Info
Ten blog rowerowy prowadzi lenek1971 z miejscowości Warzymice. Od marca 2012 mam przejechane łącznie 33614.55 kilometrów.Więcej o mnie.
2016
2015
2014
2013
2012
Moje rowery i nie tylko
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2016, Kwiecień2 - 0
- 2016, Marzec21 - 33
- 2016, Luty10 - 8
- 2016, Styczeń11 - 9
- 2015, Grudzień16 - 33
- 2015, Listopad5 - 6
- 2015, Październik22 - 66
- 2015, Wrzesień24 - 36
- 2015, Sierpień23 - 48
- 2015, Lipiec14 - 45
- 2015, Czerwiec19 - 52
- 2015, Maj24 - 74
- 2015, Kwiecień19 - 96
- 2015, Marzec19 - 61
- 2015, Luty16 - 46
- 2015, Styczeń12 - 56
- 2014, Grudzień6 - 17
- 2014, Listopad7 - 19
- 2014, Październik6 - 28
- 2014, Wrzesień10 - 32
- 2014, Sierpień15 - 44
- 2014, Lipiec13 - 32
- 2014, Czerwiec15 - 27
- 2014, Maj20 - 42
- 2014, Kwiecień16 - 18
- 2014, Marzec18 - 23
- 2014, Luty13 - 13
- 2014, Styczeń14 - 15
- 2013, Październik4 - 1
- 2013, Wrzesień7 - 4
- 2013, Sierpień5 - 1
- 2013, Lipiec13 - 19
- 2013, Czerwiec18 - 30
- 2013, Maj12 - 22
- 2013, Kwiecień13 - 18
- 2013, Marzec6 - 17
- 2013, Luty6 - 1
- 2013, Styczeń2 - 2
- 2012, Październik3 - 0
- 2012, Wrzesień6 - 7
- 2012, Sierpień10 - 6
- 2012, Lipiec15 - 2
- 2012, Czerwiec7 - 0
- 2012, Maj8 - 0
- 2012, Kwiecień11 - 4
- 2012, Marzec12 - 3
Wpisy archiwalne w kategorii
50 - 100 km
Dystans całkowity: | 13358.76 km (w terenie 761.50 km; 5.70%) |
Czas w ruchu: | 528:19 |
Średnia prędkość: | 25.29 km/h |
Maksymalna prędkość: | 65.40 km/h |
Suma podjazdów: | 82932 m |
Maks. tętno maksymalne: | 181 (101 %) |
Maks. tętno średnie: | 188 (93 %) |
Suma kalorii: | 293591 kcal |
Liczba aktywności: | 207 |
Średnio na aktywność: | 64.54 km i 2h 33m |
Więcej statystyk |
- Dystans 61.77km
- Teren 15.00km
- Czas 03:26
- VAVG 17.99km/h
- VMAX 44.26km/h
- Temperatura 10.0°C
- Podjazdy 1151m
- Sprzęt Merida BigNine TFS 900 29er /2012/
- Aktywność Jazda na rowerze
Dokończenie 2012 roku cz. 2
Sobota, 20 października 2012 · dodano: 09.01.2013 | Komentarze 0
Sobotnia wycieczka z Krzyśkiem i Pawłem. Spotkaliśmy się w Siodle dolnym przed podjazdem na trasę gdzie już dwukrotnie poległem. Tym razem również poległem, choć Pawłowi udało się podjechać od samego dołu na sam szczyt - GRATULACJE - good job.Po rowerach mały wypad do Silvera na gokarty - rewelacja! Zabawa przednia. Muszę się przyznać, że tak jak na rowerach rywalizację wygrywa Paweł, drugi jest Krzysiek a na końcu ja tak też było na gokartach. Na usprawiedliwienie - to był mój pierwszy raz ;)
Danych z pulsometru oczywiście nie ma. Zdjęcie postaram się jeszcze wrzucić.
Paweł wdrapuje się pod nie zdobytą przeze mnie górkę ;)
Dalsza część górki
Kategoria 50 - 100 km
- Dystans 64.00km
- Teren 12.00km
- Czas 02:58
- VAVG 21.57km/h
- VMAX 39.10km/h
- Temperatura 26.0°C
- HRmax 155 ( 77%)
- HRavg 117 ( 58%)
- Kalorie 1692kcal
- Podjazdy 831m
- Sprzęt Merida BigNine TFS 900 29er /2012/
- Aktywność Jazda na rowerze
Warzymice - Penkun + rekonesans
Niedziela, 9 września 2012 · dodano: 10.09.2012 | Komentarze 2
Ten rok był dla mnie przełomowy (taką mam nadzieję). Dlaczego przełomowy? Bo wcześniej moje jeżdżenie na rowerze ograniczało się do króciutkich tras głównie po asfalcie. W ubiegłym roku sukcesem było przejechanie 50 km i to tylko dlatego, że pobłądziłem na niemieckich polach ;) Pamiętam powrót z tej „wyprawy” – bez wody, w upale modliłem się aby dojechać a raczej dotoczyć się do domu W tym roku pierwsze wycieczki pod koniec stycznia, ciągłe wydłużanie dystansu, pierwszy maraton i wreszcie przejechane cztery setki to dla mnie nie zły wyczyn. Do chwili obecnej mam przejechane w sumie prawie 4000 km. Dla jednych może się to wydać śmiesznie mało ale dla mnie to ogromny sukces i początek czegoś większego – tego bym chciał.W planach na weekend przewidziane były dwie wycieczki, które miały być przygotowaniem do maratonu Michałki w Wieleniu, na który ciągle namawia mnie Krzysiek. Po początkowym entuzjazmie i wycieczkach w ubiegłym tygodniu zacząłem podchodzić do tej wyprawy sceptycznie. Po prostu myślę, że mój organizm w tym roku nie jest gotowy aby ponownie przejechać trasę rajdu rywalizując z innymi kolarzami. W związku z tym, że nie czułem się na siłach aby rywalizując przejechać dystans MEGA postanowiłem, że wystartuję na dystansie MINI (ok 30 km). Na taki wysiłek chyba mnie stać. Co prawda Krzysztof nie odpuszcza i ciągle mnie namawia do przejechania 57 km w trudnym terenie jednak ja ciągle się waham….
Wracając do weekendu, moje plany zostały szybko zweryfikowane. Sprawy osobiste nie pozwoliły mi na sobotnią wycieczkę i dopiero w niedzielę udało mi się znaleźć troszkę czasu aby wskoczyć na moją SYRENKĘ. Na początku powiedziałem sobie, że to będzie jazda bez spinania się. Miałem jechać tak aby było przyjemnie i bez dużych obciążeń. W zasadzie ten punkt planu został zrealizowany. Jechałem bardzo spokojnie bez specjalnych wysiłków. Kolejnym punktem, który został przewidziany w planach było znajdowanie nowych alternatywnych dróg. Chciałem znaleźć miejsca, które wymagają innej jazdy niż ta po asfalcie na drogach czy ścieżkach. Pierwszy odcinek lekko terenowy to skrót Ladenthin – Pomellen. Droga prowadzi początkowo po płytach, które za chwilę przechodzą w ubity piasek, trawę a następnie w sypki piasek (3,4 km). Za Pomelln postanowiłem sprawdzić dokąd prowadzi dróżka ze znakiem „ślepa ulica” i oznaczeniem Zollamnt.
Nad autostradą - widok na dawne przejście graniczne w Kołbaskowie
No i rzeczywiście była ślepa a w zasadzie prowadziła do niemieckiego Urzędu Celnego, zjazdu na autostradę i do miejsca budowy kolejnego wiatraka. Zawróciłem i skierowałem się dobrze znaną mi drogą do Tantow. W miejscowości Radekow ponownie zmieniłem swoje plany widząc na GPSie polną drogę prowadzącą do… no właśnie postanowiłem to sprawdzić ;) 2,6 km odcinek po ubitym piachu doprowadził mnie do mostu nad autostradą w miejscowości Nadrensee. No i dobrze, będę korzystał z tego skrótu w celach nauki jeżdżenia ;) Zrobiłem małe kółko i wróciłem do Radekow gdzie znów zboczyłem z trasy. Po zniszczonych płytach a później po kostce dotarłem do Damitzow. Odcinek 2,8 km jest chyba bezużyteczny dla nauki… w sumie nic nie wniósł oprócz lekko obitej pupy ;)
Wjazd do Damitzow - tego skrótu nie polecam
Minąłem Damitzow, przeciąłem drogę B113 i skierowałem się do Penkun. Droga ta to równiutki asfalt z lekkimi zjazdami i podjazdami. W sumie bardzo przyjemnie. W Penkun nad jeziorem Schlossee krótki postój na picie i batona.
Fajne miejsce na krótki postój - jez. Schlossee
Penkun to głównie kostka na drogach, można przejechać również po chodnikach ale czasem spotyka się rodziny na spacerach więc czasem kostka jest… szybsza ;) Po minięciu Penkun kierunek Krackow. Droga asfaltowa i tylko w dwóch miejscach znajdują się dwa krótkie odcinki kostki (50 m i 10 m – na jedym ze skrzyżowań). W Krackow postanowiłem zrobić kolejny postój – tym razem na lody z bitą śmietaną – bardzo lubię tą lodziarnię. Dwie gałki pysznych lodów oraz spora porcja bitej śmietany to wydatek w wysokości 2,60 EUR.
Wyborne lody z bitą śmietaną po okazyjnej cenie
Po tym krótkim postoju skierowałem się prosto do domu. Jeszcze tylko w Lebhen postanowiłem objechać jezioro po piasku, trawie i korzeniach. Potem już tylko podjazd płytami do Ladenthin, Smolęcin i dom ;) Jechałem bardzo spacerowo z przerwami i może dlatego jakoś specjalnie nie zmęczyłem się. Choć wczoraj nie przemęczałem się dziś odczuwam lekki ból z tyłu ud. Jeśli miałbym się ścigać na długim dystansie w przyszłą sobotę obawiam się, że mógłbym nie dać razy tego przejechać w rozsądnym czasie… Jeszcze to przemyślę…
foto wkrótce ;)
Kategoria 50 - 100 km
- Dystans 54.14km
- Czas 02:12
- VAVG 24.61km/h
- VMAX 58.20km/h
- Temperatura 20.0°C
- HRmax 145 ( 72%)
- HRavg 125 ( 62%)
- Kalorie 1337kcal
- Podjazdy 327m
- Sprzęt Merida BigNine TFS 900 29er /2012/
- Aktywność Jazda na rowerze
Trasa treningowa Warzymice - Penkun - Warzymice
Poniedziałek, 13 sierpnia 2012 · dodano: 13.08.2012 | Komentarze 2
Po dniu przerwy przyszedł czas na rozprostowanie starych kości. Trasa standardowa, miała być do Tantow i w razie sprzyjających warunków pociągnięta jeszcze do Penkun. Pogoda wydawała się idealna. Ciepło, nie za gorąco, lekki wietrzyk a więc super. Do Tantow jechało mi się bardzo dobrze. Przy okazji na zjeździe z Ladethin udało mi się ustanowić drugi wynik pod względem prędkości - 58,2 km/h. W Tantow zegar pokazał 49 minut. Jeśli popatrzeć na wyniki z ubiegłego tygodnia to była rewelacja. Jechało się tak dobrze, że odbiłem do Penkun. Co chwila na polach pracowały kombajny sypiąc dookoła sianem - no cóż , taka pora - sianokosy:) Do Penkun dojechałem w dobrym czasie i bez specjalnego zmęczenia. Jak się okazało później były to miłe to złego początki. Potem było już tylko gorzej. Niewielki wietrzyk jaki napotkałem po wyjeździe z Penkun sprawiał mi spore trudności. Nogi odmawiały czasami posłuszeństwa i prędkość średnia z minuty na minutę i z kilometra na kilometr spadała gwałtownie. Odcinek Penkun-Krackow był prawdziwą drogą przez mękę, choć sam w sobie jest przyjemny. Po przejechaniu Krackow myślałem tylko o tym aby znaleźć się w domu, pod prysznicem.Droga Lebehn-Ladenthin - można zbudować coś w szczerym polu
No i z tą myślą doczłapałem się do Warzymic.
Pierwsze spostrzeżenie - jeden dzień to za krótko dla mnie aby zregenerować organizm po dystansie powyżej 100 km.
Drugie spostrzeżenie podpatrzone u kolegi Grzegorza - trzeba chyba zmienić tym treningów - ma być krócej ale intensywniej. Mniej kilometrów w większym tempie.
Trzecie spostrzeżenie - Moje Trasy po aktualizacjach zawodzą.... Strava, kompletnie nie wiem o co kaman - za mało danych albo nie potrafię się tym posługiwać, Garmin - TO JEST TO! (na tylko minus zasilanie - moje aku są jakieś felerne):)
Kategoria 50 - 100 km
- Dystans 53.69km
- Czas 02:02
- VAVG 26.40km/h
- VMAX 57.23km/h
- Temperatura 19.0°C
- HRmax 154 ( 76%)
- HRavg 133 ( 66%)
- Kalorie 1374kcal
- Podjazdy 553m
- Sprzęt Merida BigNine TFS 900 29er /2012/
- Aktywność Jazda na rowerze
Powtórka z rozrywki, z rozrywki powtórka...
Środa, 8 sierpnia 2012 · dodano: 09.08.2012 | Komentarze 0
Niby identyczna trasa jaką przejechałem dzień wcześniej czyli 7.08. Dlaczego "niby"? Dlatego, że wg zapisów z GPS jest ona odrobinę inna. Po pierwsze jest 400 metrów krótsza, suma podjazdów jest o 60 metrów mniejsza... :)Warunki jazdy były bardzo podobne. Pora wycieczki, temperatura, kierunek wiatru ten sam. Jednak wiatr był zdecydowanie słabszy niż ten co urywał głowę dzień wcześniej. Przełożyło się to na zdecydowanie lepszy czas odcinka. Trasę przejechałem aż o 12 min szybciej niż dzień wcześniej. Już w Tantow miałem zdecydowanie lepszy czas ok 57 min. Co prawda daleko mi jeszcze do najlepszego czasu z jakim dojechałem do Tantow. Jednak nie ma co liczyć na dobry czas gdy droga do Tantow jest cały czas pod wiatr. Dokładnie w tym samym miejscu co dzień wcześniej wiatr stał się moim sprzymierzeńcem - odcinek od Strockow był zdecydowanie szybszy.
Ciekawe w jakim czasie ją przejadę tą trasę gdy wiatr ustanie kompletnie? Powinienem zejść poniżej 2 godzin i to ładnych parę minut. Koniecznie muszę to sprawdzić.
PS. Jeszcze jedna rzecz, którą zauważyłem po dodaniu wpisu. bikestats uwiecznił mój 3000 kilometr w tym roku. Co prawda rower ma już 3300 ale pierwsze 300 kilometrów zostało zarejestrowane jedynie na liczniku rowerowym ;)
Przed Tantow spotkałem przy samej drodze sarnę. Widok był tak nierealny, że aż się zatrzymałem. Przez chwilę patrzyłem na nią a ona na mnie. Powoli wyjąłem telefon... a ona uciekła w pole... Jeśli się przypatrzeć to jeszcze ją widać ;)
Kategoria 50 - 100 km
- Dystans 54.08km
- Czas 02:14
- VAVG 24.21km/h
- VMAX 48.34km/h
- Temperatura 22.0°C
- HRmax 154 ( 76%)
- HRavg 122 ( 60%)
- Kalorie 1269kcal
- Podjazdy 612m
- Sprzęt Merida BigNine TFS 900 29er /2012/
- Aktywność Jazda na rowerze
Tam gdzie zachodni wiatr wieje...
Wtorek, 7 sierpnia 2012 · dodano: 07.08.2012 | Komentarze 0
Przed wyjazdem miałem rower prosto po niedzielnej myjni, kompletnie nie "uzbrojony" więc postanowiłem poeksperymentować z siodełkiem. Do tej pory było całkowicie przesunięte do tyłu. W ramach próby przesunąłem je sporo do przodu. Na początku jechało się dziwnie. Tak jakby za mało efektywnie. Nie męczyłem się zbytnio ale nogi w niektórych miejscach pobolewały mimo, że pamiętałem o rozgrzewce i wysokiej kadencji z niskim tętnem na początku trasy. (CDN)Tytuł wpisu troszkę za mało obrazuje to co dzisiaj działo się w mojej wiosce. Tylko chwilę się wahałem czy jechać. Wiatr wiał jak oszalały... Powiedziałem sobie jednak jak nie spróbuję to będę żałował - no i spróbowałem ;) Nie postawiłem sobie żadnego celu w związku z utrudnieniami jakie dziś ograniczały jazdę. Założeniem było ok. 60 km czyli standardowa trasa do Penkun. Nie udało mi się osiągnąć celu. Wszystko było uzależnione od tego w jakim kierunku będzie wiał wiatr w drodze do po wyjechaniu z Tantow. Do Tantow dojechałem s tak słabym czasem, że sam się troszkę przeraziłem. 1:05 to na 20 kilometrów to spora przesada. No cóż, dziś warunki nie sprzyjały rowerzystom. Po wyjechaniu z Tantow bardzo mocny wiatr w bok. Zrezygnowałem więc z drogi na Schonfeld i dalej na Penkun. Pojechałem na Strokow z wiatrem w bok. Po przejechaniu pod autostradą postanowiłem się zatrzymać i podnieść troszkę siodełko. To chyba był przełomowy moment tej trasy. Nagle zacząłem jechać zdecydowanie szybciej, mimo, że jechałem w tym samym kierunku co poprzednio. Zdziwiło mnie z jaką lekkością mi się jedzie. Nie wiem czy jest to zasługa zmiany pozycji, która mi chyba teraz bardziej odpowiada czy może jest to zasługa wiatru, który zmienił kierunek podczas mojego krótkiego postoju ;) Zobaczymy następnym razem. Już nie mogę się doczekać. Do domu wróciłem kompletnie nie czując zmęczenia. Byłem zadowolony, że pojechałem. Jestem pewien, że gdybym został w domu bardzo bym tego żałował.
Kategoria 50 - 100 km
- Dystans 58.64km
- Teren 20.00km
- Czas 02:09
- VAVG 27.27km/h
- VMAX 45.56km/h
- Temperatura 28.0°C
- HRmax 181 ( 90%)
- HRavg 161 ( 80%)
- Kalorie 1967kcal
- Podjazdy 492m
- Sprzęt Merida BigNine TFS 900 29er /2012/
- Aktywność Jazda na rowerze
Pierwsze MTB - VII Maraton dookoła jeziora Miedwie
Sobota, 4 sierpnia 2012 · dodano: 05.08.2012 | Komentarze 2
No i wreszcie nadszedł ten dzień. W sumie przypadkiem wystartowałem w tym maratonie i podchodziłem do niego w dziwny sposób. Od euforii na początku do zniechęcenia przed samym startem. Jednak po raz kolejny okazało się, że nie taki diabeł straszny... i że nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Na rower nie wsiadałem przez cały tydzień. Od ostatniego sobotniego objazdu oprócz spływu kajakowego Drawą w niedzielę żadnej aktywności fizycznej. Z jednej strony obawiałem się, że taki okres bezczynności nie pozwoli mi przejechać dystansu ok. 60 km równym, szybkim tempem, jednak z drugiej strony pomyślałem, że może mięśnie po intensywnym lipcu będą mogły troszkę odpocząć. Nie myliłem się - tydzień odpoczynku to było TO. Do samego startu podszedłem bardzo na lajcie. Na linii startowej zająłem miejsce pod koniec stawki i wcale się nie spinałem na jakiekolwiek wyprzedzanie. Po przejechaniu kilku kilometrów czułem się na tyle dobrze, że jechałem coraz szybciej po drodze mijając kolejnych uczestników rajdu. Na około 20 km zjadłem snikersa i mimo, że nie było żadnego kryzysu dostałem kolejny "strzał" Utrzymując tempo ok 30 km/h dotarłem do drogo 106. W tym momencie usłyszałem zza pleców: "zmienię cię". Nawet nie zdawałem sobie sprawy, że ciągnę kogoś za sobą. No cóż, pierwszy raz w takich zawodach to płacę frycowe. Pociągnął trochę a ja mogłem w tym czasie odpocząć. Przydało się bardzo, nowe siły pozwoliły na kolejne przyspieszenie zmienialiśmy się tak przez ładnych parę kilometrów. Dopiero w momencie gdy mijali nas kolarze z kategorii M5 nasza współpraca się skończyła. Współpraca to za dużo powiedziane ale zawsze kilka km miałem na odpoczynek jadąc na kimś na kole. Po zjechaniu z drogi na płyty rozpoczął się odcinek, którego najbardziej się obawiałem. Jednak o dziwo, co tydzień wcześniej było udręką tym razem okazało się prawie spacerkiem, jazda w grupkach, wyprzedzanie na płytach i obok okazały się nie takie trudne jak można było się tego spodziewać! Poszło mi nadzwyczaj dobrze. Już do końca wyścigu czując, że mam dużo siły jechałem równym tempem wyprzedając kolejnych uczestników. z różnych kategorii, które startowały przed nami. Oczywiście sam też byłem kilka razy wyprzedzony ale było tak fajnie, że nawet na to nie zwracałem uwagi. Start, zabezpieczenie trasy przez strażaków i policję oraz meta na świetnym poziomie. Przez całą drogę organizator czuwał nad bezpieczeństwem uczestników i ich zdrowiem. Z trasy byli "zbierani" uczestnicy, którzy potrzebowali pomocy. Ta część maratonu była, rzeczywiście super mimo ogromnej liczby uczestników - ok. 1020 osób! Na plus zdecydowanie organizacja parkingów oraz organizacja punktów żywieniowych na trasie. Co prawda nie zatrzymałem się na małe co nie co ale widziałem i słyszałem, że było nie źle. Po drodze dostaliśmy również wodę co było bardzo pomocne w upale w którym jechaliśmy.A teraz żeby nie było tak słodko niedociągnięcia. W sumie mogę tylko wspomnieć o jednym. Sam proces zakończenia imprezy. Nie było to dobrze zorganizowane. Organizatorzy tłumaczyli się awarią sprzętu, który został zalany podczas sporej ulewy. Jednak potem podczas końcowych występów parę razy było wspominane o tradycyjnych "opóźnieniach". Imprezę podzieliłbym na dwa etapy jeden perfekcyjny - od zapisów na maraton do zakończenia wyścigów, a drugi nie zbyt udany czyli feta zamykająca imprezę. Oczywiście ulewy nie pomogły organizatorom. Może w przyszłym roku będzie lepiej - już wiem, że tam będę i sprawdzę czy się polepszyło :)
UPDATE: Dzięki nowej znajomości (na razie jeszcze internetowej, być może kiedyś live) udało mi się ogarnąć wyniki maratonu. 68 pozycja na 156 startujących w mojej kategorii to wynik z którego jestem zadowolony. Oczywiście zawsze mogło być lepiej ale nie oczekujmy za dużo:) Regularne (w miarę) wycieczki dopiero od pół roku i rzucenie fajek miesiąc temu to czynniki dzięki którym udało mi się osiągnąć aż tak dobrą pozycję a z drugiej strony tylko taką pozycję ;) No i jeszcze kategoria open - 348 miejsce na 1020 startujących i 902 sklasyfikowanych to też nie źle ;)
Kategoria 50 - 100 km
- Dystans 62.22km
- Teren 15.00km
- Czas 02:39
- VAVG 23.48km/h
- VMAX 41.30km/h
- Temperatura 26.0°C
- HRmax 150 ( 74%)
- HRavg 180 ( 89%)
- Kalorie 1500kcal
- Podjazdy 723m
- Sprzęt Merida BigNine TFS 900 29er /2012/
- Aktywność Jazda na rowerze
Rekonesans maratonu MTB Tour de Miedwie ;)
Sobota, 28 lipca 2012 · dodano: 31.07.2012 | Komentarze 0
W związku z udziałem w maratonie MTB dookoła jez. Miedwie postanowiłem zobaczyć jakiej trasy mogę się spodziewać. Pierwsze wrażenia: zupełnie inne klimaty niż dotychczas miałem przyjemność spróbować. Raczej nie będzie to moje ulubione miejsce na wycieczki rowerowe. Pierwsza część trasy to bardzo dziurawy asfalt. Nie jedzie się po nim fajnie... Jak jest asfalt to wg mnie powinien być w miarę równy - ten nie jest nawet w miarę dziurawy - jest BARDZO dziurawy! Potem nie fajne płyty betonowe, troszkę szutru i znowu asfalt. Przejazd krajową 10-tką jest ok, choć nie wiem jak będzie w sobotę za tydzień. Następnie nawrót po asfalcie, który jest miejscami idealny. Niestety wszystko dobre kończy się szybko... Po fajnym odcinku następne 20-25 km to (dla mnie) porażka. Jazda po okropnie ułożonych płytach lub po sypkim piasku nie sprawia mi przyjemności. Płyty w drugiej części czasu są w fatalnym stanie... i tyłek ostro dostaje w tyłek ;) Po płytach następuje asfaltowy, zdradliwy podjazd w miejscowości Rekowo - podjechałem go na oparach sił. Potem prosty odcinek po asfalcie aż do zjazdu w las... Następnie jazda po mniej lub bardziej ubitym piasku. Jest również jeden dość szybki zjazd zakończony zakrętem w lewo, który znjduje się na piasku... Bardzo łatwo tam o wywrotkę. Jadąc samemu poszło w miarę, choć nie bez strachu. Jadąc w większej grupie bardzo prawdopodobna jest tam wywrotka ;)Podsumowując - nie jest to trasa dla mnie. Pewnie są wielbiciele takich tras ale ja do nich nie należę. Przejadę tą trasę raz jeszcze bez żadnej "spinki" tak aby zaliczyć ją i to wszystko.
Pozdrawiam wszystkich uczestników
PS. Ciebie też Krzysztof ;)
Kategoria 50 - 100 km
- Dystans 50.57km
- Czas 01:51
- VAVG 27.34km/h
- VMAX 46.11km/h
- Temperatura 29.0°C
- HRmax 156 ( 77%)
- HRavg 188 ( 93%)
- Kalorie 1300kcal
- Podjazdy 475m
- Sprzęt Merida BigNine TFS 900 29er /2012/
- Aktywność Jazda na rowerze
Tak troszkę na rozgrzewkę przed rekonesansem
Piątek, 27 lipca 2012 · dodano: 31.07.2012 | Komentarze 0
Mała wieczorna wycieczka przed rekonesansem maratonu dookoła Miedwia. Temperatura i ciężkie powietrze zapowiadały mocne ulewy. Udało mi się przejechać prze ulewami (padało w nocy i nad ranem) ale nie był to zbyt udany przejazd. Średnia nie była zła ale mogła by być zdecydowanie lepsza. Trasa taka jaką pokonywałem z przystankami na wiosnę. Tym razem bez przystanków :) Kategoria 50 - 100 km
- Dystans 59.64km
- Czas 02:07
- VAVG 28.18km/h
- VMAX 54.45km/h
- Temperatura 26.0°C
- HRmax 151 ( 75%)
- HRavg 169 ( 84%)
- Kalorie 1781kcal
- Podjazdy 518m
- Sprzęt Merida BigNine TFS 900 29er /2012/
- Aktywność Jazda na rowerze
Jest progres ;)
Wtorek, 24 lipca 2012 · dodano: 24.07.2012 | Komentarze 0
Po dwóch dniach przerwy spowodowanych... nie ważne czym kolejna wyprawa! Warunki wręcz idealne. Bez wiatru, temperatura ok 25-28 stopni w cieniu, powietrze mimo temperatury bardzo rzeźkie. Trasa taka sama jak w ostatnią sobotę. Założenie: przejechać na maksa ile się da. Jak się da to jeszcze raz bez zatrzymywania. Próba od początku została potraktowana poważnie. Pierwsze 20 km przejechane w 41 minut co dawało szanse na zbliżenie się do średniej 30 km/h. Taki jest cel na... przyszłość ;) Po kolejnych 20 km średnia odrobinę spadła i musiałem się pogodzić, że nie zrobię 60 km w 2 godziny :) Mimo wszystko 60 kilometrów w 2 godziny i 7 minut to nie zła zapowiedź i szansa na zrealizowanie założonego planu ;) Tym razem pulsometr pokazał zupełnie inne wartości niż w ostatnią sobotę. Co ciekawe spaliłem ok 400 kcal więcej niż ostatnio! ;) Kategoria 50 - 100 km
- Dystans 59.04km
- Czas 02:26
- VAVG 24.26km/h
- VMAX 0.23km/h
- Temperatura 16.0°C
- HRmax 143 ( 71%)
- HRavg 119 ( 59%)
- Kalorie 1309kcal
- Podjazdy 546m
- Sprzęt Merida BigNine TFS 900 29er /2012/
- Aktywność Jazda na rowerze
Penkun z założeniem
Sobota, 21 lipca 2012 · dodano: 24.07.2012 | Komentarze 0
Założenie było proste - przejechać min. 50 km bez zatrzymywania się. Nie ma w sumie co pisać o pogodzie i innych utrudnieniach. Było jak było i najważniejsze, że się udało! Przejechane zostało 60 km w czasie 2:26 h. Średnia 24 km/h nie robi wrażenia, jednak dla mnie najważniejszy był fakt przejechania takiego dystansu bez postoju. Udało się więc jestem zadowolony! ;) Tempo iście wycieczkowe co widać po odczytach pulsometru ;) Kategoria 50 - 100 km