Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lenek1971 z miejscowości Warzymice. Od marca 2012 mam przejechane łącznie 33614.55 kilometrów.
Więcej o mnie.

2016

button stats bikestats.pl

2015

button stats bikestats.pl

2014

button stats bikestats.pl

2013

button stats bikestats.pl

2012

button stats bikestats.pl

Rowerowi znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lenek1971.bikestats.pl
  • Dystans 118.72km
  • Czas 05:06
  • VAVG 23.28km/h
  • VMAX 39.90km/h
  • Temperatura 0.3°C
  • HRmax 146 ( 76%)
  • HRavg 128 ( 67%)
  • Kalorie 2484kcal
  • Podjazdy 240m
  • Sprzęt Merida BigNine TFS 900 29er /2012/
  • Aktywność Jazda na rowerze

PasTor odwiedzony

Niedziela, 25 stycznia 2015 · dodano: 25.01.2015 | Komentarze 5

Plan na niedzielę był zupełnie inny. Po sobotnim odpoczynku byłem przygotowany na coś "większego" ale przez przypadek zrobił się styczniowy gigancik ;) Pierwotny plan zakładał dojazd do Brussow przez Krackow, następnie kierunek Pasewalk w Viereck miałem odbić w prawo, fajnymi asfaltami dojechać do Grunhof i powrót do domu przez Blankensee.
Po wyjściu z domu około 11-tej przekonałem się, że nie będę miał łatwo jadąc w kierunku Pasewalku.  Już w Ladenthin zmodyfikowałem swój pierwotny plan. Zamiast jechać do Brussow przez Krackow postanowiłem dotrzeć tam przez Locknitz. Jadąc centralnie pod wiatr na północny zachód przeżywałem męki. Kiedy w końcu dojechałem, a w zasadzie doczołgałem się do Locknitz pomyślałem, że nie będzie rozsądne wydłużanie sobie trasy pod wiatr. Po raz kolejny szybka modyfikacja planu. Zapadła decyzja, iż dalej jadę B104 w kierunku Pasewalku. Pierwsze 40 kilometrów mojej jazdy to była istna masakra. Na drodze B104 każdy, nawet najmniejszy podjazd wydawał się górą nie do pokonania.  Wiatr dodatkowo potęgował uczucie chłodu. Mimo, że termometr pokazywał  0° czułem jakby było sporo mniej. Sytuacja jak zwykle zmieniła się wraz ze zmianą kierunku. PASewal odwiedzony, czas odwiedzić TORgelow. Droga na Torgelow to zupełnie inna bajka. Lubię ten odcinek, zawsze jakoś dobrze mi się jedzie tamtędy. Tym razem też tak było, jechało się w miarę szybko i płynnie. Bym zapomniał. Tym razem pojechałem bardziej przygotowany niż zwykle i zabrałem ze sobą plecak. W plecaku znalazłem miejsce na mały termos (herbata z miodem uratowała mi  życie i dała siły abym przejechał dziś ten kawałek trasy), dodatkowy bidon z wodą z miodem i 3 kabanosy. Nawet nie wyobrażałem sobie jak można być szczęśliwym po przejechaniu 50 kilometrów zjeść kabanosa popijając go gorącą herbatą ;) To był mój pierwszy i jak się później okazało przedostatni postój. W Torgelow po raz pierwszy zamiast zwyczajowo na Uckermunde odbiłem w prawo do Eggesin. No i tu mała wpadka. Zamiast jechać na czuja pojechałem zaproponowanym przez Niemców objazdem. Patrząc teraz na mapę widzę, że nie najlepiej mi to wyszło, a mama ostrzegała "Nie słuchaj się Niemców"...:) No dobra w Eggesin znowu zmiana kierunku i powrót do domu. Tylko którędy? Najlepiej aby było najkrócej :) Pierwszy poważny kryzys przyszedł w okolicach Ahlbeck . To był mój najgorszy fragment trasy. Miałem już nawet niepokojące myśli aby poprosić kogoś o pomoc w powrocie. Wtedy sobie przypomniałem, że zabrałem ze sobą boostery od Izostara. Zapodałem sobie w czasie jazdy boosterka no i jakoś przeżyłem ten kryzys. Następna chwilka zwątpienia przyszła w Dobieszczynie. Wiedziałem już, że spokojnie dojadę już do domu, a pozostawało tylko pytanie ile mi to zajmie? Aby nabrać siły na ostatnie kilometry zatrzymałem się na skrzyżowaniu i pod znakiem wypiłem drugą połowę herbaty (dalej bardzo gorącej) oraz zjadłem ostatniego kabanosa. Rozgrzany herbatą ruszyłem dalej. Wiedziałem, że teraz już nic stać się nie może. W Dobrej mogłem kupić coś do jedzenia i do picia, tak samo w Lubieszynie. Prawdopodobnie sama świadomość tego, że jestem już blisko domu i w każdej chwili mogę się zatrzymać aby coś zjeść lub wypić coś ciepłego wystarczyła abym spokojnie dojechał do domu. 5 godzin jazdy to sporo jak na styczeń, ale dystans również zacny jak dla mnie. W styczniu oczywiście nie przejechałem nigdy więcej. Zresztą "łaskawy" tegoroczny styczeń przyczynił się do zrealizowania założonego przed sezonem celu. W styczniu przejechać miałem (wyłączając trenażer) 700 km, zrobione już mam prawie 800 km no i zostało kilka dni :) W poniedziałek chill, we wtorek tenis stołowy, a w środę, czwartek i piątek kto wie? :)
 

Pierwsze zdjęcia z mocowania Virba na kasku, muszę popracować nad ustawieniami ;)
 

Jako, że mało było dobrych zdjęć, a w zasadzie wcale musi wystarczyć takie... (bo wpis bez foty to tak jak keks bez rodzynek)
 
 

Kategoria ponad 100 km, solo



Komentarze
srk23
| 18:23 wtorek, 27 stycznia 2015 | linkuj "Wiele jest wart ten, kto walczy ze swoimi słabościami i pokonuje je"... a ty jak widzę tą walkę wygrałeś.
renik
| 08:17 poniedziałek, 26 stycznia 2015 | linkuj Gratuluję kolejnej stówki w styczniu :) Jak tak dalej pójdzie to 10000 w połowie roku zrobisz :)
lenek1971
| 08:00 poniedziałek, 26 stycznia 2015 | linkuj Dzięki Grzegorz :)
Blokady używam bardzo rzadko. Cały czas jeżdżę na zablokowanym amortyzatorze. Znasz dobrze drogi po których jeżdżę, żaden to teren... ;)
James77
| 07:18 poniedziałek, 26 stycznia 2015 | linkuj Ładnie, ładnie, tylko dlaczego TAK wolno?
żart oczywiście. :)
Korzystasz z blokady amora?
leszczyk
| 20:11 niedziela, 25 stycznia 2015 | linkuj O rany, to już trzecia stówka w styczniu, gratulacje - ale czy nie za ostro ?
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa atome
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]