Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lenek1971 z miejscowości Warzymice. Od marca 2012 mam przejechane łącznie 33614.55 kilometrów.
Więcej o mnie.

2016

button stats bikestats.pl

2015

button stats bikestats.pl

2014

button stats bikestats.pl

2013

button stats bikestats.pl

2012

button stats bikestats.pl

Rowerowi znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lenek1971.bikestats.pl
  • Dystans 22.21km
  • Czas 01:53
  • VAVG 11.79km/h
  • VMAX 46.10km/h
  • Temperatura 2.4°C
  • HRmax 174 ( 91%)
  • HRavg 143 ( 75%)
  • Kalorie 1172kcal
  • Podjazdy 634m
  • Sprzęt Giant XtC Advanced 29er 1
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Po raz pierwszy w górach... na rowerze

Sobota, 28 listopada 2015 · dodano: 30.11.2015 | Komentarze 4

Ponad godzinę robiłem ten wpis...
Godzina po godzinie była opisana... :( BS się "zaciął"
Zostały zdjęcia i film... nie wiem czy chce mi się znowu pisać od początku.
  

 

 

 

   

 
Zdjęcia od Kuby /bez pozwolenia/:)
 

 
 
 

 

   

 




  • Dystans 24.30km
  • Czas 01:10
  • VAVG 20.83km/h
  • VMAX 41.10km/h
  • Temperatura 4.8°C
  • HRmax 127 ( 66%)
  • HRavg 120 ( 63%)
  • Kalorie 565kcal
  • Podjazdy 131m
  • Sprzęt Giant XtC Advanced 29er 1
  • Aktywność Jazda na rowerze

120 bpm

Sobota, 21 listopada 2015 · dodano: 21.11.2015 | Komentarze 0

Ostatnio coś za dużo mi się "wydaje". Tak było ostatnim razem w ubiegłym tygodniu gdy miałem przeprowadzić spokojny trening na 120 ud/min. Wydawało mi się, że wszystko zrobiłem idealnie, zresztą w takim tonie i z takim przekonaniem robiłem ostatni mój wpis. Niestety okazało się, że tylko tak mi się wydawało. W założeniu treningu zdecydowanym priorytetem miał być puls i kadencja miała być tylko podporządkowana utrzymaniu stałego pulsu. Źle zrozumiałem wytyczne i pojechałem starając się pogodzić puls z kadencją. Wynikiem takiej jazdy był "skaczący" puls. Raz w górę, a zaraz potem w dół i tak przez cały trening.
Dzisiaj już wszystko zostało wyjaśnione i jechałem tylko i wyłącznie na puls. Myślałem, że będzie łatwiej. Bardzo ciężko było utrzymać puls w granicach 120 bpm +/-4 bpm. Serce na obciążenia i odciążenia reaguje z poślizgiem i czasami ciężko jest zatrzymać puls idący do góry czy w dół. Starałem się jak mogłem i przyznaję, że momentami byłem zadowolony ze swojej "pracy". Niestety ale wydawało mi się, że jadę bardzo stabilnie. Patrząc na wykres tętna z jazdy widzę, że dalej skakał. Może nie aż tak jak ostatnio ale może być chyba zdecydowanie lepiej. Jest nad czym pracować.
Na jutro zaplanowane marszobiegi i powoli wracamy do normalnego treningu. Pod koniec tygodnia wyjazd w góry na pierwsze górskie treningi :) Ciekawe co przygotuje nam pogoda? :)


U jednych są tylko drzwi u innych tylko okna ;)
.
 
Kategoria mini, solo


  • Dystans 20.11km
  • Czas 01:00
  • VAVG 20.11km/h
  • VMAX 40.70km/h
  • Temperatura 10.1°C
  • HRmax 128 ( 67%)
  • HRavg 118 ( 62%)
  • Kalorie 437kcal
  • Podjazdy 124m
  • Sprzęt Giant XtC Advanced 29er 1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Według planu

Sobota, 14 listopada 2015 · dodano: 15.11.2015 | Komentarze 0

Cały czas trwa okres roztrenowania i regeneracji zaplanowany na listopad. Według wskazówek treningi z małą intensywnością są rzadkie i bardzo krótkie. Między treningami mamy w planach ćwiczenia wzmacniające środkową część tułowia oraz "zabawy" z rollerem rozluźniające mięśnie.  Na ile się da muszę unikać trenażera. 
Na sobotę miałem zaplanowaną godzinną jazdę z tętnem jak najbardziej zbliżonym do 120 ud/min., przy czym nie mogłem zapominać o minimalnej kadencji na poziomie 85 obr/min. Od samego rana wiało niemiłosiernie. Co wychylałem głowę za okno to za każdym razem o mało co mi jej nie urywało. Popołudniu zdecydowałem, że nie mam szans na utrzymanie takiego pulsu przy takiej pogodzie i zdecydowałem po raz kolejny skorzystać z trenażera. To nie tak, że jestem jego fanem ale aby zrobić coś jak najdokładniej trzeba czasem odrobinę korzystnych warunków. Przed samym wejściem na maszynę wysłałem jeszcze SMS do Krzyśka z pytaniem czy dzisiaj jeździł? W odpowiedzi dostałem krótką informację: jeździłem ale piździ jak w kieleckim... Po tej wiadomości postanowiłem jeszcze zadzwonić i upewnić się, że mam nie jechać. W odpowiedzi usłyszałem tylko, że nie mam marudzić tylko brać dupę w troki i ruszać na trening. No cóż, nie było wyjścia i trzeba było jechać.
Gdy już ruszyłem moje obawy okazały się zupełnie nieuzasadnione. Rozwiązaniem na utrzymywanie niskiego pulsu było.... zwalnianie. Podjazd pod Warnik z wiatrem w twarz zrobiłem przy średniej prędkości 13 km/h. Dzięki takiej jeździe udało mi się utrzymać puls w ryzach. Później było łatwiej. Z wiatrem w plecy udało mi się nadrobić troszkę czasu. Kolejne fragmenty zaplanowanej trasy nie były już tak "ciężkie" dla psychiki jak początek. Na liczniku ustawione dwie wartości puls oraz kadencja i to pozwoliło mi wykonać zadanie prawie idealnie.
Równo po godzinie jazdy zameldowałem się pod domem. Średnia kadencja z całej jazdy 88 obr/min oraz średni puls 118 ud/min przy maksymalnym 128 ud/min to wyniki bardzo bliskie do tych założonych.
   

Masaże z Trigger Point - 15 min dziennie
.
Kategoria mini, solo


  • Czas 01:35
  • Temperatura 22.2°C
  • HRmax 144 ( 75%)
  • HRavg 130 ( 68%)
  • Kalorie 166kcal
  • Sprzęt Elite Turbo Muin Smart B+
  • Aktywność Jazda na rowerze

TwD #1

Sobota, 7 listopada 2015 · dodano: 08.11.2015 | Komentarze 1

Ciąg dalszy roztrenowania czyli dajemy odpocząć organizmowi przed kolejną porcją pracy.
Trening w domu (TwD) po raz pierwszy. Miał być wyjazd "normalny" ale niestety życie zweryfikowało moje plany.
Założenie na dziś to puls 130-132 ud/min z utrzymaniem minimalnej kadencji 85 obr/min. Czas jazdy 1:30... miałem to troszkę zejść z czasu gdybym jechał na trenażerze ale... zapomniałem o tym...
W ramach odprężenia obejrzałem sobie mój fatalny "występ" na Miedwiu ;)
 

Po raz pierwszy...
.

Kategoria trenażer


  • Dystans 27.63km
  • Czas 01:26
  • VAVG 19.28km/h
  • VMAX 37.90km/h
  • Temperatura 7.9°C
  • HRmax 125 ( 65%)
  • HRavg 104 ( 54%)
  • Kalorie 550kcal
  • Podjazdy 349m
  • Sprzęt Giant XtC Advanced 29er 1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Czyste DPD

Poniedziałek, 2 listopada 2015 · dodano: 02.11.2015 | Komentarze 1

Tak jak sobie to założyłem zaczynam powoli przechodzić w stan roztrenowania. Zaczynamy od jeżdżenia rowerem do pracy co drugi dzień czyli w tym tygodniu jedynie środa i piątek. Plan przewiduje odpoczynek w weekend więc to będzie zupełnie nowa jakość.
Na przyszły tydzień rower już tylko w poniedziałek, później sam samochód... :(
Co do jazdy dzisiaj to musze napisać, że czasami robiło się niebezpiecznie. Bardzo gęsta mgła nie dość, że ograniczała bardzo widoczność to powodowała jeszcze, że ulice stawały się wyjątkowo śliskie. Szczególnie trzeba było uważać w momencie wjazdu na oznakowanie poziome oraz na zjazdach. Jadąc do pracy, gdy zjeżdżałem z ulicy Owocowej w momencie gdy dojeżdżałem do ronda niebezpiecznie uciekło mi tylne koło. Na szczęście opanowałem rower i udało mi się jakoś wyhamować. 
Na koniec jeszcze rozwiązanie zagadki czasu przejazdu, a co za tym idzie prędkości. Na dzisiaj założenia były proste - tętno maksymalne 120 ud/min i bez względu na okoliczności nie ma opcji na jego przekraczanie. Dodatkowo w drodze powrotnej próba powolnej nauki z minimalną kadencją. Minimalne minimum to 85 obr/min :) 

...a w pracy mgła...


Rozładujemy Annę ;)
.  
Kategoria DDP


  • Dystans 81.69km
  • Czas 03:30
  • VAVG 23.34km/h
  • VMAX 53.40km/h
  • Temperatura 14.5°C
  • HRmax 150 ( 78%)
  • HRavg 120 ( 63%)
  • Kalorie 1389kcal
  • Podjazdy 445m
  • Sprzęt Giant XtC Advanced 29er 1
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Coś się kończy, coś się zaczyna

Sobota, 31 października 2015 · dodano: 31.10.2015 | Komentarze 2

Taka kolej rzeczy, że gdy coś się kończy to coś nowego się zaczyna. To właśnie dzisiaj skończyłem ten sezon. Sezon, który był dla mnie wyjątkowy z różnych względów. Nie, nie będzie to podsumowanie roku bo przecież rok się nie skończył. Skończyło się jedynie jeżdżenie bez głowy. Dzisiejsza wycieczka z Krzyśkiem była ostatnim spontanem.
To było zupełnie nie planowane. Po wczorajszej "dokrętce" do 1200 km w październiku powiedziałem sobie dość. Czas aby nogi w końcu odpoczęły. Rano, po wczorajszej butelce również byłem przekonany, że roweru nie dotknę. Tak było do czasu gdy dostałem SMS od Krzyśka. Nie wiele mi było trzeba. Lubię z nim jeździć wiec bez zbędnego zastanawiania się powiedziałem sakramentalne "TAK". Pierwsze pytanie - ile chcesz przejechać? Było mi obojętne czy przejadę 50 czy 150 km. Bo tak naprawdę co to za różnica? :)
Krzysiek rzucił 80 km, powiedziałem - nie ma sprawy jedziemy. Po chwil zacząłem szukać w pamięci "osiemdziesiątek". W sumie to za długo nie musiałem szukać. W pamięci została mi "wyprawa" z ostatniego dnia lutego gdy dokręcałem do 1000 km. Dlaczego tamten zwykły wyjazd pamiętam? Bo tablica, która była ilustracją do wpisu zmyliła nawet częstych bywalców ;)
Godzina jedenasta - startujemy. Bez specjalnej spinki bo Krzysiek po raz pierwszy na rowerze od 3 tygodni. Bardzo spokojne, zwykłe kręcenie. Może nie do końca zwykłe bo przy najmniejszych podjazdach już od początku widać, że łatwo nie będzie. To znaczy nie będzie łatwo dla Krzyśka. Mi natomiast po kilku przejechanych kilometrach ból w nogach przeszedł i mogłem już jechać spokojnie. No i tak bardzo spokojnie jechałem do Schmolln. Podjazd za autostradą jest bardzo zdradliwy, jednak ja już go wyczułem. Głowa w dół, odpowiednie do siły przełożenia i równym tempem podjeżdżam go bez mocniejszej zadyszki. Dzisiaj też tak było, jednak tylko do momentu gdy nie zobaczyłem, że zgubiłem Krzyśka ;) Chwilkę wyczekiwania poświęciłem na zrobienie foty tablicy i ...Krzysia ;)
Później już kompletny chill do Locknitz. Krzysiek chciał przerwę troszkę wcześniej jednak ja skusiłem go czekoladą w Netto. Niestety jak na złość Niemcy mieli święto i wszystko było zamknięte. Zamiast czekolady Krzysiek musiał się zadowolić 5 minutowym leżeniem na ławce ;) W dwóch warstwach zrobiło mi się zimno więc nie dałem mu "pospać". Ostatnie kilometry były już ciężkie... dla mojego kompana. Bardzo mu współczułem widząc jak bardzo się męczy, jednak dojechać było trzeba. Po trzech i pół godzinie byłem w domu. 
Wyszła z tego bardzo fajna jesienna wyprawa. Październik okazał się przebojem. Pod względem kilometrów to 3 miesiąc w tym roku ;) Było super... Teraz czas na odmianę ;)
Zmieni się bardzo dużo ale o tym będzie w następnych wpisach.
 

Tak wygląda tablica w oryginale
  

Tak wygląda... umęczony Krzysztof ;)
 




  • Dystans 54.58km
  • Czas 02:15
  • VAVG 24.26km/h
  • VMAX 43.80km/h
  • Temperatura 10.8°C
  • HRmax 164 ( 86%)
  • HRavg 125 ( 65%)
  • Kalorie 1161kcal
  • Podjazdy 319m
  • Sprzęt Giant XtC Advanced 29er 1
  • Aktywność Jazda na rowerze

1200

Piątek, 30 października 2015 · dodano: 31.10.2015 | Komentarze 3

Łaskawy mamy w tym roku październik. Szkoda, tylko że organizm już nie za bardzo jest chętny do wysiłku. Z kilometra na kilometr jest coraz trudniej. Jednak mimo wszystko udało mi się przejechać w tym miesiącu 1200 km. Gdy tak sobie myślałem z dumą ile to ja nie przejechałem kilometrów w tym miesiącu przypomniało mi się, że niejaki Sebastian vel Gustav tyle to przejechał jednorazowo bez przerwy na sen. Wyczyn ten można uznać za odrobinę szalony i niebezpieczny jednak trzeba się zgodzić, że jest to spory wyczyn.
Powoli czas na przerwę. Od przyszłego tygodnia jeżdżenie wyłącznie komunikacyjne do pracy i z pracy. Żadnych "dokrętek" czy innych weekendowych wypraw.
 

Zapada zmierzch
Kategoria 50 - 100 km, DDP, solo


  • Dystans 70.28km
  • Czas 02:49
  • VAVG 24.95km/h
  • VMAX 41.60km/h
  • Temperatura 7.7°C
  • HRmax 153 ( 80%)
  • HRavg 131 ( 68%)
  • Kalorie 1522kcal
  • Podjazdy 360m
  • Sprzęt Giant XtC Advanced 29er 1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Decyzja należy co ciebie!

Czwartek, 29 października 2015 · dodano: 29.10.2015 | Komentarze 6

Tak coś czułem już od wczoraj, że dzisiaj czeka mnie Locknitz oraz wizyta w PKP Cargo. Na początek przyjąłem na klatę wizytę u "kolejarzy". Jednak dla odmiany, tak aby nie było nudno postanowiłem pojechać przez Wyspę Pucką. To był zdecydowanie błąd. Jednak taka jest chyba natura ludzka, że co jakiś czas trzeba się sparzyć aby odczuć, że coś nam nie leży. Wyspa Pucka gdy jadę ją przy wale nie jest dobrym wyborem, dziś przekonałem się o tym po raz kolejny. Ostatni raz byłem tam Piotrem i z tego co pamiętam miałem więcej już tu nie wracać. Pamięć jest troszkę za krótka i trzeba ją co jakiś czas odświeżyć. Wybrałem trasę przez Dziewoklicz bo wydawało mi się również, że będzie krócej. Myliłem się, było dłużej prawie o dwa kilometry. Reasumując, było dłużej, wolniej, słabszą drogą... wybieram jednak przejazd przez miasto.
Jednak jest jeden (wg mnie plus tego dojazdu). Raz dzisiaj zatrzymałem się zrobić zdjęcia. Zrobiłem ich kilka i gdy przyszło do wyboru nie mogłem się zdecydować, które wybrać. Potem pomyślałem - co będę sobie żałował, wrzucę kilka :) Co właśnie czynię poniżej. Jeśli ktoś uzna, że wszystkie są nie warte wrzucenia to przepraszam, mi się podobają ;)
Tym którym się co spodoba proszę o wybranie najfajniejszego zdjęcia - decyzja należy do CIEBIE ;)
Zdjęcia zrobione w odstępie kilku sekund (+ odrobina PS).
 
PS. nie polecam przejazdu po DDR na Ku Słońcu. Momentami jest nieprzejezdna. Na DDRce handlarze porozkładali swoje kramy. Tak przy okazji - mogłaby być jakaś informacja np. w postaci jakieś tablicy przed wjazdem na DDR.
    

Zdjęcie nr 1
.

Zdjęcie nr 2
.
 
 
Zdjęcie nr 3
  




  • Dystans 65.90km
  • Czas 02:44
  • VAVG 24.11km/h
  • VMAX 41.80km/h
  • Temperatura 9.1°C
  • HRmax 160 ( 84%)
  • HRavg 122 ( 64%)
  • Kalorie 1305kcal
  • Podjazdy 332m
  • Sprzęt Giant XtC Advanced 29er 1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Co mi szkodzi?

Wtorek, 27 października 2015 · dodano: 27.10.2015 | Komentarze 4

Są takie dni gdy po przejechaniu kilkudziesięciu kilometrów najchętniej teleportował bym się do domu nie robiąc ani jednego obrotu korbą. Dziś było całkowicie odwrotnie.
Gdy po pracy dojechałem do Ostoi pomyślałem - co mi szkodzi, przejadę przez Stobno! No i się zaczęło powtarzanie w głowie "co mi szkodzi?" Tak było Stobnie, tak samo było w Schwanenz i gdy już miałem powiedzieć to samo w Krackow i jechać do Penkun zorientowałem się, że mam małą lampkę i nie mam picia ani żadnego jedzenia. Kolejne minuty, a nawet godziny jazdy groziły bombą. Póki jeszcze miałem zapas energii i pół bidonu ruszyłem w stronę domu. Jednak nie najkrótszą drogą przez Nadrensee i Ladenthin tylko przez Rossow. Gdy już przekroczyłem granicę poczułem się pewniej. Zawsze mogę zjechać na stację aby zjeść hot-doga i napić się coli. Z taką świadomością bez zbędnych przystanków (może poza jednym) dojechałem prościutko do domu :)


Gdzieś w chaszczach...
.
Kategoria 50 - 100 km, DDP, solo


  • Dystans 47.09km
  • Czas 01:57
  • VAVG 24.15km/h
  • VMAX 38.00km/h
  • Temperatura 7.8°C
  • HRmax 152 ( 80%)
  • HRavg 129 ( 67%)
  • Kalorie 1088kcal
  • Podjazdy 265m
  • Sprzęt Giant XtC Advanced 29er 1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Waga super lekka

Poniedziałek, 26 października 2015 · dodano: 26.10.2015 | Komentarze 0

Chyba na dobre rozpoczął się już sezon na wyprzedaże. Zarówno w polskich sklepach jak i zagranicznych pojawiają się przeróżne okazje. Czasem to tylko kila lub kilkanaście procent lub jak było w moim przypadku było to aż 65%.
Bardzo rzadko takie okazje zdarzają się w polskich sklepach więc nie powinno dziwić, że taką okazję "upolowałem" w jednym z niemieckich sklepów internetowych. Jeśli dodam, że wysyłka do Niemiec jest darmowa, a VAT w przypadku odbioru u sąsiadów wynosi 19%, a nie 23% jak w Polsce to łatwo można policzyć, że się opłaca.
Mój nowy zakup to kierownica do Gianta marki Truvativ. Dokładnie jest to model Noir T30 Carbon 680x20mm. 59 EUR za kierownice znanej marki wykonaną z włókna węglowego o wadze 205g to prawdziwa okazja ;)
.

Drobiazg a jak cieszy :)
.
Jak się dzisiaj jechało? No cóż rano było troszkę zimno, ale do momentu kiedy zaczęły się pierwsze przyspieszenia :) Jak już się rozkręciłem było ciepło.
Po pracy jeśli nie jadę bezpośrednio do domu lampka przednia jest niezbędna. Po 17tej robi się już zupełnie ciemno. Nie wszyscy o tym pamiętają. Na DDRce z Kołbaskowa do Przecławia, zarówno rowerzyści bez jakichkolwiek świateł do tego biegacze w ciemnych ciuchach. Strach się rozpędzić bo można wpaść na kogoś z ogromnym impetem... Trzeba uważać.
Dzisiaj dodatkowo przeżyłem chwilę grozy gdy jechałem DDRkę za szkołami salezjańskimi. Prosto pod koła wjechał mi Merc... na szczęście wyhamowałem. Gdy kierowca się zorientował stałem już kilka centymetrów od jego drzwi od strony pasażera. Mercedes wyjechał z BP (czy to już jest shell) patrząc się jedynie w lewo... :(
.
Kategoria DDP, do 50 km, solo