Info
Ten blog rowerowy prowadzi lenek1971 z miejscowości Warzymice. Od marca 2012 mam przejechane łącznie 33614.55 kilometrów.Więcej o mnie.
2016
2015
2014
2013
2012
Moje rowery i nie tylko
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2016, Kwiecień2 - 0
- 2016, Marzec21 - 33
- 2016, Luty10 - 8
- 2016, Styczeń11 - 9
- 2015, Grudzień16 - 33
- 2015, Listopad5 - 6
- 2015, Październik22 - 66
- 2015, Wrzesień24 - 36
- 2015, Sierpień23 - 48
- 2015, Lipiec14 - 45
- 2015, Czerwiec19 - 52
- 2015, Maj24 - 74
- 2015, Kwiecień19 - 96
- 2015, Marzec19 - 61
- 2015, Luty16 - 46
- 2015, Styczeń12 - 56
- 2014, Grudzień6 - 17
- 2014, Listopad7 - 19
- 2014, Październik6 - 28
- 2014, Wrzesień10 - 32
- 2014, Sierpień15 - 44
- 2014, Lipiec13 - 32
- 2014, Czerwiec15 - 27
- 2014, Maj20 - 42
- 2014, Kwiecień16 - 18
- 2014, Marzec18 - 23
- 2014, Luty13 - 13
- 2014, Styczeń14 - 15
- 2013, Październik4 - 1
- 2013, Wrzesień7 - 4
- 2013, Sierpień5 - 1
- 2013, Lipiec13 - 19
- 2013, Czerwiec18 - 30
- 2013, Maj12 - 22
- 2013, Kwiecień13 - 18
- 2013, Marzec6 - 17
- 2013, Luty6 - 1
- 2013, Styczeń2 - 2
- 2012, Październik3 - 0
- 2012, Wrzesień6 - 7
- 2012, Sierpień10 - 6
- 2012, Lipiec15 - 2
- 2012, Czerwiec7 - 0
- 2012, Maj8 - 0
- 2012, Kwiecień11 - 4
- 2012, Marzec12 - 3
Wpisy archiwalne w kategorii
50 - 100 km
Dystans całkowity: | 13358.76 km (w terenie 761.50 km; 5.70%) |
Czas w ruchu: | 528:19 |
Średnia prędkość: | 25.29 km/h |
Maksymalna prędkość: | 65.40 km/h |
Suma podjazdów: | 82932 m |
Maks. tętno maksymalne: | 181 (101 %) |
Maks. tętno średnie: | 188 (93 %) |
Suma kalorii: | 293591 kcal |
Liczba aktywności: | 207 |
Średnio na aktywność: | 64.54 km i 2h 33m |
Więcej statystyk |
- Dystans 65.98km
- Teren 20.00km
- Czas 02:21
- VAVG 28.08km/h
- VMAX 53.80km/h
- Temperatura 21.6°C
- HRmax 165 ( 86%)
- HRavg 137 ( 72%)
- Kalorie 1460kcal
- Podjazdy 327m
- Sprzęt Giant XtC Advanced 29er 1
- Aktywność Jazda na rowerze
Krzywy las
Czwartek, 25 czerwca 2015 · dodano: 25.06.2015 | Komentarze 2
Ile warte są moje postanowienia? Tyle co nic!!! Po niedzielnej jeździe obiecałem sobie, że do maratonu w Gorzowie nie wsiądę na rower. Bolący Achilles coraz mocniej przeszkadzał mi w jeździe, a jedynym sposobem na uspokojenie tego złośliwca jest ograniczenie aktywności związanej z jego naciąganiem do minimum. Dobrze mi szło trwanie w tym postanowieniu ale niestety do dzisiaj. Wracając autem po pracy mijałem mnóstwo rowerzystów. Patrząc na nich z zazdrością w duszy powtarzałem sobie - nie skusicie mnie, muszę odpocząć. Zaparkowałem auto, wchodzę do domu i spotykam gotowego do wyjazdu Pawła. Od razu proponuje mi wspólny wyjazd. Twardo odpowiadam, że muszę odpocząć, że boli mnie noga, że dam sobie dzisiaj spokój. Chwilę jeszcze rozmawiamy i w trakcie tej pogawędki pada propozycja "lajtowej" wycieczki do Krzywego Lasu za Gryfinem. Chwila zastanowienie i jestem przekonany. Znowu wygrał głód rowerowy z rozsądkiem.Zaraz po wyjściu z domu poczułem trzydniową świeżość. Zamiast spokojnego tempa i oszczędzania nogi zaczęliśmy cisnąć całkiem mocno. Pierwsze dwie dziesiątki poszły w 40 minut.... dopiero za w Gryfinie sytuacja się lekko uspokoiła. Jednak było już za późno. Noga odezwała się ponownie. Dalej starałem się ją oszczędzać, układając tak stopę aby nie naciągać Achillesa. Taka jazda powodowała ciągłe pedałowanie na zgiętym kolanie. To był kolejny błąd, bo po następnych dziesiątkach kolano zaczęło się odzywać... Na szczęście stało się to pod sam koniec jazdy. Ostatnie 2-3 kilometry przejechałem praktycznie na prawej nodze.
Czekamy do soboty, zobaczymy co będzie? Przecież nic się nie stanie jak "oszczędzę" nogę i dam sobie spokój...
Pożyjemy, zobaczymy....
Kategoria 50 - 100 km
- Dystans 60.02km
- Czas 01:55
- VAVG 31.31km/h
- VMAX 61.30km/h
- Temperatura 12.7°C
- HRmax 148 ( 77%)
- HRavg 127 ( 66%)
- Kalorie 967kcal
- Podjazdy 392m
- Sprzęt Focus Izalco Team SL 2.0 2014
- Aktywność Jazda na rowerze
Za jutro
Niedziela, 21 czerwca 2015 · dodano: 21.06.2015 | Komentarze 0
Co prawda miałem dzisiaj dać odpocząć mojemu Achillesowi lecz niestety nie udało mi się cały dzień wysiedzieć w domu... Nudne stało się leżenie, jedzenie i siedzenie przed kompem... Ile tak można? Wytrzymałem do 18:30 i po zjedzeniu zbyt obfitej kolacji zdecydowałem się wyjść w końcu z domu. Drugi raz rzędu zapowiadane prognozy się nie sprawdziły. Wczoraj w Choszcznie miało padać i to mocno, a jedyne co spadło z nieba to leciutka mżawka przez 3 minuty. Dzisiaj również miało padać podobno cały dzień, a deszczowo było jedynie do południa. Gdy wychodziłem termometr wskazywał idealne 16°C. Zero wiatru i ładne słońce. Ubrałem się na krótko i ruszyłem przed siebie. Trasę wyznaczałem sobie na bieżąco szacując mniej więcej tak aby około 21. znaleźć się w domu. Czasu wystarczyło na Penkun. Do Penkun jechało się rewelacyjnie. Do miasteczka dotarłem po godzinie przejeżdżając 32 km. Cała moja praca niestety poszła na marne na kostce przy oborach i stadninie. Piaskowe pobocze zastawione niemieckimi autami uniemożliwiało przejazd po piasku. Została parszywa kostka, która skutecznie obniżyła moją prędkość. Dopiero przy zamku mogłem wrócić do wcześniejszego tempa. Niestety nie udało się już wszystkiego nadrobić.Achilles nadal boli i to od samego początku. Wiem, że przy dwóch ostatnich wyścigach będę potrzebował tabletek. Później dam nodze troszkę odpocząć, do sierpnia bo wtedy mamy czwarte Miedwie ;)
Dzień odpoczynku przeniosłem na jutro. Pomęczę się autem do pracy i przy okazji zawiozę nowe ręczniki i ciuchy na zmianę ;)
Nadrensee - Pomellen
Kategoria 50 - 100 km, solo
- Dystans 65.95km
- Czas 02:13
- VAVG 29.75km/h
- VMAX 44.70km/h
- Temperatura 20.0°C
- HRmax 149 ( 78%)
- HRavg 131 ( 68%)
- Kalorie 1121kcal
- Podjazdy 315m
- Sprzęt Focus Izalco Team SL 2.0 2014
- Aktywność Jazda na rowerze
Na pętelce z Bartkiem ;)
Piątek, 5 czerwca 2015 · dodano: 05.06.2015 | Komentarze 1
Nie było dziś w żadnych planach jeżdżenia, choć kusiło mnie bardzo. Jednak trudy wczorajszej "przejażdżki", a szczególnie poparzone ręce oraz nogi szybko studziły mój ewentualny zapał. Tak było do czasu... telefonu od Bartka! Wystarczyło kilka chwil na przygotowanie i równo o 19tej spotkaliśmy się ponownie przy Netto. Bartek od razu zastrzegł, że będzie spokojnie bo jest w okresie wypoczynku i nazajutrz udaje się właśnie na urlop. Tym bardziej doceniłem jego propozycję, która była mi bardzo na rękę. Nie za bardzo miałem ochotę na ostre kręcenie, na zwykłe, spokojne jak najbardziej ;) Wieczorem temperatura odrobinę spadła słońce przestało mocno świecić więc było idealnie do jazdy.Dwugodzinna przejażdżka z Bartkiem była ogromną przyjemnością. Po raz kolejny przegadaliśmy prawie dwie godziny i tylko ze dwa razy Bartek poczuł mocniejszy wiatr we włosach... ups w kasku i zaciągnął troszkę mocniej. Poza tym było idealnie ;)
Chyba ani razu Bartek nie musiał mocniej łapać oddechu
Ta łydka "mówi" wszystko o jej właścicielu
Podjazdy? Żaden problem dla "górala" ;)
Kategoria 50 - 100 km
- Dystans 54.41km
- Czas 02:20
- VAVG 23.32km/h
- VMAX 53.70km/h
- Temperatura 21.6°C
- HRmax 150 ( 78%)
- HRavg 118 ( 62%)
- Kalorie 1092kcal
- Podjazdy 336m
- Sprzęt Giant XtC Advanced 29er 1
- Aktywność Jazda na rowerze
Bez ściemy
Wtorek, 2 czerwca 2015 · dodano: 02.06.2015 | Komentarze 1
Tym razem niemieckie wiatraki nie ściemniały jak wczoraj. Obrócone centralnie w moją stronę machały żwawo tymi swoimi łopatami. Co prawda czasami starałem się je przechytrzyć wybierając "skróty", które nie były skrótami. Jednak nie zawsze udawało się je oszukać i czasem trzeba było stawić czoła tej wichurze.Złowieszcze były słowa Grześka, który złapał mnie w połowie drogi do pracy i przywitał mnie słowami "ciekawy byłem kto tak wolno jedzie" :) No i "wykrakał" wolno było prawie do końca, prawie oznacza jedynie tylko tyle, że zjazd z Warnika pozwolił rozpędzić Gianta do pięćdziesiątki ;)
CC dawał wytchnienie od wiatru. Tutaj jechało się dobrze.
Kategoria 50 - 100 km, DDP, solo
- Dystans 54.59km
- Czas 02:16
- VAVG 24.08km/h
- VMAX 38.00km/h
- Temperatura 19.0°C
- HRmax 154 ( 81%)
- HRavg 127 ( 66%)
- Kalorie 1193kcal
- Podjazdy 302m
- Sprzęt Giant XtC Advanced 29er 1
- Aktywność Jazda na rowerze
Podstępny deszcz
Poniedziałek, 25 maja 2015 · dodano: 25.05.2015 | Komentarze 4
Tak naprawdę to wychodząc z domu do pracy byłem przygotowany na powrót w deszczu. Kwestią jedynie niewyjaśnioną pozostawał początek opadów. Mogło zacząć padać o 16-tej lub o 18-tej. Optymistycznie założyłem, że będzie padać później. Do planów powrotnych dorzuciłem kilka kilometrów. Miałem nawet ochotę zrobić moje grand fondo. Mieć ochotę, a przejechać to zasadnicza różnica. Strava "za ochotę" nie dodaje metrów. W optymistycznym nastroju przejechałem przez Kołbaskowo i zdecydowałem się na podróż do Nadrensee. Jednak gdy byłem na wysokości toru motocrossowego zaniepokoił mnie coraz mocniej wiejący wiatr. Dojeżdżając do Kołbaskowa widziałem, że 3 wiatraki kręcą się leniwie reszta stoi. Gdy jechałem za Neu Rossow wszystkie kręciły się jak oszalałe. Robiło się coraz ciemniej, a pojedyncze krople spadały mi na kask. Do Nadrensee gnałem jak szalony licząc, że umknę przed deszczem. Jednak czym szybciej jechałem tym więcej kropel przyjmowałem na siebie i rower. Nie zauważyłem nawet jak się rozpadało. Jednak nie za bardzo się tym przejąłem, bo i tak byłem już cały mokry przez te pojedyncze krople spadające na mnie od ładnych kilku minut. Podstępny deszcz zmoczył mnie i nawet tego nie zauważyłem... Nie było sensu wyjmować deszczówki z plecaka, zostało tylko kilka kilometrów do domu. Od Ladenthin do Warzymic jechałem już w regularnym deszczu. Jadąc tak cały mokry pomyślałem sobie, że chyba lubię jeździć w deszczu :) Może być mokro, byle przy okazji było przynajmniej troszkę ciepło ;)Do Strava Climbing Challenge dołożyłem kolejne 300 metrów. 950 metrów zostało do wykonania zadania ;)
.
W stronę deszczu....
.
Kategoria solo, 50 - 100 km
- Dystans 60.20km
- Czas 02:06
- VAVG 28.67km/h
- VMAX 46.80km/h
- Temperatura 17.7°C
- HRmax 149 ( 78%)
- HRavg 120 ( 63%)
- Kalorie 904kcal
- Podjazdy 455m
- Sprzęt Focus Izalco Team SL 2.0 2014
- Aktywność Jazda na rowerze
OdNowa
Niedziela, 24 maja 2015 · dodano: 24.05.2015 | Komentarze 1
Po przyjęciu w sobotni wieczór "pierdyliona" kalorii w postaci stałej i w postaci płynów nie za bardzo rano chciało mi się ruszać... Jednak patrząc na promienie słońca wpadające do sypialni przez otwarte okno żal było zmarnować tak pięknego dnia. Ciepło, bezwietrznie - dawno tak nie było. Chwilę wyjścia przeciągałem niemiłosiernie i w końcu jak udało mi się ruszyć była prawie 15-ta. Gdyby nie sobotni wieczór dzień był idealny na bardzo długą wycieczkę, a tak pozostało mi dokręcanie metrów w pionie... Według mojego rozeznania trasa, którą sobie wyznaczyłem jest najbardziej efektywna jeśli chodzi o metry i jak pisałem wcześniej najbezpieczniejsza. Dzisiaj nie wyprzedziło mnie żadne auto. Za to mijałem się z niemiecką furmanką, a wcześniej o mało co nie wjechałem w ogromne "coś" pozostawione przez konia na środku drogi między Nadrensee, a Pomellen ;)Muszę przyznać, że jechało mi się wyjątkowo ciężko. Tym razem kompletnie nie miałem ochoty na atakowanie segmentów. Jechałem tylko aby wykonać zadanie... Mimo to, że się męczyłem okrutnie jestem z siebie w miarę zadowolony, że udało się wsiąść na rower.
Po powrocie i prysznicu poczułem się jakbym przeszedł jakąś odnowę biologiczną ;)
.
Nie pozostaje nic tylko jeździć...
.
Kategoria 50 - 100 km, solo
- Dystans 60.19km
- Czas 02:02
- VAVG 29.60km/h
- VMAX 53.60km/h
- Temperatura 16.0°C
- HRmax 163 ( 85%)
- HRavg 128 ( 67%)
- Kalorie 1015kcal
- Podjazdy 450m
- Sprzęt Focus Izalco Team SL 2.0 2014
- Aktywność Jazda na rowerze
W poszukiwaniu metrów
Sobota, 23 maja 2015 · dodano: 23.05.2015 | Komentarze 4
O ile nie trudno było osiągnąć pierwszy z założonych na Stravie celów - 1250 km przejechanych w maju to z drugim jest mały kłopot. Jak przejechać 6000 m w pionie jeżeli nie ma górek. Ile kilometrów trzeba natrzaskać aby zrealizować cel. Oczywiście jest pewne rozwiązanie czyli Miodowa w górę i w w dół. 13 razy w górę i w dół i jest 1 000 m po przejechaniu około 60 km. Jednak nie dla mnie przepychanie się w tłumie rowerów i samochodów. Droga, którą wybrałem nie będzie łatwa. 60 przejechanych kilometrów daje mi jedynie niecałą połowę tego co Miodowa, jednak przyjemność jazdy o wiele większa. Przez dwie godziny jazdy spotkałem kilku kolarzy i rowerzystów i dosłownie z 3-4 samochody!!! Dzięki temu, że miałem taki komfort udało mi się przy okazji poprawić moje dotychczasowe wyniki na kilku segmentach. "Hop hop od granicy" sprawiło mi największą frajdę, do Grześka zabrakło mi 6 sekund ;)Zostanę przy tych moich "pagórkach" i na nich postaram się dokręcić brakujące 1 700 m.
Hop hop od granicy w drugą stronę...
Kategoria solo, 50 - 100 km
- Dystans 50.46km
- Czas 01:37
- VAVG 31.21km/h
- VMAX 54.90km/h
- Temperatura 16.1°C
- HRmax 153 ( 80%)
- HRavg 134 ( 70%)
- Kalorie 921kcal
- Podjazdy 284m
- Sprzęt Focus Izalco Team SL 2.0 2014
- Aktywność Jazda na rowerze
Jeszcze raz do Locknitz
Poniedziałek, 11 maja 2015 · dodano: 11.05.2015 | Komentarze 4
Będąc jeszcze w pracy otrzymałem sms z informacją, że do odebrania mam w Locknitz przesyłkę. Normalnie powinienem prosto z pracy pojechać przez Mierzyn, Dołuje, Lubieszyn prosto do celu. Co sprawiło, że nie pojechałem tam prosto z pracy? Dwie rzeczy. Główna powód przez który nie pojechałem zaraz po pracy do Locknitz to fakt, że nienawidzę jeździć odcinkiem Mierzyn - granica. Źle się czuję jadąc tamtędy. Za każdym razem mam dziwne wrażenie, że kierowcy polują tylko na mnie ;) Pewnie się mylę jednak to wystarczy abym omijał ten odcinek szerokim łukiem. Drugi mniej ważny powód to taki, że nie miałem w co zapakować odebranej przesyłki.Z pracy wyjechałem Giantem chwilkę przed 16tą i już o 16:30 byłem w domu. Delikatne przeorganizowanie, zmiana butów oraz roweru, biorę plecak i o 16:45 ruszam z Warzymic. Wiatr dał mi się już we znaki gdy wracałem z pracy. Obawiałem się czy zdążę przed 18tą odebrać przesyłkę. To co się stało później przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Po raz pierwszy droga do Locknitz zajęła mi jedynie 45 min. Średnia prędkość w jedną stronę prawie 33 km/h. 17:30 melduję się "u kota", odbieram przesyłkę, którą nie bez trudu ładuję do małego plecaka. Następnie w tył zwrot i walka z wiatrem. Mimo, że prawie przez cały czas wieje prosto we mnie udaje mi się utrzymywać rozsądną prędkość.
Po co tak spieszyłem się do Locknitz? Po to:
Teraz będą gładziutkie jak pupa niemowlęcia ;) Golarka Philips Bodygroom BG2036
Kategoria 50 - 100 km, solo
- Dystans 56.47km
- Czas 01:58
- VAVG 28.71km/h
- VMAX 50.90km/h
- Temperatura 10.1°C
- HRmax 156 ( 82%)
- HRavg 127 ( 66%)
- Kalorie 870kcal
- Podjazdy 339m
- Sprzęt Focus Izalco Team SL 2.0 2014
- Aktywność Jazda na rowerze
Nie zwalniamy..
Niedziela, 10 maja 2015 · dodano: 10.05.2015 | Komentarze 0
Dzisiaj należał mi się dzień odpoczynku po wczorajszym wysiłku oraz po świętowaniu wczorajszego przejazdu. Chyba ten dzień należał mi się bardziej za świętowanie niż za jazdę ;) Co do słuszności decyzji upewniałem się za każdym razem gdy widziałem za oknem drzewa kłaniające się w pas oraz śmigła wiatraków kręcące się z taką prędkością jakby zaraz chciały wystartować do lotu. Tak było do 16-tej. SMS od Pawła zburzył mój misternie ułożony plan wypoczynku. Zamiast leżeć na sofie sącząc spokojnie piwko uzupełniające niedobór płynów w organizmie rzuciłem się do szafy aby wybrać coś na dzisiejszą przejażdżkę. Najlepszym wyborem byłoby coś z windstopperem, niestety w ręce wpadło mi coś innego. Gdybym wiedział, że tak mnie przewieje to bym się wrócił. Warunki do jazdy były dziś koszmarne. Momentami wiatr wiał z taką siłą, że ciężko było na prostej utrzymać 20 km/h. Na niczym nie osłoniętych, niemieckich asfaltach prowadzących przez pola nie ma się kompletnie gdzie schować. Taka walka trwała przez 30 km. Dopiero po nawrotce w Locknitz miałem możliwość złapania oddechu. Zresztą Paweł również mógł wtedy odpocząć. Już kilka kilometrów przed nawrotką zdarzało mu się coraz częściej gubić moje koło. Ta chwila wytchnienia dobrze zrobiła nam obu. Później już spokojnie i bez większego wysiłku przez Bismark, Linken i Grambow wróciliśmy do domu. Spokojnie poza dwoma momentami kiedy starałem się pokonać dobrze dwa segmenty - "Hop od granicy" i "ostatnie tchnienie". Mimo, że poszło przyzwoicie to czasy były dalekie od moich najlepszych wyników.Morze... rzepaku ;)
Kategoria 50 - 100 km
- Dystans 65.23km
- Czas 02:43
- VAVG 24.01km/h
- VMAX 20.50km/h
- Temperatura 38.9°C
- HRmax 158 ( 83%)
- HRavg 122 ( 64%)
- Kalorie 1255kcal
- Podjazdy 349m
- Sprzęt Giant XtC Advanced 29er 1
- Aktywność Jazda na rowerze
Dzień walki
Środa, 6 maja 2015 · dodano: 06.05.2015 | Komentarze 6
Dzisiaj ostatni raz w tym tygodniu droga do pracy na rowerze. Poranek wręcz idealny. Po raz pierwszy w tym roku pojechałem całkowicie na krótko. Nie zabrałem nawet ze sobą ani rękawków i tym bardziej nogawek. Od mojego ostatniego dojazdu mała zmiana. Pojawił się nowy pomnik na Bulwarze Piastowskim. Rzeźba jest pierwszą z tych, które mają powstać w Alei Żeglarzy. Oficjalne odsłonięcie pomnika odbędzie się 16. maja. Ja dla Was odsłaniam go dzisiaj. Rzeźba przedstawia Ludomira Mączkę, żeglarza, podróżnika. Poza tym jednym nowym epizodem kompletnie nic się nie wydarzyło ;)Powrót z pracy via Locknitz był za to bardzo "atrakcyjny". Na początek przejazd przez miasto do Mierzyna. Wcześniej, gdy jeździłem tą trasą było jakoś bezpieczniej. Wraz ze wzrostem temperatury DDRki zapełniają się w zastraszającym tempie. W sumie bardzo miło, że coraz więcej ludzi jeździ na rowerach i niestety na rolkach... Jednak na litość boską dlaczego zajmują całą szerokość dość szerokich DDRek. Jazda parami bez oglądania się za siebie to w sumie norma. Dzisiaj miałem już jadę trójkami, a nawet parę zakochanych jadących całą szerokością trzymającą się za ręce. Super, że się kochają i trzymają się za ręce... tylko dlaczego na DDRce. Dzisiaj zauważyłem też kolejny trend. Młoda mama na rolkach z dzieckiem na rowerku. Zdarza się, że mama się zapomina się i zostawia maluszka na środku DDRki. Zanim się orientuje, że jest sama może przecież coś się stać... (oby nie!)
Drugi etap podróży to walka o przetrwanie z autami. Dzisiaj miałem dużo szczęścia bo było kilku takich, którzy koniecznie chcieli mnie zdmuchnąć z drogi na odcinku Mierzyn - Lubieszyn. Tam zdecydowanie przydałaby się bezpieczna DDRka prowadząca z Mierzyna do granicy. Mieszkańcy gminy Dobra chcąc nadrobić czas poświęcony na jazdę okrężną drogą nie za bardzo zwracają uwagi na takie drobnostki jak ograniczenie prędkości czy ...rowerzysta.
Trzeci etap mojej "podróży" to powrót z Locknitz do domu. Co się dzisiaj nawalczyłem z wiatrem to historia... Może nie miałem dnia, może coś wisiało w powietrzu, nie wiem. Wiem jedynie, że umordowałem się niemiłosiernie.
Teraz dwa dni przerwy i start w Gryficach. Mam pewne obawy o których pisałem.. jednak jestem nastawiony bojowo i jadę z nadzieją, że będzie dobrze! ;)
Ludomir Mączka, pseudonim Ludojad, Ludek
Kategoria 50 - 100 km, DDP, solo