Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lenek1971 z miejscowości Warzymice. Od marca 2012 mam przejechane łącznie 33614.55 kilometrów.
Więcej o mnie.

2016

button stats bikestats.pl

2015

button stats bikestats.pl

2014

button stats bikestats.pl

2013

button stats bikestats.pl

2012

button stats bikestats.pl

Rowerowi znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lenek1971.bikestats.pl
  • Dystans 200.43km
  • Czas 06:37
  • VAVG 30.29km/h
  • VMAX 57.80km/h
  • Temperatura 19.5°C
  • HRmax 160 ( 84%)
  • HRavg 136 ( 71%)
  • Kalorie 3443kcal
  • Podjazdy 864m
  • Sprzęt Focus Izalco Team SL 2.0 2014
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Do Joachima śladami pionierów - film

Czwartek, 4 czerwca 2015 · dodano: 04.06.2015 | Komentarze 10

"Słowo ciałem się stało"! Po opisie wyjazdu (opis 1) (opis 2) (opis 3)"cyborgów" bardzo chciałem zmierzyć się z Joachimem. Jak się okazało, górka zacna ale nie taka straszna jak wynikało z opisów. No chyba, że pojedzie się nią "zawodowo", wtedy pewnie da w kość.
  
To miał być pierwszy wyjazd zorganizowany i zaplanowany przeze mnie w większej grupie. Na wyjazd zaprosiłem "pionierów" oraz Grześka. Niestety nie miałem szczęścia. Obowiązki domowe lub wcześniejsze plany zdecydowały o tym, że do mojego "czelendżu" stanęli tylko Krzysiu i Diabeł. Ekipa podstawowa więc wiadomo czego się spodziewać. Mocne zaciągi Diabła pod czterdziestkę i ambicja Krzyśka, który stara się mu dorównać zapowiadały atrakcyjny wyjazd. Nie pomyliłem się. Od początku było ostro. Dojazd do O-N i sam szlak przeleciał szybciutko. W Hochenwutzen zjechaliśmy ze szlaku i wg wskazań Garmina dojechaliśmy w trzy godziny łącznie dotarliśmy do "stóp" Joachima ;) Bad Freienwalde przywitało nas słońcem i jarmarkiem. Przed "mitycznym" Joachimem postanowiliśmy zrobić pierwszą przerwę. Gościnny rynek był idealnym punktem na pierwszy postój. Kabanos, troszkę iso i dalej w drogę... Zajechaliśmy (przez dziwny park) kilka km i znowu przerwa. Tym razem skocznia narciarska. Kto by się spodziewał, że "kilka km od morza" znajduje się skocznia narciarska!!! :) Oczywiście kilka fotek i w jazda na Joachima! Pokonujemy kolejne metry pod górę w spokojnym tempie i nagle zza pleców dochodzi nas wołanie Krzyśka. Stajemy, obracamy się a on coś pokazuje. Patrzymy na siebie i już wiemy co się stało. Kolejna przebita dętka. Krzysiek ma to na zawołanie. Ostatnie 3 dłuższe wyjazdy i trzy razy to samo. Jedynie podczas maratonu w Gryficach nie złapał kapcia, ale po drodze do Świnoujścia przez Niemcy, na maratonie w Świnoujściu i teraz. Jednak teraz to coś więcej niż kapeć. Próba pompowania koła dwukrotnie zakończyła się wykręceniem wężyka pompki wraz z zaworem. Jednak Krzysiek za trzecim razem znalazł i na to sposób. Zostawił końcówkę wężyka pompki na wentylu. Ruszyliśmy dale w drogę do góry. Jak się okazało "Joachim" podczas spokojnego wjazdu nie jest taki straszny.
Dalej mój plan przewidywał wizytę w Niederfinow. Droga do podnośni statków okazała się również bardzo atrakcyjna, troszkę podjazdów, dużo szybkich zjazdów to coś na co czekaliśmy. W Niederfinow obok starej podnośni powstaje nowa betonowa konstrukcja. Krzyśkowi i Arturowi bardzo spodobała się serpentyna prowadząca na szczyt nowej podnośni. Brama była otwarta więc pojechali na budowę... Ja w tym czasie zająłem się zdjęciami. Tak szybko jak wjechali tak szybko wrócili. Groźny Niemiec, krzycząc przepędził ich z terenu budowy. Po achach i ochach nad wielkością tej konstrukcji ruszyliśmy w drogę powrotną do domu.
Okazało się, że trasa przez pewien czas była równie atrakcyjna jak podjazd pod Joachima. Znowu szybkie zjazdy i długie podjazdy przez las. Żyć nie umierać. Widoki pierwsza liga no i ta przyjemność z jazdy. Liepe, Oderberg przeleciały bardzo szybko, tak samo jak zapas napojów w naszych bidonach. Na szczęście na rogatkach Oderbergu trafiliśmy na Netto, krótka przerwa na uzupełnienie bidonów i dalej w drogę. Bez przerw jedziemy w stronę Argemunde, Schwedt i lądujemy znowu w Netto ale tym razem w Gartz. Jest coraz cieplej, a człowiek nie wielbłąd i pić musi. Co w takim słońcu smakuje najlepiej? Oczywiście izochmiel. Warsteiner sprawił, że w początkowej fazie nie chcieliśmy się ruszać z krzaków gdzie się zaszyliśmy i padły nawet pomysły aby kontynuować nawadnianie. Jedynie rozsądek sprawił, że zrezygnowaliśmy z tego pomysłu (a szkoda bo było miło). Izochmiel dodał nam na tyle siły, że resztę trasy do Warzymic pokonaliśmy bez większych problemów.

Kolejne 200 km przejechane w doborowym towarzystwie i po świetnej trasie, żyć nie umierać chciałby się powiedzieć ;)
 
ZAPRASZAM NA FILM ;)



Przy skoczni narciarskiej K66 w Bad Freienwalde
 

Przygotowania do ataku na Joachima - rynek w Bad Freienwalde
 

Do Joachima prosto
 

Kościół Św. Mikołaja w Bad Freienwalde
 

Artur zastanawia się jaka byłaby prędkość na progu podczas zjazdu rowerem...
 

Ja natomiast zastanawiałem się nad lądowaniem....
 

Joachim rozpoczęty, jedziemy w górę... 
 

... i dalej w górę...
 
 
Jeśli komuś mało to znowu do góry
  


Mina Artura gdy okazało się co przytrafiło się Krzyśkowi - BEZCENNA :)
 

Krzysztof niczym serwisant wymienia dętki w trymiga :)
 

Pamiątkowa fota z podjazdu... (jeszcze się pewnie spotkamy)
 

Radość na podjeździe ;)
 

Nie ucz ojca....
 

Czego my tu jeszcze szukamy...?
 

Konstrukcja nowej podnośni jest równie imponująca! Krzysiek i Artur chcą dalej podjeżdżać
 

Stara podnośnia to dzieło sztuki
 

Aż trudno sobie wyobrazić, że tą podnośnię zbudowano 80 lat temu i ciągle działa!!!
 

Nowa podnośnia ma być oddana do użytku w 2016 roku (trzeba będzie przyjechać raz jeszcze)
 

Dwa giganty - Krzysiek i podnośnia!  
 


PS. coś mój Garmin "kłamie" wg Edge 810 Diabła 1020 metrów mieliśmy "podjechane" już po 150 km... wg mojego nie przejechaliśmy tysia... :( 

Kategoria z Krzyśkiem



Komentarze
ula | 15:04 poniedziałek, 8 czerwca 2015 | linkuj To są super tereny do jazdy rowerem. Bardziej na południe od BF warto odwiedzić Markische Schweiz, poza tym okolice Eberswalde, lasy, jeziora, moreny, szczerze polecam. Z tym, że ruch tam jest znacznie większy niż u nas w strefie przygranicznej.
Co do Edge to zawsze pokazuje wysokości na podstawie wskazań barometru, tylko E200 pokazuje z gps. Trzeba sobie ustawić wysokość (na podstawie map wysokości) dla punktu, z którego wyruszasz. W momencie, gdy uruchamiasz stoper Edge znajduje punkt wysokości, który znajduje się w promieniu 30 m i na tej podstawie wylicza potem przewyższenia. Jeśli nie masz wprowadzonych punktów wysokości to na podstawie aktualnego wskazania barometru licznik sam wylicza, a to oznacza, że ruszając z domu raz możesz mieć 30 m n.p.m., a innym razem 35 m, bo jak wiadomo ciśnienie nie jest wartością stałą. Najlepiej ustaw sobie punkty wysokości dla domu i pracy, i wtedy wskazania powinny być w miarę wiarygodne. Choć parokrotnie czytałam, że barometr w E1000 lubi wariować. Najbardziej "rzetelny" jest ponoć w E500.
Ja korzystam z tej mapy mapa wysokości
coolertrans
| 06:47 niedziela, 7 czerwca 2015 | linkuj gdzie ta górka ? w końcu ..
leszczyk
| 10:50 sobota, 6 czerwca 2015 | linkuj Jak zwykle doskonała relacja pełna zdjęć i humoru, gratuluję jeszcze raz tej ekspedycji ! Chyba muszę w końcu kupić kolarzówkę, bo omija mnie tyle fajnych wycieczek ;-) Dobrze, ze jeździsz z mężczyznami, a nie hipsterami, to i w końcu izochmiele przyjmujesz :-) Z tym, że jeżeli jest ochota na drugiego, to trzeba słuchać organizmu :-)
James77
| 09:01 sobota, 6 czerwca 2015 | linkuj Fajny wypad.
Kolega chyba powinien opony zmienić, nic tak nie zabija przyjemności z jazdy jak ciągłe awarie.
Ja mam Hutchinsony Atom, jeżdżę po wszystkim i laczków na nich jeszcze nie złapałem (oprócz BBt).
lenek1971
| 16:24 piątek, 5 czerwca 2015 | linkuj Daniel: Całość zajęła nam 8 h, ze zwiedzaniem, zmianą dętki i przerwami na napoje ;)
Mateusz: Trasa w drugą stronę jest również super ;)
tmxs: muszę coś pokombinować z tymi Garminami ;)
Piotr: 100% racji - biedny Krzysiek ;)
Mirek: no co Ty? przecież sam tak jeździsz!
srk23
| 14:57 piątek, 5 czerwca 2015 | linkuj Ależ Wy macie "kopa".
Danielo
| 14:23 piątek, 5 czerwca 2015 | linkuj Nie no super, oczywiście żałuję że nie pojechałem.
Fajnie czytać o czymś co się zapoczątkowało, ale jak pisze Saren, to nie oryginalna trasa (np. gdzie ten bruk, nie Mati? ;)
Może jeszcze ktoś się namówi w tym roku, to powtórzymy, choćby we wrześniu!
Ps. Mieliście dobry czas, jak widzę, a faktyczny z wyjazdu? Pozdrawiam
saren86
| 21:11 czwartek, 4 czerwca 2015 | linkuj Fajny wyjazd, nie mogło być inaczej ;) Szkoda tylko, że nie wracaliście polską stroną przez "Dolinę Miłości", bo ta część naszej wycieczki była zdecydowanie bardziej ciekawa ;)
tmxs
| 19:34 czwartek, 4 czerwca 2015 | linkuj Garmin niekoniecznie kłamie. Te odczyty w trakcie jazdy mogły pochodzić z GPS, a GPS jest fatalny jeśli chodzi o wyliczanie przewyższenia - zawyża je o 50-60%. Po przesłaniu trasy na server np Stravy, przewyżesznie jest przeliczanie w oparciu o dedykowane bazy danych. Tu jest opisane jak to działa na Stravie:
https://strava.zendesk.com/entries/20965883-Elevation-for-Your-Activity.

Nie bardzo się znam na Garminie ale z tego co widzę to niektóre z urządzeń mają wbudowany altimetr, z tym, że Garmin zaleca kalibrować go przed każdą jazdą:
https://support.garmin.com/support/searchSupport/case.faces?caseId={df7142e0-ea50-11e0-73d0-000000000000}. Przy poprawnie skalibrowanym błąd przy wyliczaniu przewyższenia to +/- 10 stóp. Przy błędnym skalibrowaniu może produkować kompletne kosmosy.
leszczyk
| 19:06 czwartek, 4 czerwca 2015 | linkuj Super ekipa i super wyjazd - dawaj dalej :-) Biedny Krzysiek, dziurawe gumy to jego specjalność ...
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa zdraz
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]