już przekroczyłem granicę poczułem się pewniej. Zawsze mogę zjechać na stację aby zjeść hot-doga i napić się coli. Z taką świadomością bez zbędnych przystanków (może poza jednym) dojechałem prościutko do domu :)


Gdzieś w chaszczach...
.
Kategoria 50 - 100 km, DDP, solo


  • Dystans 47.09km
  • Czas 01:57
  • VAVG 24.15km/h
  • VMAX 38.00km/h
  • Temperatura 7.8°C
  • HRmax 152 ( 80%)
  • HRavg 129 ( 67%)
  • Kalorie 1088kcal
  • Podjazdy 265m
  • Sprzęt Giant XtC Advanced 29er 1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Waga super lekka

Poniedziałek, 26 października 2015 · dodano: 26.10.2015 | Komentarze 0

Chyba na dobre rozpoczął się już sezon na wyprzedaże. Zarówno w polskich sklepach jak i zagranicznych pojawiają się przeróżne okazje. Czasem to tylko kila lub kilkanaście procent lub jak było w moim przypadku było to aż 65%.
Bardzo rzadko takie okazje zdarzają się w polskich sklepach więc nie powinno dziwić, że taką okazję "upolowałem" w jednym z niemieckich sklepów internetowych. Jeśli dodam, że wysyłka do Niemiec jest darmowa, a VAT w przypadku odbioru u sąsiadów wynosi 19%, a nie 23% jak w Polsce to łatwo można policzyć, że się opłaca.
Mój nowy zakup to kierownica do Gianta marki Truvativ. Dokładnie jest to model Noir T30 Carbon 680x20mm. 59 EUR za kierownice znanej marki wykonaną z włókna węglowego o wadze 205g to prawdziwa okazja ;)
.

Drobiazg a jak cieszy :)
.
Jak się dzisiaj jechało? No cóż rano było troszkę zimno, ale do momentu kiedy zaczęły się pierwsze przyspieszenia :) Jak już się rozkręciłem było ciepło.
Po pracy jeśli nie jadę bezpośrednio do domu lampka przednia jest niezbędna. Po 17tej robi się już zupełnie ciemno. Nie wszyscy o tym pamiętają. Na DDRce z Kołbaskowa do Przecławia, zarówno rowerzyści bez jakichkolwiek świateł do tego biegacze w ciemnych ciuchach. Strach się rozpędzić bo można wpaść na kogoś z ogromnym impetem... Trzeba uważać.
Dzisiaj dodatkowo przeżyłem chwilę grozy gdy jechałem DDRkę za szkołami salezjańskimi. Prosto pod koła wjechał mi Merc... na szczęście wyhamowałem. Gdy kierowca się zorientował stałem już kilka centymetrów od jego drzwi od strony pasażera. Mercedes wyjechał z BP (czy to już jest shell) patrząc się jedynie w lewo... :(
.
Kategoria DDP, do 50 km, solo


  • Dystans 108.98km
  • Teren 10.00km
  • Czas 04:20
  • VAVG 25.15km/h
  • VMAX 44.80km/h
  • Temperatura 15.1°C
  • HRmax 164 ( 86%)
  • HRavg 145 ( 76%)
  • Kalorie 2851kcal
  • Podjazdy 474m
  • Sprzęt Giant XtC Advanced 29er 1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Złota, niemiecka jesień

Sobota, 24 października 2015 · dodano: 24.10.2015 | Komentarze 2

Jadąc tak sobie dzisiaj pomiędzy Mecherin, a Gartz w lesie, po liściach pomyślałem sobie jaka piękna, złota, polska jesień... Ups, przecież jestem w Niemczech więc nie jest to "polska jesień" ale chyba "niemiecka jesień". Chyba, że jesień jest typowo polską specjalnością. Oczywiście żartuję ;) No wystarczy tego bełkotu na początek (jakby co to nic nie piję) ;)
Wstając dziś dość późno i wyglądając za okno zdecydowałem, że ten dzień koniecznie trzeba wykorzystać aby sobie troszkę pojeździć. Nogi wypoczęte więc trzeba byłoby pojechać gdzieś dalej. "Dalej" oznacza coś koło stówki. Od razu do głowy przyszedł mi wyjazd do Schwedt. Koleżanka z Mecherin ostrzegła mnie wcześniej, że bogata gmina musi wydać jeszcze w tym roku przyznane pieniądze i postanowiła wyremontować odcinek między Gartz, a Schwedt i trzeba przejechać objazdem przez Caseckow. Wiedziałem też, że "coś" robią na Oder-Nisse i tam też jest problem z przejazdem. Jednak przecież jadę Giantem (Focus wymyty, wypolerowany czeka już na wiosnę) i bezdroża nam nie są straszne. Dojeżdżam do Gartz i przy wjeździe na DDRkę nie ma żadnych zakazów. Decyduję się na jazdę. Po chwili pierwszy postój. Przypadkiem spotykam znajomego z pracy który przyjechał wraz z żoną aby pojeździć po gładkich równych asfaltach. Problem w tym, że on jest leciutkim, karbonowym Propelem.... No cóż jakoś będę musiał mu dotrzymać koła. Nie bez trudu dotrzymałem jadąc pod wiatr swoim przecinakiem. Przyznam się, że kosztowało mnie to sporo siły. Te parę kilometrów pod wiatr z pulsem ponad 160 dało mi popalić. Jednak tylko do lasu. Znajomy sobie zawrócił ja już sam w swoim tempie mogłem chwilę odpocząć. Jednak w lesie nie musiałem, puls szybko się uspokoił wiatr zatrzymały drzewa więc mogłem sobie jechać dość szybko ;)
Jadąc pod wiatr w dwie godziny dotarłem do Schwedt. Tam kolejna niespodzianka ;) Spotkanie z Piotrem i jego małżonką ;) Chwilę pogadaliśmy, a ja wykorzystałem Piotra aby chwilę został przy rowerze gdy ja korzystałem z okazji... :) Okazją był Big King w zestawie z dużą colą i frytami ;)
Po uzupełnieniu straconych kalorii mogłem ruszyć do domu ;) Na powrotną drogę wybrałem trasę przez Casekow, Petershagen, Schonfeld i Penkun.
Na koniec jeszcze zafundowałem sobie troszkę terenu od Hohenholz do Ladenthin. Przejeżdżając przez Hohenholz za każdym razem zadziwia mnie sporej wielkości dworek oraz otaczająca go posiadłość. Wszystko jest w ruinie.... Szkoda, że niszczeje taka ładna posiadłość.
Znalazłem w internecie takie zdjęcie.
.

Złota, niemiecka(?) jesień ;)
.

Jedna ze ścian nowo wybudowanej remizy w Petershagen

.

Kategoria ponad 100 km, solo


  • Dystans 14.22km
  • Czas 00:34
  • VAVG 25.09km/h
  • VMAX 32.30km/h
  • Temperatura 12.2°C
  • HRmax 151 ( 79%)
  • HRavg 136 ( 71%)
  • Kalorie 420kcal
  • Podjazdy 55m
  • Sprzęt Giant XtC Advanced 29er 1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Włatca kuł

Środa, 21 października 2015 · dodano: 21.10.2015 | Komentarze 8

Dzięki odrobinie wolnego czasu poczułem się jak prawdziwy "Włatca kuł". Na początek zająłem się w końcu zmianą opon w szosie z letnich conti GP 4000 na GP 4Seasons. Jak miałem już zdjęte opony udało mi się "połatać" dziurawą opnę, która wylądowała na kole. Tym sposobem mam jeden zapas więcej. Może gdybym to zrobił miesiąc temu nie spotkałaby mnie niespodzianka w postaci pierwszej gumy w tym sezonie.
Przy okazji zająłem się drugim kompletem kół do Gianta. Drugi komplet to fabryczne koła Gianta, do których założyłem dętki conti oraz opony Continental RaceKing 29x2.2, na których jeździłem jeszcze wiosną. Będzie to mój zapasowy zestaw w razie awarii podstawowych ZTRów. Zauważyłem również, że muszę dokupić na przód tarczę 180mm na 6 śrub. W tej chwili w przednim kole jest założona tarcza 160mm, a przedni zacisk w Giancie jest większy. Niestety nie mogę przekładać tarcz z ZTRów ponieważ mocowane są w systemie CL.  
Na koniec zająłem się nowymi kołami do szosy. Proces zakładania szytek na klej wymaga wyjątkowej cierpliwości. Będę to robił po raz pierwszy, więc chcę to zrobić zgodnie z instrukcją. Dlaczego pisałem o cierpliwości? Odpowiedź jest prosta, według instrukcji założenie szytek na obręcze trwa około 5 dni!!! Tak, nie pomyliłem się słownie PIĘĆ dni ;)
Po pierwsze nową szytkę trzeba odpowiednio rozciągnąć, czyli założyć ją na koło, napompować do około 10 bar i odczekać 72 godziny. Następnie zdjąć szytkę z obręczy, ponownie napompować do 3 bar i posmarować specjalnym klejem do obręczy karbonowych. Na odpowiednio przygotowaną obręcz czyli dokładnie oczyszczoną acetonem nałożyć precyzyjnie warstwę kleju. Po czym należy odczekać przynajmniej 12 godzin do wyschnięcia kleju. Po tym czasie można już ponownie posmarować klejem szytkę, z której później należy wypuścić powietrze do około 1,5 bar. Dopiero wtedy można zabrać się za zakładanie szytki na obręcz (obręczy już nie smarujemy po raz drugi). Kolejny etap to sprawdzenie prawidłowego ułożenia szytki na kole. Gdy wszystko już gra trzeba ponownie napompować sztkę do 10 bar. Po kolejnych 24 godzinach czyli całkowitym wyschnięciu kleju koła są gotowe do jazdy. Oczywiście operację trzeba powtórzyć dla drugiego koła ;)
No to do roboty, pierwsze 72 godziny minęły :)
.

Nowe koła


Porównanie kół przód
.

Porównanie kół tył    
.
Kategoria mini, solo


  • Dystans 51.46km
  • Czas 01:44
  • VAVG 29.69km/h
  • VMAX 60.30km/h
  • Temperatura 8.8°C
  • HRmax 152 ( 80%)
  • HRavg 131 ( 68%)
  • Kalorie 1000kcal
  • Podjazdy 326m
  • Sprzęt Focus Izalco Team SL 2.0 2014
  • Aktywność Jazda na rowerze

Co robimy na krótkim urlopie?

Wtorek, 20 października 2015 · dodano: 20.10.2015 | Komentarze 1

No to co można robić na krótkim urlopie w październiku? Po pierwsze można zatroszczyć się o rowery i zrobić rzeczy, które od dawna były odkładane "na później" lub odkurzyć szosę i wybrać się na malutkie kółko do Tantow.
Można też zrobić i jedno i drogie. Do południa zająłem się sprzętem, w zasadzie to kołami, a popołudniu skorzystałem z fantastycznej pogody (jak na październik) i pojechałem szosą do Tantow.
Wiatr delikatny, temperatura znośna i tylko noga nie chciała za bardzo pracować. Nie ma się w sumie co dziwić...
.

Między Nadrensee a Rossow
 
Kategoria 50 - 100 km, solo


  • Dystans 50.13km
  • Czas 02:01
  • VAVG 24.86km/h
  • VMAX 45.20km/h
  • Temperatura 11.6°C
  • HRmax 143 ( 75%)
  • HRavg 120 ( 63%)
  • Kalorie 875kcal
  • Podjazdy 267m
  • Sprzęt Giant XtC Advanced 29er 1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z wizytą w Kutzow am see

Poniedziałek, 19 października 2015 · dodano: 19.10.2015 | Komentarze 6

Postanowiłem zaryzykować i zmierzyć się z omijaną od długiego czasu drogą prowadzącą przez Kutzow am see. Nie wiem czy to przypadek czy efekt wybudowania brakującego fragmentu ddrki pomiędzy Plowen, a Bismarck jednak faktem jest, że w tym roku nie byłem w Kutzow am see. Co ciekawego jest w tej osadzie..., a w zasadzie w ośrodku wczasowym dla młodzieży w środku jesieni może się ktoś zapytać? Ciekawe jest to, że ośrodek od pewnego czasu służy jako obóz dla uchodźców. To nie jedyne miejsce w okolicy gdzie mieszkają przybysze z bliskiego wschodu. Około 90 osób od jakiegoś czasu mieszka również w Locknitz.
Jakie są moje spostrzeżenia? Rze.czywiście, ośrodek wygląda na zamieszkany. W kilku oknach paliło się światło. Przed wejściem do ośrodka spotkałem jedynie jedną osobę, młodego chłopaka. Nawet nie zwrócił na mnie uwagi jak przejeżdżałem obok.
Zbliża się zima, a ośrodek ten to w zasadzie letni obóz dla młodzieży pamiętający czasy DDR. Ciekawe jak sobie poradzą ludzie mieszkający w letnich domkach... ?
.

Przy jeziorze Lebhen
.

Kategoria 50 - 100 km, solo


  • Dystans 50.90km
  • Teren 5.00km
  • Czas 01:57
  • VAVG 26.10km/h
  • VMAX 43.60km/h
  • Temperatura 6.4°C
  • HRmax 154 ( 81%)
  • HRavg 128 ( 67%)
  • Kalorie 1127kcal
  • Podjazdy 256m
  • Sprzęt Giant XtC Advanced 29er 1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Raz w lewo raz w prawo

Niedziela, 18 października 2015 · dodano: 18.10.2015 | Komentarze 0

Tak się składa, że każdego dnia gdy jadę w stronę Ladenthin raz jadę w prawo raz jadę w lewo. Dzisiaj przyszła kolej na lewą stronę więc skręciłem do Nadrensee. Plan wycieczki powstawał na bieżąco.
Raz go skracałem raz go wydłużałem. Cała trasa była uzależniona od mojego aktualnego samopoczucia. Na samym początku, jeszcze przed wyjściem z domu zakładałem, że pojadę gdzieś na około 70 km.
Mój plan został zweryfikowany po kilku kilometrach. W Ladenthin zaczynam się zastanawiać czy czasem 30 km mi nie wystarczy. Decyzję pozostawiłem do momentu gdy dojadę do Krackow.
Gdy już tam dojechałem zdecydowałem się na wydłużenie trasy do Penkun. Tam czekał mnie kolejny dylemat Tantow czy Storckow. W głowie zwyciężyła opcja numer dwa. Z ciekawości sprawdziłem również "skrót"
prowadzący przez Penkun omijający brukowy podjazd przed zamkiem. Jest ok, jednak nie dla roweru szosowego. Od Penkun jechałem już z wiatrem w plecy, więc było przyjemniej, co nie oznacza, że cieplej.
Wzdłuż autostrady, ponownie Nadrensee, Rossow i przez Rosówek do domu.
.

Przydałaby się odrobina słońca... 


Kategoria 50 - 100 km, solo