Info
Ten blog rowerowy prowadzi lenek1971 z miejscowości Warzymice. Od marca 2012 mam przejechane łącznie 33614.55 kilometrów.Więcej o mnie.
2016
2015
2014
2013
2012
Moje rowery i nie tylko
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2016, Kwiecień2 - 0
- 2016, Marzec21 - 33
- 2016, Luty10 - 8
- 2016, Styczeń11 - 9
- 2015, Grudzień16 - 33
- 2015, Listopad5 - 6
- 2015, Październik22 - 66
- 2015, Wrzesień24 - 36
- 2015, Sierpień23 - 48
- 2015, Lipiec14 - 45
- 2015, Czerwiec19 - 52
- 2015, Maj24 - 74
- 2015, Kwiecień19 - 96
- 2015, Marzec19 - 61
- 2015, Luty16 - 46
- 2015, Styczeń12 - 56
- 2014, Grudzień6 - 17
- 2014, Listopad7 - 19
- 2014, Październik6 - 28
- 2014, Wrzesień10 - 32
- 2014, Sierpień15 - 44
- 2014, Lipiec13 - 32
- 2014, Czerwiec15 - 27
- 2014, Maj20 - 42
- 2014, Kwiecień16 - 18
- 2014, Marzec18 - 23
- 2014, Luty13 - 13
- 2014, Styczeń14 - 15
- 2013, Październik4 - 1
- 2013, Wrzesień7 - 4
- 2013, Sierpień5 - 1
- 2013, Lipiec13 - 19
- 2013, Czerwiec18 - 30
- 2013, Maj12 - 22
- 2013, Kwiecień13 - 18
- 2013, Marzec6 - 17
- 2013, Luty6 - 1
- 2013, Styczeń2 - 2
- 2012, Październik3 - 0
- 2012, Wrzesień6 - 7
- 2012, Sierpień10 - 6
- 2012, Lipiec15 - 2
- 2012, Czerwiec7 - 0
- 2012, Maj8 - 0
- 2012, Kwiecień11 - 4
- 2012, Marzec12 - 3
Wpisy archiwalne w kategorii
50 - 100 km
Dystans całkowity: | 13358.76 km (w terenie 761.50 km; 5.70%) |
Czas w ruchu: | 528:19 |
Średnia prędkość: | 25.29 km/h |
Maksymalna prędkość: | 65.40 km/h |
Suma podjazdów: | 82932 m |
Maks. tętno maksymalne: | 181 (101 %) |
Maks. tętno średnie: | 188 (93 %) |
Suma kalorii: | 293591 kcal |
Liczba aktywności: | 207 |
Średnio na aktywność: | 64.54 km i 2h 33m |
Więcej statystyk |
- Dystans 72.47km
- Czas 02:43
- VAVG 26.68km/h
- VMAX 43.40km/h
- Temperatura 2.7°C
- HRmax 146 ( 76%)
- HRavg 123 ( 64%)
- Kalorie 1292kcal
- Podjazdy 230m
- Sprzęt Focus Izalco Team SL 2.0 2014
- Aktywność Jazda na rowerze
Właśnie tyle mi brakowało
Niedziela, 22 lutego 2015 · dodano: 22.02.2015 | Komentarze 2
Właśnie około 70 kilometrów brakowało mi abym dobił do 700 km przejechanych w lutym. Do końca miesiąca zostało jedynie 6 dni, a do założonego celu pozostało jeszcze 300 km. Będzie ciężko i może się nie udać. Broni w każdym bądź razie nie składam. Od jutra regularna jazda do pracy rowerem bez względu na pogodę. W poniedziałek i wtorek będzie problem aby dokręcić coś ekstra. Jednak od środy można coś dorzucić do trasy "pracowej". No i liczymy na łaskawą sobotę. Jeśli się nade mną zlituje to na koniec miesiąca jakąś setkę będzie można zrobić i tym sposobem załatwić realizację celu.Co do dzisiejszego wyjazdu to muszę się przyznać do pewnego deja vu. Kiedyś miałem to samo co dzisiaj. Za żadne skarby nie mogłem złapać pełnego oddechu i zmusić serducho do tego aby zaczęło pompować krew bardziej intensywnie. Średnie tętno 123 ud/min i maksymalne 146 ud/min mówią wszystko. Nawet gdy chciałem coś mocniej podjechać to już po chwili brakowało powietrza i odcinało mnie. Więc darowałem sobie te próby i spokojnie przejechałem dystans. Przy okazji po raz pierwszy pojechałem drogą łączącą Mewegen z Bock. Wąska, równiutka asfaltowa droga z kilkoma hopkami. Zawsze jakieś urozmaicenie, tym bardziej, że nie lubię odcinka Plowen - Blankensee.
Pogoda dzisiaj zmobilizowała wielu rowerzystów i kolarzy. Widziałem sporo szos, jadących głównie parami. To chyba znak, że sezon rozpoczął się na dobre ;)
Foczka
Kategoria 50 - 100 km, solo
- Dystans 61.30km
- Czas 02:22
- VAVG 25.90km/h
- VMAX 55.80km/h
- Temperatura 8.1°C
- HRmax 159 ( 83%)
- HRavg 131 ( 68%)
- Kalorie 1272kcal
- Podjazdy 375m
- Sprzęt Focus Izalco Team SL 2.0 2014
- Aktywność Jazda na rowerze
No to sobie nagrabiłem
Sobota, 21 lutego 2015 · dodano: 21.02.2015 | Komentarze 6
Plany na dzisiaj nie były zbyt ambitne. W zasadzie to wcale nie chciało mi się jeździć. Jednak w końcu po dwunastej przemogłem się i ruszyłem. Wracając do planów to jedynym celem na dzisiaj miało być poprawienie wg mnie słabego, dziewiątego miejsca na segmencie Grambow - Linken. Wiatr był sprzyjający więc nie pozostało nic innego jak spróbować się troszkę poprawić.Zanim dojechałem jednak do Grambow musiałem pokonać ponownie podjazd pod Warnik. Po raz drugi z rzędu zostałem porządnie wymęczony na tym segmento-podjeździe. Czas przejazdu pierwszych 10 km - 28 minut mówi wszystko za siebie. Dojechałem do Schwannenz i zrobiłem coś czego nie miałem robić. Przejechałem segment Schwennenz - Grambow. Nie miałem tego robić bo chciałem na swój główny cel wjechać wypoczęty. Niestety skusiłem się i przejechałem go w czasie 2:47,4 czyli o ponad minutę lepiej niż mój najlepszy czas i tylko 2 sekundy gorzej od najlepszego czasu na tym segmencie, który oczywiście należy do Grześka (co nie dziwi). Odrobinę zmęczony dojechałem do Grambow i zaatakowałem z biegu kolejny segment. W to co zobaczyłem później długo nie mogłem uwierzyć. Segment Grambow - Linken przejechany w 5:11,8... nie będę pisał o ile poprawiłem swój czas. Napiszę tylko, że poprawiłem najlepszy czas segmentu - oczywiście należący do Grześka o 25 sekund. Średnia prędkość na tym odcinku wyniosła 41,22 km/h!
No to sobie pomyślałem, że plan wykonany z nawiązką i z czystym sumieniem mogę wrócić do domu. Z radości postanowiłem wrócić troszkę naokoło, przez Krackow. Przejeżdżając przez Glasow Garmin zasygnalizował kolejny segment. Nigdy jeszcze nie jechałem tą drogą więc postanowiłem się skusić. Ruszyłem bez przekonania. Przez większość odcinka miałem 3-7 sekund straty do lidera segmentu, można oczywiście zgadywać kto nim był...:) Nikt się nie pomylił. Liderem oczywiście był Grzesiek. Na hopkach pogodziłem się, że nie mam z nim szans. Tym większe było moje zdziwienie gdy przewaga zaczęła topnieć i to ja zyskiwałem cenne sekundy. To jeszcze bardziej zmotywowało mnie do walki. Skutecznie zmobilizowało, bo segment został przejechany o 4 sekundy szybciej niż lider ;) Przypadkowo zahaczony segment Grześka i znowu udało się przejechać go szybciej. Chyba tym sposobem nagrabiłem sobie... ;)
Na deser zostawiłem sobie ostatni segment Nadrensee - Ladenthin. Nie liczyłem tu na jakieś spektakularne sukcesy, a jednak udało mi się poprawić swój dotychczasowy wynik o prawie dwie minuty. Z wynikiem 9:00,1 wskoczyłem na 3 miejsce w segmencie, którego liderem jest.... ups... nie jest to Grzesiek, saren86 z czasem 8:13,1! Grzesiek na tym segmencie jest dopiero 5!!! Wyprzedza go saren86, wober007, Bartek i ja ;) Podjazd pod oborę w Ladenthin pokonałem już na piekących nogach.
Muszę się przyznać, że nie spodziewałem się aż takich wyników. To kolejny element motywujący do jeszcze mocniejszej pracy.
Nadrensse
UPDATE
To nie jest żaden fake ani zabawa w fotoszopie :) To nieprawdopodobna historia :)
Na początek proponuję wpis i zrzut z 18.01.2015
Stan na 18.01.2015
Zrzut z 21.02.2015 ;) Niemożliwe stało się możliwe ;)
Kategoria 50 - 100 km, solo
- Dystans 56.46km
- Czas 02:26
- VAVG 23.20km/h
- VMAX 38.90km/h
- Temperatura 6.0°C
- HRmax 149 ( 78%)
- HRavg 122 ( 64%)
- Kalorie 995kcal
- Podjazdy 330m
- Sprzęt Merida BigNine TFS 900 29er /2012/
- Aktywność Jazda na rowerze
Wszystko na "nie"
Piątek, 20 lutego 2015 · dodano: 20.02.2015 | Komentarze 1
Zaczęło się od tego, że ciężko mi się było zebrać do wyjścia. Czekałem kilka godzin aby w końcu ruszyć. Powodów do NIE wyjścia znajdowałem mnóstwo. Raz było za zimno, drugi raz nie było zapowiadanego słońca, a jeszcze innym razem za mocno wiało. W końcu w samo południe klamka zapadła - ruszam. Raczej wolno i spokojnie. Myślę sobie - rozgrzeję się i będzie lepiej... Niestety nie było lepiej, a wręcz przeciwnie było gorzej. Dwukilometrowy podjazd pod Warnik rozbił mnie kompletnie. Nie dość, że pod górkę to jeszcze pod "wicher". Wiatr wiał dokładnie z każdej strony, oczywiście pomijając wianie w plecy... Jak się okazało później, przez całą drogę jechało mi się dziś kiepsko. Nie wiem czym to było spowodowane? Pogoda, ciśnienie, a może zwykły dołek fizyczny? Gdybym dysponował przyciskiem "TELEPORT DO DOMU" pewnie bym go użył po kilku kilometrach. Dobrze, że nie ma takich przycisków. Bo wtedy nie docenialibyśmy jazdy w idealnych warunkach. Może jutro będzie lepiej? Zapowiada się iście wiosenna temperatura, bo ma być aż 10° C, choć dziś temperatura nie była najgorsza, bo przecież 6° C w zimie to niezły wynik. Jednak mimo tak wysokiej temperatury w trakcie jazdy założyłem drugą czapkę bo strasznie zmarzłem w głowę... Po raz pierwszy jechałem w dwóch czapkach i żałowałem tylko, że nie zabrałem Buffa z windstopperem i polarem. Następnym razem będę mądrzejszy.Za Plowen
Kategoria 50 - 100 km, solo
- Dystans 57.64km
- Czas 02:17
- VAVG 25.24km/h
- VMAX 46.00km/h
- Temperatura 5.8°C
- HRmax 169 ( 88%)
- HRavg 137 ( 72%)
- Kalorie 1411kcal
- Podjazdy 415m
- Sprzęt Merida BigNine TFS 900 29er /2012/
- Aktywność Jazda na rowerze
Premiera DDP z niespodzianką
Czwartek, 19 lutego 2015 · dodano: 19.02.2015 | Komentarze 8
Na dzisiaj miałem zaplanowaną inaugurację "DDP". Tylko raz do tej pory przyjechałem rowerem do pracy. Zawsze wybierałem auto. Tym razem wszystkie argumenty wskazują na to aby do pracy jeździć rowerem. Postanowiłem sprawdzić jak to będzie wyglądało w praktyce. Od razu zdradzę, że Dojazd Do Pracy na rowerze jest w porządku. Przyznam się, że obawiałem się jazdy po mieście. Zazwyczaj jeżdżę przecież pustymi drogami w Niemczech gdzie kierowca omija rower jadący w tym samym kierunku szerokim łukiem. Jednak nie było tak źle jak się spodziewałem. Kierowcy zatrzymywali się na przejazdach dla rowerów aby mnie przepuścić i nikt nie trąbił dziś na mnie. Choć raz zasłużyłem na ostry %$#&*.No dobrze, zacznijmy od początku. Nie wiem czy to było spowodowane niepokojem przed jazdą ale dzisiaj spałem wyjątkowo czujnie. Pobudka miała być o 6-tej, jednak budząc się co chwila od 5-tej wstałem przed czasem. Szybka kawa, bułka, prysznic i przed siódmą byłem gotowy do wyjazdu. Tutaj pierwszy znak zapytania... co, jak i kiedy jeść? Pomyślę później.... Ok 7 ruszam do pracy. Pierwsze kilometry wyjątkowo sprawnie. Ruch znikomy i żadnych kłopotów z autami. Tak dojeżdżam w okolice CH Molo. Na horyzoncie widzę rower. Myślę sobie, spokojnie dam radę go dogonić. Gdy tylko się odrobinę zbliżyłem już wiedziałem, że łatwo nie będzie. Poznałem białe błotniki i czarno-biały strój. To musiał być "ON"! Jeśli "ON" jedzie przed tobą to zapomnij, że go złapiesz... chyba, że masz szczęście jak ja :) Musiał zwolnić na światłach, choć pierwsze dwa pokonał przy... ups... na trzecim "GO" złapałem! :) Ufff, kosztowało mnie to kilka mocniejszych nacisków na korbę, ale warto było - wreszcie mogłem z "NIM" pojechać! Przez chwilę jedziemy równo i rozmawiamy. Jednak to nie trwa długo, wjeżdżamy na asfalt na Narutowicza, dość szybko a "ON" znika tak jak ja bym stał!!! Tak przecież nie można... :( Na szczęście drugi raz tego dnia mam farta. Rozkopana Potulicka i piesi zajmujący cały chodnik umożliwiają mi dotarcie do "NIEGO". Znowu jedziemy razem. Owocowa, przy dworcu w dół wjeżdżamy na rondo Kolumba / nab. Wieleckie. "On" pokazuje mi abym zwolnił, wskazując niebezpieczeństwo. Nie pomyślałem i wyprzedzam "GO"... Ten głupi ruch na szczęście nie skończył się tragicznie... Tramwaj jechał powoli, a ja zdążyłem uciec. Pierwsza nauczka... W mieście oczy dookoła głowy!
Żegnam się z "NIM" na nab. Wieleckim.
Po 28 minutach jestem w pracy. Całkiem dobry wynik. Kilka minut wolniej niż bym jechał autem... do jutra. Od poniedziałku wszystko się zmieni :)
O tym następnym razem....
"ON"
"JA"
Kategoria 50 - 100 km, solo, DDP
- Dystans 66.19km
- Czas 02:26
- VAVG 27.20km/h
- VMAX 48.00km/h
- Temperatura 4.7°C
- HRmax 154 ( 81%)
- HRavg 132 ( 69%)
- Kalorie 1357kcal
- Podjazdy 257m
- Sprzęt Focus Izalco Team SL 2.0 2014
- Aktywność Jazda na rowerze
Poprawki
Niedziela, 15 lutego 2015 · dodano: 15.02.2015 | Komentarze 2
Drugi z kolei wyjazd z cyklu "dopasowujemy" Focusa. Po pierwszych chwilach gdy podekscytowany byłem tym, że jestem posiadaczem tak bajeranckiego sprzętu przyszedł czas na wprowadzenie pierwszych poprawek w ustawieniach roweru. Jeszcze jesienią rower został ustawiony tak "mniej więcej". Nie miałem w zasadzie okazji go przetestować jesienią więc teraz podczas pierwszych, krótkich wiosennych wycieczek jest okazja dostroić rower. Na trenażerze ustawiłem jedynie wysokość siodełka. Jak się okazało podczas piątkowej jazdy konieczna była poprawka. Pół centymetra w dół i jest dobrze. Podczas piątkowego wyjazdu starałem się znaleźć odpowiednie ustawienie kąta nachylenia kierownicy. Jak się okazało jazda na dolnym chwycie była praktycznie nie możliwa, no może przesadziłem... Możliwa ale straszliwie niewygodna. Ustawienia delikatnie skorygowałem przed sobotnim wyjazdem. Po sobocie stwierdziłem, że kierownicy przyda się jeszcze kilka stopni pochylenia. Siodło na wysokość już w porządku ale przód musi być obniżony o 2-3 stopnie względem poziomu. Do tej pory było ustawione idealnie poziomo. Tak "dopasowany" wybrałem się na dzisiejszą wycieczkę. Z założenia miała być relaksująca. Żadnych segmentów, pościgów i takich tam. Już na "dzień dobry", w Warzymicach ruszyłem w pościg za rowerzystą, który przejeżdżał przez moją wioskę ;) Coś mi dziwnie przypominał z daleka Jamesa77 (czaro-biały strój i białe błotniki), jeśli to był on nic dziwnego, że go nie dogoniłem. Gdy już zbliżałem się aby zaatakować po raz ostatni i złapać koło na rondzie w Warzymicach rowerzysta pojechał na Stobno... Przez chwilkę miałem plan aby gonić dalej ale koniec końców odpuściłem ;) Grzecznie rozpocząłem wspinaczkę pod Warnik. Bez specjalnego wysiłku (dzięki korzystnemu wiatrowi) udało mi się wjechać w 5 min. Mimo, że za bardzo się nie spinałem z wiatrem jechało się na tyle dobrze, że w Locknitz zameldowałem się po 50 minutach. Za Locknitz miałem rozterkę... jechać na Bock czy do Grunhof. Dojeżdżając do zakrętu wybrałem opcję nr 2. Spokojnie Grunhof, Pampow i Blankensee. W drugą stronę jechało się gorzej choć nie beznadziejnie. W planach miałem jeszcze postój na herbatę ale z postoju również zrezygnowałem. Po dwóch i pół godzinie jazdy dojechałem zadowolony do domu. Teraz już odpoczynek na 100%. Dzień wolny w poniedziałek, a od wtorku bieganie ;)Gdzieś w trasie...
Kategoria solo, 50 - 100 km
- Dystans 77.15km
- Czas 02:52
- VAVG 26.91km/h
- VMAX 56.80km/h
- Temperatura 2.9°C
- HRmax 159 ( 83%)
- HRavg 136 ( 71%)
- Kalorie 1644kcal
- Podjazdy 421m
- Sprzęt Focus Izalco Team SL 2.0 2014
- Aktywność Jazda na rowerze
Po segmencik
Sobota, 14 lutego 2015 · dodano: 14.02.2015 | Komentarze 2
Oglądając wczoraj segmenty z Garmin Connect znalazłem bardzo nie doszacowany segment. Segment pomiędzy Nadrensee, a Krackow przejechałem 22 września w czasie 10 min i 1 sekundy. Dystans segmentu to 4,79 km. Wynik z września dawał mi 6 pozycję ze średnią 28,63 km/h. Dzisiaj postanowiłem, że poprawię troszkę ten czas i wyprzedzę chociaż Lecha, który był o jedno miejsce przede mną. Dojechałem do Nadrensee bardzo spokojnie choć czas miałem nie najgorszy. Chwilę przed rozpoczęciem segmentu naciskam mocniej na pedały i już na starcie zyskuję 3-4 sekundy. Pokonuję kolejne metry i przewaga nad moim najlepszym wynikiem rośnie. Jestem przekonany, że uda mi się poprawić wynik z września. Jednak nie odpuszczam i stale powiększam przewagę. Pod koniec segmentu puls skacze jak szalony, a moja przewaga rośnie do prawie 2 minut. Do końca segmentu dojeżdżam z wynikiem 8 minut i 9 sekund. Swój najlepszy czas poprawiłem o 1 i 58 sekund. Tym razem średnia odcinka to 35,18 km co dało mi 3 miejsce zaraz za terminatorami Jamesem77 (7:28,6 - 38,42 km/h) i Woberem007 (7:34,9 - 37,88 km). Jak widać do chłopaków brakuje mi sporo, ale i tak jestem zadowolony z miejsca na podium. Nad kolejnym miejscem mam 5 sekund przewagi.Muszę się przyznać, że troszkę mnie kosztował ten sprint. O ile jeszcze kilkanaście następnych kilometrów pokonałem względnie dobrze to sam dojazd do domu był już koszmarem. Drewniane nogi nie chciały współpracować i buntowały się przy najmniejszym pagórku. Choć średni puls na to nie wskazuje brakowało mi również oddechu. Prawdopodobnie w ostatnim tygodniu troszkę za dużo było tej aktywności. Czas chyba zwolnić odrobinę i dać odpocząć nogom.
Ciekawostka na dzisiaj to prędkość maksymalna, na którymś ze zjazdów udało mi się rozpędzić Foczkę do 56,8 km/h :)
Do Grambow
Kategoria solo, 50 - 100 km
- Dystans 50.42km
- Czas 02:00
- VAVG 25.21km/h
- VMAX 50.40km/h
- Temperatura 0.0°C
- HRmax 160 ( 84%)
- HRavg 140 ( 73%)
- Kalorie 1378kcal
- Podjazdy 265m
- Sprzęt Focus Izalco Team SL 2.0 2014
- Aktywność Jazda na rowerze
Oczekiwania kontra rzeczywistość
Piątek, 13 lutego 2015 · dodano: 13.02.2015 | Komentarze 2
Dzisiaj właśnie nastał się dzień w którym rozjechały się moje oczekiwania w stosunku do rzeczywistości.Specjalnie na ten dzień wziąłem dzień wolny. W planach było oddanie auta na przegląd, bieganie i jazda rowerem. W sumie udało mi się prawie wszystko zrealizować więc nie powinienem się czepiać... Niestety zarówno bieganie jak i jazda rowerem była nie taka jak oczekiwałem. Zacznę od samego początku... tak jak to powinno być. Jako, że serwis Forda znajduje się niedaleko Warzymic postanowiłem oddać auto na przegląd i przybiec spokojnie do domu. Samochód o 8 zostawiłem na przeglądzie i tak jak założyłem przebiegłem 2,6 km. Zajęło mi to 15 minut więc w granicach normy. Drugie 2,6 km miałem zrobić przy odbiorze. Wróciłem do domu i rozpocząłem przygotowania Focusa do tegorocznego debiutu. Przygotowanie polegało na wymianie dotychczasowych, delikatnych opon Schwalbe One na bardziej "pancerne" Continental Grand Prix 4Season w rozmiarze 700x25c. Prognozy przewidywały słońce i temperaturę około 5 stopni. Temperatura podawana jest w cieniu więc spodziewałem się bardzo wiosennego dnia. Wyczekałem do południa... i słońce dalej nie wyszło. Nie chciałem już czekać więc wyjechałem z domu. Muszę się przyznać, że dawno tak się nie pomyliłem w ubiorze. Było mi najzwyczajniej zimno. Zamiast ogrzewającego powietrze słońca znalazłem za to "orzeźwiający" delikatny wiatr, który sprawiał, że z faktycznej temperatury 0° robiło się -3 lub -4... Jechało mi się fatalnie.
Oczekiwałem, że po przesiadce na nową szosę zaraz zacznie się szybka, lekka i przyjemna jazda. Jak się okazało nie była ona ani lekka ani przyjemna, a najgorsze, że była najzwyczajniej wolna. Średnia z jaką przejechałem te 50 km była dobra na spokojną wycieczkę Meridą. Oczekiwania i rzeczywistość w tym temacie rozjechały się w przeciwnych kierunkach. Wróciłem zmarznięty i wkurzony, nie miałem już ochoty na bieganie. Skorzystałem z uprzejmości koleżanki, która zawiozła mnie pod sam salon :)
Plusem (zawsze trzeba jakiś znaleźć) były nowe fotki Focusa, który już został (chyba) całkowicie "uzbrojony". Temat nowych kół został odłożony na nieokreśloną przyszłość. Zobaczymy jak się sprawdzą seryjne koła?
Foczka kompletna
Kategoria 50 - 100 km, solo
- Dystans 77.70km
- Czas 03:28
- VAVG 22.41km/h
- VMAX 50.90km/h
- Temperatura -0.1°C
- HRmax 161 ( 84%)
- HRavg 131 ( 68%)
- Kalorie 1851kcal
- Podjazdy 367m
- Sprzęt Merida BigNine TFS 900 29er /2012/
- Aktywność Jazda na rowerze
Bałwan
Niedziela, 1 lutego 2015 · dodano: 01.02.2015 | Komentarze 1
Wtopiłem się w otoczenie i zostałem "Bałwanem dnia". Dlaczego? Już wyjaśniam :) Pierwszy krok to rzut oka na ślad z mojego dzisiejszego przejazdu. No i co tu widzimy? Z Locknitz do Warzymic 77,7? Kilometrów? Czyżby pod wpływem mrozu droga aż tak się wydłużyła? No nie przecież pod wpływem zimna droga się kurczy (tak jak zresztą pewna część ciała u faceta) ;) Czyżbym wpadł na "genialny" pomysł aby pokonać trasę tą trasę 3 razy? Na wszystkie pytania odpowiedź brzmi NIE. Odpowiedź jest bardzo banalna. GPS jeden BAŁWAN włączył dopiero w Locknitz, po przejechaniu 50 km. Plan na dzisiaj był bardzo fajny, choć wychodząc z domu dawałem sobie lekki margines na jego zmianę. Moja wycieczka miała być w pewnym sensie kontynuacją podróży sentymentalnych. Tak jak małą tradycją staje się pierwsza w roku wycieczka do Dobieszczyna tak samo chciałem podtrzymać tradycję lutowo-marcowo-kwietniowych wycieczek trasą Warzymice - Penkun - Locknitz - Warzymice. W zależności od wariantu jazdy trasa ta ma od 70 do 81 km. Pierwszy raz gdy przetarłem ten szlak w 2012 przejechałem 81 km, zrobiłem swoje pierwsze zdjęcie kota (w kwietniu leżały jeszcze resztki śniegu) i pewnie wypaliłem kilka fajek. Rok później już nie paliłem, przejechałem 70 km dlatego, że do Penkun przejechałem nowym skrótem pomijając Tantow. Tym razem przejechałem więcej o prawie 8 km niż w w 2014 roku i o 3 mniej niż 2013. Co ciekawe średnia przejazdu wszystkich trzech wycieczek to mniej więcej 22 km/h. Choć patrząc na zdjęcia widzę, że dzisiaj była najgorsza pogoda pośród wszystkich trzech przejazdów. 10° w 2014, 5° w 2013, a tym razem tylko 0° :)Wbrew wszystkim, którzy dzisiaj narzekali na stan dróg muszę przyznać, że Niemcy stanęli na wysokości zadania. Zarówno główne drogi jak i mniejsze dojazdówki były w idealnym stanie. Nawet fragmenty ścieżek rowerowych były świetnie odśnieżone. Nie miałem w Niemczech żadnej sytuacji w której obawiałbym się upadku. Jedyne miejsce gdzie dziś było niebezpiecznie to tradycyjnie odcinek do granicy zaraz za Warnikiem (znany ze zdjęcia). Przejazd w tym miejscu odbywał się zamarzniętymi koleinami, prawie do samej tablicy informującej, iż przekraczamy granicę. Od tego miejsca zaczął się raj, drogi czarne, czasem mokre, a miejscami suche. Rewelacja!
O włączeniu GPS przypomniałem sobie podczas pierwszego postoju w Locknitz. Zatrzymałem się na kawkę i ciastko, choć miałem ze sobą termos i chleb z miodem. Tym razem gorącą herbatę z termosu wypiłem po przyjeździe do domu :)
Selfi :)
Choć wyglądało ładnie to nie smakowało najlepiej, kwaśna kawa i bardzo przeciętne ciastko
Dlaczego nasze drogi nie mogą tak wyglądać?
Kategoria 50 - 100 km, solo
- Dystans 51.46km
- Teren 5.00km
- Czas 02:17
- VAVG 22.54km/h
- VMAX 45.00km/h
- Temperatura 0.6°C
- HRmax 150 ( 78%)
- HRavg 126 ( 66%)
- Kalorie 1070kcal
- Podjazdy 206m
- Sprzęt Merida BigNine TFS 900 29er /2012/
- Aktywność Jazda na rowerze
Segmenty
Niedziela, 18 stycznia 2015 · dodano: 18.01.2015 | Komentarze 6
Jedną z fajniejszych funkcji nowego Garmina są segmenty. Cała zabawa dobrze znana użytkownikom Stravy polega na pokonaniu wyznaczonego odcinka w jak najkrótszym czasie. Wszystkie nasze "wyczyny" są rejestrowane i tak jak na Stravie umieszczane są w sekcji SEGMENTY w portalu Garmin Connect. Poprzedni licznik również pozwalał brać udział w tej rywalizacji jednak to co potrafi ten jest o niebo lepsze. Po pierwsze zbliżając się do SEGMENTU na Garminie wyskakuje mapa z zaznaczonym danym segmentem, w górnej części podany jest wynik najlepszego uczestnika rywalizacji natomiast na dole pod mapą mamy informację o odległości do rozpoczęcia danego SEGMENTU. Po dojechaniu do wirtualnego punktu startu ostatni komunikat najpierw zmienia się na hasło "JEDŹ!" a następnie na informację o stracie/przewadze do lidera segmentu oraz jest pokazany dystans jaki mamy do przebycia aby zakończyć rywalizację.
Dzisiaj rzuciłem rękawicę samemu Jamesowi77!!! Nie, nie to był żart :) Chciałem przejechać segment Grambow - Linken i poprawić słabiutkie 11 miejsce w tym segmencie. Do startu jechałem bardzo leniwie oszczędzając siły na sam odcinek testowy. Po informacji z Garmina, że zbliżam się do startu serce zabiło mocniej, a ja mocniej i szybciej naciskałem na pedały. Początkowo nie mogłem uwierzyć oczom. Przewaga nad liderem 10-11 s cieszyła. Jednak tak było do czasu, wiedziałem że góralem nie dam rady chłopakom pokonującym ten segment na szosach. Po kilkuset metrach przewaga zamieniła się w nieznaczną stratę. Strata powiększała się powolutku aby na mecie odcinka dojść do 36 sekund. Myślę, że to całkiem niezły wynik jak na rywalizację z szosami. Wiedziałem, że pozycja w segmencie będzie zdecydowanie wyższa :) Z tą radosną świadomością przez Locknitz wróciłem do domu. Jeszcze przed synchronizacją sprawdziłem czas i okazało się, że uzyskany rezultat daje mi bardzo dobre 5 miejsce w tym segmencie. Dodatkowy bonus za rower na grubych kołach byłby mile widziany :)
Jakież ogromne było moje zdziwienie gdy po synchronizacji zobaczyłem, że przejechałem tylko jeden segment "Warnik"? Gdzie się podział drugi? Nie mam najmniejszego pojęcia... Zamiast 5 miejsca dalej tkwię na 11 pozycji. Widzę, że te segmenty nie do końca są dopracowane. Dlaczego mimo, że urządzenie pokazuje przejechany segment nie ma go na liście? :(
Tak wygląda tablica wyników segmentu Grambow - Linken
36 sekund straty do lidera i wynik 6:12 powinien dać mi 5 miejsce
Grzegorz nie musi się martwić... jego pozycja jest niezagrożona ;) Oczywiście taki mały żarcik na koniec tego wpisu :)
Było zimno ale pięknie...
Kategoria 50 - 100 km, solo
- Dystans 50.25km
- Teren 5.00km
- Czas 01:57
- VAVG 25.77km/h
- VMAX 49.60km/h
- Temperatura 2.8°C
- HRmax 154 ( 81%)
- HRavg 135 ( 71%)
- Kalorie 1192kcal
- Podjazdy 255m
- Sprzęt Merida BigNine TFS 900 29er /2012/
- Aktywność Jazda na rowerze
Penkun na wieczór
Piątek, 16 stycznia 2015 · dodano: 16.01.2015 | Komentarze 2
Nie miałem okazji aby pojeździć w dzień, a dzisiaj było rzeczywiście wiosennie. Ciepło, bezwietrznie... fajne. Dla mnie niestety nie było już tak pięknie. Ciemno i zimno. Zamiast 8° jak to było w dzień (w słońcu pewnie było cieplej) dla mnie został na koniec tylko 1°. Różnicę było czuć zdecydowanie. Na dodatek wiatr nawiał chmury, które wieczorem dokładnie przysłoniły niebo.Jazda po zmierzchu ma w sobie pewien urok... Odrobina strachu wzmaga czujność. Wyostrza wszystkie zmysły. Jak dla mnie słuchawki z muzyką zupełnie odpadają. Wczoraj jadąc autem między Mierzynem, a Stobnem trafiłem na dziki... Dzisiaj jedynie w drogę, a raczej w snop lampki wpadł jeden zając oraz jeden kot ;)
Ogólnie jak zwykle ostatnio było super ;)
Nocne zwierze
Mordor (jest w Penkun?)
Kategoria 50 - 100 km, solo