Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lenek1971 z miejscowości Warzymice. Od marca 2012 mam przejechane łącznie 33614.55 kilometrów.
Więcej o mnie.

2016

button stats bikestats.pl

2015

button stats bikestats.pl

2014

button stats bikestats.pl

2013

button stats bikestats.pl

2012

button stats bikestats.pl

Rowerowi znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lenek1971.bikestats.pl
  • Dystans 90.83km
  • Teren 10.00km
  • Czas 03:53
  • VAVG 23.39km/h
  • VMAX 45.60km/h
  • Temperatura 20.3°C
  • HRmax 163 ( 85%)
  • HRavg 121 ( 63%)
  • Kalorie 1620kcal
  • Podjazdy 525m
  • Sprzęt Giant XtC Advanced 29er 1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Cztery miesiące - cztery tysiące

Niedziela, 26 kwietnia 2015 · dodano: 26.04.2015 | Komentarze 2

Na dzisiaj nie miałem zaplanowanego nic specjalnego, po czwartkowym wypadku Grześka zrezygnowałem z wyjazdu dookoła Zalewu. Będzie jeszcze pewnie niejedna okazja aby zrobić 300 km. Z kolei piątkowo-sobotnie świętowanie kosztowało mnie wiele siły i zdrowia. Dodatkowo w trakcie beztroskiej zabawy u Krzyśka (dzięki za gościnę) uszkodziłem delikatnie prawe przedramię i kilka palców ;) Tak się kończą próby napraw przy alko ;) 
Siły po takich wybrykach były mocno nadwątlone więc postanowiłem pojechać krótko acz treściwie. Za cel obrałem sobie podjazd przy od Odry Zachodniej, który pokazał mi Paweł. Droga do podjazdu - 20 km jako rozgrzewka, 3 x podjazd i do domu. Wszystko miało się zamknąć maksymalnie w 45 km. Dojechałem do podjazdu, w części drogi towarzyszył mi Paweł. Przez cały czas gadaliśmy więc do podjazdu dotarłem wypoczęty i rozgrzany. Gdy dojechałem do szczytu przypomniało mi się co powiedziałem Pawłowi gdy byłem tam po raz pierwszy. Niestety słowa, których użyłem nie nadają się do zacytowania :)
Zjechałem cały czas hamując po drodze mijając wędkarza prowadzącego rower pod górę. Wiedziałem, że będą problemy gdy będę chciał go minąć. Szedł optymalną drogą podjazdu. Musiałem pomyśleć o zmianie toru jazdy. Zjechałem na sam dół i rozpocząłem wspinaczkę. Tak jak myślałem w pewnym momencie musiałem zmienić tor jazdy. Po prawej stronie podjazd jest w zdecydowanie gorszym stanie. Momentami traciłem nadzieję, że się uda... ale udało się podjechałem bez podpórki. Nie chciało mi się czekać aż wędkarz podejdzie na sam szczyt więc zmodyfikowałem mój plan po raz pierwszy. Najpierw do pobliskiego Mecherin, a później  przez Geesow do domu. Chyba za szybko dojechałem do Mecherin, bo zaraz po raz kolejny zmodyfikowałem plan. Z Mecherin blisko i fajnie do Gartz więc czemu by tam nie pojechać? :) W Gartz pokręciłem się po uliczkach,nigdy nie ma czasu aby zobaczyć to miasteczko - Gartz to zawsze tranzyt ;)  Znalazłem kilka miejsc do których wrócę aby przyjrzeć się im dokładniej. Właśnie w tym momencie skończył mi się pierwszy bidon. Z jednej strony nie pojadę za daleko na ostatnim, a z drugiej strony szkoda takiego ładnego dnia. Zapadła decyzja jadę dalej. Ruszam z Gartz do Casekow kolejna zmiana planów ;) Za Gartz droga super ale tylko do Hochenselchow. Niemcy nie trudzą się aby zakładać progi zwalniające w mniejszych wioskach. Zamiast progów zostawiają "zabytkową" kostkę, która jest naturalnym spowalniaczem. Dzisiaj dla mnie nie była, bo jechałem Giantem. Jednak na Focusie bym musiał mocno zwolnić. Przed wioską i za wioską idealny asfalt. Docieram do Casekow gdzie się troszkę gubię... właściwie nie wiem gdzie jechać. Zabrałem ze sobą licznik zamiast GPSa więc jadę na czuja. Kieruję się w stronę Luckow. Ta nazwa mi coś mówi choć wtedy nie wiedziałem gdzie jest Luckow. Za Luckow super zjazd do Petershagen i Schonfeld. Odkryłem dla mnie nową trasę ze świetnymi długimi podjazdami. Od Schonfeld do Luckow można się troszkę zmęczyć. Potem już tylko Penkun, Krackow i Ladenthin. W tej ostatniej wiosce widzę przy oborach chłopaka na szosie. Już wiem, że zaraz mnie dogoni i pomknie dalej. Trzymam fason i nie oglądam się. Nie przyspieszam, nie zwalniam jadę swoje. Mija mnie, pozdrawia i jedzie dalej. Przez chwilę miałem pomysł (głupi) aby usiąść na koło i się powieźć. Po sekundzie refleksji doszedłem do wniosku, że do Jamesa mi daleko więc jazda na góralu z szosami nie dla mnie. Jednak mimo wszystko po chwili przewagi jaką zyskał utrzymuję stały dystans. Na "ostatnim tchnieniu" widzę, że staje na pedały i wcale się nie oddala. Więc przez chwilę czuję, że się zbliżę. Na zjeździe jednak widać przewagę szosy. Wiem, że jedzie mu się łatwiej. Jednak dzięki temu, że odrobinę pracuję nie oddala mi się. Na rondzie w Będargowie, kiedy już straciłem nadzieję, że się zbliżę okazuje się, że JEST! Jest bliżej niż sądziłem. Tym razem go nie puszę, mam przewagę bo droga przez Będargowo jest dziurawa. Jednak na moim Giancie nie ma to znaczenia. Jadę jak czołg. Na wysokości Orlika już go mam. Siadam na koło, jestem zadowolony ;) Koleś na Focusie w koszulce i spodenka Vitesse odwraca się z niedowierzaniem na twarzy w momencie gdy usłyszał moją piastę DT ;) Jadę przez chwilę za nim. Momentami kusi mnie abym go wyprzedził i dalej pojechał szybciej. Jednak rezygnuję z tego pomysłu :) To co zrobiłem mi wystarczy ;)  
Chłopak jedzie w kierunku Przecławia, a ja po chwili ląduję w domu :) To nic, że z 45 km zrobiło się 90 - ważne, że było fajnie ;)
 
No i właśnie zauważyłem, że przejechałem w tym roku już 4 000 km ;) To tyle co w całym roku 2012 ;)
 

Zjechać nie zjechać?  
 

W drugą stronę będzie gorzej...  
 

Ciekawe czy odbierają TVN?  
 

Czy tu mieszka Ula?  
 

Mnóstwo opuszczonych budynków jest w DDR...  
   
Kategoria solo, 50 - 100 km



Komentarze
Jarro
| 19:30 niedziela, 26 kwietnia 2015 | linkuj Fajny ten zjazd. Też kiedyś zrobiłem niechcący, bo się lekko zgubiłem trasę przez Luckow i miło wspominam drogi między polami
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa latko
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]