Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lenek1971 z miejscowości Warzymice. Od marca 2012 mam przejechane łącznie 33614.55 kilometrów.
Więcej o mnie.

2016

button stats bikestats.pl

2015

button stats bikestats.pl

2014

button stats bikestats.pl

2013

button stats bikestats.pl

2012

button stats bikestats.pl

Rowerowi znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lenek1971.bikestats.pl
  • Dystans 63.45km
  • Teren 20.00km
  • Czas 02:30
  • VAVG 25.38km/h
  • VMAX 45.56km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • HRmax 150 ( 75%)
  • HRavg 130 ( 65%)
  • Kalorie 1500kcal
  • Podjazdy 627m
  • Sprzęt Merida BigNine TFS 900 29er /2012/
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Gdzie moje miejsce....?

Wtorek, 30 lipca 2013 · dodano: 01.08.2013 | Komentarze 3

Właśnie to pokazał mi Krzysiek z Pawłem podczas ostatniego przed wyścigiem objazdu Miedwia. Krzysiek zresztą już wcześniej ostrzegał, że chce przejechać Miedwie najszybciej jak się da. Nie za bardzo było mi to na rękę. Zresztą nie miałem dnia na bicie jakichkolwiek rekordów. Do południa sporo padało a później całkiem nie źle wiało... Po jeździe dzień wcześniej wiedziałem, że nie dam rady ostro przejechać tego dystansu. Każde wytłumaczenie jest dobre. Mimo wszystko dałem się namówić na objazd. Przygotowałem graty i pojechałem autostradą do Kijewa. Chwilkę poczekaliśmy na Pawła, załadowaliśmy rowery i w drogę. Między Kijewem a Płonią przypomniałem sobie, że nie zabrałem licznika oraz Garmina, sprzęt został w plecaku pod Krzyśka domem. Nie było sensu się wracać, zdecydowałem, że jadę na "oślep" Zabrałem tylko telefon, który zarejestrował ślad.

Krzysiek dobrze wie, że przed ostrym startem potrzebuję rozgrzewki. Wpadł więc na pomysł, że Pawła i mnie wysadzi w okolicach Motańca, na początku ścieżki rowerowej. Ruszyliśmy z Pawłem bardzo żwawo. Jak mi później powiedział, na ścieżce prawie przez cały czas jechaliśmy ok. 35 km/h. Dojechaliśmy prawie do samej Werandy. Skąd ruszał Krzysiek. Zawróciliśmy jeszcze nad jezioro skąd wystartowaliśmy na ostro. Początek całkiem przyjemny. Za zakrętem w Zieleniewie okazało się, że jechaliśmy z wiatrem w plecy... :) Kolejną niespodzianką był nowy asfalt położony w miejscu najbardziej dziurawego odcinka objazdu. Wytrzymałem ich tempo jeszcze kilkanaście kilometrów, jadąc cały czas z tyłu. Jak dla mnie tempo było zabójcze a do tego jazda nie była płynna. Strasznie odczułem brak pulsometru i czujnika kadencji. Jednak jazda na "czuja" to nie to samo. Nie spodziewałem się, że kontrola pulsu oraz kadencji ma dla mnie takie znaczenie. Poprosiłem o lekkie zwolnienie i ustabilizowanie tempa. Krzysiek, który przez 90% objazdu dyktował tempo tym razem jeszcze pozytywnie odniósł się do mojej prośby. Do odcinka przebiegającego po żwirze jakoś udało się utrzymać tempo. Więcej uwagi potrzebował dziurawy odcinek na żwirze na którym znajdowało się sporo kałuż. Wybrałem ślad Pawła. Jadąc tak za nim omijając skrajem drogi jedną z kałuż wylądowałem w ....polu ;) Na szczęście mój upadek został zamortyzowany przez wysokie krzaki. Co prawda chłopaki odjechali troszkę zanim się zorientowali ale i tak miałem szczęście, bo nic się nie stało. Dalej jazda do drogi 106 gdzie dostaliśmy wiatr w twarz... Jechało mi się ciężko. Jednak jeszcze gorzej było za zjazdem ze 106... Krzysiek prowadząc cały czas mnie poganiał (przypomnę mu o tym następnym razem na szosie ;P). Jednak mimo wszystko nie za bardzo dawałem radę utrzymać ich tempo. A oni... zachowywali się jak prawdziwe koksy... Do tego stopnia, że Paweł w pewnym momencie podczepił się pod ciężarówkę. Odskoczył na ładnych kilkaset metrów. Jak się później okazało jechał prawie 70 km/h. Popisy jednak skończyły się po wjeździe na płyty. Miałem dość ich tempa i po raz kolejny powiedziałem, żeby jechali jak chcą a ja jadę swoim tempem. Wreszcie skorzystali z mojej propozycji. Powiedzieli, że czekają na pierwszym podjeździe (tym z piaskiem na samym dole). Na górze miałem minutę straty… Krzysiek odebrał jeszcze telefon ja pojechałem dalej. Później było jeszcze weselej. Po trzech dniach opadów fragmenty trasy zamieniły się w małe jeziora. Jeśli to nie wyschnie na maratonie może być bardzo „wesoło”. Jeśli nie obierze się dobrego toru jazdy można wylądować w błocie ;) Na szczęście miałem komfort jechania samemu i dowolnie mogłem wybierać tor jazdy. Dzięki temu przez kałuże przejeżdżałem bez upadków. Następny raz chłopaki urwali się na dużym podwójnym podjeździe, za którym był w ub.r. punkt z wodą. Tam też miałem z minutę straty. Ruszyliśmy dalej. Kolejny raz czekali na mnie na asfaltowym podjeździe w Rekowie. Nie wiem jaką tam miałem stratę. Krzysiek znowu musiał odebrać telefon ja jechałem dalej. Samemu udało mi się dojechać aż do miejscowości Jęczydół gdzie najpierw minął mnie Paweł a zaraz potem Krzysztof. Do miejsca gdzie wystartowaliśmy dojechałem po 2 godzinach i ok 12 minutach. Tak stwierdzili na mecie Krzysiek i Paweł. Oni jadąc swoim tempem i nie czekając na mnie mieliby pewnie czas poniże 2 godzin. Ja powtórzyłem mniej więcej mój wynik z ubiegłego roku.

Wnioski z objazdu. Zdecydowanie muszę odpocząć. Nogi momentami lekko się buntowały choć czułem, że spokojnie jest jeszcze rezerwa. Koniecznie muszę pamiętać o liczniku i monitorować jazdę na bieżąco. Jest spora szansa abym pojechał zdecydowanie lepiej.
.



PS. Kalorie i tętno podane na podstawie innych wyników.
Kategoria 50 - 100 km



Komentarze
Maxis
| 08:18 piątek, 2 sierpnia 2013 | linkuj Ta - pogadajcie sobie jeszcze. Przyjdzie do maratonu to jak przyciśniecie, to znowu zostanę w tyle.
lenek1971
| 16:39 czwartek, 1 sierpnia 2013 | linkuj Z nimi nie ma szans jechać na naszym poziomie. To jest inna liga na mtb! Zapomnij o rywalizacji z Krzyśkiem:)
coolertrans
| 13:39 czwartek, 1 sierpnia 2013 | linkuj ambitnie, ambitnie, jakby co to ja mierzę w poniżej 2:05, w tamtym roku 2:16, jakby Bladoszewskie tak ciągnęły to zapraszam
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa jezda
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]