Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lenek1971 z miejscowości Warzymice. Od marca 2012 mam przejechane łącznie 33614.55 kilometrów.
Więcej o mnie.

2016

button stats bikestats.pl

2015

button stats bikestats.pl

2014

button stats bikestats.pl

2013

button stats bikestats.pl

2012

button stats bikestats.pl

Rowerowi znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lenek1971.bikestats.pl
  • Dystans 76.00km
  • Czas 02:14
  • VAVG 34.03km/h
  • VMAX 52.90km/h
  • Temperatura 16.7°C
  • HRmax 175 ( 92%)
  • HRavg 163 ( 85%)
  • Kalorie 1696kcal
  • Podjazdy 248m
  • Sprzęt Trek 1.5 /2011/
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Maraton Niechorze -"znój", zupa i kamieni kupa...

Sobota, 21 czerwca 2014 · dodano: 21.06.2014 | Komentarze 5

Z przykrością muszą stwierdzić, że to był najgorzej zorganizowany maraton w którym startowałem. Od początku do końca wszystko było na "nie" i to nie dla tego, że ja miałem słaby dzień, bo mój dzień był dobry ale organizatorzy mieli bardzo słaby dzień. Lubię bardzo maratony z tego cyklu ale do Niechorza już więcej raczej nie pojadę. Postaram się uzasadnić dlaczego. 
Zacznę od początku - wpisowe. Nie jest ono najniższe i jest takie samo bez względu na czas wpłaty i wynosi 70,00 zł (kobiety 50,00 i ponad 70 lat również 50,00) w dniu zawodów 100,00!!! . Co otrzymujemy za swoje pieniądze? Odrobinę grochówki na dnie talerza oraz .... pomiar czasu przez ultimasport.pl, ...i to wszystko.
 

Pakiet startowy na maratonie w Niechorzu. Numer (zamiast znój), zupa i kamieni kupa. Zupa była podobno wielkości kuponu ;)

Nawet głupiego numeru na plecy nie otrzymaliśmy nie mówiąc o sms powiadamiającym o wynikach. Żenada? Dlaczego? Ponieważ po zakończeniu zawodów za każdym razem uczestnik otrzymywał sms ze swoim oficjalnym wynikiem oraz z zajętym miejscem i to bez względu na to czy startowało w maratonie 200 czy 1200 osób. Chyba po raz pierwszy nie dostałem wyników. Być może to wynika z oszczędności organizatora. Z tego co się dowiedziałem ultimasport za obsługę imprezy dostaje około 1000-1500 zł. Jest to mniej więcej wpisowe 15 zawodników, którzy wpisali się w dniu imprezy. Z tego co widzę organizator otrzymał wpłatę od około 300 osób. Jest to kwota ca 21.000 zł no i co za to otrzymaliśmy? Grochówkę na dnie plastikowego talerza (ja i Krzysiek nie skorzystaliśmy), osoby które jechały na 152 dostały banana (całego - o tym później), drożdżówkę i wodę, a także "profesjonalne" zabezpieczenie i przygotowanie trasy w postaci pasków na znakach i znaków na asfalcie (czasem...). Nie mówię już o kasie od sponsorów (np. enea), zastanowiłbym się zanim "zainwestowałbym" kasę w taką imprezę... 
 
Na starcie jesteśmy o 8:45, organizatorzy zgodzili się abyśmy przyjechali przed 9:00 (start o 10:45). Dziękujemy! Podczas rejestracji pierwsze zaskoczenie. Otrzymujemy jedynie numer z czujnikiem oraz ...kartkę z trasą i talon na zupę! Po pytaniu - a numer na plecy? - odpowiedź brzmi - NIE MA! :) Nie ma głupiej zalaminowanej kartki z numerem i agrafek! Za zebrane 21 tys nie można było wydrukować kartek??? Po rejestracji mamy tyle czasu, że ruszamy w miasto. Plusem sobotniego wyjazdu były pączki, które kupiliśmy podczas spaceru - pychotka ;) Wracamy do auta i przebieramy, choć ze względu na prognozy nie jest to łatwe. Krzysiek wybiera strój letni + ochraniacze ja natomiast jesienny + ochraniacze, Artur natomiast jesienny bez ochraniaczy (bo nie ma ;)). Ruszamy na rozgrzewkę. Lecimy do Pogorzelicy i wracamy ścieżką. Jesteśmy na starcie Artura... ale nie ma Artura. Kilkakrotnie go wywołują ale go dalej nie ma. Spotykamy za to Jewtiego z którym ucinamy sobie bardzo miłą pogawędkę. Lechu namawia nas na 750 km... jednak to chyba ponad nasze siły :) W ostatniej chwili Artur się zjawia i startuje. Po chwili my ustawiamy się na starcie. Ruszamy 15 min po Arturze.
Już na początku wiadomo co będzie się działo. Grupa dzieli się na pół, jesteśmy w pierwszej piątce. Po jakimś czasie nasza piątka również się dzieli. Na 3 i 2, jesteśmy w trójce z tyłu. Po następnych metrach znowu sytuacja się zmienia. Lider łapie się na "dostawczaka", my doganiamy wicelidera. Jesteśmy w czwórkę. Trochę jedziemy i nawet staramy się wspólnie pracować przez jakiś czas. "Jakiś czas" oznacza czas podjazdów. Już na początku wiem, że nie podjadę w takim tempie. Proponuję aby Krzysiek jechał z nimi i mnie zostawił, jednak on zostaje ze mną. Jesteśmy sami i chyba jest ok. Ten kto ma siłę jedzie z przodu i dyktuje prędkość drugi odpoczywa i tak na zmianę do Gryfic.Po pierwszych 35 km mamy czas 1:04 co daje średnią 32,8 km/h. Nie jest źle! Niestety po zmianie kierunku wiatr z bocznego zmienia się w przeciwny... Natychmiast zwalniamy. Postanawiam, że zmiany będą bardzo krótkie. Tak jedziemy ok 3 km. Wtedy dogania nas grupa ok 15 rowerów, która wystartowała 5 min po nas (jak się później okazało orgi puściły dwie, ostatnie grupy razem). Nie było innego wyjścia jak złapać koło. Bez problemu nam się to udało. Po przejechaniu połowy dystansu przyszedł czas wytchnienia. Jazda w takiej grupie to bajka! Średnia prędkość rzadko spadała poniżej 35 km/h! Piątą, szóstą i siódmą dziesiątkę przejechaliśmy ze średnią 37 km/h! Do samej mety nie odpuściliśmy koła. Grupa była mocna i jeszcze na końcu dała popis w samym Niechorzu. Bez jakiegokolwiek zabezpieczenia koniec trasy wyścigu w Niechorzu był karkołomnymi manewrami. Lawirowanie wśród zdezorientowanych kierowców, którym rowery wyjeżdżają z każdej strony było ogromnym ryzykiem. Wraz z Krzyśkiem nie podjeliśmy tego ryzyka i "spokojnie" dojechaliśmy do mety uzyskując taki sam czas 2 godziny i 14 minut. Dzięki temu uzyskaliśmy w kategorii MINI OPEN 34 i 35 miejsce, a w MINI M4 10/11 miejsce. W ubiegłym roku na krótszym o ok 3 kilometry dystansie miałem czas o 3 min gorszy oraz 77 miejsce w OPEN. Z wyniku sportowego jestem ogromnie zadowolony. Organizacyjnie jestem bardzo zawiedziony i odradzam każdemu starty w Niechorzu! 
Na koniec jeszcze historia z "bananem". Wjeżdża jeden z zawodników startujący na 152 km po pierwszej pętli na PŻ i zaraz po przyjeździe otrzymuje pytanie: całego banana czy pół? Nie ma chyba co tego komentować. 
 
Teraz wisienka na torcie. Artur, z którym wreszcie udało nam się wygrać zajął miejsce 3 na podium!!! On jedyny z nas dostał medal (taki sam jak dostawał każdy w Świnoujściu)! Opowiadał, że podczas zakończenia imprezy o mało co nie doszło do jakiś bijatyk. Organizatorzy zdyskwalifikowali mnóstwo osób, które są podobno konkurencją (może oni wezmą się za organizację wyścigu?).
Arturowi gratuluję kolejnego podium.
Krzyśkowi dziękuję za wszystko! Za transport, za pomoc na wyścigu, za obiad!!! DZIĘKUJĘ!!!!
    


 

 

 

 

 

  

PS. Po raz kolejny odkręcił się czujnik od szprychy i "zabrało mi ok 3 km...
 
UPDATE:
Niestety zmieniło się nasze miejsce w OPEN. Spadliśmy o jedno oczko i zamiast 34 i 35 pozycji mamy 35 i 36 pozycję. Również w kategorii jesteśmy jedno miejsce niżej. 



Komentarze
lenek1971
| 17:59 niedziela, 22 czerwca 2014 | linkuj Lechu, zostawiliśmy na miejscu "dyżurnego" wygrywającego i on właśnie miał nam medale odebrać. Zadzwonił do mnie po odebraniu swojego i powiedział, że puchary były za pierwsze miejsce na poszczególnych dystansach, a medale dla reszty osób na podium.
Masz rację Grzegorz. Liczę, że Świdwin będzie przynajmniej tak dobrze zorganizowany jak w ubiegłym roku. Było tam całkiem nie źle ;)
jewti
| 15:58 niedziela, 22 czerwca 2014 | linkuj Medale były dla wszystkich... nie odebrałeś swojego...szkoda że nie wiedzieliśmy to zabralibyśmy Wasze...do spotkania w Świdwinie...
James77
| 14:15 niedziela, 22 czerwca 2014 | linkuj Supermaratony mimo, że są jednym cyklem, każdą edycję mają swojego orga. I jak to bywa jedni robią to lepiej inni gorzej.
Ja doszedłem do wniosków, że ze wszystkich okolicznych szosowych maratonów tylko Pętla Drawska jest warta wydanych pieniędzy.
zgadzam się z Coolertrans, że rynek zweryfikuje te imprezy, bo czasy, że uczestnik się cieszy że w ogóle ktoś organizuje zawody już się dawno skończyły.

pozdro i graty za wypad :)
Uczestnik | 21:59 sobota, 21 czerwca 2014 | linkuj Pierwszy i ostatni raz startowalem w maratonie w niechorzu. Organizacja ponizej normy, trasa niezabezpieczona, brak pakietow startowych, wpisowe 70 zl w cenie miseczka grochowki, brak pucharow dla pierwszych trzech miejsc. Najgorszy maraton na jakim bylem zdecydowanie nie polecam.
coolertrans
| 20:22 sobota, 21 czerwca 2014 | linkuj formuła Supermaratonów już się chyba przeżyła, rynek to wkrótce zweryfikuje, dla mnie to jest impreza dla kółka znajomych, którzy czasami nie łapią klimatów, dla mnie to chyba też ostatni sezon, te całkowite koszty imprezy (wpisowe, dojazd, jakieś pokupki jadełka czy części dochodzą do 150 PLN za wyjaździk, lepiej tą kasę odłożyć na jakiś porządny tygodniowy wyjazd, a ściganka czy ustawki od święta...
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa nanic
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]