Info
Ten blog rowerowy prowadzi lenek1971 z miejscowości Warzymice. Od marca 2012 mam przejechane łącznie 33614.55 kilometrów.Więcej o mnie.
2016
2015
2014
2013
2012
Moje rowery i nie tylko
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2016, Kwiecień2 - 0
- 2016, Marzec21 - 33
- 2016, Luty10 - 8
- 2016, Styczeń11 - 9
- 2015, Grudzień16 - 33
- 2015, Listopad5 - 6
- 2015, Październik22 - 66
- 2015, Wrzesień24 - 36
- 2015, Sierpień23 - 48
- 2015, Lipiec14 - 45
- 2015, Czerwiec19 - 52
- 2015, Maj24 - 74
- 2015, Kwiecień19 - 96
- 2015, Marzec19 - 61
- 2015, Luty16 - 46
- 2015, Styczeń12 - 56
- 2014, Grudzień6 - 17
- 2014, Listopad7 - 19
- 2014, Październik6 - 28
- 2014, Wrzesień10 - 32
- 2014, Sierpień15 - 44
- 2014, Lipiec13 - 32
- 2014, Czerwiec15 - 27
- 2014, Maj20 - 42
- 2014, Kwiecień16 - 18
- 2014, Marzec18 - 23
- 2014, Luty13 - 13
- 2014, Styczeń14 - 15
- 2013, Październik4 - 1
- 2013, Wrzesień7 - 4
- 2013, Sierpień5 - 1
- 2013, Lipiec13 - 19
- 2013, Czerwiec18 - 30
- 2013, Maj12 - 22
- 2013, Kwiecień13 - 18
- 2013, Marzec6 - 17
- 2013, Luty6 - 1
- 2013, Styczeń2 - 2
- 2012, Październik3 - 0
- 2012, Wrzesień6 - 7
- 2012, Sierpień10 - 6
- 2012, Lipiec15 - 2
- 2012, Czerwiec7 - 0
- 2012, Maj8 - 0
- 2012, Kwiecień11 - 4
- 2012, Marzec12 - 3
Wpisy archiwalne w kategorii
do 50 km
Dystans całkowity: | 7110.11 km (w terenie 399.00 km; 5.61%) |
Czas w ruchu: | 291:20 |
Średnia prędkość: | 24.41 km/h |
Maksymalna prędkość: | 73.71 km/h |
Suma podjazdów: | 51749 m |
Maks. tętno maksymalne: | 183 (102 %) |
Maks. tętno średnie: | 163 (82 %) |
Suma kalorii: | 177641 kcal |
Liczba aktywności: | 194 |
Średnio na aktywność: | 36.65 km i 1h 30m |
Więcej statystyk |
- Dystans 21.31km
- Czas 00:53
- VAVG 24.12km/h
- VMAX 38.50km/h
- Temperatura 5.0°C
- HRmax 144 ( 72%)
- HRavg 130 ( 65%)
- Kalorie 644kcal
- Podjazdy 309m
- Sprzęt Merida BigNine TFS 900 29er /2012/
- Aktywność Jazda na rowerze
Co On w tym widzi? :)
Poniedziałek, 6 maja 2013 · dodano: 06.05.2013 | Komentarze 2
Niedziela po sobotniej setce przeznaczona była na dogłębne czyszczenie rowerów po zimie. Zapakowałem Meridę do samochodu, zabrałem narzędzia i pojechałem na działkę aby odwdzięczyć się Syrence za bezawaryjną jazdę zimą. Za pomocą ropy wyczyściłem dokładnie wszystko. Łańcuch i kaseta lśnią jak nowe. Wymieniłem również opony na Maxxisy i porządnie je napompowałem je nową pompką. Troszkę się zdziwiłem, że przyjmują aż 4,5 bara. Wypieszczony rower wrócił do piwnicy. W domu zająłem się również Trekiem, ruchomości zostały porządnie wyczyszczone i nasmarowane a rama wytarta z brudu i kurzu. Nie było już czasu ani siły na sprawdzenie efektów pracy więc tą czynność przełożyłem na poniedziałek. Parząc wieczorem na prognozę pogody (bezwietrznie i nie za zimno) postanowiłem sprawdzić co takiego widzi Grzegorz w porannych treningach. Przygotowałem ciepłe ciuchy a budzik ustawiłem na 4:50 oraz na wszelki wypadek na 6:00 gdybym zrezygnował z porannej wycieczki. 4:50 budzik zadzwonił a ja zerwałem się na równe nogi. 15 minut przygotowania i byłem już na rowerze. Na pierwszy poranny wypad wybrałem świeżo przygotowaną Meridę. Po pierwszych paru kilometrach już wiedziałem co fajnego jest w porannej jeździe. Kompletny brak ruchu samochodów i przyroda budząca się do życia. Zamiast warkotu silników dostałem śpiew ptaków i piękne poranne słońce.Pierwszy poranek na rowerze
Postanowiłem, że od dzisiaj uważnie będę śledził prognozy pogody i jak tylko będzie taka możliwość i okazja będę jeździł również o poranku.
Kategoria do 50 km
- Dystans 34.75km
- Teren 15.00km
- Czas 01:32
- VAVG 22.66km/h
- VMAX 45.50km/h
- Temperatura 17.0°C
- HRmax 156 ( 78%)
- HRavg 132 ( 66%)
- Kalorie 1132kcal
- Podjazdy 387m
- Sprzęt Merida BigNine TFS 900 29er /2012/
- Aktywność Jazda na rowerze
O świcie i wieczorem, na szosie i w lesie
Poniedziałek, 6 maja 2013 · dodano: 06.05.2013 | Komentarze 2
Dzisiaj po porannej jeździe troszkę mi brakowało. "Upomniany" przez Grzegorza postanowiłem, że jako dobry uczeń dorobię jeszcze kilometrów. W ten sposób słowo ciałem się stało. To tak troszkę żartem, ponieważ wieczorna, krótka przejażdżka planowana była już rano. jednak dobrze, że ktoś mnie pilnuje i upomina. Tym razem po raz pierwszy w tym roku, no może po raz drugi (po tym jak Krzysiek w drodze do Schwedt pokazywał skróty przy autostradzie) wybrałem opcje odrobinę poza utwardzoną drogą. Na początku szło mi nie najlepiej, dokładnie tak jak rano, jednak wraz z pokonywanymi kilometrami jechało się jakoś lżej. Zrobiłem kilka kilometrów po drobnych kamieniach i piasku w drodze do Pommelen a potem od Nadrensee lasem do Lebhen oraz dookoła jeziora.Skąd ten tytuł? Poranna moja wycieczka zbiegła się ze wschodem słońca, wtedy jechałem tylko szosą. Wieczorem wracałem już o zachodzie słońca a celem była ścieżka w lesie od Nadrensee do Lebhen. Poniżej dowód rzeczowy nr 2
W Warniku o zachodzie...
Kategoria do 50 km
- Dystans 41.82km
- Czas 01:32
- VAVG 27.27km/h
- VMAX 53.90km/h
- Temperatura 16.0°C
- HRmax 160 ( 80%)
- HRavg 138 ( 69%)
- Kalorie 1187kcal
- Podjazdy 322m
- Sprzęt Trek 1.5 /2011/
- Aktywność Jazda na rowerze
To jest TO!
Czwartek, 25 kwietnia 2013 · dodano: 25.04.2013 | Komentarze 0
Wreszcie znalazłem całkowicie asfaltową drogę testową dla roweru szosowego. Pojechałem tak jak poprzednio pisałem czyli w Tantow zrobiłem nawrotkę, pojechałem do Rosow a z tamtąd skierowałem się do Nadrensee po czym tą samą drogą co przyjechałem wróciłem do domu. Pogoda dzisiaj była optymalna. Niestety ja nie dostosowałem się do pogody. Przez cały dzień czułem się nie za dobrze i zastanawiałem się długo czy w ogóle mam ochotę na rower. Do tego wszystkiego zaczęła mnie boleć głowa... Zdecydowałem jednak, że pojadę tak dla zasady i na alibi. Ruszyłem bardzo wolno i mimo tak ślimaczego tempa nie w połowie podjazdu pod Warnik nie miałem już ochoty na rower. Wpadłem na pomysł aby zrobić pętelkę przez Smolęcin i wrócić do domu. Coś jednak we mnie pękło i skierowałem się dobrze mi znaną drogą do Niemiec w kierunku Tantow. Zauważyłem, że idzie mi coraz lepiej, głowa przestaje boleć a wraz z pokonywanymi kilometrami jedzie mi coraz łatwiej. Tak dotarłem do Tantow, a chwilę później do Rosow gdzie miałem 25 km. W Rosow opcje były dwie. Jechać przez Rosówek i Kołbaskowo w miarę łagodnie i bez podjazdów lub skierować się na Nadrensee i spróbować pokonać dwa nie za fajne podjazdy. Wybrałem drugą opcję. No i teraz nie żałuję. Mam fajną trasę na której będę sprawdzał moje postępy w nauce kolarstwa :) Kategoria do 50 km
- Dystans 37.34km
- Czas 01:26
- VAVG 26.05km/h
- VMAX 46.50km/h
- Temperatura 19.0°C
- HRmax 149 ( 74%)
- HRavg 128 ( 64%)
- Kalorie 1055kcal
- Podjazdy 201m
- Sprzęt Trek 1.5 /2011/
- Aktywność Jazda na rowerze
... i jeszcze jedna wersja trasy na szybką szosę
Poniedziałek, 22 kwietnia 2013 · dodano: 22.04.2013 | Komentarze 0
Tym razem już nie kombinowałem i pojechałem na pewniaka drogami, które znam. Troszkę pomieszałem różne wycieczki i wyszła z tego prawie czterdziestka. W Niemczech wszystkie drogi w bardzo dobrym stanie. Na minus jedynie odcinek od granicy w Rosówku do Kołbaskowa mógłby być odrobinę w lepszym stanie. Jednak mam już pomysł jak temu zaradzić. Muszę po prostu wracać przez Niemcy. Lekko zmodyfikuję powrót i wrócę przez Ladenthein.Już nawet za specjalnie nie patrzę na czasy, średnie itp. Ciężko o cokolwiek powalczyć jeśli non stop powiewa a czasami wręcz głowę urywa ;)
Po raz kolejny minąłem się z kolegą na niebieskim szosowym Treku. Ostatnio mam do niego szczęście bardzo często wybieramy te same drogi... lecz w odwrotnym kierunku. Tak sobie pomyślałem, że nigdy nie trafiłem na sytuację abyśmy jechali w tym samym kierunku. To znaczy, że on mnie mija, bo raczej nie miałbym szans aby dotrzymać mu koła ;)
Poniżej kolejna wersja, kolejnej wersji moich szosowych wariacji ;)
Kategoria do 50 km
- Dystans 44.11km
- Czas 01:44
- VAVG 25.45km/h
- VMAX 53.70km/h
- Temperatura 16.0°C
- HRmax 148 ( 74%)
- HRavg 125 ( 62%)
- Kalorie 1208kcal
- Podjazdy 294m
- Sprzęt Trek 1.5 /2011/
- Aktywność Jazda na rowerze
Kolejna wersja na szosę
Sobota, 20 kwietnia 2013 · dodano: 22.04.2013 | Komentarze 0
Tym razem lekko zmodyfikowana wersja na szosę. Miałem przedłużyć poprzednią czterdziestkę do pięćdziesiątki ale nie udało się. Czterdziestka powiększyła się jedynie o 4 kilometry. Może i byłaby warta uwagi gdyby nie pewna mała niedogodność. Słabym punktem tej trasy jest odcinek drogi między Pargowem a Kamieńcem. Jechałem tą drogą całkiem nie dawno na Meridzie i wiedziałem, że ten kawałek nie jest w najlepszym stanie. Jednak na szosie to po prostu porażka. Trzeba lawirować po całej szerokości jezdni a i tak nie uniknie się dziur. Polecam omijać ten odcinek. Natomiast od Kamieńca do Moczył został położony nowy asfalt i tam jedzie się bardzo przyjemnie. Na wycieczki szosowe trzeba poczekać troszkę aż remontu doczeka się jeszcze odcinek do Pargowa.Tym razem pogoda za bardzo nie sprzyjała. Mimo, że świeciło ładne słoneczko to wszystko jak zwykle popsuł wiatr, który czasem bardzo pomagał a czasem okropnie przeszkadzał w przyjemnej jeździe - taki los rowerzysty... ;)
Kategoria do 50 km
- Dystans 39.50km
- Czas 01:27
- VAVG 27.24km/h
- VMAX 45.74km/h
- Temperatura 16.0°C
- HRmax 153 ( 76%)
- HRavg 133 ( 66%)
- Kalorie 1245kcal
- Podjazdy 365m
- Sprzęt Trek 1.5 /2011/
- Aktywność Jazda na rowerze
Idealnie...
Wtorek, 16 kwietnia 2013 · dodano: 16.04.2013 | Komentarze 1
Wreszcie było idealnie. Była pogoda, nie było wiatru i była siła (na miarę moich możliwości). Znowu udało mi się coś "pobić". Tym razem udało mi się uzyskać wysoką średnią na takim dystansie. Plan wycieczki był konkretny - przejechać swoją szosową trzydziestkę. Jednak po wyruszeniu z domu i dojechaniu do Nadrensee zmieniłem go trochę. Początkowo chciałem wracać za Nadrensee do domu, jednak coś mnie podkusiło abym pojechał do Tantow. To była bardzo dobra decyzja. Co ciekawe pierwsza część trasy poszła mi średnio ok. 25 km/h, jednak czym dłużej jechałem czułem się coraz lepiej. Po minięciu Nadrensee i wjechaniu na prostą do Tantow wiedziałem już, że będzie dobrze. Jechałem tak zapamiętale, że w ostatniej chwili zobaczyłem bajkera jadącego w przeciwnym kierunku, który mnie pozdrawiał. Najlepszy fragment trasy to niemiecki odcinek do granicy w Rosówku. Jechało mi się tak dobrze, że mógłbym tak jechać i jechać :) Nawet lekki podjazd na drodze nr 13 okazał się bardzo łatwy. Po powrocie do domu czułem, że mógłbym zrobić drugie takie kółko! Oj jak ja bym chciał aby więcej było takich dni... :)-
-
Czasy pośrednie
10 km - 0:24:11 - 24,810 km/h
20 km - 0:46:16 - 25,937 km/h
29 km - 1:04:42 - 26,893 km/h
* z powodu dwóch postojów na trasie niestety nie udało mi się dokładnie obliczyć czasów pośrednich. Pierwszy postój na 29 km. Do tego dystansu jestem w stanie ustalić jeszcze prędkości.
Kategoria do 50 km
- Dystans 47.40km
- Czas 02:17
- VAVG 20.76km/h
- VMAX 43.80km/h
- Temperatura 10.0°C
- HRmax 161 ( 80%)
- HRavg 133 ( 66%)
- Kalorie 2286kcal
- Podjazdy 494m
- Sprzęt Merida BigNine TFS 900 29er /2012/
- Aktywność Jazda na rowerze
Pogoda jest jak kobieta...
Sobota, 13 kwietnia 2013 · dodano: 13.04.2013 | Komentarze 0
Po głowie tłukły mi się dwa tytuły mojego wpisu. Pierwszy znacie, drugi to "Polowanie na bociany". Zacznę od drugiego bo za dużo nie ma tu do napisania. Jeżdżąc po niemieckich dróżkach co chwila nad głową przelatywały mi bociany. Trudno jest uchwycić je w locie a w czasie jazdy to dla mnie wręcz niemożliwe - tylko Grzesiek robi zdjęcia pędzących saren i innych stworów :) Postanowiłem, że upoluję je jak tylko zobaczę jakieś gniazdo. Dziś miałem szczęście - znalazłem gniazdo z bocianami w Dołujach na przeciw tamtejszej szkoły. Poniżej efekt mojego polowania.Bociany w Dołujach
No dobrze wróćmy do rowerów i do dzisiejszego wpisu. Dlaczego pogoda jest jak kobieta?
Otworzyłem oczy wyjrzałem przez okno. Moim oczom ukazało się piękne słoneczko. To tak jak bym spotkał piękną kobietę - od razu uśmiech na twarzy. Już oczami wyobraźni widziałem nas razem:) Uradowany zacząłem przygotowania do wyjazdu. Wystroiłem się jak stróż w Boże Ciało. Najlepsze ciuchy, jakie miałem. Nowo zakupiona piękna koszulka Craft Be Active. To tak jak bym się stroił na randkę. Cel: jak najdłużej delektować się tym pięknym dniem! Ruszyłem powolutku z pod domu. Wiatr prosto w twarz na podjeździe pod Warnik. No cóż - pomyślałem - przecież nikt nie jest idealny! Trzeba się dostosować czasami. Ja mam przyjemność to niech troszkę ona pokaże swoje możliwości i będzie sobą. Dojeżdżam do Ladethin i... nagle FOCH! Foch u kobiety to jak deszcz. Da się przeżyć ale przyjemnie wcale być nie musi. Na szczęście znalazł się ktoś... ups... coś tzn. wiata, która pozwoliła przeczekać te drobne niedogodności.
Ja i Ona tzn. wiata
Już miałem się wycofać, zrezygnować z zaplanowanego celu. W tym wypadku miały to być lody w Krackow. Jednak pomyślałem - cóż foch każdemu się zdarza, przecież nikt nie jest idealny (podobno nie ma idealnych księżniczek i księciów, są tylko tacy co rokują nadzieję). Czasem trzeba zacisnąć zęby i jechać dalej. Zacisnąłem zęby i pojechałem dalej sprzeczając się (z wiatrem), próbowałem się dostosować (tzn. moją prędkość do warunków). I tak minęła droga do samego Krackow. Przy lodach i herbacie czas jakoś się zatrzymał. Wyszło słońce!
...przy lodzie i herbacie ;)
Nagle wszystkie problemy zniknęły jak ręką odjął. Jechałem przed siebie bez wysiłku w dobrym tempie. Idylla trwała... Pomyślałem sobie, że mogła tak by trwać i trwać. Czułem się szczęśliwy! Endorfiny szalały (gdzie szaleją endorfiny?). Nie chciałem niczego zmieniać, bo po co zmieniać coś co jest idealne?
Nagle w Dołujach zobaczyłem dziewczynę robiącą zdjęcia "niebu". Spojrzałem w górę. Co zobaczyłem? Bociany! Wszędzie ich szukałem a one znalazły się tutaj. W sumie byłem naiwny szukając ich w zasięgu wzroku. Przecież bociany mają gniazda wysoko, na drzewach, na kominach, na dachach. Wystarczył jeden impuls abym spojrzał troszkę z innej perspektywy. Zatrzymałem się na chwilę aby zrobić zdjęcie. Zrobiłem ich parę, zatrzymałem się na dłużej niż to planowałem, aż tu nagle znowu FOCH! Ten foch to był MEGA. Trwał nie przerwanie do samego domu. Nie przejmowałem się tym, że jest. Wiedziałem już co zrobię... nie będę się przejmował! Muszę coś zmienić... Ale to już historia na inną opowieść.
To było kolejne doświadczenie, które zbieramy całe życie. Lekcja na przyszłość, nauczka.
Na koniec KTOŚ kto mi towarzyszy bez żadnych fochów przez cały czas. Daje mi szczęście i uśmiech. Powoduje, że chce się żyć.
To nie jest "jakiś tam rower" - to przyjaciel
PS. to miał być koniec... ale jeszcze coś dorzucę. Postarajcie się wsłchać w tekst tej piosenki.
Kategoria do 50 km
- Dystans 33.21km
- Czas 01:17
- VAVG 25.88km/h
- VMAX 56.86km/h
- Temperatura 7.0°C
- HRmax 152 ( 76%)
- HRavg 135 ( 67%)
- Kalorie 937kcal
- Podjazdy 334m
- Sprzęt Trek 1.5 /2011/
- Aktywność Jazda na rowerze
Na razie bez postępu
Poniedziałek, 8 kwietnia 2013 · dodano: 08.04.2013 | Komentarze 0
Na razie brak postępu. Bo w sumie trudno się spodziewać postępu bez regularnych wyjazdów. Różnica w przejazdach jest na granicy błędu. Jedynym czynnikiem jaki może utrudniał dzisiaj jazdę był lekki wiatr ze wschodu (niemieckie wiatraki kręciły się dość żwawo i były obrócone w stronę Polskie). Na razie tyle. Czeka mnie dokończenie a w zasadzie zaczęcie opisu wycieczki z soboty... ;) No i bym zapomniał napisać. Jechałem "odwrócone" kółko, czyli najpierw Warnik a potem Rosówek. Kategoria do 50 km
- Dystans 30.87km
- Czas 01:19
- VAVG 23.45km/h
- VMAX 52.04km/h
- Temperatura 2.0°C
- HRmax 171 ( 85%)
- HRavg 151 ( 75%)
- Kalorie 1287kcal
- Podjazdy 319m
- Sprzęt Merida BigNine TFS 900 29er /2012/
- Aktywność Jazda na rowerze
Jak hartowała się stal...
Piątek, 5 kwietnia 2013 · dodano: 07.04.2013 | Komentarze 2
No troszkę przesadziłem z tą stalą. Jednak nie wypadało napisać "Jak zrzucić parę kilogramów":) Jednak warunki w których było mi dane jeździć w piątek odrobinkę usprawiedliwiają ten tytuł. Zazdrościłem Grześkowi porannej pogody w której przyszło mu jeździć. W odróżnieniu od popołudnia, rano było sucho! Już przed przed południem zaczął padać lekki śnieg. Liczyłem na to, że popada sobie troszkę i przestanie. Temperatura była powyżej zera więc to co spadło zamieniało się w wodę. Jak się później okazało padało cały dzień do wieczora. Przed osiemnastą ruszyłem w drogę i ok 19 już byłem z powrotem. Drobny śnieg padał cały czas. Nie dość, że było mokro to jeszcze czasami pojawiał się nie wiadomo skąd zimny wiatr. W sumie to wiadomo skąd - wiatr był z północy na południe... To chyba zimą standard. Trzecia trzydziestka w tym tygodniu została zaliczona. O innych rzeczach nie ma co pisać. Nie byłem tak świeży jak podczas środowego wyjazdu. Odrobinę pracy musiałem włożyć w przejechanie tych kilku kilometrów w niesprzyjających warunkach.Na uszach tym razem Breaking Benjamin z płytą Dear Agony.
.
Pod wiatą na fotkę
Kategoria do 50 km
- Dystans 34.67km
- Czas 01:28
- VAVG 23.64km/h
- VMAX 52.23km/h
- Temperatura 4.0°C
- HRmax 172 ( 85%)
- HRavg 155 ( 77%)
- Kalorie 1331kcal
- Podjazdy 279m
- Sprzęt Merida BigNine TFS 900 29er /2012/
- Aktywność Jazda na rowerze
Kwiecień plecień....
Środa, 3 kwietnia 2013 · dodano: 04.04.2013 | Komentarze 2
"Kwiecień plecień poprzeplata dużo zimy, zero lata" ;) Może troszkę przesadziłem ale patrząc na zdjęcie zamieszczone poniżej (data utworzenia 02.04.2013) można zdecydowanie tak pomyśleć :) Jednak byłoby to nadużycie ogromne. W przeciwieństwie do zdecydowanej większości naszego kraju na północnym-zachodzie śnieg nie pada. To co uwidoczniłem na zdjęciu to niemieckie pola w okolicy Grambow, których nikt nie odśnieżył ;)Wczorajsze popołudnie było bardzo przyjemne aby wybrać się na krótki wypad. Choć temperatura nie była za wysoka to świecące słońce i delikatny wiatr sprawiał, że źle nie było. Pogodę wykorzystałem nie tylko ja. Na wysokości granicy minąłem się z bajkerem na błękitnej szosie Trek a między Grambow a Linken pozdrowiliśmy się z bajkerem na góralu w pomarańczowo-białej teamowej koszulce.
Teraz wrócę do przejazdu w odniesieniu do wycieczki z dnia wcześniej. Kilometrów przejechałem tylko cztery więcej niż drugiego ale zrobiłem to w zdecydowanie szybciej. Można pomyśleć, że pulsometr nawalił jednak patrząc na wartości tętna wszystko jest jasne. Średnie tętno z 02.04. to 105 u/min z 03.04. to 155 u/min. Stąd też wynika różnica w spalonych kaloriach. 02.04. spaliłem troszkę ponad 500 kcal a 03.04. ponad 1300 kcal!!! Wniosek jest taki: aby schudnąć trzeba się spocić!;)
.
Ninja
... nasza zima zła
.
No tak, zapomniałem wspomnieć o muzyce przesłuchanej wczoraj - a miałem to robić ;) Wczoraj, podczas mojej krótkiej wycieczki towarzyszyły mi dwie płyty:
Alex Clare - The Lateness Of The Hour
Bednarek - Jestem
Alex Clare - angielski wokalista grający: dubstep, rock alternatywny, R&B :)
Kategoria do 50 km