Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lenek1971 z miejscowości Warzymice. Od marca 2012 mam przejechane łącznie 33614.55 kilometrów.
Więcej o mnie.

2016

button stats bikestats.pl

2015

button stats bikestats.pl

2014

button stats bikestats.pl

2013

button stats bikestats.pl

2012

button stats bikestats.pl

Rowerowi znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lenek1971.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

DDP

Dystans całkowity:3270.62 km (w terenie 67.00 km; 2.05%)
Czas w ruchu:138:05
Średnia prędkość:23.69 km/h
Maksymalna prędkość:59.50 km/h
Suma podjazdów:20318 m
Maks. tętno maksymalne:173 (91 %)
Maks. tętno średnie:151 (79 %)
Suma kalorii:72463 kcal
Liczba aktywności:78
Średnio na aktywność:41.93 km i 1h 46m
Więcej statystyk
  • Dystans 43.24km
  • Czas 01:47
  • VAVG 24.25km/h
  • VMAX 39.30km/h
  • Temperatura 10.8°C
  • HRmax 155 ( 81%)
  • HRavg 131 ( 68%)
  • Kalorie 963kcal
  • Podjazdy 227m
  • Sprzęt Merida BigNine TFS 900 29er /2012/
  • Aktywność Jazda na rowerze

Niech sobie pada, przecież mamy piątek :)

Piątek, 27 marca 2015 · dodano: 27.03.2015 | Komentarze 11

Środa i czwartek przeznaczone na małą regenerację i przygotowanie rowerów do weekendu. Oba zostały gruntownie wyczyszczone z naciskiem na słowo "gruntownie". Porządnie wyczyściłem jedynie oba napędy. Na razie nie mogę sobie poradzić ze zdjęciem spinki Srama z łańcucha Focusa. Szukam różnych trików ale na razie nic nie działa. W związku z tym łańcuch Focusa musiałem czyścić maszynką. Sposób szejkowania jest znacznie szybszy i dokładniejszy. Koniecznie muszę coś zrobić z tą spinką... 
Dzisiaj nie było już wymówek ;) Standardowo do pracy zahaczając o PKP. Jakoś przywykłem już do mojej stałej trasy do pracy. Jeśli most zostanie otwarty, a samochody wrócą na Owocową i w okolice dworca nie będę za szczęśliwy. Dzisiaj miałem fajny moment. Zjeżdżając z Owocowej zatrzymałem się aby przepuścić auta będące na pierwszeństwie. W pewnym momencie jedno z aut się zatrzymało i przepuściło mnie na rondo!!! Byłem w szoku! :) Na przejazdach na DDRkach przy rondach auta się kulturalnie zatrzymują ale normalnie nikt nie zatrzymywał się mając pierwszeństwo... do dzisiaj! :)
Żeby nie było tak różowo to oprócz deszczu (który niech sobie pada), który mnie łapał dwa razy trafiłem na palanta jadącego środkiem dwupasmowej jezdni. Kilka dni temu umieściłem film z tego zakrętu - kilka aut ścinało zakręty. Dziś po raz kolejny miałem taką samą, a nawet bardziej groźną sytuację. Postaram się złapać "stop-klatkę" z filmu. Będę uważał na... Peugeoty? ;)
  

Raz mi świeci słońce, raz komuś innemu...
   

Teraz chciałbym coś zareklamować. Będzie to płyta, która od prawie tygodnia towarzyszy mi w każdej wolnej chwili :) Pozytywny, polski HH - taki mały powiew lata :) Biegnijcie szybciutko do sklepu po płytę "Podróż zwana życiem" O.S.T.R. (za 29,90 zł zaj.... wydana zaj.... płyta)
   

 
...a ten palant w Peugeocie chciał mnie zabić...
 

 
  
 
 

Łańcuch od Focus'a i problem ze spinką...
 

 
Kategoria DDP, do 50 km, solo


  • Dystans 63.08km
  • Czas 02:37
  • VAVG 24.11km/h
  • VMAX 43.20km/h
  • Temperatura 12.3°C
  • HRmax 164 ( 86%)
  • HRavg 131 ( 68%)
  • Kalorie 1488kcal
  • Podjazdy 439m
  • Sprzęt Merida BigNine TFS 900 29er /2012/
  • Aktywność Jazda na rowerze

Od rana do wieczora

Wtorek, 24 marca 2015 · dodano: 24.03.2015 | Komentarze 2

Jakoś dzisiaj się tak złożyło, że rower towarzyszył mi od samego rano do wieczora. W sumie wszystko wyszło bardzo fajnie, bo wszędzie udało mi się zdążyć i wszystko załatwić. Przy okazji przejechałem kilkadziesiąt kilometrów i pokonałem kilka segmentów. To co wczoraj mi za bardzo nie wyszło dzisiaj zostało zrealizowane. Podjazd przy ulicy nasypowej został pokonany z odpowiednią prędkością. Teraz czekam na atak naszego "minikoksika - leszczyka" :) Mam nadzieję, że zdążył się nacieszyć pierwszym miejscem na segmencie. W tej chwili ma troszkę czasu na odzyskanie "koszulki w czerwone kropki" chociaż chyba i tak mu się należy za notoryczne zdobywanie "korony północy"! 
Rano droga do pracy jak zwykle, może troszkę lepiej niż zwykle ponieważ rano było bardzo przyjemnie. Temperatura około 5-6° oraz prawie nieodczuwalny wiatr. Około 10tej musiałem wyskoczyć do Coolbike. Dzięki uprzejmości Pawła z serwisu miałem przejrzany amortyzator na miejscu. Tak naprawdę powinienem zrobić to wcześniej. Merida ma przejechane 12 300 km, a amortyzator przez ten czas kompletnie nie był dotykany. Ostatnio coś czułem, że był odrobinę za miękki nawet gdy był zablokowany. W czasie gdy Paweł zajmował się moim sprzętem ja miałem niewątpliwą przyjemność pojeździć chwile jego Giantem XTC. Wrażenie jakie na mnie wywarł ten rower jest nie do opisania. Szczególnie zachwycony byłem napędem. Niby standardowy 2x10 XT z manetkami XTR ale chodzi jak złoto. Zmiana przełożeń jest fantastyczna (to pewnie zasługa manetek). Zdziwiła mnie również kultura pracy napędu. Wszystko funkcjonowało jak w świetnie wyregulowanej szosie! Drugi ogromny plus to rozmiar i geometria ramy. Mimo, że siedziałem na tym rowerze krótko i po raz pierwszy poczułem się "jak w domu". Coś czuję, że "polowanie" czas zacząć! :) Część "gratów" z Meridy pewnie znalazłoby zastosowanie w nowym sprzęcie. Merida w stanie spoczynku zostałaby rowerem zimowo-zakupowym :) Przyszłość pokaże. 
Po serwisie do pracy, a po pracy spotkanie z Krzyśkiem i jazda na ping-ponga ;) Troszkę dookoła ale trafiliśmy. Na Owocowej Krzysiek pokazał mi jak powinno się pokonywać podjazdy. To co zrobił w pierwszej chwili przypomniało mi odejścia Grześka na ustawce ;)
Później pojechaliśmy już spokojnie zmierzyć się z segmentem na Nasypowej. Tutaj już było bardziej równo (zobaczymy wyniki jak Krzysiek wrzuci dane). Następnie do domu po sprzęt i na ping-ponga przez Smolęcin, Warnik, Stobno na Mierzyn ;) Tutaj już pokazałem Krzyśkowi... plecy :) Czasami musiałem czekać aż złapie koło. W pewnym momencie zaczął mnie nawet wyzywać od "koksów" :)  
Dwie godzinki troszkę innego ruchu i o 20-tej znowu na rower. Pierwsza chwila była nie za przyjemna. Ciuchy nie zdążyły wyschnąć i były mokre i zimne. Na szczęście po chwili na ciele ogrzały się. Osiem kilometrów do domu na lampce pokonane dość żwawo. 
Dzisiaj nie było zmiłuj :) Poruszałem się troszkę. 1500 kcal spalone na rowerze z 500 na pp... Daje dobry wynik ;)
 

Dobry sklep i świetny serwis - zawsze wychodzę stąd zadowolony - coolbike.pl
 

  • Dystans 44.68km
  • Czas 01:58
  • VAVG 22.72km/h
  • VMAX 43.40km/h
  • Temperatura 9.8°C
  • HRmax 154 ( 81%)
  • HRavg 122 ( 64%)
  • Kalorie 890kcal
  • Podjazdy 290m
  • Sprzęt Merida BigNine TFS 900 29er /2012/
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nu Leszczczyk pogodi!

Poniedziałek, 23 marca 2015 · dodano: 23.03.2015 | Komentarze 2

Nu Leszczyk ja Ci jeszcze pokażę! :) Tymi znanymi pewnie wszystkim słowami muszę się dzisiaj wytłumaczyć. 
Kolejny tydzień rozpoczęty dojazdem do pracy. Jak powiedziała mi dzisiaj koleżanka z pracy "rano było rześko", ja bym znalazł inne określenie na poranną temperaturę ale nie wypada używać niecenzuralnych słów (nie wiadomo kto to czyta ;)) Po pracy miało się znacznie ocieplić i chyba się ociepliło, jednak chłodny wiaterek wiejący prosto z zachodu przypominał mi co chwilę, że dopiero zaczęła się wiosna. Aby zbytnio się nie nadwyrężać na dzisiaj założyłem plan minimum. Pokonać znanego wszystkim Leszczyka na segmencie, który to sam ustanowił. Najpierw dał mi przez chwilę prowadzić aby później podstępem udać się cichaczem na ul. Nasypową i dołożyć mi w du... 7 sekund na 250 metrach podjazdu. Na ten "policzek" riposta miała być dzisiaj... Może by i była jednak tym razem du... dał znowu Garmin. Dla odmiany tym razem "pięćsetka" mnie zawiodła. Myślałem, że to domena "tysiączki" ale widzę, że trend jest ogólny i obydwa w tym temacie mają wiele za uszami. Tak przy okazji Owocowej też mi nie wykrył... dziwne, może to jest problem Connecta, a nie urządzeń? No dobra, w każdym bądź razie Nasypową będę odwiedzał do tej pory aż Garminy lub Connect się zlitują nade mną i zaliczą mi lepszy czas.
Zaliczyłem sobie za to inny podjazd, do którego drogę wskazał Grzesiek. Bardzo fajny podjazd po polbruku w Kurowie. Krótki i intensywny. Jedyny problem to dojazd do tego miejsca. Nie ważne skąd by się jechało czy od skrzyżowania 13tki przy Smętowicach czy od Ustowa droga jest tak samo fatalna. Pojechać tam szosą można by było za karę... Po zaliczonym podjeździe przez chwilę mnie kusiło aby pojechać na Bielika. Jednak pomyślałem, że zostawię to sobie na... później ;)
 
  
Fajniutki podjazd
 
Udało mi się nawet tym razem nagrać filmik z podjazdu :) (jeszcze fajniejszy filmik znajduje się na samym końcu wpisu - POLECAM) 
   
     
 

Dla chcących sobie powspominać jeden z epizodów :) Polecam, każdy się uśmiechnie :)
 


Kategoria DDP, do 50 km, solo


  • Dystans 47.97km
  • Teren 10.00km
  • Czas 02:14
  • VAVG 21.48km/h
  • VMAX 39.50km/h
  • Temperatura 8.5°C
  • HRmax 161 ( 84%)
  • HRavg 121 ( 63%)
  • Kalorie 1047kcal
  • Podjazdy 206m
  • Sprzęt Merida BigNine TFS 900 29er /2012/
  • Aktywność Jazda na rowerze

Technika synku....

Środa, 18 marca 2015 · dodano: 18.03.2015 | Komentarze 7

Po raz kolejny uświadomiłem sobie, że jestem totalnym technicznym analfabetą. Jeśli dojedzie do tego jeszcze strach przed upadkiem mamy komplet... Muszę coś z tym zrobić albo omijać wszelkie przeszkody szerokim łukiem. Dosłownie wszystkie. Trudności i strach wzbudzają we mnie zarówno krawężniki jak i szyny (tory), zjazdy i podjazdy, muldy i wszelkiego rodzaju dziury. Najlepiej gdybym mógł jeździć tylko i wyłącznie po równiutkim asfalcie. Wtedy mogę jechać długo i namiętnie :) 
Dzisiaj dałem takiego "czadu", że zrobiło mi się najzwyczajniej na świecie wstyd. Bo jak inaczej powiedzieć o nie podjechaniu jednego z podjazdów w Parku Kasprowicza. Podjazd dość stromy z luźnymi drobnymi kamieniami. Przed podjazdem popełniam pierwszy błąd. Najmniejsza zębatka z przodu powoduje, że każde nawet najlżejsze naciśnięcie na pedały przekazuje za dużo siły na koło. Złe rozłożenie ciężaru na moim za dużym rowerze powoduje, że w połowie podjazdu tylne koło łapie przyczepność "co jakiś czas". Takie szarpanie powoduje, że nie mogę złapać odpowiedniego rytmu, a przy okazji równowagi. Mimo, że nie wkładam specjalnie wysiłku w ten podjazd muszę zrezygnować z dalszego jego podjeżdżania. Na szczęście w odpowiednim momencie (chyba ostatnim) udaje mi się wypiąć i zejść z roweru. W tym czasie nasz "góral" Leszczyk podjeżdża na sam szczyt! Brawo on - lipa ja!
Po tym nieudanym podjeździe pomyślałem, że poprawię sobie odrobinę humor atakując założony wczoraj przez Piotra segment w Connecie - Różanka_uphill. Poszło mi raczej dobrze, z wykresu czytam, że cały krótki segmencik pokonany został z prędkością grubo powyżej 30 km/h. Niestety tym razem zawiódł "superwypierdziany" Garmin Edge, który nie zaliczył tego segmentu, tak jak i kilku następnych (m.in. po raz pierwszy przejechanego Miodowa_las). Ehhhh... no cóż jak się nauczę jeździć w terenie pojadę tam raz jeszcze ;P
Ostatnio jest moda na zdjęcia z krokusami, więc korzystając z przewodnictwa Piotra, który okrężnymi drogami poprowadził nas w te okolice również ja stałem się posiadaczem banalnego zdjęcia z krokusami... Wystarczy tych żali na dziś ;) Czas znaleźć jakieś filmiki na temat podstaw techniki jazdy w terenie ;P
 

Syrenka cała w krokusach
 
PS. Miał być jeszcze fajny film obrazujący przygodę jaką mieliśmy z szosowcami... niestety okazało się... że znowu jak się coś dzieje mam wyłączoną kamerę... :(
   
  

Kategoria DDP, do 50 km


  • Dystans 27.90km
  • Czas 01:17
  • VAVG 21.74km/h
  • VMAX 36.10km/h
  • Temperatura 13.2°C
  • HRmax 144 ( 75%)
  • HRavg 120 ( 63%)
  • Kalorie 608kcal
  • Podjazdy 176m
  • Sprzęt Merida BigNine TFS 900 29er /2012/
  • Aktywność Jazda na rowerze

DDP - dźwigozaur

Wtorek, 17 marca 2015 · dodano: 17.03.2015 | Komentarze 1

Dzisiaj szybciutko z pracy do domu bo jak co wtorek przewidziany jest ping-pong. Dojazd na ping-poga jest logistycznie odrobinę skomplikowany więc darowałem sobie jeszcze dzisiaj tą "przyjemność". Pewnie wkrótce zdecyduję się na dojazd rowerem i wtedy moje trasy będą bardziej skomplikowane - przynajmniej we wtorki. Dla urozmaicenia powrotu przejechałem przez cmentarz i Ku Słońcu. Na Liczniku byłem dzisiaj 201.... To już chyba wszystko :)
A w pracy co? Ładujemy wagony :)
 
"Miałam dom
Gdzie to było
Tam, gdzie Odra Port
Dźwigozaurów rząd
Było tak niemożliwie nam
Nasączałeś mnie
Pewnością jak
Likierem biszkopt..."
 
Hey - Umieraj stąd
 
  
 

Dżwigozaur
 

Kategoria DDP, do 50 km


  • Dystans 40.52km
  • Czas 01:51
  • VAVG 21.90km/h
  • VMAX 59.50km/h
  • Temperatura 11.2°C
  • HRmax 145 ( 76%)
  • HRavg 116 ( 61%)
  • Kalorie 784kcal
  • Podjazdy 351m
  • Sprzęt Merida BigNine TFS 900 29er /2012/
  • Aktywność Jazda na rowerze

Znowu... do pracy

Poniedziałek, 16 marca 2015 · dodano: 16.03.2015 | Komentarze 3

Po bardzo udanym weekendzie w dobrym towarzystwie zaczęły się znowu zwykłe dojazdy do pracy. Może i dojazd był zwykły, oprócz tego, że wiało przeraźliwie ale w ostatni weekend miałem już okazję się przyzwyczaić to tego wiatru. Za to powrót z pracy był wyjątkowy. Wyjątkowy ze względu na to, że drogę wyznaczał nasz "pisarz-rowerzysta" Leszczyk :) Muszę przyznać, że droga podobała mi się choć miała jeden słaby punkt nad którym można byłoby popracować. Tym słabym punktem jest przedostanie się ze skrzyżowania Sowińskiego-Piastów do Ku Słońcu. Nieopatrznie wybraliśmy najbliższą "przeprawę" przez Piastów i wylądowaliśmy na koszmarnej ulicy Szwoleżerów. Chodnikiem nie da się przejechać, ponieważ na całej długości i szerokości ulicy stoją zaparkowane auta, jezdnia też kiepska dla roweru pokryta fajnie śliską kostką brukową. Później już było tylko lepiej. Muszę się przyznać, że po raz pierwszy jechałem drogą dla rowerów prowadzącą wzdłuż Ku Słońcu. Moim skromnym zdaniem rewelacja. Jeśli piesi nauczą się korzystać ze znajdującego obok chodnika będzie rewelacja. Piotr na liczniku dziś był 146 rowerzystą, ja natomiast zająłem zaszczytne 147 miejsce ;) Bardzo sprawnie przejechaliśmy przez Rondo Gierosa i po chwili meldujemy się na starcie segmentu "Taczaka". Co prawda jesteśmy na góralach ale na ddrce powinno być nie źle. Rozpędzam "Syrenkę" i po 2 min i 56 sekundach sprintu melduję się na końcu odcinka testowego. Jak się później okazało mój wynik dał mi 1. miejsce na tym segmencie ;) Potem już lajcik na Łukasińskiego i kolejne dwa segmenty o których się dowiedziałem po ich przejechaniu. Podobno "kultowa" nauczycielska przejechana została wręcz słabiutko. Nie będę się szczycił, że pokonałem tam Grześka, bo z analizy jego aktywności wynika, że tam to on... biegł ;P Pozostałe segmenty również słabo ale przynajmniej wiem już gdzie są i gdzie mam się poprawić :) Muszę popracować nad moją "piętą achillesową" czyli podjazdami. Plan już jest czas na jego realizację ;)
Zdjęcia z dzisiaj to nasz bohater dnia!
  

Człowiek renesansu - kolarz, pisarz, fotograf... Jakie talenty ukrywa jeszcze nasz Leszczyk?  
   

146 na liczniku... 
 
Kategoria DDP, do 50 km


  • Dystans 42.08km
  • Czas 01:46
  • VAVG 23.82km/h
  • VMAX 42.30km/h
  • Temperatura 7.5°C
  • HRmax 163 ( 85%)
  • HRavg 130 ( 68%)
  • Kalorie 942kcal
  • Podjazdy 234m
  • Sprzęt Merida BigNine TFS 900 29er /2012/
  • Aktywność Jazda na rowerze

Piątek 13. - Dojazd do pracy nr 13

Piątek, 13 marca 2015 · dodano: 13.03.2015 | Komentarze 2

Mogłoby się wydawać, że kumulacja tych trzynastek przyniesie jakiegoś wyjątkowego pecha lub wyjątkowe szczęście. Nie zdarzyło się jednak kompletnie nic... Chyba, że jako pech zaliczę nie zaliczony segment Przecław - Smętowice, który przejechałem dość żwawo licząc na poprawienie 4. miejsca w klasyfikacji. Tak "na oko" powinno być coś koło 30 km/h więc miejsce na segmencie powinno zostać poprawione mniej więcej o dwie pozycje. Jednak nie ma tego złego... Będzie zapewne nie jedna okazja aby zaliczyć ten segment. Może nawet jutro się zmobilizuję i zrobię jakiś mały "Tour de Segment" ;)
Zdjęcie na dzisiaj to.... w sumie sam nie wiem co to jest? Może ktoś coś podpowie... Stateczek podczas remontu został wypatrzony dzięki Piotrowi, który zabrał mnie w nowe rejony gdzie budowana jest spalarnia śmieci... 
 
 
Czarna Perła w remoncie? Gdzie jest Jack Sparrow?
  
Kategoria DDP, do 50 km, solo


  • Dystans 41.74km
  • Czas 01:46
  • VAVG 23.63km/h
  • VMAX 43.80km/h
  • Temperatura 10.8°C
  • HRmax 148 ( 77%)
  • HRavg 120 ( 63%)
  • Kalorie 823kcal
  • Podjazdy 316m
  • Sprzęt Merida BigNine TFS 900 29er /2012/
  • Aktywność Jazda na rowerze

DDP - wiosna?

Poniedziałek, 9 marca 2015 · dodano: 09.03.2015 | Komentarze 1

Przez dłuższą chwilę zastanawiałem się jaki tytuł dać na dzisiejszy wpis. W zasadzie oprócz masy przechodniów na drogach dla rowerów (o tym miał być wpis), oprócz mody na wyprowadzanie psów na ścieżkach czasem na smyczy, a częściej nie, oprócz kierowców którzy z uwielbieniem ścinają zakręty gdy widzą rower to tak naprawdę nic się wyjątkowego nie stało.
Zdecydowanie przyjemniejszy będzie temat pogody. Wczoraj było super cieplutko chociaż troszkę wietrznie, dzisiaj z kolei było odrobinę chłodniej ale za to wiało mniej. Zarówno wczoraj i dziś wystarczyły dwie warstwy aby zapewnić komfort termiczny. Wczoraj koszulka termo oraz bluza z windstopperem (ale nie ocieplana), dzisiaj wystarczyła koszulka termo i bluza termo. W powietrzu czuć wiosnę, to cieszy. Aby moja "syrenka" poczuła się odrobinę wiosennie zafundowałem jej myjnię. Po tygodniu jeżdżenia w każdych warunkach do pracy aż prosiła się o mycie :)
Jazda iście wiosenna. Średni puls 120 ud/min i nawet gdy bardziej się starałem nie za bardzo chciał podskoczyć. Kadencja i prędkość również wiosenna, jazda emerycka ;) Jutro króciutko, do pracy i z pracy, troszkę odpoczniemy :)   
       
 Będziesz czyściutka Syrenko :) Jak wiosna to i porządki
  
  
   
Kategoria DDP, do 50 km, solo


  • Dystans 41.61km
  • Czas 01:55
  • VAVG 21.71km/h
  • VMAX 49.00km/h
  • Temperatura 7.6°C
  • HRmax 144 ( 75%)
  • HRavg 119 ( 62%)
  • Kalorie 800kcal
  • Podjazdy 368m
  • Sprzęt Merida BigNine TFS 900 29er /2012/
  • Aktywność Jazda na rowerze

DDP - slow

Piątek, 6 marca 2015 · dodano: 06.03.2015 | Komentarze 6

Gdyby mi się chciało tak jak mi się nie chciało to bym dziś wygrał każdy wyścig. Wstając rano wiedziałem, że nie będzie to mój dzień. Nawet wyjście do pracy celebrowałem dzisiaj wyjątkowo długo. Potem droga do pracy zajęła mi wyjątkowo dużo czasu. Doszło do tego, że na miejsce dojechałem równo o ósmej. Dzień w pracy dostosował się do pogody za oknem, był zwyczajnie szary i nijaki. Jedynym promykiem, który w pewnym sensie uatrakcyjnił dzień był pobyt w szczecińskim porcie ogromnego dźwigu pływającego Maja. Udźwig na haku głównym tego żurawia pływającego to gigantyczne 330 ton, drugi hak pomocniczy to kolejne 100 ton. Łącznie ten kolos może udźwignąć Piramidę Cheopsa. Dodatkowo na swoim niewielkim pokładzie może przewodzić ładunki o wadze 800 ton, czyli teoretycznie mógłby do Szczecina przywieźć nam dwie Takie piramidy :) "Maja" to największy dźwig pływający w Polsce. Na co dzień "stacjonuje" w Gdyni. Do 2011 roku w Szczecinie mieśmy odrobinę mniejszy dźwig pływający o udźwigu 200 ton, który nosił równie wdzięczne imię "Gucio". Niestety dźwig został sprzedany przez właściciela firmę ZUŻ. Wkrótce potem sama firma ZUŻ, która była już na progu upadłości została sprzedana nowemu, niemieckiemu właścicielowi.
"Maja" nie przypłynęła jedynie się pokazać. W trakcie pobytu w Szczecinie między innymi załadowała na statek ogromną konstrukcję stalową. W tej chwili "Maja"płynie do Świnoujście gdzie w weekend zostanie przeprowadzona skomplikowana operacja wydobycia z kanału portowego zatopionego w połowie lutego holownika Kuguar. Holownik waży "jedynie" 175 ton więc nie powinien być problemem dla "Mai". Operacja wydobycia pewnie będzie bardzo ciekawa. Niestety nie wiadomo kiedy dokładnie zostanie ona przeprowadzona. Termin wydobycia holownika zależy od wielu czynników w tym szczególnie od pogody.

Porównanie do wagi piramidy było zbyt pochopne, dziękuję za zwrócenie uwagi ;) Co ma 300 ton i przemówi do wyobraźni? :)
 

Żuraw pływający "Maja"     
    

Kategoria DDP, do 50 km, solo


  • Dystans 65.44km
  • Czas 02:44
  • VAVG 23.94km/h
  • VMAX 41.20km/h
  • Temperatura 6.3°C
  • HRmax 149 ( 78%)
  • HRavg 124 ( 65%)
  • Kalorie 1177kcal
  • Podjazdy 407m
  • Sprzęt Merida BigNine TFS 900 29er /2012/
  • Aktywność Jazda na rowerze

DDP - plus coś więcej

Czwartek, 5 marca 2015 · dodano: 05.03.2015 | Komentarze 0

Kilometry same się nie zrobią i moimi czterdziestkami po pracy raczej nie uda mi się wykonać założonego planu. W związku z tym raz na jakiś czas muszę zrobić coś więcej niż te czterdzieści. Wydawało mi się, że dzisiaj będzie dobry dzień na dokręcenie czegoś więcej. Norweg zapowiadał, że nie będzie padać, wyjdzie słońce, a wiatr osłabnie. Coś chyba źle spojrzałem, bo w Niemczech jechałem świeżo po opadach, wiało jak cholera, a słońca było tyle co kot napłakał. Co prawda jak wracałem z pracy to nawet się cieszyłem bo sprawdzalność prognozy wydawała się 100%. Jednak tak było tylko do granicy. Już zjazd płytami z Ladenthin do Lebhen uświadomił mi, że łatwo nie będzie. Patrząc na zasuwające wiatraki miałem strach w oczach... co będzie dalej. Co ciekawe wiatraki kręciły się w różnych kierunkach. To znaczy nie w jednym skupisku tylko bardziej skupiska wiatraków kręciły się w innych kierunkach. Modliłem się abym w końcu trafił na wiatr w plecy. Moje modły zostały wysłuchane za Krackow. Od Krackow do Nadrensee wiatr w plecy. Mogłem odsapnąć, bo wcześniejszej walce. Oprócz wiatru miałem dzisiaj średnią przyjemność jazdy od Rosówka do stacji Lotos, gdzie zaczyna się DDRka. Na tym odcinku samochody przejeżdżające "na gazetę" to standard. Piotrek pisze, że ZPL to stan umysłu. Dołożę do tego ZGR, to też stan umysłu ;) 
Dla odmiany postanowiłem dziś pojeździć z kamerą na kasku. Przyznam się, że efekty "filmowe" raczej słabe. Kamera bardziej trzęsie się niż na kierownicy, szczególnie to widać na dziurach w mieście. Do tego jest dość ciężka i jazda z nią na kasku nie jest zbyt komfortowa na dłuższą metę. Tutaj zdecydowanie wygrywa sporo lżejsze GoPro.
  

Piękne Miasto Szczecin
 
(FILM)
 
Kategoria 50 - 100 km, DDP, solo