Info
Ten blog rowerowy prowadzi lenek1971 z miejscowości Warzymice. Od marca 2012 mam przejechane łącznie 33614.55 kilometrów.Więcej o mnie.
2016
2015
2014
2013
2012
Moje rowery i nie tylko
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2016, Kwiecień2 - 0
- 2016, Marzec21 - 33
- 2016, Luty10 - 8
- 2016, Styczeń11 - 9
- 2015, Grudzień16 - 33
- 2015, Listopad5 - 6
- 2015, Październik22 - 66
- 2015, Wrzesień24 - 36
- 2015, Sierpień23 - 48
- 2015, Lipiec14 - 45
- 2015, Czerwiec19 - 52
- 2015, Maj24 - 74
- 2015, Kwiecień19 - 96
- 2015, Marzec19 - 61
- 2015, Luty16 - 46
- 2015, Styczeń12 - 56
- 2014, Grudzień6 - 17
- 2014, Listopad7 - 19
- 2014, Październik6 - 28
- 2014, Wrzesień10 - 32
- 2014, Sierpień15 - 44
- 2014, Lipiec13 - 32
- 2014, Czerwiec15 - 27
- 2014, Maj20 - 42
- 2014, Kwiecień16 - 18
- 2014, Marzec18 - 23
- 2014, Luty13 - 13
- 2014, Styczeń14 - 15
- 2013, Październik4 - 1
- 2013, Wrzesień7 - 4
- 2013, Sierpień5 - 1
- 2013, Lipiec13 - 19
- 2013, Czerwiec18 - 30
- 2013, Maj12 - 22
- 2013, Kwiecień13 - 18
- 2013, Marzec6 - 17
- 2013, Luty6 - 1
- 2013, Styczeń2 - 2
- 2012, Październik3 - 0
- 2012, Wrzesień6 - 7
- 2012, Sierpień10 - 6
- 2012, Lipiec15 - 2
- 2012, Czerwiec7 - 0
- 2012, Maj8 - 0
- 2012, Kwiecień11 - 4
- 2012, Marzec12 - 3
Wpisy archiwalne w kategorii
DDP
Dystans całkowity: | 3270.62 km (w terenie 67.00 km; 2.05%) |
Czas w ruchu: | 138:05 |
Średnia prędkość: | 23.69 km/h |
Maksymalna prędkość: | 59.50 km/h |
Suma podjazdów: | 20318 m |
Maks. tętno maksymalne: | 173 (91 %) |
Maks. tętno średnie: | 151 (79 %) |
Suma kalorii: | 72463 kcal |
Liczba aktywności: | 78 |
Średnio na aktywność: | 41.93 km i 1h 46m |
Więcej statystyk |
- Dystans 25.10km
- Czas 01:10
- VAVG 21.51km/h
- VMAX 35.70km/h
- Temperatura 13.9°C
- HRmax 146 ( 76%)
- HRavg 118 ( 62%)
- Kalorie 596kcal
- Podjazdy 134m
- Sprzęt Giant XtC Advanced 29er 1
- Aktywność Jazda na rowerze
DDP - Dziarski Dziadek Pedałuje
Poniedziałek, 27 kwietnia 2015 · dodano: 27.04.2015 | Komentarze 5
Dojazd Do Pracy na dzisiaj zmieniłem w Dziarski Dziadek Pedałuje czyli też DDP :) Właśnie w taki sposób nazwał mnie Grzegorz :)Wszystkim Wam bardzo serdecznie, z całego serca dziękuję za gratulacje ;) Rzeczywiście było ich bardzo dużo, nie spodziewałem się aż tylu :)
Na dziś zaplanowałem po pracy wyjazd do Locknitz, a na jutro do Mecherin. No i "ktoś" wyśmiał moje plany i skutecznie zniechęcił mnie wichurą połączoną z deszczem. O ile pojedynczo jakoś zniósłbym drobne niedogodności w postaci deszczu czy wiatru to gdy występują w duecie ogarnia mnie totalna niechęć. Poranek był jeszcze nie najgorszy. Mogę nawet uznać, że był w porządku. Jednak gdy wracałem z pracy to żywioły rozszalały się w najlepsze tak jakby chciały mi pokazać kto tu rządzi ;) Dałem za wygraną. Zrezygnowałem z wyjazdu do Locknitz dzisiaj i z Mecherin jutro. Do wykonania założonego planu pozostało jeszcze przejechać 100 km. Będę miał na to całe dwa dni czyli środę i czwartek.
Na piątek może "Zęby Gryfa"? :)
Gładka jak stół - DDRka z Bismark do Locknitz /w piątek/ - dlaczego DDRka z Przecławia do Rosówka nie jest taka? Kto zna odpowiedź?
- Dystans 64.69km
- Czas 02:39
- VAVG 24.41km/h
- VMAX 48.80km/h
- Temperatura 20.7°C
- HRmax 154 ( 81%)
- HRavg 130 ( 68%)
- Kalorie 1467kcal
- Podjazdy 381m
- Sprzęt Giant XtC Advanced 29er 1
- Aktywność Jazda na rowerze
Kasia
Piątek, 24 kwietnia 2015 · dodano: 24.04.2015 | Komentarze 8
Dzisiaj nie będzie o KOMach, segmentach, stravach czy rekordach...3 kilogramy ogromnego szczęścia :)
Dziadek Arek
Wnuczka KASIA :)
Kategoria 50 - 100 km, DDP
- Dystans 28.75km
- Czas 01:16
- VAVG 22.70km/h
- VMAX 45.10km/h
- Temperatura 16.8°C
- HRmax 173 ( 91%)
- HRavg 138 ( 72%)
- Kalorie 878kcal
- Podjazdy 183m
- Sprzęt Giant XtC Advanced 29er 1
- Aktywność Jazda na rowerze
Aniele stróżu mój...
Czwartek, 23 kwietnia 2015 · dodano: 23.04.2015 | Komentarze 4
Dzień zaczął się rewelacyjne. Poza tym, że po raz pierwszy udało mi się pojechać na w pełni złożonym i kompletnym Giancie to zaraz po wyjeździe z domu spotkałem Grzegorza. Nie muszę mówić, że jazda z nim to ogromna przyjemność i równie ogromny wysiłek aby za nim nadążyć. Nie inaczej było tym razem. Choć starałem się rozmawiać w czasie jazdy przyznaję, że łatwo nie było... Udało mi się namówić Grzegorza abyśmy pojechali moją trasą do pracy. Na Piastów rzuciłem mu, że do zrobienia jest KOM, no i tyle go widziałem... Zdążyłem jeszcze z daleka krzyknąć "dalej", miało do oznaczać, że za zakrętem w Sowińskiego trzeba przejechać jeszcze jakieś 50-100 metrów. Grzesiek pomyślał, że miał zakręcić "dalej" i zawrócił. Dopiero jak dojechałem wytłumaczyłem o co mi chodziło... Mimo tego krążenia 5 czas na KOMie. Jedziemy dalej Potulicka, Owocowa i wjazd na Bulwar Piastowski. Wcześniej rozmawialiśmy również o tym KOMie, który na Stravie został ochrzczony "Bosmańska Strzała". Postanawiamy zaatakować, Grzesiek wydaje komendę abym trzymał koło. Na takim kole mogłem jechać i jechać... Licznik pokazuje zawrotne cyfry... Z daleka widzimy dwóch "kolesi" idących dedeerką lub niededeerką (dlaczego to nie jest wyraźnie oznakowane jako DDR?). Razem krzyczymy uwaga. Jeden z gości schodzi normalnie na bok, a drugi zachowuje się totalnie irracjonalnie. Najpierw w lewo, potem w prawo, a na sam koniec prosto pod rower Grześka. Na szczęście sekundę wcześniej puściłem koło i zjechałem w lewo na bruk.... Kątem oka widzę jak Grzegorz razem z rowerem przelatuje nad kolesiem.... Po hamulcach, zeskakuję z roweru... Grzegorz już razem z drugim kolesiem tamują krwawienie rękawiczką. Koleś się nie rusza ale widać, że oddycha. Na dedeerce kałuża krwi... na szczęście po chwili odzyskuje świadomość. Jak się okazuje jest totalnie pijany... To tłumaczy jego dziwne zachowanie podczas zderzenia. Coś bełkocze i chce wstawać. Drugi, wygląda na trzeźwego razem z Grześkiem starają się go uspokoić i zapobiec temu aby wstał. W plecaku wożę bandaż, plastry i chusteczki, którymi zastępujemy rękawiczkę Grześka. Po chwili przyjeżdża pogotowie. Drugi z kolesi się ulatnia, a pijanego zabierają do karetki i zamykają drzwi. Grzesiek ich nie zainteresował... Dopiero po jakimś czasie pytają się jak się czuje...Jesteśmy już sporo spóźnieni. Grzegorz mocno poobijany... eskortuję go do pracy. Gdy już wiem, że dotarł sam lecę do pracy... ostrożnie. Po drodze spotykam ludzi, którzy byli z "pijakiem"... Okazuje się, że karetka go zabrała....
Ułamki sekund zadecydowały o tym, że nie wpadłem razem z Grześkiem w tego gościa..., a może to anioł, którego wożę ze sobą Giantem...? Kto wie...?
Anioł Stróż....
- Dystans 39.92km
- Czas 01:40
- VAVG 23.95km/h
- VMAX 39.60km/h
- Temperatura 15.2°C
- HRmax 162 ( 85%)
- HRavg 132 ( 69%)
- Kalorie 1052kcal
- Podjazdy 286m
- Sprzęt Giant XtC Advanced 29er 1
- Aktywność Jazda na rowerze
Wojownicze żółwie Ninja ;)
Środa, 22 kwietnia 2015 · dodano: 22.04.2015 | Komentarze 3
Drugi dzień z rzędu do pracy rowerem, tak jak pisałem wczoraj - wolę jechać rowerem niż autem. Muszę się jeszcze jakoś bardziej zorganizować aby wyjeżdżać z domu wcześniej. Mój poranny rytuał jest zdecydowanie za długi. Godzina z hakiem to przesada... Nie wiem tylko gdzie mogę zaoszczędzić te cenne, poranne minuty.Po pracy z kolei pojechałem do Coolbike gdzie czekało na mnie nowe koło do Gianta. Może nie całkowicie nowe... Nowa jest tylko obręcz, natomiast piasta, szprychy, nyple pochodzą z mojego poprzedniego Cresta. Zastanawiałem się jak można byłoby bezpiecznie przetransportować obręcz do domu... Wpadłem na pomysł aby przyczepić ją zipami do plecaka ;) Jak pomyślałem tak zrobiłem. W tym momencie poczułem się jak bym miał na sobie żółwią skorupę ;) Obręcz co prawda wystawała delikatnie poza mój obrys ale na szczęście udało mi się ją dowieźć do domu w całości.
Po drodze jeszcze zadzwonił Paweł, że chciałby przejechać kilka kilometrów. Zaproponowałem, że chętnie z nim pojadę. Zrobiliśmy sobie pętlę przez Smolęcin, Warnik i wróciliśmy do domu. Tym sposobem na moim koncie ląduje kolejna "czterdziestka".
Wieczór oczywiście poświęcony na założenie nowej opony na nowe koło i wpasowanie kompletu do Gianta. Musicie mi uwierzyć, że założenie opony na obręcz to sztuka niesamowicie trudna. Przednią zakładałem około dwóch godzin. Tylna poddała się szybciej jedynie dzięki pomocy Pawła ;) Jutro pierwszy test na prawie kompletnym rowerze.
A tak wyglądałem z kołem na plecach ;)
Wojowniczy Żółw Ninja
- Dystans 78.75km
- Teren 5.00km
- Czas 03:06
- VAVG 25.40km/h
- VMAX 56.90km/h
- Temperatura 12.2°C
- HRmax 165 ( 86%)
- HRavg 137 ( 72%)
- Kalorie 1580kcal
- Podjazdy 290m
- Sprzęt Giant XtC Advanced 29er 1
- Aktywność Jazda na rowerze
Srebrne gody
Wtorek, 21 kwietnia 2015 · dodano: 21.04.2015 | Komentarze 2
To już 25 mój dojazd do pracy w tym roku. Jeśli 25 lat pożycia małżeńskiego to srebrne gody to dlaczego 25 dojazd do pracy rowerem nie nazwać srebrnymi godami :)Właśnie przypomniałem sobie jeden z moich wpisów z 2012 "Rower sposobem...". Pokrótce konkluzja tego wpisu była taka, że dojazdy rowerem do pracy to kompletna lipa. Nie przypuszczałem wtedy, że tak bardzo można się pomylić. W tej chwili gdybym tylko mógł to bym korzystał tylko z roweru aby dojeżdżać do pracy...
Tak na serio to miałem pojechać po śladach Wielkiego Mierzyńskiego podróżnika, który co dzień eksploruje tereny za niemiecką rubieżą ale coś mi nie wyszło i pojechałem zupełnie inaczej. Co prawda do Lubieszyna moja trasa pokrywa się z trasą "podróżnika" lecz niestety dalej zawiodła mnie pamięć... W moim wieku tak to już bywa z pamięcią, że czasem zawodzi... Jak będę tak dalej jeździł bez mapy to może jakieś obce lądy odkryję ;) ... a tak całkiem na serio to czekała na mnie od piątku kolejna przesyłka Locknitz :) Tym razem dwie koszulki i rękawiczki - oczywiście wszystko na rower. Stylówka ponad wszystko, bo tak na prawdę co mi zostaje? Jak się nie ma talentu to nadrabia się czym tylko można ;)
PS. tak na zupełnie na serio to był świetny dzień do jazdy rowerem, szkoda że mam tak mało czasu na moje hobby....
Kategoria DDP, solo, 50 - 100 km
- Dystans 27.46km
- Czas 01:19
- VAVG 20.86km/h
- VMAX 35.80km/h
- Temperatura 9.8°C
- HRmax 140 ( 73%)
- HRavg 151 ( 79%)
- Kalorie 500kcal
- Podjazdy 191m
- Sprzęt Giant XtC Advanced 29er 1
- Aktywność Jazda na rowerze
Miało być dobrze będzie drogo...
Wtorek, 14 kwietnia 2015 · dodano: 15.04.2015 | Komentarze 11
Po sobotniej wycieczce z Krzyśkiem chciałem jeszcze wyskoczyć w niedzielę z chłopakami na szosę. Jednak godzina startu, która została wyznaczona na 8:30 była wręcz nieludzka. Wieczorem poprzedniego dnia dotarłem do domu i musiałem porządnie odpocząć więc odpuściłem wyjazd (choć z tego co czytałem mam czego żałować). Aby nie był to zupełnie stracony dzień postanowiłem zrobić do Gianta drugie koło. Zabrałem się do tego popołudniu po uzupełnieniu lodówki, która świeciła pustkami po tygodniu dojazdów do pracy i braku uzupełniania jej. Przygotowanie czyli dokładne wyczyszczenie, umycie i odtłuszczenie zajęło mi dłuższą chwilę. W czasie odtłuszczania zauważyłem z moim "zetteerze" pęknięcia wewnątrz obręczy. W niektórych miejscach pojawiły się nawet delikatnie ubytki aluminium. Na tyle zainteresowała mnie ta sprawa, że jeszcze przed założeniem taśmy uszczelniającej zrobiłem kilka zdjęć tych pęknięć. Po tych wszystkich przygotowaniach przyszedł czas na założenie opony. To najtrudniejszy element całej operacji.Do naciągania opony na koło tym razem zabrał się Paweł (Kiler), którego zaprosiłem na pokaz konwersji na bezdętkę.
Po paru chwilach poddała się obręcz... zamiast opony. Moje super lekkie tylne koło nie wytrzymało operacji naciągnięcia dętki....
kiedyś to było koło... przejechane ok 4000 km
Popękana obręcz....
Niestety z obręczy nie będzie już nic... Zamówiona została nowa (okazało się, że obręcze z 28 otworami są nie dostępne od ręki). Chwilowo w miejsce tylnego koła w Giancie zostało założone koło od Meridy. To kolejna część, która została przeszczepiona ze starego roweru.
We wtorek pojechałem Giantem z przeszczepem do pracy. Okazało się, że kaseta XT, na której jeździłem Meridą nie chce do końca współpracować z nowym łańcuchem Gianta... Nie miałem ochoty jeździć więcej niż to konieczne. Po pracy wróciłem bezpośrednio do domu.
Czas zabrać się solidnie do "uporządkowania" rowerów. Być może chwilowo wrócę do Meridy na oryginalnych kołach. Trzeba również pomyśleć o sprzedaniu Treka (może ktoś ma "wysokiego" chętnego na ten rower?).
Kolejny zonk...Garmin 500 przestał liczyć spalone kalorie... :( Już nie wiem co o tym myśleć? Czarna seria?
- Dystans 94.82km
- Czas 03:35
- VAVG 26.46km/h
- VMAX 47.10km/h
- Temperatura 15.0°C
- HRmax 149 ( 78%)
- HRavg 126 ( 66%)
- Kalorie 1657kcal
- Podjazdy 324m
- Sprzęt Focus Izalco Team SL 2.0 2014
- Aktywność Jazda na rowerze
PowerBar(blasz)
Piątek, 10 kwietnia 2015 · dodano: 10.04.2015 | Komentarze 4
Wyruszając rano do pracy nie wiedziałem jak pełen atrakcji będzie ten dzień. Po raz pierwszy w tym roku zaryzykowałem i do pracy pojechałem w letnich butach oraz spodniach 3/4. Rano chwilami było mi "rześko", szczególnie w dłonie na które założyłem letnie, długie rękawiczki z szosy. Jednak mimo tych drobnych niedogodności do pracy dojechałem w dobrym humorze. Kilka godzin w pracy i pogoda zmieniła się diametralnie. Gdy wracałem temperatura ok. 20° i pełne słońce. Sporo osób ubranych na krótko i nawet pojawiły się kuszące minispódniczki :) Jeździ się coraz przyjemniej. Chociażby ze względu na widoki :) Poniżej jeden z takich "widoków" ;)Takie widoki też są fajne ;) (z naciskiem na TEŻ)
Korzystając z dobrego serca szefa z pracy mogłem uciec dziś odrobinkę wcześniej. Po 13tej ruszyłem do domu aby zmienić środek transportu i ruszyć dalej w podróż. Tym razem celem było Locknitz gdzie musiałem załatwić sprawę. Dotarłem do domu i pomyślałem wtedy o Bartku z którym nie mogłem się "zgrać" na początku tygodnia. Tym razem reakcja była natychmiastowa. 15:40 parking przy Netto. Wreszcie miałem okazję poznać na żywo Króla Warnika (czt. King of The Warnik). Bartek na podjeździe pod Warnik wykręcił niesamowitą średnią 35,54 i jest niekwestionowanym liderem tego segmentu w GC. Muszę przyznać, że nigdy tyle nie narozmawiałem się podczas jazdy rowerem. Gadaliśmy prawie przez cały czas. Prawie oznacza tyle, że Bartek na dziś miał zadane ćwiczenia i w czasie wykonywania tych ćwiczeń rozmowa mogła być utrudniona. Zadanie polegało na kręceniu korbą jedną nogą wpiętą w zadanym przedziale kadencji. Jak mi powiedział, że będzie musiał wykonać "zadanie domowe" czyli kilka drobnych ćwiczeń pomyślałem spoko, najwyżej poczekam chwilę, przecież nigdzie mi się nie spieszy. Pierwsze interwały rozpoczął zaraz po wyjechaniu z Locknitz. No i wtedy właśnie okazało się, że po wykonaniu zadania to Bartek musiał czekać na mnie, a nie ja na niego. Tym co czytają ten tekst może to się wydać odrobinę dziwne. Przecież "coś tam" jeżdżę i jak to jest, że nie mogę nadążyć za chłopakiem, który kręci korbą przy pomocy jednej nogi. Nie będę tłumaczył... wystarczy rzut oka na zdjęcia poniżej i wszystko będzie jasne!!!
PowerBar(blasz)
...lub inaczej PowerBarTek
Wątkową przyjemność miałem z dzisiejszej jazdy. Było przyjemnie, miło i czasem spokojnie ;) Dzięki Bartek :)
Kategoria 50 - 100 km, DDP
- Dystans 69.04km
- Teren 20.00km
- Czas 03:08
- VAVG 22.03km/h
- VMAX 50.10km/h
- Temperatura 11.0°C
- HRmax 160 ( 84%)
- HRavg 129 ( 67%)
- Kalorie 1368kcal
- Podjazdy 448m
- Sprzęt Giant XtC Advanced 29er 1
- Aktywność Jazda na rowerze
Mętlik w głowie
Czwartek, 9 kwietnia 2015 · dodano: 09.04.2015 | Komentarze 10
Mam mętlik w głowie, dokładnie nie wiem o czym mam dziś napisać. O porażce jakiej doznałem nie podjeżdżając Bielika czy może o miłym spotkaniu z Pawłem w totalnie abstrakcyjnych okolicznościach. Bielika nie miałem na dziś kompletnie w planach, wyszedł zupełnie przypadkowo, a właściwie nie wyszedł. Tłumaczeń faktu nie podjechania po raz kolejny tego podjazdu znalazł bym przynajmniej kilka, bez obiadu - na głodniaka, z pustym bidonem, na łysej tylnej oponie, na odblokowanym amortyzatorze... a tak w zasadzie to nic mnie nie tłumaczy. Najzwyczajniej na świecie po przejechaniu fragmentu poddałem się nawet specjalnie nie walcząc... Nie wierzyłem więc przegrałem. Wtoczyłem rower na szczyt i pojechałem Bielikiem dalej. Mijam Pargowo gdzie uciekam goniącym mnie kundlom i wjeżdżam na DDRkę prowadzącą do granicy. Przed samym zakrętem widzę kogoś na rowerze... O kurcze ja znam ten rower!!! W tym momencie postać z naprzeciwka zatrzymuje się i czeka na mnie. Zbliżam się i widzę uśmiechniętego Pawła. Z sąsiadem, który mieszka visa-vis mnie spotykam się na "końcu świata". Paweł mówi, że również jechał Bielikiem, a teraz podjeżdża bardzo ciekawy podjazd. Namawia mnie do spróbowania. Nieświadomy tego na co się decyduję zjeżdżam w dół do samej rzeki. Już zjeżdżając wiedziałem, że łatwo nie będzie. Podjazd zaczyna się 6 m p.p.m. a kończy się na 42 m n.p.m. Dla "górali" to pewnie jest śmieszne ale takie podjazdy to rzadkość. 50 m w pionie na 600 metrach podjazdu to już coś :) Tym razem się udało i nie miałem większych problemów. Wiem już gdzie będę jeździł trenować podjazdy :)Do domu pojechaliśmy już razem przez Neu Rossow, tor w Rosówku i Kołbaskowo. Udało nam się też zahaczyć o Warnik :)
WAR
Kategoria 50 - 100 km, DDP
- Dystans 55.88km
- Czas 02:15
- VAVG 24.84km/h
- VMAX 47.50km/h
- Temperatura 13.0°C
- HRmax 158 ( 83%)
- HRavg 135 ( 71%)
- Kalorie 1259kcal
- Podjazdy 435m
- Sprzęt Giant XtC Advanced 29er 1
- Aktywność Jazda na rowerze
...a miało padać
Środa, 8 kwietnia 2015 · dodano: 08.04.2015 | Komentarze 6
Dzisiaj od rana w Radio Szczecin straszyli, że dzień ciepły, pochmurny z opadami i słabym wiatrem. Rzeczywiście trzeba przyznać, że ciepło było i to od samego rana, chmury również były ale ani jedna kropla deszczu na mnie nie spadła. Z tym słabym wiatrem też "lekko" przesadzili. Wiatr wcale nie był taki słaby. Momentami miałem ochotę zadzwonić do radia z reklamacją... :) Wczoraj natomiast zapowiadali, że deszczu nie będzie. Do domu wróciłem mokry... Sprawdzalność pogody na poziomie 50% czyli na dwoje babka wróżyła. Albo się sprawdzi albo się nie sprawdzi :) Tylne koło dalej nie założone, ciągle zbieram siły na tą akcję. jak tak dalej pójdzie to mogę się na weekend nie wyrobić. Podobno wreszcie ma być przyjemnie ciepło. Jeśli tak będzie to zrobimy ostatnią dłuższą trasę przedScheldeprijs. Ostatni tydzień przed wyjazdem trzeba potraktować bardzo spokojnie aby zachować siły na belgijskie bruki :) Coś czuję, że będzie się działo :)
Na razie musi mi wystarczyć kompletne przednie koło
W drodze powrotnej z pracy przez chwilę miałem przyjemność jechać z Piotrem i jego Magneto :) Poniżej można podziwiać jak się prezentuje ten ciekawy duet :)
Leszczyk i jego Magneto
Kategoria 50 - 100 km, DDP, solo
- Dystans 46.74km
- Czas 01:57
- VAVG 23.97km/h
- VMAX 38.30km/h
- Temperatura 9.0°C
- HRmax 155 ( 81%)
- HRavg 136 ( 71%)
- Kalorie 1157kcal
- Podjazdy 441m
- Sprzęt Giant XtC Advanced 29er 1
- Aktywność Jazda na rowerze
...a miało nie padać
Wtorek, 7 kwietnia 2015 · dodano: 07.04.2015 | Komentarze 8
Rano mróz, popołudniu deszcz, w czasie pracy słońce czyli najzwyklejszy na świecie kwietniowy dzień. Tylko dlaczego padało jak wyszedłem z pracy, a nie jak w niej siedziałem? Tego kompletnie nie rozumiem.Dzisiaj po raz pierwszy przyjechałem do pracy Giantem. W sumie to nic specjalnego gdyby nie to, że pojechałem na jednym kole. Na jednym nowym kole, a w zasadzie na jednej nowej oponie bezdętkowej założonej na stare koło. Nie do końca takie stare, bo z jesieni :)
Jak już ładnie namieszałem to mogę się "pochwalić" założeniem pierwszej opony bezdętkowej. Oponę założyć niby nic specjalnego ale w tym wypadku było inaczej. Samo naciągnięcie Hutchinsona na obręcz to istny koszmar. Dłonie, palce i przede wszystkim kciuki do tej pory bolą mnie przy każdym dotknięciu. Z założeniem opony na obręcz walczyłem dobre pół godziny. Jednak gdy opona była na miejscu reszta operacji to bajka. Opona na obręczy ZTR uszczelniła się bez żadnych środków w postaci mydlin czy innych kąpieli z płynu do mycia naczyń. Wystarczyły dwa ruchy solidną pompką i wszystko było na miejscu. Zrobiłem to tylko dla sprawdzenia, ponieważ słyszałem, że są tacy co nie zalewają mleczkiem opon. Jednak jak zrobiłem "tak jak należy". Spuściłem powietrze, nasmarowałem ranty obręczy i opony mydlinami i jeszcze raz napompowałem. Usłyszałem jeszcze charakterystyczne strzały gdy opona ostatecznie weszła w obręcz. Wykręciłem zawór, zalałem mleczkiem (90 ml) i ponownie napompowałem do 2 bar. Troszkę pobawiłem się oponą aby dobrze rozprowadzić latex... no i czekałem co będzie jak rano wstanę. Czy powietrze będzie w oponie czy nie? Na szczęście za pierwszym razem wszystko poszło gładko. Prawie gładko....
Do tej pory zastanawia mnie ułożenie klocków w tej oponie. Jest dokładnie inaczej gdybym miał ją zakładać bez oznaczeń... :) Jednak wg trzech niezależnych źródeł opona założona jest poprawnie. Tylna opona natomiast, którą powinienem założyć w środę będzie założona odwrotnie.
Tutaj ogromne podziękowania należą się barblaszowi. To dzięki niemu wybrałem te opony i dzięki jego radą udało mi się je założyć.
Dzięki Bartek!!!
Pierwsza moja opona bezdętkowa...
Tak powinno być dobrze ;)