Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lenek1971 z miejscowości Warzymice. Od marca 2012 mam przejechane łącznie 33614.55 kilometrów.
Więcej o mnie.

2016

button stats bikestats.pl

2015

button stats bikestats.pl

2014

button stats bikestats.pl

2013

button stats bikestats.pl

2012

button stats bikestats.pl

Rowerowi znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lenek1971.bikestats.pl
  • Dystans 44.68km
  • Czas 01:58
  • VAVG 22.72km/h
  • VMAX 43.40km/h
  • Temperatura 9.8°C
  • HRmax 154 ( 81%)
  • HRavg 122 ( 64%)
  • Kalorie 890kcal
  • Podjazdy 290m
  • Sprzęt Merida BigNine TFS 900 29er /2012/
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nu Leszczczyk pogodi!

Poniedziałek, 23 marca 2015 · dodano: 23.03.2015 | Komentarze 2

Nu Leszczyk ja Ci jeszcze pokażę! :) Tymi znanymi pewnie wszystkim słowami muszę się dzisiaj wytłumaczyć. 
Kolejny tydzień rozpoczęty dojazdem do pracy. Jak powiedziała mi dzisiaj koleżanka z pracy "rano było rześko", ja bym znalazł inne określenie na poranną temperaturę ale nie wypada używać niecenzuralnych słów (nie wiadomo kto to czyta ;)) Po pracy miało się znacznie ocieplić i chyba się ociepliło, jednak chłodny wiaterek wiejący prosto z zachodu przypominał mi co chwilę, że dopiero zaczęła się wiosna. Aby zbytnio się nie nadwyrężać na dzisiaj założyłem plan minimum. Pokonać znanego wszystkim Leszczyka na segmencie, który to sam ustanowił. Najpierw dał mi przez chwilę prowadzić aby później podstępem udać się cichaczem na ul. Nasypową i dołożyć mi w du... 7 sekund na 250 metrach podjazdu. Na ten "policzek" riposta miała być dzisiaj... Może by i była jednak tym razem du... dał znowu Garmin. Dla odmiany tym razem "pięćsetka" mnie zawiodła. Myślałem, że to domena "tysiączki" ale widzę, że trend jest ogólny i obydwa w tym temacie mają wiele za uszami. Tak przy okazji Owocowej też mi nie wykrył... dziwne, może to jest problem Connecta, a nie urządzeń? No dobra, w każdym bądź razie Nasypową będę odwiedzał do tej pory aż Garminy lub Connect się zlitują nade mną i zaliczą mi lepszy czas.
Zaliczyłem sobie za to inny podjazd, do którego drogę wskazał Grzesiek. Bardzo fajny podjazd po polbruku w Kurowie. Krótki i intensywny. Jedyny problem to dojazd do tego miejsca. Nie ważne skąd by się jechało czy od skrzyżowania 13tki przy Smętowicach czy od Ustowa droga jest tak samo fatalna. Pojechać tam szosą można by było za karę... Po zaliczonym podjeździe przez chwilę mnie kusiło aby pojechać na Bielika. Jednak pomyślałem, że zostawię to sobie na... później ;)
 
  
Fajniutki podjazd
 
Udało mi się nawet tym razem nagrać filmik z podjazdu :) (jeszcze fajniejszy filmik znajduje się na samym końcu wpisu - POLECAM) 
   
     
 

Dla chcących sobie powspominać jeden z epizodów :) Polecam, każdy się uśmiechnie :)
 


Kategoria DDP, do 50 km, solo


  • Dystans 120.80km
  • Czas 04:24
  • VAVG 27.45km/h
  • VMAX 55.30km/h
  • Temperatura 3.4°C
  • HRmax 160 ( 84%)
  • HRavg 129 ( 67%)
  • Kalorie 1881kcal
  • Podjazdy 629m
  • Sprzęt Focus Izalco Team SL 2.0 2014
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kompletnie bez mapy

Niedziela, 22 marca 2015 · dodano: 22.03.2015 | Komentarze 3

Jak widać na mapie zamieszczonej poniżej dzisiaj było jeżdżenie kompletnie "bez mapy". Istne pomieszanie z poplątaniem. Mimo, że na początku jeszcze przed wyjazdem jakiś ogólny zamysł był to wszystko rozsypało się już w ....Warzymicach. W pierwszej wersji miałem pojechać "szwarcówką" (tak się nazywa od wczoraj DDRka łącząca Przecław z Kołbaskowem i Rosówkiem) ale już na pierwszym zakręcie z w oddali zobaczyłem pędzący rower i natychmiast zweryfikowałem swoje pierwotne plany. Zawróciłem i pognałem w stronę Będargowa za znikającym punktem. Nie miałem najmniejszych szans dogonić tego kolarza, tym bardziej że na rondzie w Będargowie pojechał na Stobno. Ten kierunek kompletnie mi nie pasował więc pojechałem w stronę Ladenthin. Co dojeżdżałem do jakiegoś skrzyżowania decydowałem w którym kierunku pojadę. Zmieniając co chwila kierunki dotarłem do Penkun, które pierwotnie chciałem ominąć.... W pierwszej wersji mijając Penkun miałem jechać na Brussow. Skończyło się na Krackow ;) Będąc w Krackow pomyślałem że poprawię sobie czas na segmencie Krackow_Hohenholz. 11 pozycja z czasem 5:42 nie jest dla mnie satysfakcjonująca. Odrobinę mocniej przycisnąłem i bez większych problemów poprawiłem czas. Nowy wynik to 4:43.01. Daje mi to awans o 3 pozycje. Dalej do poprawienia. Przed Lebhen zakręcam na hopki do Glasow. Tamtędy w tą stronę jadę po raz pierwszy. W tym kierunku jest również bardzo fajnie. Zamiast do Locknitz dojeżdżam do Ramina. Tam mi się przypomina, że ostatnio straciłem pierwszą lokatę na segmencie Ramin-Schmagerow. Cóż było robić - trzeba poprawić. Bez większych problemów pokonuję segment z czasem 4:45. 30 sekund lepiej niż lider. Jest dość chłodno, marzną mi stopy więc decyduję się na powrót, który odrobinę wydłużam. Nie mam ochoty jechać przez Lubieszyn, Dołuje, Stobno. Dziurawa droga i duży ruch nie za bardzo mi pasują. Wracam przez Grambow i Schwannenz. Gdy już prawie jestem pod domem po przejechaniu 80 km spotykam Pawła "Kilerra", który właśnie wybiera się pojeździć. Decyduje się zrobić z nim brakujące kilometry do "stówki". Droga się troszkę wydłuża i zamiast planowanych 20 km robimy 40 km :) Do domu dojeżdżam przemarznięty. Temperatura powietrza 2 stopnie... O ile ciepło było jak się stało na słońcu to jadąc w lodowatym powietrzu fajnie nie było. 
  
Podsumowując, wycieczka choć bez mapy była bardzo udana... poza jednym "ale". Garmin nie przesyła mi żadnych segmentów!!! Urządzenie pokazuje 7 zaliczonych segmentów w Connect nie ma żadnego!!! Bez sensu taka "robota".... :(

UZUPEŁNIENIE: 
Pogrzebałem troszkę w Garminie i mam segmenty :)
 

Z czyjego zdjęcia zaczerpnięty jest ten pomysł? ;) (sorki)
    
  
Kategoria ponad 100 km


  • Dystans 47.97km
  • Teren 10.00km
  • Czas 02:14
  • VAVG 21.48km/h
  • VMAX 39.50km/h
  • Temperatura 8.5°C
  • HRmax 161 ( 84%)
  • HRavg 121 ( 63%)
  • Kalorie 1047kcal
  • Podjazdy 206m
  • Sprzęt Merida BigNine TFS 900 29er /2012/
  • Aktywność Jazda na rowerze

Technika synku....

Środa, 18 marca 2015 · dodano: 18.03.2015 | Komentarze 7

Po raz kolejny uświadomiłem sobie, że jestem totalnym technicznym analfabetą. Jeśli dojedzie do tego jeszcze strach przed upadkiem mamy komplet... Muszę coś z tym zrobić albo omijać wszelkie przeszkody szerokim łukiem. Dosłownie wszystkie. Trudności i strach wzbudzają we mnie zarówno krawężniki jak i szyny (tory), zjazdy i podjazdy, muldy i wszelkiego rodzaju dziury. Najlepiej gdybym mógł jeździć tylko i wyłącznie po równiutkim asfalcie. Wtedy mogę jechać długo i namiętnie :) 
Dzisiaj dałem takiego "czadu", że zrobiło mi się najzwyczajniej na świecie wstyd. Bo jak inaczej powiedzieć o nie podjechaniu jednego z podjazdów w Parku Kasprowicza. Podjazd dość stromy z luźnymi drobnymi kamieniami. Przed podjazdem popełniam pierwszy błąd. Najmniejsza zębatka z przodu powoduje, że każde nawet najlżejsze naciśnięcie na pedały przekazuje za dużo siły na koło. Złe rozłożenie ciężaru na moim za dużym rowerze powoduje, że w połowie podjazdu tylne koło łapie przyczepność "co jakiś czas". Takie szarpanie powoduje, że nie mogę złapać odpowiedniego rytmu, a przy okazji równowagi. Mimo, że nie wkładam specjalnie wysiłku w ten podjazd muszę zrezygnować z dalszego jego podjeżdżania. Na szczęście w odpowiednim momencie (chyba ostatnim) udaje mi się wypiąć i zejść z roweru. W tym czasie nasz "góral" Leszczyk podjeżdża na sam szczyt! Brawo on - lipa ja!
Po tym nieudanym podjeździe pomyślałem, że poprawię sobie odrobinę humor atakując założony wczoraj przez Piotra segment w Connecie - Różanka_uphill. Poszło mi raczej dobrze, z wykresu czytam, że cały krótki segmencik pokonany został z prędkością grubo powyżej 30 km/h. Niestety tym razem zawiódł "superwypierdziany" Garmin Edge, który nie zaliczył tego segmentu, tak jak i kilku następnych (m.in. po raz pierwszy przejechanego Miodowa_las). Ehhhh... no cóż jak się nauczę jeździć w terenie pojadę tam raz jeszcze ;P
Ostatnio jest moda na zdjęcia z krokusami, więc korzystając z przewodnictwa Piotra, który okrężnymi drogami poprowadził nas w te okolice również ja stałem się posiadaczem banalnego zdjęcia z krokusami... Wystarczy tych żali na dziś ;) Czas znaleźć jakieś filmiki na temat podstaw techniki jazdy w terenie ;P
 

Syrenka cała w krokusach
 
PS. Miał być jeszcze fajny film obrazujący przygodę jaką mieliśmy z szosowcami... niestety okazało się... że znowu jak się coś dzieje mam wyłączoną kamerę... :(
   
  

Kategoria DDP, do 50 km


  • Dystans 27.90km
  • Czas 01:17
  • VAVG 21.74km/h
  • VMAX 36.10km/h
  • Temperatura 13.2°C
  • HRmax 144 ( 75%)
  • HRavg 120 ( 63%)
  • Kalorie 608kcal
  • Podjazdy 176m
  • Sprzęt Merida BigNine TFS 900 29er /2012/
  • Aktywność Jazda na rowerze

DDP - dźwigozaur

Wtorek, 17 marca 2015 · dodano: 17.03.2015 | Komentarze 1

Dzisiaj szybciutko z pracy do domu bo jak co wtorek przewidziany jest ping-pong. Dojazd na ping-poga jest logistycznie odrobinę skomplikowany więc darowałem sobie jeszcze dzisiaj tą "przyjemność". Pewnie wkrótce zdecyduję się na dojazd rowerem i wtedy moje trasy będą bardziej skomplikowane - przynajmniej we wtorki. Dla urozmaicenia powrotu przejechałem przez cmentarz i Ku Słońcu. Na Liczniku byłem dzisiaj 201.... To już chyba wszystko :)
A w pracy co? Ładujemy wagony :)
 
"Miałam dom
Gdzie to było
Tam, gdzie Odra Port
Dźwigozaurów rząd
Było tak niemożliwie nam
Nasączałeś mnie
Pewnością jak
Likierem biszkopt..."
 
Hey - Umieraj stąd
 
  
 

Dżwigozaur
 

Kategoria DDP, do 50 km


  • Dystans 40.52km
  • Czas 01:51
  • VAVG 21.90km/h
  • VMAX 59.50km/h
  • Temperatura 11.2°C
  • HRmax 145 ( 76%)
  • HRavg 116 ( 61%)
  • Kalorie 784kcal
  • Podjazdy 351m
  • Sprzęt Merida BigNine TFS 900 29er /2012/
  • Aktywność Jazda na rowerze

Znowu... do pracy

Poniedziałek, 16 marca 2015 · dodano: 16.03.2015 | Komentarze 3

Po bardzo udanym weekendzie w dobrym towarzystwie zaczęły się znowu zwykłe dojazdy do pracy. Może i dojazd był zwykły, oprócz tego, że wiało przeraźliwie ale w ostatni weekend miałem już okazję się przyzwyczaić to tego wiatru. Za to powrót z pracy był wyjątkowy. Wyjątkowy ze względu na to, że drogę wyznaczał nasz "pisarz-rowerzysta" Leszczyk :) Muszę przyznać, że droga podobała mi się choć miała jeden słaby punkt nad którym można byłoby popracować. Tym słabym punktem jest przedostanie się ze skrzyżowania Sowińskiego-Piastów do Ku Słońcu. Nieopatrznie wybraliśmy najbliższą "przeprawę" przez Piastów i wylądowaliśmy na koszmarnej ulicy Szwoleżerów. Chodnikiem nie da się przejechać, ponieważ na całej długości i szerokości ulicy stoją zaparkowane auta, jezdnia też kiepska dla roweru pokryta fajnie śliską kostką brukową. Później już było tylko lepiej. Muszę się przyznać, że po raz pierwszy jechałem drogą dla rowerów prowadzącą wzdłuż Ku Słońcu. Moim skromnym zdaniem rewelacja. Jeśli piesi nauczą się korzystać ze znajdującego obok chodnika będzie rewelacja. Piotr na liczniku dziś był 146 rowerzystą, ja natomiast zająłem zaszczytne 147 miejsce ;) Bardzo sprawnie przejechaliśmy przez Rondo Gierosa i po chwili meldujemy się na starcie segmentu "Taczaka". Co prawda jesteśmy na góralach ale na ddrce powinno być nie źle. Rozpędzam "Syrenkę" i po 2 min i 56 sekundach sprintu melduję się na końcu odcinka testowego. Jak się później okazało mój wynik dał mi 1. miejsce na tym segmencie ;) Potem już lajcik na Łukasińskiego i kolejne dwa segmenty o których się dowiedziałem po ich przejechaniu. Podobno "kultowa" nauczycielska przejechana została wręcz słabiutko. Nie będę się szczycił, że pokonałem tam Grześka, bo z analizy jego aktywności wynika, że tam to on... biegł ;P Pozostałe segmenty również słabo ale przynajmniej wiem już gdzie są i gdzie mam się poprawić :) Muszę popracować nad moją "piętą achillesową" czyli podjazdami. Plan już jest czas na jego realizację ;)
Zdjęcia z dzisiaj to nasz bohater dnia!
  

Człowiek renesansu - kolarz, pisarz, fotograf... Jakie talenty ukrywa jeszcze nasz Leszczyk?  
   

146 na liczniku... 
 
Kategoria DDP, do 50 km


  • Dystans 90.03km
  • Czas 03:20
  • VAVG 27.01km/h
  • VMAX 42.90km/h
  • Temperatura 4.0°C
  • HRmax 170 ( 89%)
  • HRavg 135 ( 71%)
  • Kalorie 1708kcal
  • Podjazdy 335m
  • Sprzęt Focus Izalco Team SL 2.0 2014
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Z cyborgami... dałem radę :)

Niedziela, 15 marca 2015 · dodano: 15.03.2015 | Komentarze 8

Znowu troszkę "nagiąłem" tytuł do moich potrzeb. Bo kto by się zainteresował banalnym tytułem? Jednak wyjaśniając całą sprawę nie tak do końca oszukałem w tym tytule. Przynajmniej w części jest prawdziwy. Bo dzisiaj dane mi było pojeździć ze szczecińskimi cyborgami. Co w tytule jest nie tak? Jeden jechał na fullu i nie dawał z siebie wszystkiego, oczywiście chodzi o Jamesa77, natomiast drugi czyli wober zaczyna dopiero sezon :) Tak naprawdę to po raz pierwszy miałem okazję pojeździć z chłopakami, do których należy większość rekordów na segmentach, które tak katuje (dzięki Uli) :) Zabrakło tylko Bartka i Mateusza. Wtedy mógłbym powiedzieć, że jeździłem ze wszystkimi do których należą owe rekordy.
Propozycja wyjazdu w niedzielny, bardzo wczesny poranek przyszła w sobotni wieczór smsem od Grześka. Od razu popukałem się w głowę i pomyślałem - gdzie ja tam pasuję? Pewnie zaraz za pierwszym rogiem mnie zostawią i będę miał jak zwykle samotny niedzielny trening. Mimo, że w smsie było wyraźnie zaznaczone "luźna ustawka" nie do końca mogłem sobie wyobrazić znaczenie słowa "luźna" w ustach, a raczej w smsie Grzegorza. Luźna mogła oznaczać średnią 35 km/h zamiast 45 km/h.... Za wysokie progi jak na moje nogi. Mimo wszystko wstałem rano i odrobinę z nadzieją spojrzałem za okno. Niestety pogoda mi nie sprzyjała. Choć było chłodno i wietrznie to było sucho. Nie miałem żadnej wymówki tym bardziej, że rano przyszedł kolejny sms z potwierdzeniem, że będzie luźno.
Nie było wyjścia, trzeba było jechać, choćby nawet po to aby się przywitać. W planach miałem przywitanie razem z pożegnaniem, na wszelki wypadek gdybyśmy się po raz pierwszy i ostatni widzieli na miejscu spotkania, które tradycyjnie wypadło na Głębokim. Aby się nie spóźnić wyjechałem z lekką rezerwą. Na miejsce dojechałem 5 minut przed czasem i byłem pierwszy. Czyżbym pomylił godziny? Po chwili zaczęli zjeżdżać się pierwsi kolarze. Tak naprawdę to znałem tylko Grześka i na niego czekałem. Robiło się coraz tłoczniej. Również Grzesiek dotarł. Po chwili miałem okazję poznać na żywo kolejnego z cyborgów czyli Romka. Czekaliśmy jeszcze tylko na Daniela. Zamiast Daniela przychodzi SMS, że go nie będzie. Jako, że Daniel był organizatorem całe koncepcja ustawki upada. Jednogłośnie przewodnikiem "stada" zostaje najmocniejszy osobnik czyli Grzegorz. W pierwszej wersji pojawia się pomysł aby dogonić grupę, która wyjechała wcześniej jednak z powodu bardzo ograniczonego czasu przewodnik wybiera jazdę bez mapy (chyba). Ruszamy dość żwawo, ale nie aż tak abym nie nadążył. Grzesiek i Romek jadą w parze z przodu ja natomiast zabezpieczam tyły ;) No i w takej mniej więcej konfiguracji jedziemy pierwszą część trasy. Moje obawy się nie spełniają i daję radę. Pierwsza i w sumie chyba ostatnia chwila zwątpienia przyszła na delikatnym podjeździe na nowej "ścieżkostradzie" z Łęgów do Blankensee. Chłopaki postanowili się odrobinę pościgać na podjeździe i zostawili mnie daleko z tyłu. Jednak po chwili udało mi się złapać kontakt. Na moje szczęście w momencie gdy zmieniliśmy kierunek również wiatr zmienił kiedunek w stosunku do nas ;) Zrobiło się cieżej i o ile w miarę zakrytym terenie jechało się w miarę o tyle w odkrytym walczyliśmy głównie z wiatrem. To znaczy Grzesiek walczył, a ja z Romkiem dbaliśmy o to żeby wiatr z którym on walczył się nie zmarnował :) Do Krackow dotoczyliśmy się w ślimaczym tempie. Od Krackow do Nedrensee nie było lepiej. Tak więc dostosowaliśmy prędkość do panujących warunków :) W zasadzie zrobiliśmy to razem z Romkiem, bo Grzegorz za bardzo chyba nie przejmował się wichurą i raz po raz odjeżdżał nam na kilkadzisiąt metrów. Na domiar złego w pewnym momencie zaczęło padać. To już był komplet. Wiało, padało, było zimno ale na szczęście do domu zostało kilkanaście kilometrów. Przed Warnikiem Grzesiek rzuca wyzwanie. Kto pierwszy na szczycie? Chcę czy nie podejmuję rękawice. Zanim ustawiam odpowiednie przełożenie Grzegorz jest już o dwie długości roweru przede mną. Na szczęście (albo nieszczęście) do pokonania jest jeszcze kawałek podjazdu. Serce wali jak oszalałe, osiągam 170 ud/min czyli biję tegoroczny rekord. Satysfakcja jest jednak ogromna w momencie gdy szosą doganiam chwilę przed końcem podjazdu fulla Grześka ;) No cóż... pewnie to jego słynne same sliki robią różnicę ;P Zjazd z Warnika i po chwili jesteśmy w Warzymicach. Żegnam się i dziękuję za wspólny wyjazd. Okazało się, że dzisiaj diabeł nie był tak straszny jak się mi wydawało. Mam jeszcze trochę czasu aby popracować nad formą zanim zabiorą mnie następny raz na ustawkę ;)
Dziękuję bardzo za towarzysto - było super!!! :)
PS. kawa w Krackow + lody w pamięci :)


Pierwszy postój na 50 km - Locknitz  
 

Romek jeszcze zadowolony :) 
 

Grzesiek zadowolony przez całą drogę 
 

Chętnie pozuje do zdjęć :) 
 

Ja też chciałem fotę ;)
 
 

Romek już mniej zadowolony... 
 

Jedzie "siła woli" 
 

Raz na jakiś czas Grzesiek pokazywał gdzie nas ma... z tyłu 
 

Czasem miał też nas z przodu 
 

Spuszczona głowa Romka mówi wszystko 
   

...a Grzesiek nie przestaje się uśmiechać 
     


Kategoria 50 - 100 km


  • Dystans 54.48km
  • Czas 01:56
  • VAVG 28.18km/h
  • VMAX 49.60km/h
  • Temperatura 5.5°C
  • HRmax 166 ( 87%)
  • HRavg 137 ( 72%)
  • Kalorie 179kcal
  • Podjazdy 255m
  • Sprzęt Focus Izalco Team SL 2.0 2014
  • Aktywność Jazda na rowerze

Poszalałem po segmentach

Sobota, 14 marca 2015 · dodano: 14.03.2015 | Komentarze 3

Troszeczkę przesadziłem pisząc "poszalałem" w tytule tego wpisu. Faktem jednak jest, że poprawiłem czasy i to sporo na trzech segmentach. Na wszystkich trzech segmentach udało mi się wskoczyć na drugie miejsce. Szczególnie zadowolony jestem z segmentu Nadrensee - Krackow. Segment ten poprawiłem o prawie 2 minuty w lutym, wyprzedzali mnie jedynie James77 i wober007. Z czasem 8 minut i 9 sekund zajmowałem na tym segmencie trzecią pozycję. Nie liczyłem, że uda mi się jeszcze jakoś specjalnie poprawić ten czas, bo i tak był wyśrubowany (jak na moje możliwości). Jak bardzo się myliłem okazało się właśnie dzisiaj. Czas z lutego został poprawiony aż o 33 sekundy. Dzięki temu wyprzedziłem na segmencie Romka (!), a do wyprzedzenia został jedynie Grzesiek ;) Do wyniku Grześka brakuje mi jedynie (albo aż) 8 sekund! 
Pozostałe dwa segmenty, których czas poprawiłem tak w zasadzie się pokrywają. Ktoś pozakładał dwa segmenty na odcinku Przecław - Smętowice. Co ciekawe oba segmenty mają innych liderów. Na jednym z nich prowadzi wober007, a na drugim .... . Najważniejsze jest jednak to, że zarówno na jednym jak i na drugim jestem ...drugi :) Tutaj czasy są zdecydowanie do poprawienia. 
 

Tu prawie zawsze wieje :) 
 

Uwielbiam mojego Focusa :) 
 
Kategoria solo, 50 - 100 km


  • Dystans 42.08km
  • Czas 01:46
  • VAVG 23.82km/h
  • VMAX 42.30km/h
  • Temperatura 7.5°C
  • HRmax 163 ( 85%)
  • HRavg 130 ( 68%)
  • Kalorie 942kcal
  • Podjazdy 234m
  • Sprzęt Merida BigNine TFS 900 29er /2012/
  • Aktywność Jazda na rowerze

Piątek 13. - Dojazd do pracy nr 13

Piątek, 13 marca 2015 · dodano: 13.03.2015 | Komentarze 2

Mogłoby się wydawać, że kumulacja tych trzynastek przyniesie jakiegoś wyjątkowego pecha lub wyjątkowe szczęście. Nie zdarzyło się jednak kompletnie nic... Chyba, że jako pech zaliczę nie zaliczony segment Przecław - Smętowice, który przejechałem dość żwawo licząc na poprawienie 4. miejsca w klasyfikacji. Tak "na oko" powinno być coś koło 30 km/h więc miejsce na segmencie powinno zostać poprawione mniej więcej o dwie pozycje. Jednak nie ma tego złego... Będzie zapewne nie jedna okazja aby zaliczyć ten segment. Może nawet jutro się zmobilizuję i zrobię jakiś mały "Tour de Segment" ;)
Zdjęcie na dzisiaj to.... w sumie sam nie wiem co to jest? Może ktoś coś podpowie... Stateczek podczas remontu został wypatrzony dzięki Piotrowi, który zabrał mnie w nowe rejony gdzie budowana jest spalarnia śmieci... 
 
 
Czarna Perła w remoncie? Gdzie jest Jack Sparrow?
  
Kategoria DDP, do 50 km, solo


  • Dystans 27.93km
  • Czas 01:17
  • VAVG 21.76km/h
  • VMAX 39.20km/h
  • Temperatura 9.1°C
  • HRmax 145 ( 76%)
  • HRavg 119 ( 62%)
  • Kalorie 585kcal
  • Podjazdy 175m
  • Sprzęt Merida BigNine TFS 900 29er /2012/
  • Aktywność Jazda na rowerze

DDP - zmęczony?

Wtorek, 10 marca 2015 · dodano: 10.03.2015 | Komentarze 1

Czyżbym był zmęczony dojazdami do pracy i jazdą w weekendy? Jeździ się bardzo fajnie zarówno przed pracą i po pracy. Jednak po prędkościach z jakimi pokonuję moją drogę do pracy coś jest nie tak. Po początkach kiedy starałem się coś urwać teraz jakoś ciśnienie zeszło i więcej uwagi zwracam na bezpieczeństwo przejazdy. W porównaniu to tych pierwszych moich dojazdów zauważyłem, że jeżdżę asekuracyjnie. Może jest jeszcze inna przyczyna. Może organizm potrzebuje wypoczynku? Jednak kiedy mam odpoczywać jak do pracy trzeba jeździć, a weekendy kuszą piękną pogodą? Przydałby się dzień wolny w pracy i jakaś mniej kusząca pogoda. Wtedy może bym dał odsapnąć nogom... ale po czym? W sumie tak naprawdę to nie powinienem być raczej zmęczony :) Koniec tych rozkminek :) Dzisiaj dla odmiany zdjęcie z pracy ;)
 

W morze....
   
Kategoria do 50 km


  • Dystans 41.74km
  • Czas 01:46
  • VAVG 23.63km/h
  • VMAX 43.80km/h
  • Temperatura 10.8°C
  • HRmax 148 ( 77%)
  • HRavg 120 ( 63%)
  • Kalorie 823kcal
  • Podjazdy 316m
  • Sprzęt Merida BigNine TFS 900 29er /2012/
  • Aktywność Jazda na rowerze

DDP - wiosna?

Poniedziałek, 9 marca 2015 · dodano: 09.03.2015 | Komentarze 1

Przez dłuższą chwilę zastanawiałem się jaki tytuł dać na dzisiejszy wpis. W zasadzie oprócz masy przechodniów na drogach dla rowerów (o tym miał być wpis), oprócz mody na wyprowadzanie psów na ścieżkach czasem na smyczy, a częściej nie, oprócz kierowców którzy z uwielbieniem ścinają zakręty gdy widzą rower to tak naprawdę nic się wyjątkowego nie stało.
Zdecydowanie przyjemniejszy będzie temat pogody. Wczoraj było super cieplutko chociaż troszkę wietrznie, dzisiaj z kolei było odrobinę chłodniej ale za to wiało mniej. Zarówno wczoraj i dziś wystarczyły dwie warstwy aby zapewnić komfort termiczny. Wczoraj koszulka termo oraz bluza z windstopperem (ale nie ocieplana), dzisiaj wystarczyła koszulka termo i bluza termo. W powietrzu czuć wiosnę, to cieszy. Aby moja "syrenka" poczuła się odrobinę wiosennie zafundowałem jej myjnię. Po tygodniu jeżdżenia w każdych warunkach do pracy aż prosiła się o mycie :)
Jazda iście wiosenna. Średni puls 120 ud/min i nawet gdy bardziej się starałem nie za bardzo chciał podskoczyć. Kadencja i prędkość również wiosenna, jazda emerycka ;) Jutro króciutko, do pracy i z pracy, troszkę odpoczniemy :)   
       
 Będziesz czyściutka Syrenko :) Jak wiosna to i porządki
  
  
   
Kategoria DDP, do 50 km, solo