Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lenek1971 z miejscowości Warzymice. Od marca 2012 mam przejechane łącznie 33614.55 kilometrów.
Więcej o mnie.

2016

button stats bikestats.pl

2015

button stats bikestats.pl

2014

button stats bikestats.pl

2013

button stats bikestats.pl

2012

button stats bikestats.pl

Rowerowi znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lenek1971.bikestats.pl
  • Dystans 156.22km
  • Teren 10.00km
  • Czas 05:25
  • VAVG 28.84km/h
  • VMAX 57.00km/h
  • Temperatura 17.5°C
  • HRmax 146 ( 76%)
  • HRavg 121 ( 63%)
  • Kalorie 2095kcal
  • Podjazdy 302m
  • Sprzęt Focus Izalco Team SL 2.0 2014
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Nie ma tego złego...

Sobota, 11 kwietnia 2015 · dodano: 11.04.2015 | Komentarze 10

"Osiołkowi w żłobie dano możliwości dwie..." z jednej strony miałem okazję pojeździć w bardzo zacnej ekipie w towarzystwie między innymi barblasza (vel PowerBarTka), Romka i Mateusza. Ustawka z Głębokiego jest przednia o czym się już przekonałem. Z drugiej strony byłem kuszony pierwszą w tym roku wycieczką do Świnoujścia w towarzystwie Krzyśka. Obie propozycje bardzo kuszące... Równie apetyczne i atrakcyjne. Jednak wybrałem drugą z nich... Bo... lubię jeździć z Krzyśkiem, bo nie byłem w Świnoujściu w tym roku, bo była to opcja bardziej konkretna. Pewnie gdybym wybrał pierwszą propozycje też byłoby świetnie, z tego co czytam na BS. Wycieczka była zacna :)
Start z Warzymic wyznaczyliśmy na godzinę 9tą. Krzysiek tak wyliczył czas abyśmy zdążyli na pociąg ze Świnoujścia o godzinie 15:40. Nie wnikałem w jego wyliczenia bo mi było obojętne o której wyjadę i o której wrócę. Sobota rano dzwoni Krzysiek, że wyjeżdża autem z Kijewa. Na wszelki wypadek pytam czy zabrał D.O. Niestety okazuje, się że D.O. stracił ważność, a w urzędzie stary dowód został pocięty... Na szczęście Krzysiek ma paszport, po który musi się wrócić. Koniec końców dociera do mnie z Gosią o 9:10 i ruszamy w drogę o 9:14. Staramy się troszkę gadać choć szczerze mówiąc nie za bardzo nam to wychodzi. Co dziwne ruch do Będargowa jest spory. Spokojnie rozmawiać możemy dopiero za rondem. Za Ladenthin pierwszy "czelenż" - rekord prędkości wycieczki :) Solidarnie wykręcamy po 57 km/h. Dalej jest już tylko lepiej. Wymyśliłem tak drogę aby ominąć punkty o słabej nawierzchni i o większym natężeniu ruchu. Jazda ma być płynna i w miarę równa. No i taka jest. Średnia około 30 km/h pozwala ze spokojem patrzeć na godzinę odjazdu pociągu. W trakcie rozmów nawet planujemy wstępnie postoje. Ja jako pierwszy proponuję Ueckermunde, Krzysiek - Anklam. Dojeżdżamy do Eggesin, jedziemy objazdem przez miastu, a tu nagle zza roku wyskakują Artur i Zbyszek (znani m.in. z objazdu zalewu)!!! Cóż za spotkanie, po raz drugi w tym tygodniu wpadam na kogoś w miejscu w którym się bym tego nie spodziewał.
Zatrzymujemy się na chwilę nie mogąc uwierzyć w to spotkanie. Patrzymy po licznikach i co się okazuje? Zarówno oni jak i my mamy przejechane po 67 km!!! Zbieg okoliczności? Nie sądzę ;) Namawiamy jeszcze chłopaków na wspólną jazdę ale niestety Zbyszek nie ma tyle czasu, a Diabełek nie chce zostawić Zbyszka (choć widać, że propozycja jest dla niego kusząca) ;)
Pierwszy postój robimy w Ueckermunde. Można bardziej nazwać to postojem technicznym, bo zatrzymaliśmy się tylko po to aby uzupełnić bidony. Krzyśkowi w bidonie zostało już tylko na dwa łyki. Stajemy Netto, robię zakupy - po litrze na łebka i paczkę Snikersów dla Krzycha i ruszamy dalej. Staramy się utrzymywać prędkość choć jest coraz trudniej. Wiatr najpierw z boku, a potem z przodu utrudnia jazdę. Krzysiek powolutku odczuwa trudy jazdy. Dostosowuję prędkość choć i tak czasami troszkę mi się gubi. Najgorszy odcinek trasy jest przed samym Anklam. Staram się przy sporym ruchu aut utrzymać wysoką prędkość aby jak najszybciej zjechać z tej drogi. Tutaj troszkę się gubimy i musimy odrobinę zwolnić. Przejeżdżamy przez Anklam i robimy króciutki postój na... zdjęcie skarpet :) Krzysiek zdjął drugie skarpetki i ruszamy dalej. Przejechane mamy 110 km i od spotkanych kolarzy ze Świnoujścia dowiadujemy się, że mamy jeszcze do pokonania około 50 km. Pojawiają się pierwsze wątpliwości czy zdążymy? Około 2 godzin i do przejechania 50 km + prom. Jestem dobrej myśli, mówię damy radę - trzymamy min 30 km/h i damy radę. Pierwszy impuls zadziałał ale niestety do czasu... Krzysiek jedzie ale wyraźnie nie sprawia mu to przyjemności. Bardziej się męczy niż jedzie. Na odkrytym terenie przed mostem Usedom dostajemy mocny wiatr przednio-boczny... no i tu mimo moich starań nie udaje mi się go bardziej pociągnąć. Tak na marginesie ok 3 kilometry trasy DDR przed samym mostem jest w remoncie i trzeba jechać jezdnią przy sporym ruchu. W samym Usedom kolejny postój techniczny. Krzyśkowi znowu skończyły się bidony. Na jego życzenie kupuję jemu colę, a sobie wodę... Tylko po co? Mam półtorej bidonu. Litrowa butelka wody ląduje w kieszeni ;)
Jedziemy dalej tylko przez chwilę... Ruszyłem ciut później za Krzyśkiem. W pewnym momencie jeden z bidonów z colą wybucha, okazuje się że Krzysiek nie dał mu oddychać i ciśnienie wysadziło nakrętkę. Przy okazji z boku jechało auto, które rozjechało tą zakrętkę. Znowu chwilowy postój. Tym razem na wylanie resztki coli ;) Jedziemy jeszcze chwilę i Krzysiek decyduje, że to nie ma sensu bo i tak nie zdążymy... Sprawdzam na GPS ile mamy do Świnoujścia i po raz kolejny udaje mi się go zmobilizować. 16 km do przejechania i troszkę poniżej godziny. Bez problemu to zrobimy. Bez problemu gdy nie będzie problemów... Niestety bez problemów się nie obyło. Parę kilometrów dalej gdy ja się rozpędziłem i obejrzałem w tył okazało się, że Krzyśka nie ma po horyzont... :) Po dobrej chwili wyjawił się. Podjechał do mnie na flaku... No cóż plany nasze wielkie runęły w gruzach. Opony Vittoria Zafiro,, które ma Krzysiek nie należą do najłatwiejszych w obsłudze więc zajęło nam troszkę ich naprawienie. Po tym incydencie bez wiary ruszyliśmy dalej. Krzysiek w ramach rekompensaty zaoferował obiad. Nie mogłem nie przyjąć tej oferty (makaron penne Polo Pesto i pizza napoletana, po której Krzysiek zionął ogniem). Znaleźliśmy nie bez trudu fajną miejscówkę w której uraczyliśmy się po królewsku :) Więc nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło ;) Przedni obiad i piwko (jak zaleca Maja) wypełniło czas do następnego pociągu :)
Z przygodami, do domu ruszyliśmy dwie godziny później :)
Dzięki Krzysiu :)
    

Cóż za spotkanie!? Ten co nie jeździ, no kontuzja, kamień, kolano, kręgosłup... Ściemniacz Diabeł w towarzystwie Zbyszka 
 

Nowa świecka tradycja - Krzysiek na flaku ;) 
 

Trening czyni mistrza - rekord wymiany dętki? Nie dziś... 
 

Pollo Pesto na pierwszym planie...  
 

Drugie danie Napoletana... z ogniem ;) 
 

Klonowanie... 
 

Nie wozimy coli w bidonie... Bidon tego nie lubi 
 

Ale w koło jest wesoło.... 
 

Nie wszystkim... 
  




Komentarze
lenek1971
| 09:36 środa, 20 maja 2015 | linkuj W Meridzie miałem Conti Race King - przejechane 5000 bez kapcia. W Treku miałem Conti GP 4000 23mm - ok 3000 bez kapcia. Teraz w Focusie mam GP 4season 25 mm i przejechane ponad 2000 km bez kłopotu. Na Schwalbe One kapcia złapałem już podczas 2 wyjazdu Focusem ;)
lenek1971
| 19:22 wtorek, 19 maja 2015 | linkuj Cenna uwaga Ula, Vittoria Zafiro nie będzie i nie była nigdy moim faworytem - wolę Conti.
siwobrody
| 19:57 poniedziałek, 13 kwietnia 2015 | linkuj Osiołek z głodu umarł nie mogąc się zdecydować a tu widzę szybka decyzja i świetna realizacja wyboru. Podziwiam.
Maxis
| 08:43 poniedziałek, 13 kwietnia 2015 | linkuj Następnym razem tylko ja robię zdjęcia ;)
srk23
| 07:19 niedziela, 12 kwietnia 2015 | linkuj Współczuję przygód, ale faktycznie wczoraj wiało, a Wy śmigaliście trasą na której masakrycznie dużo otwartego terenu (odległość robi wrażenie i kapitalna średnia jak na takie warunki)
leszczyk
| 20:59 sobota, 11 kwietnia 2015 | linkuj Obiad w Świnoujściu zawsze pierwsza klasa :-)
No i Krzysiu zmieniający flaka - klasyk...
Gratuluję fajowej wycieczki :-)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa iajaj
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]