Info
Ten blog rowerowy prowadzi lenek1971 z miejscowości Warzymice. Od marca 2012 mam przejechane łącznie 33614.55 kilometrów.Więcej o mnie.
2016
2015
2014
2013
2012
Moje rowery i nie tylko
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2016, Kwiecień2 - 0
- 2016, Marzec21 - 33
- 2016, Luty10 - 8
- 2016, Styczeń11 - 9
- 2015, Grudzień16 - 33
- 2015, Listopad5 - 6
- 2015, Październik22 - 66
- 2015, Wrzesień24 - 36
- 2015, Sierpień23 - 48
- 2015, Lipiec14 - 45
- 2015, Czerwiec19 - 52
- 2015, Maj24 - 74
- 2015, Kwiecień19 - 96
- 2015, Marzec19 - 61
- 2015, Luty16 - 46
- 2015, Styczeń12 - 56
- 2014, Grudzień6 - 17
- 2014, Listopad7 - 19
- 2014, Październik6 - 28
- 2014, Wrzesień10 - 32
- 2014, Sierpień15 - 44
- 2014, Lipiec13 - 32
- 2014, Czerwiec15 - 27
- 2014, Maj20 - 42
- 2014, Kwiecień16 - 18
- 2014, Marzec18 - 23
- 2014, Luty13 - 13
- 2014, Styczeń14 - 15
- 2013, Październik4 - 1
- 2013, Wrzesień7 - 4
- 2013, Sierpień5 - 1
- 2013, Lipiec13 - 19
- 2013, Czerwiec18 - 30
- 2013, Maj12 - 22
- 2013, Kwiecień13 - 18
- 2013, Marzec6 - 17
- 2013, Luty6 - 1
- 2013, Styczeń2 - 2
- 2012, Październik3 - 0
- 2012, Wrzesień6 - 7
- 2012, Sierpień10 - 6
- 2012, Lipiec15 - 2
- 2012, Czerwiec7 - 0
- 2012, Maj8 - 0
- 2012, Kwiecień11 - 4
- 2012, Marzec12 - 3
Wpisy archiwalne w kategorii
do 50 km
Dystans całkowity: | 7110.11 km (w terenie 399.00 km; 5.61%) |
Czas w ruchu: | 291:20 |
Średnia prędkość: | 24.41 km/h |
Maksymalna prędkość: | 73.71 km/h |
Suma podjazdów: | 51749 m |
Maks. tętno maksymalne: | 183 (102 %) |
Maks. tętno średnie: | 163 (82 %) |
Suma kalorii: | 177641 kcal |
Liczba aktywności: | 194 |
Średnio na aktywność: | 36.65 km i 1h 30m |
Więcej statystyk |
- Dystans 46.87km
- Czas 01:39
- VAVG 28.41km/h
- VMAX 48.90km/h
- Temperatura 11.3°C
- HRmax 164 ( 82%)
- HRavg 134 ( 67%)
- Kalorie 909kcal
- Podjazdy 176m
- Sprzęt Trek 1.5 /2011/
- Aktywność Jazda na rowerze
Powrót na szosę
Piątek, 28 marca 2014 · dodano: 28.03.2014 | Komentarze 0
Dzisiaj wyjechałem dziesięć minut później... 16:56 ;) Po jednym dniu z Meridą dzięki sprzyjającym warunkom pogodowym znowu dosiadłem Treka. Jeśli byłaby taka możliwość to bym wcale go nie zamieniał. Jutro znajdę czas na zmianę opon w Meridzie i korektę ustawień ale wiem jedno, że takiej współpracy jak z Trekiem nie osiągnę. Tak dzisiaj sobie myślałem jadąc tą samą trasą co wczoraj (do Warnika), jaka jest różnica i co mi nie pasuje.Pewnie to co wymyśliłem jest ciut bez sensu, bo jeden Trek jest przystosowany do jazdy po szosie a Merida w terenie. Jednak po wczorajszej i dzisiejszej jeździe po szosie myślę, że jazda na Meridzie w takich warunkach nie jest efektywna! Jadąc tym rowerem czuję jak bym więcej siły zużywał na wprowadzenie jej w ruch niż w efektywne poruszanie się. Natomiast na Treku czuję, że każde naciśnięcie pedałów powoduje przyspieszenie. Moja siła włożona w pedałowanie jest wykorzystana jakoś bardziej efektywnie. marnuje się mniej mojej energii i dzięki temu zostaje mi jej więcej na dalszą jazdę.
To tyle moich "mądrych" przemyśleń.
W każdym bądź razie jutro oprócz ustawień Meridy będzie jeszcze Trek.
Cały czas waham się czy nie jechać do Morynia na inaugurację Zachodniej Ligii MTB. Zawody w niedzielę na bardzo fajnej trasie w fają pogodę. Jednak ta fajna pogoda sprzyja również zrobieniu fajniej długiej wycieczki.... co wybrać??
*
Kategoria do 50 km
- Dystans 44.50km
- Czas 01:42
- VAVG 26.18km/h
- VMAX 52.30km/h
- Temperatura 7.5°C
- HRmax 149 ( 74%)
- HRavg 134 ( 67%)
- Kalorie 921kcal
- Podjazdy 182m
- Sprzęt Merida BigNine TFS 900 29er /2012/
- Aktywność Jazda na rowerze
Zimno...
Czwartek, 27 marca 2014 · dodano: 27.03.2014 | Komentarze 0
Pomyślałem sobie dzisiaj, że przechytrzę troszkę pogodę i zamiast szosy wyciągnę z piwnicy Meridę i ubiorę zimowe buty abym nie zmarzł. Przy okazji mogłem sprawdzić jak się sprawuje rower po moich mechanicznych "wyczynach". Tak jak wcześniej pisałem konieczna była wymiana wkładu suportu a przy okazji wymieniłem pedały na XT oraz rogi na Syncros XR.Ruszyłem jak zwykle o... 16:46 :) Ja naprawdę nie robię tego specjalnie. Nie patrzę wcale na zegarek. Właściwie go nie mam jak jeżdżę (w liczniku nie ma go w zestawie wyświetlanych danych). Zaraz po starcie wiedziałem, że nie jest tak fajnie jak dzień wcześniej. Po pierwsze było zdecydowanie chłodniej. Te 3 stopnie niżej i zimny wiatr robił swoje. Nie wróciłem się jednak po kurtkę. Pojechałem tak jak w środę tylko na nogach miałem zimowe buty. Na początku marzłem od pasa w górę, po dwudziestu kilku kilometrach stopy również zaczęły delikatnie marznąć. Miałem farta, że nie pojechałem na szosie, nogi pewnie odmrażałbym bardzo długo.
Nie wiem czy to zmiana pogody czy zmiana roweru ale jechało mi się... źle. Kompletnie nie mogłem złapać rytmu. Raz kręciłem na wysokich kadencjach bez oporu aby po chwili na podjeździe na twardych przełożeniach męczyć się nie miłosiernie. Nie potrafię tak na gorąco znaleźć odpowiedzi.
Średnia nie wyszła co prawda najgorsza a mogłaby być jeszcze lepsza gdybym nie kombinował ze zdjęciem na ostatniej dziesiątce.
Jeśli pogoda się nie poprawi będę miał czas aby przekonać się co jest nie tak... Wiem, że zacznę od zmiany w ustawieniach siodełka oraz od zmiany... opon. Pewnie to bardzo subiektywna opinia ale jakoś lepiej mi się jeździ na Race Kingach.
*
Rzut oka na zachód... słońca..
PS. Równo miesiąc temu przejechałem taką samą odległość w takim samym czasie... ale było kilka stopni cieplej!
Kategoria do 50 km
- Dystans 37.55km
- Czas 01:20
- VAVG 28.16km/h
- VMAX 45.50km/h
- Temperatura 14.0°C
- HRmax 153 ( 76%)
- HRavg 135 ( 67%)
- Kalorie 772kcal
- Podjazdy 238m
- Sprzęt Trek 1.5 /2011/
- Aktywność Jazda na rowerze
Do Ladenthin... 3 razy
Czwartek, 13 marca 2014 · dodano: 13.03.2014 | Komentarze 1
No właśnie 3 razy do Ladenthin... i nie dlatego, że czegoś zapominałem (co zresztą mi) się zdarza ale dlatego, że tam fajnie się jeździ. Dobry asfalt, mały ruch samochodowy no i delikatne górki. Właściwie to cały czas są delikatne zjazdy i podjazdy. Nie powiem, żebym to "kochał" ale jak powiedział klasyk "żeby jeździć trzeba jeździć" ;)Cały czas na miękkich przełożeniach ze średnią kadencją 95 obr/min.
Kategoria do 50 km
- Dystans 44.42km
- Czas 01:39
- VAVG 26.92km/h
- VMAX 62.80km/h
- Temperatura 9.0°C
- HRmax 159 ( 79%)
- HRavg 132 ( 66%)
- Kalorie 858kcal
- Podjazdy 200m
- Sprzęt Trek 1.5 /2011/
- Aktywność Jazda na rowerze
Na szosie z wiatrem i pod wiatr
Wtorek, 11 marca 2014 · dodano: 11.03.2014 | Komentarze 2
Beznadziejny tytuł, przecież zawsze jedzie się z wiatrem albo pod wiatr ;)Jak zwykle ograniczony czasem (jeszcze za szybko się ściemnia) ruszyłem wraz z Pawłem na krótką jazdę. Od razu umówiliśmy się, że jedziemy po szosie 40 km. Start niestety opóźnił się troszkę z powodu zamknięcia drogi na przejeździe kolejowym w Rejkowie, korków na drodze i mojego delikatnego zapominalstwa. Zamiast o 16:30 ruszyliśmy 15 minut później. Niby różnica nie istotna ale właśnie tyle nam zabrakło aby wrócić jak jeszcze było widno.
Start na sporym luzie. Jadę za spokojnie za Pawłem. Podjazd pod Warnik a mój puls nie przekracza 135 ud/min. Większość czasu przez pierwsze 5 km to sto kilkanaście uderzeń na minutę. Czuję, że jest dobrze. Po jednym dniu odpoczynku odzyskałem energię. Za podjazdem mijam Pawła po raz pierwszy... i jak się później okazuje prawie po raz ostatni! Tylko raz gdy musiałem zejść z roweru bo jakiś Niemiec na ścieżce rowerowej postawił koparkę (przed Schwanenz) Paweł mnie wyprzedził ;) W między czasie dzięki wiatrowi z północy udało mi się przekroczyć magiczne dla mnie 60 km/h uzyskując maksymalną prędkość 62,8 km/h! Dzięki sprzyjającemu wiatrowi w miarę lekko pokonywałem każde wzniesienie aż do Strockow. Pierwsze 20 km przejechaliśmy w 40 min. Za Strockow droga wypłaszczyła się, a nawet mieliśmy lekki zjazd za to dostaliśmy wiatr prosto w twarz. Wiatr to ciut mało chyba powiedziane. Wiatraki mieszały swoimi ogromnymi śmigłami jak oszalałe! Od Strockow do Schwanenz masakra - cały czas pod wiatr! Pokonanie kolejnych 11 km pod wiatr zajęło nam aż pół godziny. Za to w Schwanenz czekała nas kolejna zmiana kierunku. Wiatr lekko z boku i od tyłu. Tego mi było trzeba. Podjazd pod Ladenthin i znowu Paweł musiał mnie zatrzymywać. Miałem siłę i wiedziałem, że spokojnie wystarczy mi jej do domu. Zostało tylko 10 km. Co przycisnąłem Paweł zostawał. Nie mogłem go jednak zostawić i hamowałem się z tym rozpędzaniem.
Było naprawdę super. Mała uwaga jedynie do temperatury. Znowu zmarzły mi strasznie palce w butach na szosę... :( Garmin średnią temperaturę pokazał 9 st. Jak dojechałem do domu było 7 stopni a czułem jak byłoby 0!
***
Jeszcze tylko dwa słowa o Meridzie. Niestety dwa zimowe sezony dały niestety jej w "kość" a właściwie w napęd. Podczas prób delikatnych modernizacji wychodzą co raz to nowe rzeczy. Tym razem do wymiany wkład suportu. Zrobię to chyba sam ale dzięki temu czekają mnie kolejne nie zaplanowane wydatki/inwestycje. O ile wkład suportu nie wydatek rzędu 50-100 zł to jeszcze trzeba kupić klucz do demontażu... też kolejna "stówa", ale klucz będzie na potem. Do tego przydałby się klucz dynamometryczny. Co raz więcej montowanych elementów potrzebuje aby dokręcać je z odpowiednią siłą... ani za mocno ani za lekko... Warsztat rośnie... a może otworzę serwis? ;)
***
Kategoria do 50 km
- Dystans 30.53km
- Czas 01:11
- VAVG 25.80km/h
- VMAX 46.40km/h
- Temperatura 7.0°C
- HRmax 153 ( 76%)
- HRavg 138 ( 69%)
- Kalorie 754kcal
- Podjazdy 102m
- Sprzęt Merida BigNine TFS 900 29er /2012/
- Aktywność Jazda na rowerze
Znowu blisko
Czwartek, 6 marca 2014 · dodano: 06.03.2014 | Komentarze 3
Znowu godzinka i znowu ta sama trasa. I znowu... niefajnie. Drugi dzień z rzędu nie jechało mi się najlepiej. Nie mam pojęcia "czyja" to zasługa ale mam nadzieję, że to wszystko przez pogodę. Tym razem jechałem bez Pawła co widać zdecydowanie po czasie. Bez niego jedzie się ok 5 minut dłużej. Było zimno i do tego jakiś taki zimny, choć nie za mocny wiatr. Wydawało mi się, że wieje z każdej strony w którą jadę i zawsze mam pod wiatr...Nie zniechęcam się i jeżdżę dalej. Może coś z tego wyjdzie. Na razie... rośnie tylko brzuch. Pewnie to przez fajki... taki skutek uboczny ich rzucenia. Niestety nie mogę sobie z tym poradzić. W sumie od momentu rzucenia fajek przytyłem ok 5-7 kg co nie jest jakimś strasznym wynikiem. Koledzy, którzy rzucali fajki potrafili przytyć nawet 20 kg. Pewnie jedynie dlatego nie przytyłem 20 kg bo coś robię... Muszę zrobić coś więcej...
Co raz częściej myślę o tym aby zacząć biegać. Na razie jestem na etapie "jak zacząć?".
PS. Nie zauważyłem ale we wtorek 04.03.2014 minęły dwa lata od kiedy jestem na Bikestats! Przez te dwa lata udało mi się przejechać 10 221 km (- 60 km z 5 i 6) czyli 10 161 km to mniej więcej tyle ile jest ze Szczecina do Colombo na Sri Lance (przez Białoruś, Rosję, Uzbekistan, Afganistan, Pakistan no i Indie). Wszystko to podczas 188 wycieczek, krótkich i troszkę dłuższych. Na rowerze spędziłem przez ten czas 427 godzin co daje prawie 18 dób ciągłej jazdy czyli... niewiele ;) Koniecznie trzeba poprawić ten wynik.
Kategoria do 50 km
- Dystans 30.59km
- Czas 01:07
- VAVG 27.39km/h
- VMAX 46.00km/h
- Temperatura 7.0°C
- HRmax 163 ( 81%)
- HRavg 147 ( 73%)
- Kalorie 799kcal
- Podjazdy 98m
- Sprzęt Merida BigNine TFS 900 29er /2012/
- Aktywność Jazda na rowerze
Blisko
Środa, 5 marca 2014 · dodano: 05.03.2014 | Komentarze 0
Jeszcze 2-3 tygodnie i będzie można wybrać się na dłuższą wycieczkę czy trening po pracy teraz po części dzięki korkom na drogach po pracy zostaje jedynie godzinka jazdy w "jasności". Dzisiaj jasność była umowna, bo chmury na dobre zakryły słońce... tak było przez cały dzień.Telefon gdy byłem jeszcze w pracy - patrzę na wyświetlacz - Paweł. Nie zdążył nic powiedzieć. Zaraz po odebraniu rozmowy powiedziałem:
- Tak, jadę
- No to 16:30 - odpowiedział Paweł
- Do zobaczenia!
Tyle nam wystarczyło aby umówić się na jazdę po pracy. Korki spowodowały, że do domu dojechałem o 16:20. 10 minut i melduję się gotowy do jazdy. Dzisiaj miałem okazję po raz pierwszy ubrać krótkie spodenki Pearl Izumi, o których wcześniej pisałem. Do tego ubrałem nowe ocieplacze również Pearl Izumi, które udało się mi kupić w miarę okazyjnie w komplecie z rękawkami. Do tego koszulka termo i kurtka z czymś w rodzaju windstoppera i było całkiem OK!.
Godzina czasu więc nie ma wyboru. Jedziemy standardową "trzydziestkę". Przed startem liczyliśmy, że przejedziemy ją w godzinę. Życie zweryfikowało nasze plany. Mnie zatkało już przy podjeździe pod Warnik. Tętno doszło do 150 ud/min ale nie mogłem złapać oddechu. Po raz pierwszy zdarzyła mi się taka sytuacja. Po kilku sekundach odblokowałem oddech i ruszyłem za Pawłem. Nie wiem czy to dzień czy może pogoda ale nie mogłem już znaleźć odpowiedniego rytmu. Czas pogrzebała druga "dziesiątka" (odcinek od wjazdu do Schwannenz, przez Grambow aż do targowiska ZAN), którą przejechaliśmy w 26 min... Tydzień wcześniej przejechałem go dwie minuty szybciej. Pierwsza i trzecia dycha pokonana została w takim samym czasie jak tydzień wcześniej. Te dwie minuty stracone na drugiej "dyszce" po prostu dołożyliśmy do czasu z przed tygodnia.
Tak na podsumowanie. Nie jechało mi się dziś dobrze. Jakoś wszystko przychodziło mi ciężko i bez przyjemności jaką daje wysiłek na rowerze. Następnym razem będzie lepiej ;)
Kategoria do 50 km
- Dystans 43.22km
- Czas 01:42
- VAVG 25.42km/h
- VMAX 46.20km/h
- Temperatura 9.8°C
- HRmax 157 ( 78%)
- HRavg 139 ( 69%)
- Kalorie 1029kcal
- Podjazdy 199m
- Sprzęt Merida BigNine TFS 900 29er /2012/
- Aktywność Jazda na rowerze
2 pączki zjedzone - 3 pączki spalone
Czwartek, 27 lutego 2014 · dodano: 27.02.2014 | Komentarze 0
1 pączek na zaczynie drożdżowym z dżemem o wadze 80 g = 340 kcal. Dzisiejsza wycieczka wystarczyła aby spalić 3 takie pączki. Jako, że zjadłem jedynie dwa czyli 680 kcal bilans wyszedł ujemny. W sumie mogłem zjeść jeszcze jednego wtedy ładnie by wszystko pasowało :) Trzeci z rządu idealny dzień na rowerowanie. Delikatny wiatr, w miarę ciepło - ogólnie bardzo przyjemnie. Szkoda, że tak szybko zapada zmrok. Już pisałem, że nie za bardzo lubię jeździć zimą po zmroku. Moja mega lampka na najwyższym stopniu świecenia wytrzymuje jedynie 20 min... a miała wytrzymywać 1:40h... Drugi akumulator do lampki już jest do odbioru w Coolbike. Może ten nowy będzie wytrzymywał więcej. W necie znalazłem instrukcję jak wymienić ogniwo na nowe w takim akumulatorze. Jak dostanę nowy to stary postaram się reanimować, może się uda.W lutym udało mi się przejechać "na powietrzu" 718 km. Jak na tą porę roku to wyjątkowo dużo! Niestety do 1 000 km na powietrzu w tym roku zabrakło 1,5 km... nie fart ;) Niestety tak bywa...
AV CAD: 97 obr/min
Kategoria do 50 km
- Dystans 30.21km
- Czas 01:05
- VAVG 27.89km/h
- VMAX 46.60km/h
- Temperatura 10.6°C
- HRmax 169 ( 84%)
- HRavg 156 ( 78%)
- Kalorie 861kcal
- Podjazdy 98m
- Sprzęt Merida BigNine TFS 900 29er /2012/
- Aktywność Jazda na rowerze
Bez "pitu pitu"
Środa, 26 lutego 2014 · dodano: 26.02.2014 | Komentarze 3
Nie ma w tym chyba zbyt wielkiego sensu ale dzień po dniu powtórzyłem sobie teścik. Wczorajsze 30 km przejechałem w zdecydowanie lepszych warunkach. Co prawda było tylko odrobinę cieplej niż wczoraj ale wiatru wg mnie było zdecydowanie mniej. Jakie to miało przełożenie na wynik? OGROMNE! Ten sam odcinek przejechałem w czasie o 5 min lepszym niż wczoraj. Co prawda magiczna "trzydziestka" jeszcze bardzo daleko, ale kierunek zmian jest dobry. Być może za jakiś czas (oczywiście jak będę sumiennie pracował) uda mi się przejechać ten odcinek na Meridzie w czasie jednej godziny! :) Czego sobie i wam serdecznie życzę!PS. gratuluję "leszczykowi" aka "mini koksik" "czysta + 100" :)
Kategoria do 50 km
- Dystans 30.40km
- Czas 01:10
- VAVG 26.06km/h
- VMAX 47.40km/h
- Temperatura 9.8°C
- HRmax 162 ( 81%)
- HRavg 147 ( 73%)
- Kalorie 856kcal
- Podjazdy 104m
- Sprzęt Merida BigNine TFS 900 29er /2012/
- Aktywność Jazda na rowerze
Test #1 Lubieszyn
Wtorek, 25 lutego 2014 · dodano: 25.02.2014 | Komentarze 0
Po pracy miałem niewiele czasy do zmroku więc nie specjalnie chciało mi się wybierać na dłuższe przejazdy. Nie lubię jeździć po ciemku. Udało mi się wystartować o 16:35 więc do 18 miałem ok 1,5 godziny. W sam raz aby przejechać na się Lubieszyn. W tempie jakie mam ostatnio czyli ca. 20 km/h zajęłoby mi to właśnie ok 1,5 godziny. Pomyślałem sobie jednak, że to bez sensu kolejny raz przejechać ten sam odcinek tak dla przejechania. Wymyśliłem, sobie że pościgam się sam z sobą.No i tak zrobiłem. Mój "testowy" odcinek przejechałem na dość wysokim pulsie i na miękkich przełożeniach. Puls po rozgrzaniu organizmu oscylował w granicach 150 ud./min natomiast kadencję starałem się utrzymywać na poziomie ok 100 obr/min. Obawiałem się wyższego pulsu aby nie przesadzić więc jechałem... w miarę rozsądnie z rezerwą. Na koniec lutego po 2 miesiącach lekkich jazd udało mi się przejechać ten odcinek ze średnią ok 26 km/h co uważam jest przyzwoitym wynikiem. Pod uwagę trzeba wziąć jeszcze nie koniecznie do końca sprzyjające warunki. Choć muszę przyznać, że tragicznie też nie było - bywało gorzej ;) Kategoria do 50 km
- Dystans 39.20km
- Teren 5.00km
- Czas 01:46
- VAVG 22.19km/h
- VMAX 39.10km/h
- Temperatura 4.3°C
- HRmax 144 ( 72%)
- HRavg 131 ( 65%)
- Kalorie 798kcal
- Podjazdy 197m
- Sprzęt Merida BigNine TFS 900 29er /2012/
- Aktywność Jazda na rowerze
Kierunek Lubieszyn
Niedziela, 2 lutego 2014 · dodano: 02.02.2014 | Komentarze 0
Dzień do dnia kompletnie nie podobny. Może poza zbliżoną temperaturą. W niedzielę słońce nie pojawiło się chyba nawet na chwilę za to w nagrodę przestało wiać. Jak wiało to bardzo delikatnie. Niestety dzień miałem tak zorganizowany, że nie było czasu aby wcześniej wyjść i pojeździć. Mogłem dopiero ruszyć po 14-tej. Zostały dwie godziny względnej jasności. Więc bezpiecznie wybrałem 30 kilometrowy odcinek do Lubieszyna i z powrotem. W drodze go troszkę zmodyfikowałem i wyszło prawie 40 kilometrów. Szkoda, że nie miałem więcej czasu. Po dwóch dniach ocieplenia drogi zalane są wodą. Dobrze, że założyłem tak "nie fajne" błotniki. W innym wypadku wróciłbym do domu kompletnie przemoczony. Dzięki błotnikom miałem mokre jedynie buty, które podobno miały nie przemakać.... Podobno to dobre określenie. Żeby nie było, że ciągle na nie narzekam - w normalnych butach taka jazda byłaby masakryczna. Więc i tak jestem zadowolony bo nie miałem takich przypadków jak w ubiegłym roku, że przez kilka godzin musiałem odmrażać stopy ;)Tym razem zrobiłem fotkę odcinka niemieckiej ścieżki rowerowej pomiędzy Grambow a Linken. Jak sami widzicie, nie jest najlepiej ;)
Ścieżka rowerowa pomiędzy Grambow a Linken
PS. a takie coś google+ zrobiło mi z wczorajszego zdjęcia ;)
Kategoria do 50 km