Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lenek1971 z miejscowości Warzymice. Od marca 2012 mam przejechane łącznie 33614.55 kilometrów.
Więcej o mnie.

2016

button stats bikestats.pl

2015

button stats bikestats.pl

2014

button stats bikestats.pl

2013

button stats bikestats.pl

2012

button stats bikestats.pl

Rowerowi znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lenek1971.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2014

Dystans całkowity:457.27 km (w terenie 25.00 km; 5.47%)
Czas w ruchu:17:58
Średnia prędkość:25.45 km/h
Maksymalna prędkość:52.00 km/h
Suma podjazdów:2239 m
Maks. tętno maksymalne:183 (96 %)
Maks. tętno średnie:163 (85 %)
Suma kalorii:11205 kcal
Liczba aktywności:7
Średnio na aktywność:65.32 km i 2h 34m
Więcej statystyk
  • Dystans 15.61km
  • Czas 01:21
  • VAVG 5:11km/h
  • VMAX 3:02km/h
  • Temperatura -1.0°C
  • HRmax 183 ( 96%)
  • HRavg 156 ( 82%)
  • Kalorie 750kcal
  • Podjazdy 47m
  • Aktywność Wrotkarstwo
Uczestnicy

Rolki po raz pierwszy

Sobota, 29 listopada 2014 · dodano: 29.11.2014 | Komentarze 4

No i stało się :) Po raz pierwszy w życiu jeździłem na rolkach. Jak mi poszło? Jeśli mogę ocenić samego siebie to całkiem nieźle. Krzysiek, który namówił mnie na kolejną dyscyplinę też stwierdził, że jak na pierwszy raz to było OK. Przez pierwsze parę metrów walczyłem zdecydowanie o utrzymanie pionu. Moja desperacka walka skończyła się porażką. Po pierwszych kilkudziesięciu metrach zaliczyłem pierwszy upadek. Jako, że prędkość jazdy była znikoma upadek na tyłek był bez konsekwencji. Jak się później okazało był to pierwszy i ostatni wypadek tego dnia, z czego jestem bardzo dumny :) Coś czuję, że rolki będą nie złym uzupełnieniem treningów na rowerze. Dzisiaj pogoda na rower była raczej średnia. Zimny i mocny wiatr bardzo utrudniałby jazdę na rowerze. Na rolkach było w sam raz :)
 

Pierwsze kroki na rolkach.
 
Kategoria rolki


  • Dystans 57.79km
  • Teren 5.00km
  • Czas 02:26
  • VAVG 23.75km/h
  • VMAX 47.50km/h
  • Temperatura 7.4°C
  • HRmax 173 ( 91%)
  • HRavg 146 ( 76%)
  • Kalorie 1509kcal
  • Podjazdy 265m
  • Sprzęt Merida BigNine TFS 900 29er /2012/
  • Aktywność Jazda na rowerze

Skąd się biorą śmieci na polach i w lasach?

Sobota, 22 listopada 2014 · dodano: 22.11.2014 | Komentarze 3

Jeśli ktoś zastanawia się skąd biorą się śmieci w lasach, na polach w parkach i innych miejscach to polecam obejrzeć film, który zamieszczę poniżej. Może przypadkiem ktoś zna prowadzącego ten pojazd? Może istnieje szansa, że ktoś komuś powie, że tak się nie robi. Może jakby ktoś wrzucił tej osobie śmieci do domu, ogródka lub pod drzwi to tek "ktoś" zastanowiłby się skąd biorą się śmieci...
Mnóstwo jest śmieci porozrzucanych po rowach, lasach i polach... "Milionerzy" mieszkający przeważnie w domkach jednorodzinnych w ten sposób "oszczędzają" na wywożeniu śmieci...
Samochód nowy a przyzwyczajenia jakby stare... parafrazując znaną reklamę :)
  

Jak się komuś nie chce robić stopklatki to... nie musi ;)
   
  

Kategoria 50 - 100 km


  • Dystans 107.17km
  • Czas 03:46
  • VAVG 28.45km/h
  • VMAX 52.00km/h
  • Temperatura 9.0°C
  • HRmax 167 ( 87%)
  • HRavg 147 ( 77%)
  • Kalorie 2245kcal
  • Podjazdy 644m
  • Sprzęt Focus Izalco Team SL 2.0 2014
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Mgła

Wtorek, 11 listopada 2014 · dodano: 11.11.2014 | Komentarze 3

Dzisiejszym motywem przewodnim wycieczki była mgła, która towarzyszyła nam od samego rana aż do końca wycieczki. Mógłbym jeszcze do tej mgły dorzucić okropną wilgoć. Wilgoć, mgła i temperatura sprawiły, że nie jechało się zbytnio komfortowo. Ubrania, rowery i droga były totalnie mokre mimo, że nie padało. Jazda za kimś powodowała, że mieliśmy na twarzy prysznic spod koła kolegi. Zazwyczaj nie zdejmuję okularów podczas jazdy. Tym razem nie miałem wyjścia. Zaraz po wytarciu robiły się mokre i nic nie było widać.
Wycieczka dość spontaniczna, do końca zastanawialiśmy się gdzie jechać. W końcu padło na Prenzlau. Chyba dobrze, bo Ueckermunde było dzisiaj poza naszym zasięgiem. To już chyba prawdziwy koniec wypraw szosowych. 
Zakończyłem go wycieczką w składzie Krzysiek, Artur, Konrad i ja ;) Dziękuję za wspólnie przejechane kilometry w tym roku, wiele wspólnych dłuższych i krótszych wycieczek. Dziękuję wszystkim z którymi miałem przyjemność jeździć w tym sezonie. Zapraszam w przyszłym sezonie na wspólne jazdy! 
 
Teraz czas na zasłużony odpoczynek. Być może jeszcze wsiądę na rower w tym roku, jednak nie pojadę już szosą, być może aby "dojechać" do 10K wybiorę się na jakieś krótkie wycieczki Meridą :)
 

Pożegnanie sezonu szosowego pod sklepem w Będargowie.
 

Kebson w Prenzlau
 
Kategoria ponad 100 km


  • Dystans 54.74km
  • Czas 01:57
  • VAVG 28.07km/h
  • VMAX 48.60km/h
  • Temperatura 8.8°C
  • HRmax 172 ( 90%)
  • HRavg 155 ( 81%)
  • Kalorie 1450kcal
  • Podjazdy 381m
  • Sprzęt Focus Izalco Team SL 2.0 2014
  • Aktywność Jazda na rowerze

No to się umordowałem...

Niedziela, 9 listopada 2014 · dodano: 09.11.2014 | Komentarze 3

Narzekałem może wczoraj? Jeśli tak to bardzo przepraszam! Mogę jedynie napisać, że wczoraj było cudownie, cieplutko, bezwietrznie. To co dzisiaj przeżyłem to istny armagedon. Tak naprawdę nie pamiętam kiedy jechało mi się aż tak źle. Temperatura może nie była najgorsza, bo 8° w połowie listopada to chyba nieźle. Jednak to co wyprawiał wiatr to było poniżej krytyki. Jeszcze przed wyjściem spotkałem Pawła, który powiedział, że pogoda jest super. Bez wiatru, cieplutko, mnóstwo biegaczy i rowerzystów. Chyba wiedział co mówił, bo wracał z lasu. Prognoza pogody pokazywała zupełnie coś innego, zimno i wiatr o sile 7 m/s. Uwierzyłem Pawłowi. Na szczęście ubrałem się dość ciepło. Po raz pierwszy tej jesieni założyłem 3 warstwy. W pewnym sensie taki zestaw uratował mi życie.
Początek nie był taki zły, dopóki nie dojechałem za Warnik. Te pierwsze 5 kilometrów było najprzyjemniejsze podczas całego przejazdu. Po przejechaniu kolejnych 15 km żałowałem, że nie pojechałem do Mecherin samochodem. W Mecherin odebrałem od Justynki (dziękuję!!!) kolejne zakupy i ruszyłem w drogę powrotną. Spodziewałem się, że skoro w jedną stronę było okropnie to w drugą będzie git. Myliłem się bardzo. Po dojechaniu do drogi nr 2 dostałem tak silny wiatr w bok, że nie mogłem utrzymać toru jazdy. "Dwójka" to dość ruchliwa droga, jeździ nią całe Gryfino w drodze do Szczecina. Na szczęście w niedzielne popołudnie ruch był dość mały. Jednak kilka razy serce mocniej zabiło przy blisko przejeżdżających autach. Nie chcąc narażać się jeszcze bardziej postanowiłem zrezygnować z przejazdu przez Rosówek i Kołbaskowo. Wybrałem drogę przez Rosow. No i właśnie w Rosow wypatrzyłem takie cudo.
 

MAN 11-192  Ochotnicza Straż Pożarna Rosow 
 

Focus z MANem
 
Pozostała część drogo za Nadrensee była równie koszmarna. Dałbym wszystko aby znaleźć się już w domu, a do przejechania zostało 15 km z trzema podjazdami... Nie będę dobrze wspominał dzisiejszego wyjazdu.
 

Kategoria 50 - 100 km


  • Dystans 68.52km
  • Czas 02:16
  • VAVG 30.23km/h
  • VMAX 44.80km/h
  • Temperatura 13.1°C
  • HRmax 179 ( 94%)
  • HRavg 163 ( 85%)
  • Kalorie 1815kcal
  • Podjazdy 284m
  • Sprzęt Focus Izalco Team SL 2.0 2014
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tylko do Grunhof

Sobota, 8 listopada 2014 · dodano: 08.11.2014 | Komentarze 1

Dzisiaj był kolejny dzień, który było szkoda zmarnować na zakupy lub siedzenie w domu. Chyba, że ktoś jest tak zorganizowany i potrafi zrobić wszystkie te rzeczy jednego dnia. Ja niestety tak nie potrafię, tym bardziej że poprzedni dzień, a raczej wieczór był delikatnie mówiąc "rozrywkowy". Bardziej adekwatnym słowem zamiast "rozrywkowy" byłoby słowo "alkoholowy". Nienawidzę jeździć na kacu, jednak grzechem byłoby nie pojechać kompletnie nigdzie. Plany zresztą zakładały poranno-południową wycieczkę na jakąś setkę w większym towarzystwie. Skończyło się na samotnej siedemdziesiątce. Tak naprawdę to nie ma o czym pisać. Może tylko to, że nie męczyłem się tak bardzo jak się spodziewałem. Drugie spostrzeżenie to dość wysokie tętno jak na chilloutową jazdę. Zarówno średnie jak i maksymalne tętno takie jak na Miedwiu podczas wyścigu. Kolejny plusem było wypocenie alko z organizmu. Chyba się to udało, bo po powrocie do domu czułem się zdecydowanie lepiej. 
Na jazdę nie zabrałem ani kamery ani aparatu, bo cel jazdy był zupełnie inny. Jutro ma troszkę mocniej wiać, jednak prawdopodobnie skuszę się na małe co nie co na szosie ;)
 
Przy okazji zauważyłem, że do tej pory udało mi się w tym roku przejechać dwa razy więcej kilometrów niż w ubiegłym roku ;)
 
Kategoria 50 - 100 km


  • Dystans 47.11km
  • Teren 10.00km
  • Czas 01:45
  • VAVG 26.92km/h
  • VMAX 44.70km/h
  • Temperatura 10.6°C
  • HRmax 173 ( 91%)
  • HRavg 156 ( 82%)
  • Kalorie 1309kcal
  • Podjazdy 299m
  • Sprzęt Merida BigNine TFS 900 29er /2012/
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po ciemku

Środa, 5 listopada 2014 · dodano: 05.11.2014 | Komentarze 0

Przyznaję się szczerze, jazda po ciemku nie należy do moich ulubionych zajęć. Teraz powinienem napisać "nie należała", ponieważ jazda w grupie, a przynajmniej w parze to zupełnie inna bajka. Potrzebowałem dziś tej przejażdżki. Troszkę stresu, troszkę nerwowych chwil w pracy najlepiej jest rozładować na rowerze. Jeśli do wysiłku jaki trzeba włożyć w napędzenie roweru doda się jeszcze skupienie i koncentrację przy szybkim wyborze najlepszego toru jazdy mamy idealny środek na rozładowanie niechcianych emocji. Dziś udało mi się namówić na przejażdżkę Konrada. Tak naprawdę to nie musiałem go specjalnie namawiać. Wystarczył jeden telefon i po 20 minutach Konrad podjeżdża pod moje drzwi. Za cel obieramy Mecherin. Tym razem zakupy były nie tylko dla mnie ale również dla Kodka. Ja kupiłem sobie długie rękawiczki na szosę i czarną bluzę termo, a Kodek zakupił opaskę z windstopperem na uszy (taką jak ma Piotrek i ja). Do  Tantow w dobrym tempie asfaltem, a potem do Mecherin płytami. Nie spodziewałem się, że jazda po zmroku może być tak przyjemna. Nie byłoby tak fajnie gdyby nie oświetlenie. Zarówno Konrad jak i ja mamy takie same lampki McTronic Noise Pro 500. Nie trzeba było świecić na maksa aby droga była dobrze oświetlona. Jadąc "trzynastą" obok siebie przypominaliśmy bardziej samochód z dobrymi światłami niż "rowery dwa" :) Jadące z przeciwka auta widząc nas wyłączały bez problemu światła drogowe. Mieliśmy z dwa przypadki gdy musieliśmy przypomnieć o zmianie świateł. Wtedy wystarczyło tylko podnieść wyżej strumień światła i problem sam się rozwiązywał :)
Na koniec wycieczki już pod samym domem Konrad zaliczył klasyczne OTB. Skupił się na wypinaniu butów i przypadkiem zablokował przednie koło :) Na szczęście prędkość była symboliczna więc zarówno Konrad jak i rower wyszli chyba bez szwanku ;)
 

Uuu aaa rowery dwa
 
Wracając z pracy wstąpiłem jeszcze do mojego ulubionego sklepu rowerowego. Pomyślałem sobie, że jakaś fajna lampkowa stylówa przyda się Focusowi, więc zrobiłem mu prezent w postaci kompletu Lezyne Zecto Drive. Tak prezentuje się Focus z nowym oświetleniem. Nie są to może demony mocy, ale wyglądają fajnie i świecą wystarczająco aby było mnie widać :)
  
 
 Lezyne Zecto Drive (przód) 80 lm
  

Lezyne Zecto Drive (tył) 20 lm
  

Kategoria do 50 km


  • Dystans 106.33km
  • Teren 10.00km
  • Czas 04:27
  • VAVG 23.89km/h
  • VMAX 39.30km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • HRmax 171 ( 90%)
  • HRavg 132 ( 69%)
  • Kalorie 2127kcal
  • Podjazdy 319m
  • Sprzęt Merida BigNine TFS 900 29er /2012/
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Relax, Take It Easy /+ video/

Niedziela, 2 listopada 2014 · dodano: 02.11.2014 | Komentarze 5

No i wreszcie nadszedł ten czas, że jeździmy bo lubimy. Totalny relaks, bez pośpiechu, bez zbędnego nabijania kilometrów, najzwyczajniej tak dla siebie. Dzisiaj to bardziej "dla nas" niż dla siebie, bo wycieczka relaksacyjna odbyła się w towarzystwie Piotrka. Za pierwszy cel obraliśmy sobie Locknitz nową ścieżką, a właściwie jej fragmentem. Jest fajnie i będzie jeszcze fajniej jak ją skończą. Jeszcze troszkę im brakuje. Ścieżka nie zaczyna się zaraz za Bismarkiem jak sądziłem, ten odcinek jest jeszcze w budowie. Początek nowej ścieżki w tej chwili znajduje się przy jednym ze zjazdów na Ramin. Ciekawe czy dokończą ją jeszcze w tym roku. Jeszcze nie zbudowany odcinek jest już częściowo przygotowany. Jadąc nową ścieżką tak sobie myślałem, że odrobinkę będzie mi brakowało przejazdu przez Plowen. Jeśli tylko będę miał czas dalej będę jeździł koło ośrodka kolonijnego i Grosse Kutzowsee :) Plusem jest to, że na pewno będzie bezpieczniej. Na tym odcinku był spory ruch i tej ścieżki bardzo brakowało. Teraz będzie można przejechać od Grambow do Locknitz cały czas korzystając ze ścieżek rowerowych.
Pierwszy postój Piotrek zarządził przy "kocie". Nie mogłem się oprzeć i musiałem zrobić kolejne zdjęcie ;)
 

Selfie w towarzystwie... hmmm?
 
Jeszcze przed wyjazdem z Locknitz odbijamy na Gorkow. Tą drogą jeszcze nigdy nie jechałem. Ciekawiło mnie czy będzie można ją wykorzystać na szosę. Niestety w samym Gorkow kończy się asfalt i zaczyna ubita ziemia. Na szosę raczej się nie nadaje. Za to do jazdy konnej nadaje się jak najbardziej!
 

Na szosie nie wiedziesz wszędzie, konno dasz radę :)
 
Dalej po ubitej ziemi, troszkę po asfalcie i troszkę po kostce dojeżdżamy do Dotothenwalde. Wioska taka sama jak inne niemieckie wioski. Potem jeszcze mijamy kilka takich wioseczek mniejszych i większych. Kierujemy się prosto na Pasewalk. Mój towarzysz podróży coraz bardziej odczuwa zmęczenie. Po części spowodowane nie do końca przespaną nocą, a poczęci zażyciem niedozwolonych środków dopingujących. Alko jest ok w wieczór gdy się je spożywa jednak następnego dnia raczej nie powinno się prowadzić wszelkich pojazdów mechanicznych. Dopadamy do przystanku na trasie Pasewalk - Viereck, tutaj "kierownik" wycieczki zarządza kolejny postów. Piotr wyznaje skądinąd dobrą zasadę - lepiej nosić niż się prosić. Tak było i tym razem. Termos, kabanosy, czekolada - wszystko czego dusza zapragnie. Ja niestety nie byłem tak dobrze przygotowany i zabrałem ze sobą tylko bidon wody i troszkę euro licząc na kawkę i ciastko w Torgelow. Niestety jak się później okazało kawkę i ciastko "zrobiłem" w domu ;)
 

Lepiej nosić niż się prosić
 
Podczas postoju na przystanku minęło nas trzech chłopaków na góralach (jeden nawet jechał w krótkich spodniach!). Przez myśl mi przeszło aby z nimi się troszkę podrażnić, łapiąc ich i uciekając. Jednak Piotr szybko wybił mi z głowy ten pomysł i ruszyliśmy grzecznie na Viereck.
Z kolei za tą wioską zaczyna się bardzo fajna trasa na szosę. W pewnym sensie można ją potraktować jako alternatywny dojazd do Ueckermunde. Pewnie w przyszłym sezonie sprawdzę jeszcze tą opcję. Równy asfalt, teren częściowo osłonięty, mały ruch - czego chcieć więcej? :)
Droga bardzo przyjemna była tego dnia tylko dla mnie. Zdjęcie pokazuje co Piotrek sądzi o moich "ściganiach" i wydłużaniu trasy.
 

Daleko jeszcze?
 
Kolejny postój robimy już za Grunhof. Piotr jest coraz bardziej wyczerpany. Mimo, że stara się z całych sił to jego rower jakoś nie jedzie. Musimy zatrzymać się na chwilę. Piotrek wcina na leżąco kolejną porcję kabanosów, potem troszkę gimnastyki, a ja pozbywam się z organizmu zawartości bidonu, który już prawie się kończy.
 


 
Do domu zostało niewiele a na liczniku tylko siedemdziesiąt kilka kilometrów... Trzeba coś zrobić aby troszkę sobie wydłużyć trasę. Piotrek proponuje abym już z nim się nie męczył jadąc 20 km/h i odbił w innym kierunku. Dzięki temu on nie będzie się stresował, że mnie spowalnia, a ja zrealizuję kolejny cel i ...zmęczę się.
Rozstajemy się w Bismarcku. Wiem, że Piotrek ma niedaleko i da sobie radę. Ja w pierwszym odruchu decyduję się na powrót do Locknitz. Plan się zmienia gdy widzę kierunkowskaz na Plowen. Tą drogą również nigdy nie jechałem, choć często się zastanawiałem w jakim stanie jest ta droga. Była okazja sprawdzić to sprawdziłem. Prawie jak zawsze - dobry asfalt, ruch minimalny więc z pewnością jeszcze skorzystam z tej drogi. Za Plowen znowu wjeżdżam na nową ścieżkę. Gonię chłopaka na Giancie i łapię go zaraz przed końcem ścieżki, spada mu jeszcze licznik więc mijam go bez żadnego problemu. Problemem z kolei jest przejście na drugą stronę aby kontynuować jazdę. Po chwili czekania jakoś mi się to udaje. Jeszcze przed Bismarckiem skręcam na Ramin i Grambow. Po drodze spotykam jeszcze kilku ludzi na szosach. Widać więcej osób postanowiło wykorzystać ostatnie promienie słońca. 
 


 
Dzisiaj spotkaliśmy wyjątkowo dużo rowerzystów. Nawet w środku sezonu nie spotykałem ich tak wielu, a kilka kilometrów przejechałem. Zastanawiam się, czy to przypadek?
  
 



Kategoria ponad 100 km