Info
Ten blog rowerowy prowadzi lenek1971 z miejscowości Warzymice. Od marca 2012 mam przejechane łącznie 33614.55 kilometrów.Więcej o mnie.
2016
2015
2014
2013
2012
Moje rowery i nie tylko
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2016, Kwiecień2 - 0
- 2016, Marzec21 - 33
- 2016, Luty10 - 8
- 2016, Styczeń11 - 9
- 2015, Grudzień16 - 33
- 2015, Listopad5 - 6
- 2015, Październik22 - 66
- 2015, Wrzesień24 - 36
- 2015, Sierpień23 - 48
- 2015, Lipiec14 - 45
- 2015, Czerwiec19 - 52
- 2015, Maj24 - 74
- 2015, Kwiecień19 - 96
- 2015, Marzec19 - 61
- 2015, Luty16 - 46
- 2015, Styczeń12 - 56
- 2014, Grudzień6 - 17
- 2014, Listopad7 - 19
- 2014, Październik6 - 28
- 2014, Wrzesień10 - 32
- 2014, Sierpień15 - 44
- 2014, Lipiec13 - 32
- 2014, Czerwiec15 - 27
- 2014, Maj20 - 42
- 2014, Kwiecień16 - 18
- 2014, Marzec18 - 23
- 2014, Luty13 - 13
- 2014, Styczeń14 - 15
- 2013, Październik4 - 1
- 2013, Wrzesień7 - 4
- 2013, Sierpień5 - 1
- 2013, Lipiec13 - 19
- 2013, Czerwiec18 - 30
- 2013, Maj12 - 22
- 2013, Kwiecień13 - 18
- 2013, Marzec6 - 17
- 2013, Luty6 - 1
- 2013, Styczeń2 - 2
- 2012, Październik3 - 0
- 2012, Wrzesień6 - 7
- 2012, Sierpień10 - 6
- 2012, Lipiec15 - 2
- 2012, Czerwiec7 - 0
- 2012, Maj8 - 0
- 2012, Kwiecień11 - 4
- 2012, Marzec12 - 3
- Dystans 23.99km
- Czas 01:10
- VAVG 20.56km/h
- VMAX 30.00km/h
- Temperatura 8.0°C
- HRmax 153 ( 80%)
- HRavg 131 ( 68%)
- Kalorie 680kcal
- Podjazdy 115m
- Sprzęt Merida BigNine TFS 900 29er /2012/
- Aktywność Jazda na rowerze
DDP - ostrożnie
Wtorek, 24 lutego 2015 · dodano: 24.02.2015 | Komentarze 0
Po wczorajszych przygodach na torach przy ulicy Dworcowej dzisiaj jechałem nadzwyczajnie ostrożnie, a co za tym idzie wolno... ;) Specjalnie nie opóźniło to mojego dojazdu do pracy. Dojechałem w odrobinę ponad pół godziny.Rano zweryfikowałem straty po upadku. W sprzęcie jedynie zatyczka kierownicy, którą wymieniłem na jakąś starą od Treka. W ciuchach brak strat. Żółta deszówko-wiatrówka, która wydawała mi się najbardziej narażona na uszkodzenie po upraniu jest jak nowa. Spodnie też nie noszą prawie żadnych śladów moich zimowych upadków.
Najbardziej ucierpiało lewe biodro, lewe kolano i moja psychika. Podjeżdżając do torów staram się je pokonać jak najbardziej prostopadle. Musi pewnie minąć troszkę czasu do momentu gdy będę to robił bardziej odruchowo.
Na dzisiaj obrazek "prawie z pracy" :) Widok z okien biura w którym pracuję jest niepowtarzalny :)
Prawie w pracy
- Dystans 24.61km
- Czas 01:10
- VAVG 21.09km/h
- VMAX 38.00km/h
- Temperatura 6.0°C
- HRmax 154 ( 81%)
- HRavg 134 ( 70%)
- Kalorie 727kcal
- Podjazdy 175m
- Sprzęt Merida BigNine TFS 900 29er /2012/
- Aktywność Jazda na rowerze
DDP - rowerowe abecadło
Poniedziałek, 23 lutego 2015 · dodano: 23.02.2015 | Komentarze 1
Drugi dzień dojazdów rowerem do pracy. Wbrew temu co większość wróżyła nie było kompletnego paraliżu miasta. Pierwszy, pracujący dzień bez kluczowego dla Szczecina mostu Długiego był prawie bez korków. Koledzy z pracy, którzy dojechali samochodami chwalili, że zarówno dojazd do pracy jak i powrót do domów odbył się bez problemowo.Ze mną było odrobinę inaczej. Po raz kolejny wyszedł mój kompletny brak doświadczenia w poruszaniu się rowerem po mieście.
Droga do pracy bardzo przyjemna. Jechało się szybko w fajnej temperaturze, nie było ani za zimno ani za ciepło. Wbrew wcześniejszym zapowiedziom było również sucho. Jedyne co mnie dzisiaj wkurzało to notorycznie palące się czerwone światła na Mieszka I. Mimo, że samochody jadące w tym samym kierunku miały zielone na ścieżkach i przejściach paliło się czerwone. Normalnie na każdych światłach (co kilkaset metrów) trzeba się zatrzymywać, naciskać przycisk z żądaniem zmiany światła, odczekać przynajmniej jeden cykl i wtedy już można przejechać.
Troszkę zmieniłem trasę przejazdu od czasu gdy jechałem z "NIM". Zamiast jechać Narutowicza wybrałem dojazd do Potulickiej ulicą Sowińskiego, a potem nowym chodnikiem przy Potulickiej do Czarnieckiego i Owocowej. Na Potulickiej minąłem się z Jarkiem "Gadzikiem" (kto obejrzy uważnie film znajdzie go pewnie). Do pracy dojechałem po drodze zahaczając jeszcze ul. Kanał Parnicki - pewnie nie wielu wie, że jest w Szczecinie taka ulica :)
Potem prościutko do pracy. Po 33 minutach byłem na miejscu. To mniej więcej tyle samo ile zająłby mi dojazd samochodem.
Zamknięte skrzyżowanie Wyszyńskiego / nab. Wieleckie
Powrót z pracy już nie był tak lajtowy. Po pierwsze rozpadało się więc trzeba uważać na śliską nawierzchnię, a po drugie wiatr delikatnie się wzmógł i wiał w kierunku przeciwnym do kierunku jazdy ;) Nie ma przebacz i trzeba jakoś wrócić. Okulary dość szybko przestały być przejrzyste. Gdy jechałem były mokre, gdy stawałem natychmiast parowały. No nic jedziemy. Do Energetyków pustymi ulicami. Po drodze mnóstwo policji i straży miejskiej.
Pierwsze ostrzeżenie dostałem już przy tymczasowej operze. Przy próbie wjazdu pod nieodpowiednim kątem na niewysoki krawężnik zarówno przednie koło jak i tylne złapało uślizg. Na szczęście udało mi się wyprowadzić rower i wyjść z poślizgu. Przejechałem spokojnie przez most tym razem z drugiej strony, przeszedłem/przejechałem przejście na nab. Wieleckim oraz Wyszyńskiego i ruszyłem prosto w stronę poczty. Przy poczcie wjechałem na mokrą kostkę na Dworcowej. Przy poczcie stał tramwaj, który chciałem ominąć z lewej strony. Niestety nie pomyślałem o tym, że aby minąć tramwaj z lewej strony muszę przejechać przez tory. Nie muszę mówić jak się to skończyło.... Pojechałem przez chwilkę tak jak prowadzą tory i zaliczyłem klasyczną glebę na kostce.
Wiem dobrze o tym, że tory pokonuje się jak najbardziej prostopadle, bardzo uważam na to aby tak jeździć. W miejscu gdzie pracuje jest sporo torów i za każdym razem bardzo starannie wybieram TOR jazdy aby je pokonać. Przecież to jest rowerowe ABECADŁO! Tory, krawężniki podjeżdżamy możliwie jak najbardziej prostopadle!!!
Przygoda na torach kosztowała mnie zbite biodro i lekko stłuczone kolano. Straty w sprzęcie na razie ograniczyły się do rozwalonej zatyczki ESI w kierownicy. Więcej nic nie zauważyłem.
Mam nadzieję, że lekcja z dzisiaj pozwoli mi uniknąć takich sytuacji w przyszłości. Jeśli ktoś to przeczyta i będzie stosował się do tej zasady ma sporą szansę nauczyć się czegoś na cudzych błędach.
Na filmie przejazd od ul. Sowińskiego przez Potulicką do Czarnieckiego. Energopol obiecał, że zrobi chodnik i zrobił ;)
Od Sowińskiego do Czarnieckiego
- Dystans 72.47km
- Czas 02:43
- VAVG 26.68km/h
- VMAX 43.40km/h
- Temperatura 2.7°C
- HRmax 146 ( 76%)
- HRavg 123 ( 64%)
- Kalorie 1292kcal
- Podjazdy 230m
- Sprzęt Focus Izalco Team SL 2.0 2014
- Aktywność Jazda na rowerze
Właśnie tyle mi brakowało
Niedziela, 22 lutego 2015 · dodano: 22.02.2015 | Komentarze 2
Właśnie około 70 kilometrów brakowało mi abym dobił do 700 km przejechanych w lutym. Do końca miesiąca zostało jedynie 6 dni, a do założonego celu pozostało jeszcze 300 km. Będzie ciężko i może się nie udać. Broni w każdym bądź razie nie składam. Od jutra regularna jazda do pracy rowerem bez względu na pogodę. W poniedziałek i wtorek będzie problem aby dokręcić coś ekstra. Jednak od środy można coś dorzucić do trasy "pracowej". No i liczymy na łaskawą sobotę. Jeśli się nade mną zlituje to na koniec miesiąca jakąś setkę będzie można zrobić i tym sposobem załatwić realizację celu.Co do dzisiejszego wyjazdu to muszę się przyznać do pewnego deja vu. Kiedyś miałem to samo co dzisiaj. Za żadne skarby nie mogłem złapać pełnego oddechu i zmusić serducho do tego aby zaczęło pompować krew bardziej intensywnie. Średnie tętno 123 ud/min i maksymalne 146 ud/min mówią wszystko. Nawet gdy chciałem coś mocniej podjechać to już po chwili brakowało powietrza i odcinało mnie. Więc darowałem sobie te próby i spokojnie przejechałem dystans. Przy okazji po raz pierwszy pojechałem drogą łączącą Mewegen z Bock. Wąska, równiutka asfaltowa droga z kilkoma hopkami. Zawsze jakieś urozmaicenie, tym bardziej, że nie lubię odcinka Plowen - Blankensee.
Pogoda dzisiaj zmobilizowała wielu rowerzystów i kolarzy. Widziałem sporo szos, jadących głównie parami. To chyba znak, że sezon rozpoczął się na dobre ;)
Foczka
Kategoria 50 - 100 km, solo
- Dystans 61.30km
- Czas 02:22
- VAVG 25.90km/h
- VMAX 55.80km/h
- Temperatura 8.1°C
- HRmax 159 ( 83%)
- HRavg 131 ( 68%)
- Kalorie 1272kcal
- Podjazdy 375m
- Sprzęt Focus Izalco Team SL 2.0 2014
- Aktywność Jazda na rowerze
No to sobie nagrabiłem
Sobota, 21 lutego 2015 · dodano: 21.02.2015 | Komentarze 6
Plany na dzisiaj nie były zbyt ambitne. W zasadzie to wcale nie chciało mi się jeździć. Jednak w końcu po dwunastej przemogłem się i ruszyłem. Wracając do planów to jedynym celem na dzisiaj miało być poprawienie wg mnie słabego, dziewiątego miejsca na segmencie Grambow - Linken. Wiatr był sprzyjający więc nie pozostało nic innego jak spróbować się troszkę poprawić.Zanim dojechałem jednak do Grambow musiałem pokonać ponownie podjazd pod Warnik. Po raz drugi z rzędu zostałem porządnie wymęczony na tym segmento-podjeździe. Czas przejazdu pierwszych 10 km - 28 minut mówi wszystko za siebie. Dojechałem do Schwannenz i zrobiłem coś czego nie miałem robić. Przejechałem segment Schwennenz - Grambow. Nie miałem tego robić bo chciałem na swój główny cel wjechać wypoczęty. Niestety skusiłem się i przejechałem go w czasie 2:47,4 czyli o ponad minutę lepiej niż mój najlepszy czas i tylko 2 sekundy gorzej od najlepszego czasu na tym segmencie, który oczywiście należy do Grześka (co nie dziwi). Odrobinę zmęczony dojechałem do Grambow i zaatakowałem z biegu kolejny segment. W to co zobaczyłem później długo nie mogłem uwierzyć. Segment Grambow - Linken przejechany w 5:11,8... nie będę pisał o ile poprawiłem swój czas. Napiszę tylko, że poprawiłem najlepszy czas segmentu - oczywiście należący do Grześka o 25 sekund. Średnia prędkość na tym odcinku wyniosła 41,22 km/h!
No to sobie pomyślałem, że plan wykonany z nawiązką i z czystym sumieniem mogę wrócić do domu. Z radości postanowiłem wrócić troszkę naokoło, przez Krackow. Przejeżdżając przez Glasow Garmin zasygnalizował kolejny segment. Nigdy jeszcze nie jechałem tą drogą więc postanowiłem się skusić. Ruszyłem bez przekonania. Przez większość odcinka miałem 3-7 sekund straty do lidera segmentu, można oczywiście zgadywać kto nim był...:) Nikt się nie pomylił. Liderem oczywiście był Grzesiek. Na hopkach pogodziłem się, że nie mam z nim szans. Tym większe było moje zdziwienie gdy przewaga zaczęła topnieć i to ja zyskiwałem cenne sekundy. To jeszcze bardziej zmotywowało mnie do walki. Skutecznie zmobilizowało, bo segment został przejechany o 4 sekundy szybciej niż lider ;) Przypadkowo zahaczony segment Grześka i znowu udało się przejechać go szybciej. Chyba tym sposobem nagrabiłem sobie... ;)
Na deser zostawiłem sobie ostatni segment Nadrensee - Ladenthin. Nie liczyłem tu na jakieś spektakularne sukcesy, a jednak udało mi się poprawić swój dotychczasowy wynik o prawie dwie minuty. Z wynikiem 9:00,1 wskoczyłem na 3 miejsce w segmencie, którego liderem jest.... ups... nie jest to Grzesiek, saren86 z czasem 8:13,1! Grzesiek na tym segmencie jest dopiero 5!!! Wyprzedza go saren86, wober007, Bartek i ja ;) Podjazd pod oborę w Ladenthin pokonałem już na piekących nogach.
Muszę się przyznać, że nie spodziewałem się aż takich wyników. To kolejny element motywujący do jeszcze mocniejszej pracy.
Nadrensse
UPDATE
To nie jest żaden fake ani zabawa w fotoszopie :) To nieprawdopodobna historia :)
Na początek proponuję wpis i zrzut z 18.01.2015
Stan na 18.01.2015
Zrzut z 21.02.2015 ;) Niemożliwe stało się możliwe ;)
Kategoria 50 - 100 km, solo
- Dystans 56.46km
- Czas 02:26
- VAVG 23.20km/h
- VMAX 38.90km/h
- Temperatura 6.0°C
- HRmax 149 ( 78%)
- HRavg 122 ( 64%)
- Kalorie 995kcal
- Podjazdy 330m
- Sprzęt Merida BigNine TFS 900 29er /2012/
- Aktywność Jazda na rowerze
Wszystko na "nie"
Piątek, 20 lutego 2015 · dodano: 20.02.2015 | Komentarze 1
Zaczęło się od tego, że ciężko mi się było zebrać do wyjścia. Czekałem kilka godzin aby w końcu ruszyć. Powodów do NIE wyjścia znajdowałem mnóstwo. Raz było za zimno, drugi raz nie było zapowiadanego słońca, a jeszcze innym razem za mocno wiało. W końcu w samo południe klamka zapadła - ruszam. Raczej wolno i spokojnie. Myślę sobie - rozgrzeję się i będzie lepiej... Niestety nie było lepiej, a wręcz przeciwnie było gorzej. Dwukilometrowy podjazd pod Warnik rozbił mnie kompletnie. Nie dość, że pod górkę to jeszcze pod "wicher". Wiatr wiał dokładnie z każdej strony, oczywiście pomijając wianie w plecy... Jak się okazało później, przez całą drogę jechało mi się dziś kiepsko. Nie wiem czym to było spowodowane? Pogoda, ciśnienie, a może zwykły dołek fizyczny? Gdybym dysponował przyciskiem "TELEPORT DO DOMU" pewnie bym go użył po kilku kilometrach. Dobrze, że nie ma takich przycisków. Bo wtedy nie docenialibyśmy jazdy w idealnych warunkach. Może jutro będzie lepiej? Zapowiada się iście wiosenna temperatura, bo ma być aż 10° C, choć dziś temperatura nie była najgorsza, bo przecież 6° C w zimie to niezły wynik. Jednak mimo tak wysokiej temperatury w trakcie jazdy założyłem drugą czapkę bo strasznie zmarzłem w głowę... Po raz pierwszy jechałem w dwóch czapkach i żałowałem tylko, że nie zabrałem Buffa z windstopperem i polarem. Następnym razem będę mądrzejszy.Za Plowen
Kategoria 50 - 100 km, solo
- Dystans 57.64km
- Czas 02:17
- VAVG 25.24km/h
- VMAX 46.00km/h
- Temperatura 5.8°C
- HRmax 169 ( 88%)
- HRavg 137 ( 72%)
- Kalorie 1411kcal
- Podjazdy 415m
- Sprzęt Merida BigNine TFS 900 29er /2012/
- Aktywność Jazda na rowerze
Premiera DDP z niespodzianką
Czwartek, 19 lutego 2015 · dodano: 19.02.2015 | Komentarze 8
Na dzisiaj miałem zaplanowaną inaugurację "DDP". Tylko raz do tej pory przyjechałem rowerem do pracy. Zawsze wybierałem auto. Tym razem wszystkie argumenty wskazują na to aby do pracy jeździć rowerem. Postanowiłem sprawdzić jak to będzie wyglądało w praktyce. Od razu zdradzę, że Dojazd Do Pracy na rowerze jest w porządku. Przyznam się, że obawiałem się jazdy po mieście. Zazwyczaj jeżdżę przecież pustymi drogami w Niemczech gdzie kierowca omija rower jadący w tym samym kierunku szerokim łukiem. Jednak nie było tak źle jak się spodziewałem. Kierowcy zatrzymywali się na przejazdach dla rowerów aby mnie przepuścić i nikt nie trąbił dziś na mnie. Choć raz zasłużyłem na ostry %$#&*.No dobrze, zacznijmy od początku. Nie wiem czy to było spowodowane niepokojem przed jazdą ale dzisiaj spałem wyjątkowo czujnie. Pobudka miała być o 6-tej, jednak budząc się co chwila od 5-tej wstałem przed czasem. Szybka kawa, bułka, prysznic i przed siódmą byłem gotowy do wyjazdu. Tutaj pierwszy znak zapytania... co, jak i kiedy jeść? Pomyślę później.... Ok 7 ruszam do pracy. Pierwsze kilometry wyjątkowo sprawnie. Ruch znikomy i żadnych kłopotów z autami. Tak dojeżdżam w okolice CH Molo. Na horyzoncie widzę rower. Myślę sobie, spokojnie dam radę go dogonić. Gdy tylko się odrobinę zbliżyłem już wiedziałem, że łatwo nie będzie. Poznałem białe błotniki i czarno-biały strój. To musiał być "ON"! Jeśli "ON" jedzie przed tobą to zapomnij, że go złapiesz... chyba, że masz szczęście jak ja :) Musiał zwolnić na światłach, choć pierwsze dwa pokonał przy... ups... na trzecim "GO" złapałem! :) Ufff, kosztowało mnie to kilka mocniejszych nacisków na korbę, ale warto było - wreszcie mogłem z "NIM" pojechać! Przez chwilę jedziemy równo i rozmawiamy. Jednak to nie trwa długo, wjeżdżamy na asfalt na Narutowicza, dość szybko a "ON" znika tak jak ja bym stał!!! Tak przecież nie można... :( Na szczęście drugi raz tego dnia mam farta. Rozkopana Potulicka i piesi zajmujący cały chodnik umożliwiają mi dotarcie do "NIEGO". Znowu jedziemy razem. Owocowa, przy dworcu w dół wjeżdżamy na rondo Kolumba / nab. Wieleckie. "On" pokazuje mi abym zwolnił, wskazując niebezpieczeństwo. Nie pomyślałem i wyprzedzam "GO"... Ten głupi ruch na szczęście nie skończył się tragicznie... Tramwaj jechał powoli, a ja zdążyłem uciec. Pierwsza nauczka... W mieście oczy dookoła głowy!
Żegnam się z "NIM" na nab. Wieleckim.
Po 28 minutach jestem w pracy. Całkiem dobry wynik. Kilka minut wolniej niż bym jechał autem... do jutra. Od poniedziałku wszystko się zmieni :)
O tym następnym razem....
"ON"
"JA"
Kategoria 50 - 100 km, solo, DDP
- Dystans 66.19km
- Czas 02:26
- VAVG 27.20km/h
- VMAX 48.00km/h
- Temperatura 4.7°C
- HRmax 154 ( 81%)
- HRavg 132 ( 69%)
- Kalorie 1357kcal
- Podjazdy 257m
- Sprzęt Focus Izalco Team SL 2.0 2014
- Aktywność Jazda na rowerze
Poprawki
Niedziela, 15 lutego 2015 · dodano: 15.02.2015 | Komentarze 2
Drugi z kolei wyjazd z cyklu "dopasowujemy" Focusa. Po pierwszych chwilach gdy podekscytowany byłem tym, że jestem posiadaczem tak bajeranckiego sprzętu przyszedł czas na wprowadzenie pierwszych poprawek w ustawieniach roweru. Jeszcze jesienią rower został ustawiony tak "mniej więcej". Nie miałem w zasadzie okazji go przetestować jesienią więc teraz podczas pierwszych, krótkich wiosennych wycieczek jest okazja dostroić rower. Na trenażerze ustawiłem jedynie wysokość siodełka. Jak się okazało podczas piątkowej jazdy konieczna była poprawka. Pół centymetra w dół i jest dobrze. Podczas piątkowego wyjazdu starałem się znaleźć odpowiednie ustawienie kąta nachylenia kierownicy. Jak się okazało jazda na dolnym chwycie była praktycznie nie możliwa, no może przesadziłem... Możliwa ale straszliwie niewygodna. Ustawienia delikatnie skorygowałem przed sobotnim wyjazdem. Po sobocie stwierdziłem, że kierownicy przyda się jeszcze kilka stopni pochylenia. Siodło na wysokość już w porządku ale przód musi być obniżony o 2-3 stopnie względem poziomu. Do tej pory było ustawione idealnie poziomo. Tak "dopasowany" wybrałem się na dzisiejszą wycieczkę. Z założenia miała być relaksująca. Żadnych segmentów, pościgów i takich tam. Już na "dzień dobry", w Warzymicach ruszyłem w pościg za rowerzystą, który przejeżdżał przez moją wioskę ;) Coś mi dziwnie przypominał z daleka Jamesa77 (czaro-biały strój i białe błotniki), jeśli to był on nic dziwnego, że go nie dogoniłem. Gdy już zbliżałem się aby zaatakować po raz ostatni i złapać koło na rondzie w Warzymicach rowerzysta pojechał na Stobno... Przez chwilkę miałem plan aby gonić dalej ale koniec końców odpuściłem ;) Grzecznie rozpocząłem wspinaczkę pod Warnik. Bez specjalnego wysiłku (dzięki korzystnemu wiatrowi) udało mi się wjechać w 5 min. Mimo, że za bardzo się nie spinałem z wiatrem jechało się na tyle dobrze, że w Locknitz zameldowałem się po 50 minutach. Za Locknitz miałem rozterkę... jechać na Bock czy do Grunhof. Dojeżdżając do zakrętu wybrałem opcję nr 2. Spokojnie Grunhof, Pampow i Blankensee. W drugą stronę jechało się gorzej choć nie beznadziejnie. W planach miałem jeszcze postój na herbatę ale z postoju również zrezygnowałem. Po dwóch i pół godzinie jazdy dojechałem zadowolony do domu. Teraz już odpoczynek na 100%. Dzień wolny w poniedziałek, a od wtorku bieganie ;)Gdzieś w trasie...
Kategoria solo, 50 - 100 km
- Dystans 77.15km
- Czas 02:52
- VAVG 26.91km/h
- VMAX 56.80km/h
- Temperatura 2.9°C
- HRmax 159 ( 83%)
- HRavg 136 ( 71%)
- Kalorie 1644kcal
- Podjazdy 421m
- Sprzęt Focus Izalco Team SL 2.0 2014
- Aktywność Jazda na rowerze
Po segmencik
Sobota, 14 lutego 2015 · dodano: 14.02.2015 | Komentarze 2
Oglądając wczoraj segmenty z Garmin Connect znalazłem bardzo nie doszacowany segment. Segment pomiędzy Nadrensee, a Krackow przejechałem 22 września w czasie 10 min i 1 sekundy. Dystans segmentu to 4,79 km. Wynik z września dawał mi 6 pozycję ze średnią 28,63 km/h. Dzisiaj postanowiłem, że poprawię troszkę ten czas i wyprzedzę chociaż Lecha, który był o jedno miejsce przede mną. Dojechałem do Nadrensee bardzo spokojnie choć czas miałem nie najgorszy. Chwilę przed rozpoczęciem segmentu naciskam mocniej na pedały i już na starcie zyskuję 3-4 sekundy. Pokonuję kolejne metry i przewaga nad moim najlepszym wynikiem rośnie. Jestem przekonany, że uda mi się poprawić wynik z września. Jednak nie odpuszczam i stale powiększam przewagę. Pod koniec segmentu puls skacze jak szalony, a moja przewaga rośnie do prawie 2 minut. Do końca segmentu dojeżdżam z wynikiem 8 minut i 9 sekund. Swój najlepszy czas poprawiłem o 1 i 58 sekund. Tym razem średnia odcinka to 35,18 km co dało mi 3 miejsce zaraz za terminatorami Jamesem77 (7:28,6 - 38,42 km/h) i Woberem007 (7:34,9 - 37,88 km). Jak widać do chłopaków brakuje mi sporo, ale i tak jestem zadowolony z miejsca na podium. Nad kolejnym miejscem mam 5 sekund przewagi.Muszę się przyznać, że troszkę mnie kosztował ten sprint. O ile jeszcze kilkanaście następnych kilometrów pokonałem względnie dobrze to sam dojazd do domu był już koszmarem. Drewniane nogi nie chciały współpracować i buntowały się przy najmniejszym pagórku. Choć średni puls na to nie wskazuje brakowało mi również oddechu. Prawdopodobnie w ostatnim tygodniu troszkę za dużo było tej aktywności. Czas chyba zwolnić odrobinę i dać odpocząć nogom.
Ciekawostka na dzisiaj to prędkość maksymalna, na którymś ze zjazdów udało mi się rozpędzić Foczkę do 56,8 km/h :)
Do Grambow
Kategoria solo, 50 - 100 km
- Dystans 50.42km
- Czas 02:00
- VAVG 25.21km/h
- VMAX 50.40km/h
- Temperatura 0.0°C
- HRmax 160 ( 84%)
- HRavg 140 ( 73%)
- Kalorie 1378kcal
- Podjazdy 265m
- Sprzęt Focus Izalco Team SL 2.0 2014
- Aktywność Jazda na rowerze
Oczekiwania kontra rzeczywistość
Piątek, 13 lutego 2015 · dodano: 13.02.2015 | Komentarze 2
Dzisiaj właśnie nastał się dzień w którym rozjechały się moje oczekiwania w stosunku do rzeczywistości.Specjalnie na ten dzień wziąłem dzień wolny. W planach było oddanie auta na przegląd, bieganie i jazda rowerem. W sumie udało mi się prawie wszystko zrealizować więc nie powinienem się czepiać... Niestety zarówno bieganie jak i jazda rowerem była nie taka jak oczekiwałem. Zacznę od samego początku... tak jak to powinno być. Jako, że serwis Forda znajduje się niedaleko Warzymic postanowiłem oddać auto na przegląd i przybiec spokojnie do domu. Samochód o 8 zostawiłem na przeglądzie i tak jak założyłem przebiegłem 2,6 km. Zajęło mi to 15 minut więc w granicach normy. Drugie 2,6 km miałem zrobić przy odbiorze. Wróciłem do domu i rozpocząłem przygotowania Focusa do tegorocznego debiutu. Przygotowanie polegało na wymianie dotychczasowych, delikatnych opon Schwalbe One na bardziej "pancerne" Continental Grand Prix 4Season w rozmiarze 700x25c. Prognozy przewidywały słońce i temperaturę około 5 stopni. Temperatura podawana jest w cieniu więc spodziewałem się bardzo wiosennego dnia. Wyczekałem do południa... i słońce dalej nie wyszło. Nie chciałem już czekać więc wyjechałem z domu. Muszę się przyznać, że dawno tak się nie pomyliłem w ubiorze. Było mi najzwyczajniej zimno. Zamiast ogrzewającego powietrze słońca znalazłem za to "orzeźwiający" delikatny wiatr, który sprawiał, że z faktycznej temperatury 0° robiło się -3 lub -4... Jechało mi się fatalnie.
Oczekiwałem, że po przesiadce na nową szosę zaraz zacznie się szybka, lekka i przyjemna jazda. Jak się okazało nie była ona ani lekka ani przyjemna, a najgorsze, że była najzwyczajniej wolna. Średnia z jaką przejechałem te 50 km była dobra na spokojną wycieczkę Meridą. Oczekiwania i rzeczywistość w tym temacie rozjechały się w przeciwnych kierunkach. Wróciłem zmarznięty i wkurzony, nie miałem już ochoty na bieganie. Skorzystałem z uprzejmości koleżanki, która zawiozła mnie pod sam salon :)
Plusem (zawsze trzeba jakiś znaleźć) były nowe fotki Focusa, który już został (chyba) całkowicie "uzbrojony". Temat nowych kół został odłożony na nieokreśloną przyszłość. Zobaczymy jak się sprawdzą seryjne koła?
Foczka kompletna
Kategoria 50 - 100 km, solo
- Dystans 39.20km
- Czas 01:29
- VAVG 26.43km/h
- VMAX 45.20km/h
- Temperatura 3.9°C
- HRmax 156 ( 82%)
- HRavg 137 ( 72%)
- Kalorie 906kcal
- Podjazdy 220m
- Sprzęt Merida BigNine TFS 900 29er /2012/
- Aktywność Jazda na rowerze
Rowerami do pracy?
Środa, 11 lutego 2015 · dodano: 11.02.2015 | Komentarze 2
Dzisiaj koło południa gruchnęła wiadomość, że od 21. lutego zamknięty dla ruchu kołowego będzie most Długi. Cały ruch z centrum na prawobrzeże Szczecina przez grubo ponad miesiąc będzie skierowany na Trasę Zamkową. Trasa Zamkowa jest i bez tego zakorkowana w godzinach szczytu i prawdę mówiąc nie wyobrażam sobie co to będzie gdy jeszcze do tego dojdzie ruch aut, który do tej pory odbywał się przez most Długi. Najbardziej uciążliwe zamknięcie mostu będzie dla osób pracujących zaraz po drugiej stronie rzeki. Aby dojechać na Celną, Heyki czy Bytomską z lewobrzeża trzeba będzie się nieźle nakombinować. Jest też dobra wiadomość. Ruch na moście będzie otwarty dla autobusów komunikacji miejskiej, pieszych i pewnie rowerów.Chcąc nie chcąc będzie trzeba się przesiąść na rower. To będzie najlepszy i pewnie najszybszy środek lokomocji. Powoli trzeba się zorganizować, znaleźć "parking" dla rowerów, miejsce na ciuchy do przebrania itp. Tak po cichu to cieszę się, że tak się stanie (jeśli się stanie). Może przekonam się w końcu do pomysłu aby tak jak James77 dojeżdżać do pracy rowerem...
No to "pogdybałem" teraz czas wrócić na ziemię ;) Dzisiaj musiałem przetestować świeżutko wyczyszczony napęd. Szkoda, że nie zrobiłem zdjęcia przed czyszczeniem. Był czarny jak smoła, po 2 miesiącach jeżdżenia w zimowych okolicznościach przyrody. Zazwyczaj był tylko olej na łańcuch i jazda w drogę ;) Teraz wreszcie wygląda jak człowiek.. ups... jak napęd (powinien wyglądać) ;)
Napęd w przeciwieństwie do reszty roweru wygląda jak złoto, tak samo zresztą chodzi! Warto było rozkręcić wszystko, wyczyścić i złożyć ponownie.
Teraz wygląda jak nowy!