Info
Ten blog rowerowy prowadzi lenek1971 z miejscowości Warzymice. Od marca 2012 mam przejechane łącznie 33614.55 kilometrów.Więcej o mnie.
2016
2015
2014
2013
2012
Moje rowery i nie tylko
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2016, Kwiecień2 - 0
- 2016, Marzec21 - 33
- 2016, Luty10 - 8
- 2016, Styczeń11 - 9
- 2015, Grudzień16 - 33
- 2015, Listopad5 - 6
- 2015, Październik22 - 66
- 2015, Wrzesień24 - 36
- 2015, Sierpień23 - 48
- 2015, Lipiec14 - 45
- 2015, Czerwiec19 - 52
- 2015, Maj24 - 74
- 2015, Kwiecień19 - 96
- 2015, Marzec19 - 61
- 2015, Luty16 - 46
- 2015, Styczeń12 - 56
- 2014, Grudzień6 - 17
- 2014, Listopad7 - 19
- 2014, Październik6 - 28
- 2014, Wrzesień10 - 32
- 2014, Sierpień15 - 44
- 2014, Lipiec13 - 32
- 2014, Czerwiec15 - 27
- 2014, Maj20 - 42
- 2014, Kwiecień16 - 18
- 2014, Marzec18 - 23
- 2014, Luty13 - 13
- 2014, Styczeń14 - 15
- 2013, Październik4 - 1
- 2013, Wrzesień7 - 4
- 2013, Sierpień5 - 1
- 2013, Lipiec13 - 19
- 2013, Czerwiec18 - 30
- 2013, Maj12 - 22
- 2013, Kwiecień13 - 18
- 2013, Marzec6 - 17
- 2013, Luty6 - 1
- 2013, Styczeń2 - 2
- 2012, Październik3 - 0
- 2012, Wrzesień6 - 7
- 2012, Sierpień10 - 6
- 2012, Lipiec15 - 2
- 2012, Czerwiec7 - 0
- 2012, Maj8 - 0
- 2012, Kwiecień11 - 4
- 2012, Marzec12 - 3
Wpisy archiwalne w kategorii
50 - 100 km
Dystans całkowity: | 13358.76 km (w terenie 761.50 km; 5.70%) |
Czas w ruchu: | 528:19 |
Średnia prędkość: | 25.29 km/h |
Maksymalna prędkość: | 65.40 km/h |
Suma podjazdów: | 82932 m |
Maks. tętno maksymalne: | 181 (101 %) |
Maks. tętno średnie: | 188 (93 %) |
Suma kalorii: | 293591 kcal |
Liczba aktywności: | 207 |
Średnio na aktywność: | 64.54 km i 2h 33m |
Więcej statystyk |
- Dystans 50.13km
- Czas 02:01
- VAVG 24.86km/h
- VMAX 45.20km/h
- Temperatura 11.6°C
- HRmax 143 ( 75%)
- HRavg 120 ( 63%)
- Kalorie 875kcal
- Podjazdy 267m
- Sprzęt Giant XtC Advanced 29er 1
- Aktywność Jazda na rowerze
Z wizytą w Kutzow am see
Poniedziałek, 19 października 2015 · dodano: 19.10.2015 | Komentarze 6
Postanowiłem zaryzykować i zmierzyć się z omijaną od długiego czasu drogą prowadzącą przez Kutzow am see. Nie wiem czy to przypadek czy efekt wybudowania brakującego fragmentu ddrki pomiędzy Plowen, a Bismarck jednak faktem jest, że w tym roku nie byłem w Kutzow am see. Co ciekawego jest w tej osadzie..., a w zasadzie w ośrodku wczasowym dla młodzieży w środku jesieni może się ktoś zapytać? Ciekawe jest to, że ośrodek od pewnego czasu służy jako obóz dla uchodźców. To nie jedyne miejsce w okolicy gdzie mieszkają przybysze z bliskiego wschodu. Około 90 osób od jakiegoś czasu mieszka również w Locknitz.Jakie są moje spostrzeżenia? Rze.czywiście, ośrodek wygląda na zamieszkany. W kilku oknach paliło się światło. Przed wejściem do ośrodka spotkałem jedynie jedną osobę, młodego chłopaka. Nawet nie zwrócił na mnie uwagi jak przejeżdżałem obok.
Zbliża się zima, a ośrodek ten to w zasadzie letni obóz dla młodzieży pamiętający czasy DDR. Ciekawe jak sobie poradzą ludzie mieszkający w letnich domkach... ?
.
Przy jeziorze Lebhen
.
Kategoria 50 - 100 km, solo
- Dystans 50.90km
- Teren 5.00km
- Czas 01:57
- VAVG 26.10km/h
- VMAX 43.60km/h
- Temperatura 6.4°C
- HRmax 154 ( 81%)
- HRavg 128 ( 67%)
- Kalorie 1127kcal
- Podjazdy 256m
- Sprzęt Giant XtC Advanced 29er 1
- Aktywność Jazda na rowerze
Raz w lewo raz w prawo
Niedziela, 18 października 2015 · dodano: 18.10.2015 | Komentarze 0
Tak się składa, że każdego dnia gdy jadę w stronę Ladenthin raz jadę w prawo raz jadę w lewo. Dzisiaj przyszła kolej na lewą stronę więc skręciłem do Nadrensee. Plan wycieczki powstawał na bieżąco.Raz go skracałem raz go wydłużałem. Cała trasa była uzależniona od mojego aktualnego samopoczucia. Na samym początku, jeszcze przed wyjściem z domu zakładałem, że pojadę gdzieś na około 70 km.
Mój plan został zweryfikowany po kilku kilometrach. W Ladenthin zaczynam się zastanawiać czy czasem 30 km mi nie wystarczy. Decyzję pozostawiłem do momentu gdy dojadę do Krackow.
Gdy już tam dojechałem zdecydowałem się na wydłużenie trasy do Penkun. Tam czekał mnie kolejny dylemat Tantow czy Storckow. W głowie zwyciężyła opcja numer dwa. Z ciekawości sprawdziłem również "skrót"
prowadzący przez Penkun omijający brukowy podjazd przed zamkiem. Jest ok, jednak nie dla roweru szosowego. Od Penkun jechałem już z wiatrem w plecy, więc było przyjemniej, co nie oznacza, że cieplej.
Wzdłuż autostrady, ponownie Nadrensee, Rossow i przez Rosówek do domu.
.
Przydałaby się odrobina słońca...
Kategoria 50 - 100 km, solo
- Dystans 55.95km
- Czas 02:11
- VAVG 25.63km/h
- VMAX 38.10km/h
- Temperatura 11.2°C
- HRmax 157 ( 82%)
- HRavg 131 ( 68%)
- Kalorie 1185kcal
- Podjazdy 233m
- Sprzęt Giant XtC Advanced 29er 1
- Aktywność Jazda na rowerze
Chyba to polubię
Sobota, 17 października 2015 · dodano: 17.10.2015 | Komentarze 2
Nie ma się co oszukiwać, jaśniej to już raczej nie będzie. Trzeba się przestawić na "tryb nocny" i jazdę po ciemku. W sumie to chyba nawet mi się to spodobało. W pewnym sensie jest to również kwestia przygotowania. Jeśli jadę i widzę wszystko przed sobą i jestem widoczny dla innych to wtedy nie ma co pękać jest OK..
Muszę się przyznać, że dzisiaj to specjalnie czekałem aż zrobi się lekko szaro i dopiero wtedy wyjechałem. Tym razem na dwóch lamkach czyli starym McTronicu i nowym Radonie. Gdy jeszcze było szaro jechałem na samym McTronicu, dopiero jak się zrobiło ciemno odpaliłem Radona. W miasteczkach oraz gdy mijałem się z autami Radona kierowałem zupełnie w dół i jechałem na starej lampce. Dopiero w lesie Radon pokazał jaki z niego jest potwór ;) Jechało się jak w dzień :) Chyba polubię jazdę po ciemku :)
Zdjęcie ciut lepsze ale jeszcze nie oddaje mocy Radona ;)
Kategoria 50 - 100 km, solo
- Dystans 55.94km
- Czas 02:09
- VAVG 26.02km/h
- VMAX 47.10km/h
- Temperatura 7.9°C
- HRmax 146 ( 76%)
- HRavg 128 ( 67%)
- Kalorie 1093kcal
- Podjazdy 327m
- Sprzęt Giant XtC Advanced 29er 1
- Aktywność Jazda na rowerze
Przetarcie
Sobota, 10 października 2015 · dodano: 10.10.2015 | Komentarze 1
Przed jutrzejszym wypadem z Bartkiem i z... (kto się pisze?) postanowiłem zrobić małe "przetarcie". Środkiem transportu był Giant, a karty rozdawał wiatr. Trzeba się przyzwyczaić, że będzie już wietrznie i zimno. Nic się na to nie poradzi.Gdyby nie przyzwoita średnia uzyskana przy dojeździe do Penkun wstyd byłoby to wrzucić ;)
Jeśli ktoś jest zainteresowany niedzielną setką po szosie to poniżej znajdzie ślad po którym jedziemy.
Start zaplanowany jest na godzinę 10:00 z pod Netto przy ul. Do Rajkowa ;) Zapraszamy.
Orientacyjny czas przejazdy 3:30, jeśli będzie jakaś przerwa to raczej symboliczna (bo zimno) ;)
Ślad z dzisiejszego wyjazdu:
Na koniec odkrywam mały rąbek tajemnicy, rozwiązanie zagadki wkrótce ;)
Kategoria 50 - 100 km, solo
- Dystans 70.00km
- Czas 02:57
- VAVG 23.73km/h
- VMAX 47.30km/h
- Temperatura 14.9°C
- HRmax 160 ( 84%)
- HRavg 114 ( 60%)
- Kalorie 1221kcal
- Podjazdy 367m
- Sprzęt Giant XtC Advanced 29er 1
- Aktywność Jazda na rowerze
Nowa znajomość
Poniedziałek, 5 października 2015 · dodano: 05.10.2015 | Komentarze 2
Kolejny tydzień rozpoczęty wyjazdem do Locknitz ;) Powoli robi się to już tradycją, że w poniedziałki jadę do Locknitz. Po przeczytaniu wpisów użytkowników z ich weekendowych wycieczek postanowiłem zwrócić większą uwagę na mieszkańców tego często odwiedzanego przeze mnie miasteczka. To, że już przebywa już tam dziewięćdziesięciu uchodźców i to od ponad dwóch miesięcy wiedziałem od jakiegoś czasu lecz nigdy nie spotkałem ich "na żywo". W sobotę w Viereck, na ścieżce rowerowej stało dwóch chłopaków przy trekkingowych rowerach, którym czas umilała arabska muzyka, obaj wyglądali na osoby pochodzące z bliskiego wschodu. Jednak wczoraj jakoś mnie to nie zdziwiło.Dzisiaj już bacznie się przyglądałem ludziom... no i wypatrzyłem znowu dwóch młodych chłopaków, których wygląd sugerował, że są uchodźcami. Tym razem nie stali przy rowerach tylko jechali na rowerach. Mieli ze sobą jakieś torby z Rewe... Ciekawe czy w przygranicznych miejscowościach w których jest tak wielu Polaków pojawią się również uchodźcy z bliskiego wschodu.
Gdy w drodze powrotnej wyjechałem ze Schwennenz około 300 metrów przed sobą zobaczyłem światełko lampki rowerowej. Ciekawy byłem czy uda mi się złapać "króliczka"? Rzuciłem się w pogoń. Na początku szło całkiem nieźle. Jednak do czasu gdy mój "króliczek" zobaczył moją błyskającą lampkę. Wtedy na serio zaczęła się ucieczka i pogoń. W pierwszej wersji miałem pojechać przez Będargowo. Jednak zmieniłem zdanie gdy mój "króliczek" zakręcił na Smolęcin. Pojechałem za nim. Cały czas trzymałem go w odległości kilku czasem kilkunastu metrów lecz nie mogłem go złapać i wyprzedzić. Ostateczny atak przepuściłem przed samym Smolęcinem. Najpierw się z nim zrównałem, a później zacząłem rozmowę - oczywiście od wyrażenia uznania za dobrą jazdę.
Podczas rozmowy okazało się, że mój "króliczek" nazywa się Krzysiek i mieszka na osiedlu obok. Na koniec wymieniliśmy się telefonami i wstępnie zadeklarowaliśmy chęć wspólnych jazd ;)
Piękny początek października
"Króliczek" złapany
Kategoria 50 - 100 km, DDP, solo
- Dystans 95.38km
- Czas 04:00
- VAVG 23.84km/h
- VMAX 47.40km/h
- Temperatura 15.6°C
- HRmax 168 ( 88%)
- HRavg 127 ( 66%)
- Kalorie 2131kcal
- Podjazdy 602m
- Sprzęt Giant XtC Advanced 29er 1
- Aktywność Jazda na rowerze
Rajza z Pierońskim Hanysem
Czwartek, 1 października 2015 · dodano: 01.10.2015 | Komentarze 5
O tym, że Gustav będzie gościł w Szczecinie dowiedziałem się zupełnie przypadkowo. Nie specjalnie chwalił się swoimi planami, a od jego epickiej wyprawy na 1200 km na jego blogu panowała zupełna cisza.Jarro napisał, że Gustav chętnie by się spotkał i pojeździł z ludźmi ze Szczecina. Nie czekając długo i wiedząc, że w środę jadę do Locknitz zadzwoniłem i zaproponowałem mu wspólną wycieczkę po Niemczech. Niestety, tego dnia Gustav miał już inne plany. Jednak jako alternatywę zaproponował wspólną przejażdżkę w czwartek. Pomyślałem sobie, że trudno będzie dogodzić takiemu ultrasowi i zorganizować długą wycieczkę i to jeszcze po pracy, jednak jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma.
Umówiliśmy się na spotkanie chwilę po 15tej w miejscu gdzie gdzie zatrzymał się Gustav na czas pobytu w Szczecinie. Kilka minut po czasie zameldowałem się na ul. Monte Cassino. Po krótkim przywitaniu ruszamy przez miasto w kierunku Warzymic.
W przeciwieństwie do mnie Gustav całkiem nieźle radzi sobie w mieście, narzeka jedynie na wszechobecne tory tramwajowe. Nie dziwię mu się, ja się wywaliłem na takich torach jadąc góralem, a on przecież jedzie szosą.
Bez większych problemów udaje nam się przebić przez zakorkowany Szczecin. Po chwili jesteśmy w Warzymicach gdzie robię mały przepak. Zabieram dodatkowe akumulatory do lampki i kamery, batony oraz wodę. Troszkę po 16tej ruszamy w drogę, ja zostaję przy góralu, Gustav jedzie szosą.
Trasę zaplanowałem tak aby pokazać mu jak najszerszy przekrój tras po których jeździmy tu w Szczecinie... no bardziej w po których jeździmy w Niemczech. Na początek Warnik. Pierwszy mały podjazd nie robi na moim gościu żadnego wrażenia. Dojeżdżamy do Ladenthin gdzie robię pierwszą niespodziankę. Zjazd płytami do Lebhen. Tym razem udało mi się zaskoczyć Gustava. Jest pod wrażeniem, że można w polu zrobić taką drogę. Jedziemy dalej w kierunku Rammina. Tam tłumaczę mu, że większość małych miejscowości zamiast idealnego asfaltu ma nie za fajną kostkę. Dla mnie, gdy jadę Giantem nie ma to znaczenia, natomiast na szosie jest to bardzo uciążliwe. Zatrzymujemy się na chwilę w Rammin i tu Gustav testuje mojego Gianta jeżdżąc po kostce. Kolejny raz jest pod wrażeniem. ale tym razem tłumienia jakie oferuje Giant. Kompozyt oraz dobry amortyzator, miękkie opony z niedużym ciśnieniem skutecznie tłumią nierówności. Po chwili przerwy kierujemy się na Locknitz. Mijamy miasteczko bez specjalnego rozwodzenia się nad kotem czy "żelaznym". Kolejny postój mamy przy bramie dawnej fabryki amunicji. Gustav ma od pewnego czasu problem z pedałem, który wypina się z bloku. Próbuje dociągnąć sprężynę ale bez efektu. W tym momencie decyduję, że zmienię planowaną trasę i zamiast do Dobieszczyna pojedziemy do Blankensee. Dojeżdżając do wioski w oddali widzimy grupkę kolarzy. Przez chwilę miałem ochotę ich dogonić lecz po chwili zorientowałem się, że jadę Giantem i nie mam na to zbytniej szansy. Szansa jednak pojawia się po chwili. "Peleton" na rondzie przed przejściem skręca w lewo i kieruje się na starszą część DDRki, która prowadzi na Łęgi. Troszkę pod wpływem impulsu atakuję i rozpędzam rower maksymalnie jak potrafię. Wystarcza to na mocne zbliżenie się do grupki.
Pogoń zostaje zakończona po chwili gdy na gorszym fragmencie szosy muszą zwolnić. Łapiemy koło i witamy się z ostatnimi kolarzami.
Jazda na kole pozwala nam chwilę odpocząć. Kierują się na Głębokie więc zabieramy się z nimi. Za Dobrą widzę, że Gustav jest kawałek z tyłu, puszczam więc koło i czekam chwilkę na niego. Wtedy od przyspiesza i stara się dociągnąć do reszty. Dla mnie jednak takie zaciągi to zbyt wiele i po chwili daruję sobie tą pogoń, odpuszczamy.
Zaczyna się robić szaro więc na lampkach dojeżdżamy do Głębokiego. Tutaj wyjaśniam mu jakie znaczenie dla szczecińskiego kolarstwa ma Głębokie. Tutaj właśnie rozpoczynają się weekendowe wyprawy koksów i właśnie stąd zaczyna się zdobywanie królowej szczecińskich gór ;) Proponuję mu zaliczenie królowej. Bez problemu uzyskuję aprobatę. Puszczam "młodego" przodem sam zaś spokojnym tempem zdobywam podjazd. Na skrzyżowaniu Miodowej z Chorzowską widzę czekającego na mnie Gustava. Tłumaczę mu, że to nie koniec i trzeba jeszcze kawałek podjechać. Więc jedziemy już razem te kilkadziesiąt metrów. Na szczycie wracamy i zjeżdżamy Chorzowską do Chopina. Gustav stwierdza, że zjadłby coś. Zastanawiam się gdzie można coś zjeść tak aby mieć rowery przez cały czas na oku. Wpadam na pomysł, że Turzyn byłby dobrym wyborem. Przebijamy się ponownie przez miasto. Tym razem ruch mniejszy ale za to już jest ciemno. Przez Piotra Skargi i Boh. Warszawy dojeżdżamy do CH Turzyn. Berlin Kebab wita nas otwartymi drzwiami. Rowery zostawiamy bezpiecznie zastawione stolikami, a sami wchodzimy do środka. Szybkie zamówienie i po chwili pałaszujemy już solidne porcje.
W tym miejscu kończymy naszą wspólną jazdę. Jest po 20tej i czas wracać do domu, przecież jutro do pracy...
Żegnam Gustava, życząc mu wielu kolejnych i szczęśliwych krepli ;)
Gdzieś na Mieszka I przy cmentarzu.
Testy Gianta w Rammin
Wyluzowany Gustav
... zamyślony Gustav
Gonimy peleton....
Udana pogoń!
Wieczorna fota przy Chopina
Suta wieczerza w Berlin Kebab ;)
Coś mi Garmin zaniemógł i się nie wyłączył w czasie postoju na jedzenie 10 minut upłynęło zanim to zauważyłem ;)
Czas - 10 min
Kategoria 50 - 100 km, DDP
- Dystans 67.08km
- Czas 02:39
- VAVG 25.31km/h
- VMAX 44.80km/h
- Temperatura 15.8°C
- HRmax 151 ( 79%)
- HRavg 125 ( 65%)
- Kalorie 1279kcal
- Podjazdy 498m
- Sprzęt Giant XtC Advanced 29er 1
- Aktywność Jazda na rowerze
Nie najgorszy wrzesień
Środa, 30 września 2015 · dodano: 30.09.2015 | Komentarze 0
To niespodziewanie jeden lepszych rowerowych miesięcy w tym roku. Szczególnie jeśli chodzi o regularność moich wyjazdów rowerowych. Aż 24 razy udało mi się wybrać pojeździć, zatem to był miesiąc w którym byłem najbardziej regularny (najwięcej jazd w miesiącu w tym roku). Jedynie sześć razy nie udało mi się nigdzie wyjechać. Niestety nie był to najlepszy miesiąc jeśli chodzi o kilometraż. Duża część z moich wyjazdów to dojazdy do pracy w granicach 25 km. Troszkę tego żałuję bo na początku miesiąca było w miarę ciepło i można było pojeździć troszkę dłużej. Z dłuższych wycieczek to tylko dwa razy udało się przekroczyć setkę.Ostatnie 10 dni to ciut więcej niż tylko dojazdy do pracy. Około 50 km to średnia z ostatnich 10 dni.
Dzisiaj z kolei pojechałem do miejsca najczęściej odwiedzanego w tym miesiącu (oczywiście oprócz pracy). Locknitz było miejscem gdzie byłem najczęściej. Co dzisiaj było powodem mojej wizyty w tym nie za uroczym miasteczku? Oczywiście - muzyka ;)
Nie mogłem się doczekać zapisu z ostatniej trasy koncertowej Rammstein. Na ich koncercie byłem w Sopocie byłem 2011 i od tej pory czyli prawie 4 lata czekałem na video z tej trasy.
Na płycie znalazł się zapis z koncertu, który odbył się w grudniu 2010 roku w nowojorskim Madison Square Garden.
W weekend sąsiedzi nie będą mieli łatwo ;)
Czekając na premierę :)
Może być głośno
Kategoria 50 - 100 km, DDP, solo
- Dystans 79.61km
- Czas 03:11
- VAVG 25.01km/h
- VMAX 40.80km/h
- Temperatura 15.1°C
- HRmax 153 ( 80%)
- HRavg 127 ( 66%)
- Kalorie 1665kcal
- Podjazdy 722m
- Sprzęt Giant XtC Advanced 29er 1
- Aktywność Jazda na rowerze
Po zakupy
Poniedziałek, 28 września 2015 · dodano: 28.09.2015 | Komentarze 1
Dzisiaj mój brak cierpliwości kosztował mnie około 50 kilometrów. Sądziłem, że będę miał do odbioru w Locknitz przesyłkę z długo (a nawet bardzo długo) oczekiwaną premierą, a przyszło jedynie uzupełnienie wcześniejszego zamówienia. W ubiegłym tygodniu, jak byłem w Locknitz z Krzyśkiem odebrałem płyty Three Days Grace, Breaking Benjamin i nową płytę Fall Out Boy. Dzisiaj doszła natomiast ostatnia płyta Soundgarden - King Animal.Uwielbiam Chrisa Cornela w każdym jego muzycznym wcieleniu. Myślę, że co by nie zaśpiewał zawsze będzie super. Nawet kolaboracja i z Timberlandem wg mojej skromnej opinii nie była tak denna jak sądzi większość jego fanów ;)
Przecież piosenka z Bonda nie może być słaba ;) Każdy lubi You Know My Name :) Casino Royal bez tego kawałka byłoby jakoś słabsze ;)
Zresztą ani Audioslave ani Soundgarden bez niego byłyby... nie byłoby tych kapel ;)
PS. dzisiaj uciekło mi ze 3-4 km od Locknitz do wyłączenia Garmina nie ma niestety zapisu... :(
W wersji Deluxe :)
Kategoria 50 - 100 km, DDP, solo
- Dystans 56.60km
- Teren 20.00km
- Czas 03:03
- VAVG 18.56km/h
- VMAX 51.90km/h
- Temperatura 13.9°C
- HRmax 150 ( 78%)
- HRavg 102 ( 53%)
- Kalorie 895kcal
- Podjazdy 262m
- Sprzęt Giant XtC Advanced 29er 1
- Aktywność Jazda na rowerze
Man of the Day
Niedziela, 27 września 2015 · dodano: 27.09.2015 | Komentarze 0
Część pierwsza tego wpisu będzie ukłonem dla kogoś kto zrobił coś niesamowitego. W sumie powinienem napisać "znowu zrobił coś niesamowitego". Zaczyna nas już przyzwyczajać do tego, że można się po nim tego spodziewać. W ubiegłym roku 1008 km w BBTour, a w tym roku Pierścień Tysiąca Jezior w 05.07. - 610 km oraz dzisiaj Tour De PoMorze 708 km!!!Jesteś WIELKI - kaski z głów! :)
18 km do mety mimo przejechania 690 km i potężnego zmęczenia uśmiech nie schodzi mu z twarzy!
Druga część będzie o mojej wycieczce w znakomitym towarzystwie Gosi i Krzyśka! :)
Kategoria 50 - 100 km, z Krzyśkiem
- Dystans 50.31km
- Teren 2.00km
- Czas 02:02
- VAVG 24.74km/h
- VMAX 42.30km/h
- Temperatura 17.4°C
- HRmax 161 ( 84%)
- HRavg 127 ( 66%)
- Kalorie 1109kcal
- Podjazdy 297m
- Sprzęt Giant XtC Advanced 29er 1
- Aktywność Jazda na rowerze
Zachcianka
Wtorek, 22 września 2015 · dodano: 22.09.2015 | Komentarze 4
Dzisiaj gdy robiłem trasę powrotną z pracy i tak jechałem pod wiatr przypomniały mi się całkiem niedawne czasy gdy jeszcze paliłem. Co bym zrobił gdybym tak się męczył nie dość, że pod górę to jeszcze pod wiatr wiejący z południowego wschodu...? Pewnie zrobiłbym sobie ze dwa przystanki na... papierosa. Stoper w liczniku by się zatrzymał, średnia jako taka byłaby utrzymana, a ja zadowolony z kilkoma przystankami pokonałbym założony dystans. Może bym wcale nie pojechał, może takie jeżdżenie byłoby ponad moje siły? Może nie kupiłbym nowego roweru bo pieniądze poszłyby z dymem papierosowym? Tak szybko sobie policzyłem w trakcie jazdy, że właśnie kończy się 21 miesiąc od kiedy rzuciłem palenie. Zakładając, że paczka papierosów kosztuje około 13 zł (czy tak jest nawet nie wiem), paląc jedną paczkę dziennie miesięcznie kosztowałoby to mnie około 400 zł. Dalej jak już bardzo łatwo policzyć dałoby to całkiem niezłą sumę 8 400 zł! Gdy pomyślałem o tym wszystkim przestało mi się już chcieć palić... No i po zachciance :)Bezpaństwowiec
Kategoria 50 - 100 km, DDP, solo