Info
Ten blog rowerowy prowadzi lenek1971 z miejscowości Warzymice. Od marca 2012 mam przejechane łącznie 33614.55 kilometrów.Więcej o mnie.
2016
2015
2014
2013
2012
Moje rowery i nie tylko
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2016, Kwiecień2 - 0
- 2016, Marzec21 - 33
- 2016, Luty10 - 8
- 2016, Styczeń11 - 9
- 2015, Grudzień16 - 33
- 2015, Listopad5 - 6
- 2015, Październik22 - 66
- 2015, Wrzesień24 - 36
- 2015, Sierpień23 - 48
- 2015, Lipiec14 - 45
- 2015, Czerwiec19 - 52
- 2015, Maj24 - 74
- 2015, Kwiecień19 - 96
- 2015, Marzec19 - 61
- 2015, Luty16 - 46
- 2015, Styczeń12 - 56
- 2014, Grudzień6 - 17
- 2014, Listopad7 - 19
- 2014, Październik6 - 28
- 2014, Wrzesień10 - 32
- 2014, Sierpień15 - 44
- 2014, Lipiec13 - 32
- 2014, Czerwiec15 - 27
- 2014, Maj20 - 42
- 2014, Kwiecień16 - 18
- 2014, Marzec18 - 23
- 2014, Luty13 - 13
- 2014, Styczeń14 - 15
- 2013, Październik4 - 1
- 2013, Wrzesień7 - 4
- 2013, Sierpień5 - 1
- 2013, Lipiec13 - 19
- 2013, Czerwiec18 - 30
- 2013, Maj12 - 22
- 2013, Kwiecień13 - 18
- 2013, Marzec6 - 17
- 2013, Luty6 - 1
- 2013, Styczeń2 - 2
- 2012, Październik3 - 0
- 2012, Wrzesień6 - 7
- 2012, Sierpień10 - 6
- 2012, Lipiec15 - 2
- 2012, Czerwiec7 - 0
- 2012, Maj8 - 0
- 2012, Kwiecień11 - 4
- 2012, Marzec12 - 3
Wpisy archiwalne w kategorii
solo
Dystans całkowity: | 7796.57 km (w terenie 133.00 km; 1.71%) |
Czas w ruchu: | 307:16 |
Średnia prędkość: | 25.33 km/h |
Maksymalna prędkość: | 64.50 km/h |
Suma podjazdów: | 43714 m |
Maks. tętno maksymalne: | 170 (101 %) |
Maks. tętno średnie: | 151 (87 %) |
Suma kalorii: | 160578 kcal |
Liczba aktywności: | 146 |
Średnio na aktywność: | 53.40 km i 2h 08m |
Więcej statystyk |
- Dystans 66.60km
- Czas 02:55
- VAVG 22.83km/h
- VMAX 40.60km/h
- Temperatura 4.9°C
- HRmax 145 ( 88%)
- HRavg 125 ( 76%)
- Kalorie 1428kcal
- Podjazdy 393m
- Sprzęt Giant XtC Advanced 29er 1
- Aktywność Jazda na rowerze
Diabelsko
Niedziela, 24 stycznia 2016 · dodano: 25.01.2016 | Komentarze 1
Niedzielne trzygodzinne jazdy w pierwszym progu stają się już rutyną. Kolejna niedziela i kolejne trzy godziny jazdy. Tym razem aby nie było nudno miałem do wykonania trzy ćwiczenia.Zadanie było teoretycznie bardzo proste. Trzy serie, po 10 minut utrzymywać kadencję 110 obr/min. Poważne potraktowanie tego zadania wymagało znalezienia odpowiednio długiej i prostej drogi. Zaraz za przejściem granicznym rozpocząłem pierwszą serię. Po około ośmiu minutach szybkiego pedałowania bez mocnego obciążenia uda zaczęły piec. Jednak dwie minuty udało mi się jeszcze wytrzymać i tym sposobem dojechać troszkę za zakręt na Tantow. Następnie chwila odpoczynku i gdy nogi doszły do siebie zacząłem drugą serię jeszcze w Storkow. Tutaj miałem jeszcze troszkę bardziej skomplikowaną sytuację bo końcówka serii wypadła już w Tantow i do pokonania była mała zmarszczka ;) Tu również poczułem pod sam koniec pieczenie w udach. Trzecia seria rozpoczęła się przed zakrętem na Schonefeld i dalej Penkun. Troszkę jazdy pod górkę i jedna zmarszczka dały mi odczuć wykonywane ćwiczenie ;)
Reszta jazdy zupełnie inna nić w sobotę. Było mokro ale przynajmniej ciepło ;)
Tym oto sposobem przejechałem 66,6 km :)
Sobota prawdziwa zima, niedziela wczesna wiosna ;)
Kategoria 50 - 100 km, solo
- Dystans 39.30km
- Teren 5.00km
- Czas 02:00
- VAVG 19.65km/h
- VMAX 39.90km/h
- Temperatura -3.6°C
- HRmax 140 ( 77%)
- HRavg 117 ( 65%)
- Kalorie 868kcal
- Podjazdy 279m
- Sprzęt Giant XtC Advanced 29er 1
- Aktywność Jazda na rowerze
Krioterapia
Sobota, 2 stycznia 2016 · dodano: 02.01.2016 | Komentarze 2
To było szaleństwo albo prościej mówiąc głupota. Wyjechać na nieosłonięte, niemieckie pola przy takiej temperaturze i takim wietrze kosztowało mnie dobrą godzinę bólu. Dlaczego nie dwie? Bo początek jechałem w zgodzie z wiatrem, a część przejechałem lasem (to był chyba dziś najlepszy wybór). Nie mogę nie wspomnieć o najgorszym kawałku trasy. Przejazd od Krackow do Nadrensee to była istna masakra. W ostrym mrozie pod mocny wiatr… Dwie pary zimowych skarpet, buty z gore-tex i ochraniacze z neoprenu nie dały rady. To była rzeź… Nie pamiętam abym jeździł w takich warunkach. Jeśli jutro będzie tak samo zostaję w domu sam na sam z trenażerem!Na pocieszenie w drugiej połowie tygodnia ma przyjść ocieplenie, a temperatury mają być już dodatnie. Ma trochę padać jednak wolę jak pada niż ma tak szronić….
PS. temperatura średnia jaką pokazał garmin to jakieś nieporozumienie... musze napisać jakiś protest!
Krótka przerwa na mały truchcik....
- Dystans 15.00km
- Czas 01:38
- VAVG 6:32km/h
- VMAX 5:13km/h
- Temperatura -10.0°C
- HRmax 150 ( 83%)
- HRavg 133 ( 73%)
- Kalorie 1050kcal
- Podjazdy 73m
- Aktywność Bieganie
Mija kolejny rok, robię następny krok...
Czwartek, 31 grudnia 2015 · dodano: 31.12.2015 | Komentarze 7
Dzisiaj jest chyba najlepszy dzień aby podsumować mijający rok i podjąć wyzwania na rok przyszły.Zacznę może od podsumowania roku. Aby nic nie uciekło swoje plany na 2015 rok jak zwykle wrzuciłem do wpisu podsumowującego rok 2014.
Pierwszym z moich celów było przejechanie przez cały rok 10 000 km (nie licząc trenażerów). Cel został zrealizowany ze sporą nawiązką. Łącznie udało mi się przejechać i udokumentować 12 742 km!
Drugim celem było przejechanie jednego dnia 300 km. Dzięki Grześkowi oraz Danielowi (bardzo dziękuję Wam chłopaki) udało mi się ten cel zrealizować 17. maja! W doborowym towarzystwie udało mi się pokonać 310 km w 10 godzin i 31 minut, więc są jeszcze pewne rezerwy ;)
Trzeci cel to zwycięstwo z Krzyśkiem w maratonie dookoła jeziora Miedwie. Wyścig co można przeczytać w moim wpisie poszedł mi zdecydowanie przeciętnie ale z Krzyśkiem udało mi się nieznacznie wygrać czyli mimo słabego występu cel zrealizowany.
Czwarty cel rozpoczyna nieudane moje postanowienia. 1. stycznia ważyłem 92 kg i moim postanowieniem było zrzucenie 10 kg przez ten rok. Niestety sztuka ta się nie udała. Dzisiaj moja waga pokazała 86,6 kg. Nie ma szans na realizację tego celu w 2015 więc przechodzi na 2016. To moje pierwsze zadanie. Do Zrzucenia pozostaje 4,6 kg :)
Piąty cel był do zrealizowania jeszcze dzisiaj. Bo dziś podjąłem próbę jego zrealizowania. Do przebiegnięcia miałem 20 km. Jak poszło? Niestety nie poszło i to też jest cel niezrealizowany, który przechodzi na 2016 rok. Z kilku błahych powodów przebiegłem jedynie 15 km. Zadanie wykonane jedynie w 75% czyli nie wykonane – szkoda, bo było w zasięgu.
Ogólnie jestem zadowolony bardzo z roku, który właśnie mija.
Wziąłem udział w 7 maratonach – 5 szosowych i 2 mtb (tylko z nazwy). Wszystkie pięć maratonów szosowych przejechałem na dystansach mega (powyżej 100 km gównie 150 km). Były maratony w deszczu – Świnoujście (107,7 km – 3:10:58 - 33,8 km/h), w upale powyżej 30°C – Świdwin (156,59 km – 4:50:20 – 32,4 km/h) oraz te idealne jak w Gorzowie (151,25 km – 4:15:16 – 35,6 km/h).
Dodatkowo udało mi się zrealizować kilka kolejnych marzeń. Mam nowy, lekki rower MTB, mam nowe, lekkie koła do Focusa oraz wymarzone mierniki mocy. Mam nadzieję, że te wszystkie gadżety pozwolą mi na to aby nadchodzący rok wykorzystać w 100%. Co oznacza te 100% w przyszłym roku i jakie mam plany na ten rok?
Oprócz dokończenia niezrealizowanych planów z roku 2015 mam w sumie tylko jeden cel. Mało ambitnie? Możliwe! Jednak ten cel jest w tej chwili tak daleko, że do tej pory pozostawał on dla mnie w sferze SF :)
Celem na 2016 jest pokonanie maratonu dookoła jeziora Miedwie w czasie poniżej 1:50 h bez względu na warunki! Mój najlepszy dotychczasowy wynik z 2013 roku to 2:00 godziny. W tym roku miałem czas 2:04 więc zdecydowanie poprzeczka jest wysoko. Cały czas do sierpnia podporządkowany jest realizacji tego celu.
Oprócz tego chciałbym udanie wystartować w Pętli Drawskiej. Lubię ten maraton i w końcu chciałbym przejechać go porządnie. Dwa startu na mini oraz tegoroczny na mega pozwoliły mi na zdobycie podstawowego doświadczenia.
W planach są jeszcze inne maratony szosowe jednak będę w nich startował w ramach przygotowań bez specjalnych celów. Oczywiście wszystkie starty na dystansach mega.
Na prawie sam koniec pozostawiłem podziękowania. Chciałem bardzo podziękować:
Krzyśkowi – jeżdżenie z Tobą to ogromna przyjemność, tysiące wspólnie przejechanych kilometrów, setki wspólnie spędzonych godzin na rowerze i nie tylko są dla mnie bezcenne!!! Jesteś Królem! ;)
Piotrowi vel Leszczyk – dzięki za wspólne wyjazdy z pracy i po pracy, za wycieczki bliższe i dalsze oraz szczególnie za wyrozumiałość! Dajesz mi szansę abym mógł być jeszcze lepszy! Musimy częściej razem jeździć!
Arturowi vel Diabeł – wiele fajnych wycieczek – Joachim czy jeziora – nie do podrobienia! Szkoda, że tak mało z nami jeździsz. Twoje towarzystwo jest bardzo cenne! Fajnie się z Tobą jeździ!
Bartkowi vel Barblasz – dajesz mi motywację do pracy, to co robisz pokazuje mi drogę jaką mam iść. Dzięki za wspólne wyjazdy i lekcje, które dostaję od Ciebie!
Grześkowi vel James77 i Danielowi vel Danielo – dzięki chłopaki za wspólne wyjazdy! Bez Was nie byłoby 300 km. Jazda z Wami to prawdziwy zaszczyt i ogromna nauka! Mam nadzieję, że jeszcze zabierzecie mnie ze sobą na jakąś zacną wyprawę, a ja się postaram aby nie tylko trzymać wasze koła ;)
Romkowi vel Wober – dzięki za pamiętny wyjazd mam nadzieję, że uda nam się pokręcić więcej w 2016 roku
Sebastianowi vel Gustav gość specjalny z Rybnika – przejechać te kilkadziesiąt km z Tobą było fajnym przeżyciem – było GRYFNIE :)
Adamowi vel Coolertrans vel Pancernik– Adaś, jesteś niepowtarzalny – The Best – pewnie niejednokrotnie spotkamy się na wyścigach – przynajmniej przez chwilę w trakcie :)
Mirkowi, Januszowi, Jarkowi, Lechowi, Krzyśkowi no i oczywiście Uli – za wsparcie, radę oraz zawsze trafne uwagi i komentarze!
Specjalne podziękowania dla Reni – za motywacje i mobilizacje :)
W tym roku Miedwie będzie inne
- Dystans 47.25km
- Teren 20.00km
- Czas 02:35
- VAVG 18.29km/h
- VMAX 34.30km/h
- Temperatura 14.6°C
- HRmax 161 ( 89%)
- HRavg 121 ( 67%)
- Kalorie 1100kcal
- Podjazdy 319m
- Sprzęt Giant XtC Advanced 29er 1
- Aktywność Jazda na rowerze
Jedziemy w teren
Sobota, 26 grudnia 2015 · dodano: 26.12.2015 | Komentarze 2
Dzisiaj odrobina odmienności, po jednodniowym odpoczynku od roweru mogłem znowu wsiąść na rower. Tym razem do zrobienia miałem trening techniczny. Jak najwięcej jazdy w terenie w pierwszej oraz drugiej strefie. Jeśli trzeba się wybrać w teren to do wyboru mamy dwie opcje. Puszcza Bukowa lub Puszcza Wkrzańska. Bukowa byłaby chyba lepsza do wykonania zadanych ćwiczeń lecz dojazd do niej nie należy do najfajniejszych. Tylko dlatego wybrałem Wkrzańską.Dojazd mam opracowany akurat na czas rozgrzewki. Akurat 30 minut spokojnej jazdy wystarczy aby porządnie się rozgrzać. Zaczynam od wjazdu na Miodową lasem. Tętno lekko ponad 140 bpm jest w granicach normy. Mimo błota i liści wjazd bez żadnego problemu. Przejeżdżam asfalt na Miodowej i ruszam w głąb puszczy. Tutaj jadę na czuja. Wybieram ścieżki według przeczucia. Czasem wybieram dobrze czasem nie do końca. Na jednej z totalnie rozjeżdżonych błotnych brei niestety nie udaje mi się wybrać optymalnego toru jazdy i zaliczam glebę. Nie zniechęca mnie to i jadę dalej. Po jakimś czasie dojeżdżam do… asfaltu! WTF?! „Naprawiam” błąd szybciutko i znowu skręcam w las. Tym razem ścieżka jest zdecydowanie mniej uczęszczana. Z czasem zanika prawie do zera, aż w końcu zupełnie znika… ups! Gdzie ja jestem? Wyjmuję telefon odpalam mapę i okazuje się, że nie zajechałem daleko. Kilkaset metrów przenoszę rower i wracam na drogę, którą jechałem przed chwilą. Tym razem pomysł jest inny. Jestem przy Pilichowie więc postanawiam dojechać do Bartoszewa i dalej lasem przebić się do Wołczkowa. Później pomyślę co będzie dalej. Plan zrealizowany został tak jak sobie założyłem. Na drodze pomiędzy Bartoszewem, a Wołczkowem sporo kałuż. Kluczenie po piachu między nimi to też troszkę techniki. W Wołczkowa jadę w kierunku Dobrej jednak tam nie docieram. Widząc ładną drogę do Redlicy wybieram tą opcję. Droga jest coraz gorsza, za Redlicą tragedia. Znowu jadę w czarnym błocie. Zarówno rower jak i ja znowu jesteśmy uwaleni… Tego już za wiele. Przez Bezrzecze kieruję się do Mierzyna gdzie udaje mi się wreszcie załapać na myjnię. Wreszcie mam czysty rower. W dobrym nastroju przez Rajkowo wracam do domu.
Trening udało się zrealizować zgodnie z założeniami (prawie) ;) Jutro dla odmiany trening wytrzymałości długiego czasu. 3-4 godziny szosy. No cóż chyba wybiorę się do Schwedt ;)
PS. Największym zaskoczeniem dzisiaj była temperatura! 14,6°C to przecież prawie wiosna!!! :)
Leśna ścieżka się skończyła, nie dało się jechać.
- Dystans 77.95km
- Czas 03:04
- VAVG 25.42km/h
- VMAX 52.00km/h
- Temperatura 4.9°C
- HRmax 149 ( 82%)
- HRavg 126 ( 70%)
- Kalorie 1464kcal
- Podjazdy 382m
- Sprzęt Focus Izalco Team SL 2.0 2014
- Aktywność Jazda na rowerze
A Ty co znalazłeś pod choinką?
Czwartek, 24 grudnia 2015 · dodano: 24.12.2015 | Komentarze 6
No i nadszedł ten dzień na który czekają wszystkie dzieci, zarówno dzieci małe jak i dzieci duże ;) Zazwyczaj jest tak, że prezent otrzymuje się za całokształt. Jeśli byłeś grzeczny przez cały rok, byłeś dobry dla innych, pomagałeś innym to przeważnie mogłeś liczyć na ładny prezent. Zdarza się, również że na ten wyjątkowy prezent trzeba czekać nie przez jedną ale przez wiele tych świątecznych dni. Jednak zawsze w końcu "karma wraca" i otrzymujesz to na co zasługujesz. Nie wiem czy ja zasługiwałem na taki prezent ale zawsze staram się postępować PRZYZWOICIE! Bo warto być przyzwoitym*!!! Nie ważne co mówią, ważne abyś mógł zawsze stanąć przed lustrem i abyś mógł sobie spojrzeć w twarz i powiedzieć - NIKOGO(!) nie skrzywdziłem, wszystko co zrobiłem robiłem dobrze, nie dla siebie ale dla wszystkich wokół, dalszych i bliższych, czasem swoich, a czasem zupełnie obcych! Czasem wymaga to bycia... nikim, niezauważonym, niedocenionym."Warto być uczciwym, choć nie zawsze to się opłaca
Opłaca się być nieuczciwym, ale nie warto!"
Co znalazłem pod swoją choinką?
Co to jest Training Stress Score® (TSS®)? ;))
* Warto być przyzwoitym - Władysław Bartoszewski
Kategoria 50 - 100 km, solo
- Dystans 25.38km
- Czas 01:24
- VAVG 18.13km/h
- VMAX 45.80km/h
- Temperatura 13.2°C
- HRmax 142 ( 78%)
- HRavg 117 ( 65%)
- Kalorie 631kcal
- Podjazdy 139m
- Sprzęt Giant XtC Advanced 29er 1
- Aktywność Jazda na rowerze
Święta, święta....
Środa, 23 grudnia 2015 · dodano: 23.12.2015 | Komentarze 2
Większość społeczeństwa emocjonuje się zakupami (w sklepach jest Sajgon) lub sytuacją w Sejmie (tutaj też jest Sajgon)..., a ja sobie jeżdżę... Powinienem robić coś innego? Może i powinienem ale co mogę? Mogę sobie punktować nową "władzę" ale jedynie na swój użytek... Tak na marginesie zastanawiam się czy oni naprawdę wierzą w to co robią? Bo nie wydaje mi się, że normalny człowiek może tak ślepo podążać taką drogą. Nic nie zrobimy... Historia oceni to co się dzieje dzisiaj w polityce.Mnie natomiast oceni rzeczywistość. Bo jeśli dobrze nie przepracuję zimy latem będzie dupa...
Robię więc to co muszę aby jeździć lepiej. Jeździć lepiej to oznacza również, lepiej korzystać z energii jaką wytwarzam pedałując. Normalnie uczę się teraz pedałowania. Serio. Okazuje się, że korzystam z 30-40% możliwości. Kręcę od drugiej do szóstej... Później strata energii. Do wczoraj nie wierzyłem, że mogę jeździć z kadencją 110 lub więcej. Dziś przekonałem się, że można. Maksymalna kadencja 145 obr/min oraz średnia 93 ob./min to jest coś do czego trzeba dążyć
Oprócz półtorej godziny jazdy w S1 miałem jeszcze do zrobienia siłownię kolarze. Robota zrobiona, dzień zakończony :)
Jutro do przejechania trzy godziny i relaks... przy stole ;)
Będzie się działo ;)
Choinka kolarza ;)
- Dystans 78.28km
- Czas 03:18
- VAVG 23.72km/h
- VMAX 43.20km/h
- Temperatura 8.0°C
- HRmax 140 ( 73%)
- HRavg 124 ( 65%)
- Kalorie 1471kcal
- Podjazdy 408m
- Sprzęt Giant XtC Advanced 29er 1
- Aktywność Jazda na rowerze
Intensywność
Sobota, 19 grudnia 2015 · dodano: 19.12.2015 | Komentarze 1
W tym tygodniu zamiast jeździć w zasadzie biegałem i robiłem "pajacyki" ;) Podobno te wszystkie pajacyki, jaskółki i takie tak są równie ważne jak jeżdżenie. W związku z tym nie ma wyboru i trzeba robić. Dodatkowo w ramach "siłowni kolarza" różne ćwiczenia na nogi z obciążeniem. Na razie obciążenie jest małe ale i tak za każdym razem po takiej 45 minutowej sesji mam dwa dni zakwasy :) Niby troszkę jeździłem i nie powinienem ich mieć ale ćwiczenia jakie robię angażują mięśnie nóg które są mniej eksploatowane. Za to bieganie jak już wcześniej pisałem sprawia mi ogromną przyjemność. Na koniec roku mam w planach jakieś dwugodzinne truchtanie więc zobaczę czy przez dwie godzinki będzie równie przyjemnie :)Na koniec tygodnia zaplanowane mam dwie sesje jazdy po trzy godziny każda. Dzisiaj troszkę przedobrzyłem i wyszło troszkę ponad trzy godziny. Muszę jednak uczciwie przyznać, że jadąc w pierwszej strefie te dłuższe treningi nie są takie straszne. Zresztą w zbliżającym się właśnie do końca roku miałem mnóstwo wycieczek powyżej trzech godzin i w sumie nigdy nie było źle ;)
Pogoda dzisiaj wyjątkowo sprzyjała. Na ulicach mnóstwo rowerzystów. Mógłbym się pokusić nawet o stwierdzenie, że spotkałem ich dzisiaj więcej niż niejednokrotnie latem ;)
No i tutaj właśnie przydałoby się wytłumaczyć o co chodzi w tym tytule. Ostatnio motywem przewodnim treningów jest jazda ze stałą intensywnością. To jest właściwie jedyna trudność w tych treningach. Jak zmusić serducho aby nie skakało zbytnio w górę czy w dół? Cały czas nad tym pracuję, może kiedyś się tego nauczę :)
Na jutro zaplanowane są trzy godziny jazdy w towarzystwie Krzyśka oczywiście :) Trzeba się dobrze wyspać aby dotrzymać mu koła ;)
Takie śliczne mamy trasy u sąsiadów :)
Kategoria 50 - 100 km, solo
- Dystans 50.86km
- Czas 02:05
- VAVG 24.41km/h
- VMAX 47.00km/h
- Temperatura 1.7°C
- HRmax 132 ( 69%)
- HRavg 122 ( 64%)
- Kalorie 1122kcal
- Podjazdy 359m
- Sprzęt Giant XtC Advanced 29er 1
- Aktywność Jazda na rowerze
Biegowo, rowerowo, pingpongowo
Wtorek, 15 grudnia 2015 · dodano: 15.12.2015 | Komentarze 0
Intensywne wtorki zaczynają być już moją specjalnością. Po niedzielnym teście w poniedziałek miałem jedynie w ramach relaksu zalecone dwie serie ćwiczeń core. Rzeczywiście w tej chwili muszę uznać je za relaks. Jeśli dodatkowo przynoszą jakieś korzyści tym bardziej jest super.Wtorek zacząłem od odstawienia auta do serwisu. Tak jak w ubiegłym roku wziąłem na ten dzień wolne aby przebiec sobie z serwisu do domu. Pamiętam jak dziś, że w ubiegłym roku "dreptałem" z sercem bijącym w okolicach gardła. Dzisiaj gdyby nie odrobina rozsądku pobiegłbym do Kołbaskowa ;) Truchtało mi się tak dobrze i to w najniższej strefie, że wcale nie czułem zmęczenia.
Zaraz po przyjeździe do domu zmiana ciuchów i jazda na rower.
Dzisiaj jadę już według nowo ustalonych stref. W zasadzie w jednej z nich. Zadanie było wyjątkowo proste. Dwie godzinki jazdy w nowej, pierwszej strefie. W tej chwili jest to 111 - 129 uderzeń na minutę. Przy takiej częstotliwości bicia serca regeneruje się mój organizm. Tak samo jak truchtało mi się znakomicie, świetnie mi się jechało. Bez większych problemów udawało mi się utrzymywać tętno w zadanym zakresie.
Żeby nie było tak pięknie to niestety wybrałem kiepską drogę. Co prawda wszędzie było wilgotno albo mokro ale przed wjazdem do Kołbaskowa gdzie wyjeżdżają ciężarówki z urobkiem gliny była masakra. W kilka chwil uwaliłem dopiero co umyty (wczoraj) rower i wszystkie ciuchy... W takiej sytuacji wymyśliłem sobie, że pojadę na myjnię, wymyję jeszcze raz rower i przy okazji opłuczę totalnie zasyfione ochraniacze. Niestety kilkadziesiąt metrów przed domem odkręciła mi się śruba przy prawej manetce. Troszkę czasu zajęło mi szukanie ale na szczęście znalazłem ją. Troszkę dziwne, że się odkręciła gdyż była przykęcona z zastosowaniem niebieskiego Locklite.... Przed następną jazdą muszę przejrzeć i ewentualnie podokręcać wszystkie śruby. Oczywiście roweru nie umyłem...
Wczoraj umyty dzisiaj ...brudny ;p
Kategoria 50 - 100 km, solo
- Dystans 83.45km
- Teren 10.00km
- Czas 03:20
- VAVG 25.04km/h
- VMAX 38.90km/h
- Temperatura 2.3°C
- HRmax 169 ( 88%)
- HRavg 135 ( 71%)
- Kalorie 1454kcal
- Podjazdy 174m
- Sprzęt Giant XtC Advanced 29er 1
- Aktywność Jazda na rowerze
Test drogowy na próg mleczanowy
Niedziela, 13 grudnia 2015 · dodano: 13.12.2015 | Komentarze 1
Tak jak wczoraj i wcześniej już pisałem na dzisiaj miałem zaplanowany po raz pierwszy test na oznaczenie mojego progu mleczanowego inaczej zwanego progiem przemian beztlenowych.Najpierw trzeba było znaleźć odpowiedni fragment w miarę prostej bezkolizyjnej drogi o długości około 15 km oraz w miarę bezpieczny fragment na rozgrzewkę.
Rozgrzewka przewidywała jazdy w strefach od pierwszej do trzeciej oraz trzy krótkie „strzały” na 90% intensywności. Następnie 5 minut rozluźnienia i przystępujemy do właściwego testu.
Na początek jazda 10 minut aby wejść „na obroty”. Co nie oznacza, że jechało się na luzaku, wręcz przeciwnie. Mocno ale bez przesady. Po 10 minutach idzie prawie max. Dlaczego „prawie”? Dlatego, żeby po 10 czy 15 minutach nie było odcięcia. Cały czas trzeba zostawiać delikatny margines. Dopiero ostatnie 3 minuty do jazda na odcięcie. Dałem z siebie tyle ile miałem. Teraz myślę czy mogłem jeszcze mocniej? Chyba nie… Po zatrzymaniu się w celu nawrotki i uzupełnienia płynów o mało co się nie porzygałem… Jeśli potrafiłem doprowadzić się do takiego stanu to musiałem w tym momencie pojechać na maksa. Średnie tętno z pomiarowego odcinka to 165 ud/min, a maksymalne jakie udało mi się osiągnąć to 169 ud/min.
Po tej szaleńczej jeździe przyszedł czas na relaks. Na relaks miałem zaplanowane kolejne dwie godziny jazdy w pierwszej strefie. Miałem dwie godziny więc pojechałem w stronę Nowego Warpna, później ścieżką do Rieth a następnie przez las do Hintersee i Rothenklempenow :)
Jak to do Rothenklempenow? Tu należą się małe słowa wyjaśnienia. Dlatego wybrałem to miejsce jako mój start ponieważ wymyśliłem sobie, że do miejsca rozpoczęcia testu będę miał odpowiednią liczbę kilometrów aby wykonać rozgrzewkę. Niewiele się pomyliłem. Zabrakło 5 minut na chill przed startem do testu czyli zakrętu z Hintersee na Dobieszczyn. Jednak samo Hintersee okazało się przyjazne i tam wykonałem pięciominutową jazdę przed właściwym startem.
Co wyszło z pomiarów? Dokładne dane będę miał już wkrótce ale na szybko można powiedzieć, że ustawione teoretycznie strefy były w miarę prawidłowe. Pewnie zejdziemy z nich od 2-4 oczek ale i tak jest w porządku.
Na tym zakończyłem pierwszy mikrocykl przygotowujący mnie do nowego sezonu. Teraz przede mną tydzień regeneracyjny, zapełniony… ćwiczeniami :) Kolejne „jeżdżenia” przewidziane są dopiero na następny weekend. 2 treningi po 3 godziny jazdy… więc będzie co robić ;)
Plan treningu w Garmin Connect przesłany do Edge bardzo ułatwił "zabawę"
Sporo danych uzyskanych z pomiarów
Wyniki testowych 20 minut
Kategoria 50 - 100 km, solo
- Dystans 39.34km
- Czas 01:44
- VAVG 22.70km/h
- VMAX 52.80km/h
- Temperatura 4.1°C
- HRmax 140 ( 73%)
- HRavg 129 ( 67%)
- Kalorie 822kcal
- Podjazdy 307m
- Sprzęt Giant XtC Advanced 29er 1
- Aktywność Jazda na rowerze
Dzień bez wiatru
Sobota, 12 grudnia 2015 · dodano: 12.12.2015 | Komentarze 4
Dzień bez wiatru? W Szczecinie? Tak, dzisiaj nie było wiatru, dzisiaj znowu była wichura :) Znowu wiało okrutnie z zachodu. Jedyny odcinek gdy mogłem sobie odpocząć od tego cholerstwa to Krackow - Nadrensee. Dziś był warun aby wyrwać tam KOMa ;)Dzisiejszy trening zakładał półtora godziny jazdy w pierwszej strefie. Oczywiście dodatkowym utrudnieniem była jak najmniejsza amplituda wahań pulsu (masło maślane? :)).
Do treningu podchodziłem po dniu odpoczynku, który miałem zaplanowany w piątek. Natomiast w czwartek wykończyły mnie 4 serie ćwiczeń stabilizacyjnych. Na koniec marszobieg był przyjemnością.
Jutro z kolei mam zaplanowany test drogowy na wyznaczenie stref tętna podczas jazdy na rowerze. Test zostanie wykonany wg metody Joe Friel'a podanej w książce "Trening z pulsometrem".
W między czasie zawitał do mnie gość w czerwonym kubraku z białą brodą ;) Co mógł mi przynieść? Oczywiście "coś" rowerowego ;)
Pod poduszką znalazłem tym razem nowe siodełko do Focusa :)
Fizik Aliante vs Braided black-white