Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lenek1971 z miejscowości Warzymice. Od marca 2012 mam przejechane łącznie 33614.55 kilometrów.
Więcej o mnie.

2016

button stats bikestats.pl

2015

button stats bikestats.pl

2014

button stats bikestats.pl

2013

button stats bikestats.pl

2012

button stats bikestats.pl

Rowerowi znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lenek1971.bikestats.pl
  • Dystans 68.43km
  • Czas 02:44
  • VAVG 25.04km/h
  • VMAX 45.00km/h
  • Temperatura 19.8°C
  • HRmax 160 ( 84%)
  • HRavg 132 ( 69%)
  • Kalorie 1613kcal
  • Podjazdy 363m
  • Sprzęt Giant XtC Advanced 29er 1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wjechałem komuś do obory...

Niedziela, 30 sierpnia 2015 · dodano: 30.08.2015 | Komentarze 4

Tak to się kończy gdy trasę wyznaczasz na szybko bez "mapy" :) Tym razem znowu Paweł rzucił propozycje - jedziemy "gdzieś" po obiedzie. Okazało się, że po obiedzie był jeszcze letni deszcz, który ładnie przeczekaliśmy. W międzyczasie rzuciłem się do Garmin Connect aby wyznaczyć to "gdzieś". Po pierwsze zaciekawiła mnie "droga" którą nigdy jeszcze nie jechałem, a zaczyna się w miejscowości od której prawie zawsze zaczynam moje wycieczki. Właśnie nie zbadana "droga" z Ladenthin do... Hohenholz tak mnie skusiła. Nazwanie tego czegoś drogą jest odrobinę na wyrost, co zresztą będzie można zobaczyć wkrótce na filmie. Najpierw bruk przy którym belgijska kostka jest autostradą. Później bruk się kończy i zaczyna się las. Las jak to las... pokrzywy i inne kłujące chwasty to podstawa. Podłoże już lepsze bo jazda po ubitym piachu okazała się zbawienna dla wytrzęsionej pupy ;) W Hohenholz kolejny "skrót", zjechałem z wyznaczonej wcześniej trasy i trafiłem na skrót, który wydłużył nam drogę do Krackow. Za to jazda po równych płytach i hopkach wynagrodziła nam troszkę tą niedogodność... Później trasa asfaltem do drugiego mojego celu tego dnia. Od pewnego czasu kusił mnie kolejny "skrót" który jest za miejscowością Grunberg albo przed nią jeśli się jedzie ze Schmolln. Obiecałem sobie, że sprawdzę tą "drogę". Paweł dodał mi odwagi więc ruszyliśmy na kolejny podbój. Zaczyna się niewinnie. Podjazd piaskiem przez las. Całkiem spoko... do czasu gdy GPS pokazuje, że mam jechać prosto, a przed oczami widzę... zarośla. To skandal przecież na mapie była "droga". Cóż było robić... jedziemy w chaszcze. Brniemy po trawie wśród niskich krzaków co chwila obrywając gałęziami po kaskach i okularach. Na szczęście po jakimś czasie wyjeżdżamy na bruk... Można powiedzieć z deszczu pod rynnę. Jednak twardo trzymamy się trasy i ponownie zjeżdżamy na piach... tym razem jest lepiej. Ziemia w połączeniu z rozsypanym w dziurach tłuczniem jest zdecydowanie lepsza od klujących krzaczorów. Za Hammelstall kultura! Jedziemy asfaltem... ale ktoś go przed zimą chce chyba stuningować  i posypał go drobnymi kamyczkami. Szosa tędy by się chyba nie przebiła.... albo by się właśnie przebiła i to nie jeden raz. Na szczęście po chwili dojeżdżamy do kolejnego celu. Brussow to miasteczko do którego prowadzą te arcyciekawe skróty... Chwila wytchnienia czyli idealna asfaltowa ddrka pomiędzy Brussow, a Wollschow i jesteśmy już w sąsiednim Menkin. Tutaj znowu małe odbicie. Celem jest tym razem znalezienie "przeprawy" przez upierdliwy strumyk Randow. Ten strumyczek jak się okazuje jest największą przeszkodą w podróżowaniu rowerem ze wchodu na zachód i odwrotnie. Randow wpada do większego strumyka Ucker w Eggesin, a zaczyna się.... w okolicach Passow. Tak na serio to nie wiem skąd dokąd płynie to coś ale wiem, że jest upierdliwe na tyle, że przeprawy przez to coś są miejscami bardzo rzadkie. W okolicach po których jeżdżę mostek nad strumykiem jest kilka km na zachód od Krackow, a później nie zbadana przeprawa pomiędzy Mankin i Retzin. Następna przeprawa jest niestety dopiero w Locknitz. Postanowiłem sprawdzić drugą opcję. Wjeżdżam do Mankin, które zawsze omijałem. Dość duża i jak zwykle czyściutka wioska. W centrum przy kościele tym razem nieczynna, bardzo fajnie wyglądająca gospoda - następnym razem. Za Mankin wjeżdżamy w las. Droga rewelacja. Jedziemy po ubitej ziemi szeroką leśną aleją do momentu gdy dojeżdżamy do miejsca gdzie powinna znajdować się nasza przeprawa. Jak się okazuje jest to zwykła śluza, jakich sporo spotyka się u sąsiadów. Niestety aby do niej dotrzeć trzeba przejechać przez.... pole. Decydujemy się je jednak objechać w poszukiwaniu bardziej "kulturalnej" drogi. Zamiast "kultury" trafiamy na świeży rów z wodą i jakimś kablem w środku. Chwilę butujemy i w końcu wjeżdżamy na pole. Pole świeżo skoszone więc po krótkiej chwili nasze napędy przypominają marzannę, którą topi się na przyjście wiosny. Jednak nie mamy za dużego wyboru, albo pole albo powrót ładnych kilka kilometrów do Mankin, potem do Locknitz... GPS pokazuje, że do celu, czyli do domu pozostało jedynie 20 km wg wyznaczonej trasy. Lecimy po polu w stronę śluzy. Za śluzą już totalny luz. Luz w tym wypadku oznacza piasek, kamienie i takie tam :)
Jedziemy, jedziemy w kierunku Retzin aż tu nagle wjeżdżamy do.... obory. W zasadzie do kompleksu obór. Jest ich sporo... żadnych ludzi tylko MY i ONE ;) Atmosfera jest delikatnie mówiąc "gęsta" więc czym prędzej po śladzie ewakuujemy się z tej miejscówki. Na szczęście teren jest nie do końca zabezpieczony i bez problemu wyjeżdżamy koło zakazu wjazdu przy otwartym szlabanie.
Potem już totalny lajt czyli hopki między Ratzin i Grambow, a na deser segment między Grambow i Schwennenz.  Robimy go z Pawłem w iście wyścigowym tempie. Ósme miejsce ze stratą 3 sekund do Grześka i to na Giancie to jest coś o czym będę opowiadał... mojej wnuczce ;)
No to wystarczy tego grafomaństwa ;P Wycieczka git, fragmenty zacne :) Blisko domu... i tak zupełnie w nieznane :)
 
Zapraszam na film ;)
 

Poniżej coś na zachętę ;)
 

Co słychać dziewczyny? ;)
Kategoria 50 - 100 km



Komentarze
Danielo
| 21:44 środa, 2 września 2015 | linkuj Wywołaliście niezłe zdziwienie wśród "dziewczyn", niezłe miały miny ;)
Fajny wypad, też czasami mam ochotę poszwędać się tam, ale szoson wygrywa, może zimą :)
Jarro
| 14:37 poniedziałek, 31 sierpnia 2015 | linkuj Fajna wycieczka. Coś świeżego w stosunku do standardowych tras. Udoiliście mleczka do bidonów?
lenek1971
| 06:56 poniedziałek, 31 sierpnia 2015 | linkuj Teraz już widzę :) Jednak wcześniej nie wiedziałem, że droga z GPS prowadzi do tych obór ;)
Nie ma jak to rada znawczyni :)
Dzięki, nie wiem czy jeszcze tam pojadę. Najsłabszy punkt przejazdu to pole przed śluzą.
Gość | 06:47 poniedziałek, 31 sierpnia 2015 | linkuj Oborę można ominąć - 500 m przed nią należy skręcić na łąkowej krzyżówce w lewo, przejechać 500 m, skręcić w prawo pod górkę do szosy Loecknitz-Retzin. Wyjeżdża się wtedy koło samotnego wiatraka nakładając ok. 1 km w stosunku do drogi przez obory.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa mmyta
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]